Spis treści
- Podobna natura teatru i architektury
- Architektura Hongkongu w pułapce biurokracji
- Regulacje kontra kreatywność. Czy architektura Hongkongu przestała być odważna?
- Zabytki w Hongkongu znikają w imię rozwoju
- Architekci działają na rzecz władzy, nie miasta
- Do czego prowadzi komercjalizacja przestrzeni publicznej?
- Efektywne dogęszczanie funkcji miejskich
Całość wywiadu dostępna w wydaniu cyfrowym magazynu.
Podobna natura teatru i architektury
Emilia Ignaciuk: Pomimo wykształcenia architektonicznego większość swojej energii twórczej poświęcasz działalności scenicznej, którą ochrzciłeś muzyczno-architektonicznym teatrem multimedialnym. Dlaczego zdecydowałeś się pójść w tym kierunku?
Mathias Woo: W moim odczuciu teatr i architektura mają podobną naturę. W porównaniu do filmu, który jest doświadczeniem dwuwymiarowym, obrazowym, teatr pozwala doświadczyć przestrzeni i czasu. Ma swój początek i koniec, co dla mnie jest koncepcyjnie podobne do architektury jako czegoś ulegającego przeobrażeniom w czasie. Coraz trudniej jest uprawiać architekturę w Hongkongu – u nas produkt końcowy jest z góry zdefiniowany przez przepisy budowlane i oczekiwania dewelopera.
Wszystko, co tutaj powstaje, jest produktem inwestycyjnym. Wysokość stropu, technika konstrukcji itp. są ustandaryzowane, i ta tendencja narasta coraz bardziej w ciągu ostatnich 30 lat. Teatr daje mi więcej miejsca na eksplorację architektoniczną i tworzenie interakcji z przestrzenią.
Architektura Hongkongu w pułapce biurokracji
Emilia Ignaciuk: Wygląda na to, że praca architekt w Hongkongu ogranicza się do projektowania wnętrz, ponieważ wolumetryka, faktyczna forma budynku są z góry narzucone. Nie projektuje się obiektu, a co najwyżej aranżuje.
Mathias Woo: Nawet się go nie aranżuje, jest się po prostu biurokratą. W głównym nurcie branży istnieją dwa typy architektów: urzędnicy, których zadaniem jest spełnienie warunków wyznaczonych przez prawo budowlane, a także biznesmeni, zajmujący się architekturą jako biznesem, a nie architekturą jako taką. Charakter wszystkiego, co powstaje, a nawet wykończenia, jest ustalony odgórnie.
Czytaj także: Społeczna rola architekta
Rola architekta została sprowadzona albo do tworzenia rysunków konstrukcyjnych, albo interakcji z klientami. Sposób, w jakim jesteśmy uczeni zawodu w Hongkongu, jest zachodni, ale nie praktykujemy tutaj na sposób zachodni, działamy w o wiele sztywniejszych ramach. Kiedy kształcimy się w dziedzinie architektury, słyszymy o kontekście, reagowaniu na lokalny klimat, potrzebach społeczności itd. Ale w praktyce zawodowej musimy o tym zapomnieć. Tylko beton i gęsta zabudowa.
Regulacje kontra kreatywność. Czy architektura Hongkongu przestała być odważna?
Emilia Ignaciuk: To, co mówisz, jest fascynujące, ponieważ obiegowo Hongkong bywa postrzegany jako miejsce bardzo innowacyjne, odważne architektonicznie, swoiste laboratorium tego, czym może być miasto. Ale okazuje się, że w rzeczywistości wszystko, co tu powstaje, jest bardzo, bardzo uregulowane.
Mathias Woo: Tak, nie ma tu miejsca na ekspresję wizualną ani na pokazanie indywidualnych potrzeb. Budowano tu odważniej w latach 80., ale dekadę później władze dokręciły śrubę. Nadal istnieje trochę interesującej architektury, gęstej zabudowy z lat 50. i 60., kiedy populacja Hongkongu znacząco wzrastała, a prawo budowlane nie było tak rygorystyczne. Te konstrukcje, powstające chociażby w takich obszarach miasta, jak Mong Kok, architektonicznie wyewoluowały z ufortyfikowanych wiosek (ang. walled villages – tradycyjne osiedla klanów mieszkających na terytorium obecnego Hongkongu, gęsto zabudowane wioski wytyczone na ortogonalnym planie, otoczone murem dla ochrony przed bandytami i piratami – przyp. red.).
To budynki wykorzystujące w 100% powierzchnię działki, swojego rodzaju kieszonkowe przestrzenie, kompletnie podporządkowane podążaniu formy za funkcją i spełnianiu podstawowych potrzeb użytkowników. Nie wiadomo do końca, kto je projektował, powstawały całkiem organicznie.
Dzielnica Mong Kok, którą cechuje gęsta zabudowa z lat 50. i 60.
Zabytki w Hongkongu znikają w imię rozwoju
Emilia Ignaciuk: Wróćmy do Hongkongu. Wspomniałeś, że tu deweloper ma ogromny wpływ na formę końcowego projektu. Wygląda na to, że sama działka ma tak zawrotną wartość, że to, co zostanie na niej zbudowane, jest prawie nieistotne.
Mathias Woo: Dla władz Hongkong był od zawsze środkiem do zarabiania pieniędzy, więc nikogo tak naprawdę nie obchodzi długoterminowy rozwój miasta. Pod rządami Brytyjczyków, w miarę jego rozwoju zabytkowe budynki w centrum wyburzano, a na ich miejscu budowano wieżowce, podczas gdy w samej Wielkiej Brytanii zachowanie lokalnej tożsamości było ważniejsze, więc istniejące zabytki otoczono ochroną. Podjęto konkretne działania, aby zdefiniować architekturę w pewnym narodowym kontekście. Kiedy jednak jest ona wyłącznie nieruchomością inwestycyjną, rządzi się innymi prawami. Nie ma czasu na powstanie przemyślanego projektu. Dopóki czegoś nie zbudujesz, póty dobrze się nie sprzeda.
Charakter wszystkiego, co powstaje w Hongkongu, jest ustalony odgórnie. Rola architekta została sprowadzona albo do tworzenia rysunków konstrukcyjnych, albo interakcji z klientami. Sposób, w jakim jesteśmy uczeni tego zawodu w Hongkongu, jest zachodni, ale nie praktykujemy tutaj na sposób zachodni, działamy w o wiele sztywniejszych ramach
Architekci działają na rzecz władzy, nie miasta
Emilia Ignaciuk: Wspomniałeś o ochronie historycznych budynków w Hongkongu, a raczej jej braku. W mieście widać wiele przykładów dość bezwzględnego stosunku do tkanki historycznej. Jak podchodzi do tego branża projektowa? Czy dominuje żal spowodowany skalą zmian i wyburzeń, czy też zrozumienie, że jest to cena, jaką płaci się za rozwój miasta?
Mathias Woo: Sednem tego problemu wciąż jest charakter pracy tutejszych architektów. Nie są w stanie praktycznie działać na rzecz miasta, ponieważ po prostu świadczą usługi dla dewelopera i władzy. Dla porównania, w Singapurze podejmowane są aktywności mające na celu ochronę dziedzictwa architektonicznego. Istnieją odpowiednie rozporządzenia dotyczące ochrony historycznej zabudowy, szkoleni są specjaliści, którzy są w stanie przeprowadzać konserwację. W Hongkongu liczy się tylko wydajność. Kiedy dany obszar ulega rewitalizacji, po prostu wszystko jest burzone i stawiane są nowe budynki. Architekci nie mają tu nic do powiedzenia, ponieważ Hongkong jest projektowany przez inżynierów.
Dlatego przy tak gęstej zabudowie nie mamy ścieżek rowerowych – z punktu widzenia inżyniera samochód jest bardziej wydajny niż rower, nawet w centrum. W innych miastach Azji, takich jak Tokio, Pekin, Shenzhen, Szanghaj, rozwijane są sieci rowerowe, ponieważ są częścią wytycznych urbanistycznych, ale nie w Hongkongu.
Do czego prowadzi komercjalizacja przestrzeni publicznej?
Emilia Ignaciuk: Czy w związku z tym uważasz, że istnieją różnice w sposobie, w jaki przestrzeń publiczna jest rozumiana i traktowana w Hongkongu w porównaniu z resztą Azji?
Mathias Woo: Myślę, że Hongkong bardzo różni się od innych miast azjatyckich, gdzie bardziej celebruje się wspólną przestrzeń, handel uliczny. Zaczęło się to zmieniać od lat 90., kiedy rząd rozpoczął politykę niewydawania nowych zezwoleń na targi uliczne. Za 10 lat większość z nich zniknie, ponieważ władze nie zachęcają do takiej aktywności.
Nowe przestrzenie, które obecnie powstają, to klimatyzowane supermarkety, centra handlowe. Nie mają wymiaru społecznego, tylko komercyjny. W innych miastach azjatyckich, takich jak Tokio czy Bangkok, lub zagranicą, np. w Shenzhen, powstają przestrzenie o zróżnicowanym charakterze, zarówno zamknięte, jak i otwarte, ulice handlowe, nie ogranicza się tu tylko do zamkniętych, klimatyzowanych pomieszczeń.
Efektywne dogęszczanie funkcji miejskich
Emilia Ignaciuk: Jakie, Twoim zdaniem, lekcje z rozwoju urbanistycznego Hongkongu mogliby wyciągnąć architekci z innych krajów?
Mathias Woo: Myślę, że Hongkong ma wiele bardzo dobrych typologii. Dobry case study stanowi tutaj dogęszczanie różnych funkcji miejskich. Kiedy budowane jest centrum handlowe, wynosi się go ponad poziom parteru, aby mógł się pod nim znaleźć dworzec autobusowy, do tego w tej samej bryle sytuuje się inne lokale usługowe i zapewnia udogodnienia. Taka metoda jest bardziej energooszczędna i wydajna niż rozproszenie różnych funkcji po rzadszej zabudowie.
--------------
Dziękujemy, że tu jesteś. Zobacz, co jeszcze dla Ciebie mamy: