Budynek kolorowy niczym papuga. Oto plomba przy Wybrzeżu Wyspiańskiego 36 we Wrocławiu. Autor: Wojciech Jarząbek

2024-08-18 7:12

Kolorystyka była przemyślana, wszystko było podzielone na strefy. Nigdy nie chodziło o kolor sam w sobie, on troszkę musiał nadrabiać biedę - mówił o kolorowej plombie przy Wybrzeżu Wyspiańskiego 36 we Wrocławiu, nazywanej czasem "Papugowcem" autor projektu, architekt Wojciech Jarząbek. I dodał: Dokładałem do tego projektu, tyle pracy pochłonął! Żeby się potem odkuć, w pojechałem do Kuwejtu.

Spis treści

  1. Kolorowa plomba przy Wybrzeżu Wyspiańskiego 36 we Wrocławiu
  2. Postmodernizm. Można go kochać albo nienawidzić. Obojętność wykluczona
  3. Kolorowe bloki Jarząbka przy Szwedzkiej. Zdjęcia
  4. Duże mieszkania, marzenie architektów. Wcale ich nie sprzedali 
  5. Po zakończeniu budowy wszyscy mu gratulowali
  6. Papugowiec Wojciecha Jarząbka. Zdjęcia
Anna Cymer: architektura lat 90. była kiczowata, ale nasza

Kolorowa plomba przy Wybrzeżu Wyspiańskiego 36 we Wrocławiu

Kolorowa plomba przy Wybrzeżu Wyspiańskiego 36 we Wrocławiu. „Papugowiec". Wspomnienie barwnych lat 90. Rok budowy: 1996. Można ją kochać lub nienawidzić. Ale przejść obojętnie - nie da się.

- Wygląda jak jakieś nowoczesne, samojezdne rusztowanie do ocieplania, tynkowania i malowania elewacji... - malowniczo opisują internauci.  - Awangardowo, i dobrze - dodają. 

Podziwiajcie niesamowity blok - plombę z Wrocławia. I czytajcie, jak powstała. Autorem projektu jest znany - a jakże, z kolorowych budynków - architekt Wojciech Jarząbek. Ten sam, który zaprojektował kolorowe bloki przy Szwedzkiej we Wrocławiu czy wyburzony dwa lata temu dom towarowy Solpol. Ale zanim o "Papugowcu" we Wrocławiu - trochę o latach, w których powstawał. I o postmodernizmie. 

Postmodernizm. Można go kochać albo nienawidzić. Obojętność wykluczona

Przed kilku laty w "Architekturze" publikowaliśmy obszerny materiał o nim. Nigdy żaden styl nie zmienił się tak gwałtownie ze wszechobecnego w kompletnie niemodny – oceniła Helen Castle, redaktorka „Architectural Design” w numerze pisma zatytułowanym Radical Post-modernism w 2011 roku.

- Wciąż wśród większości architektów po czterdziestce, samo słowo postmodernistyczny wywołuje odruch obrzydzenia. To nie jest moja opowieść estetyczna, jestem architektonicznie wychowany w zasadniczej kontrze do niej. Moje pokolenie niechęć do postmodernizmu wyssało niejako z mlekiem matki. Ale to, że nie podzielam założeń postmodernizmu jako zasady działania w architekturze, nie przeszkadza mi doceniać jego dorobku i szanować tej filozofii – ocenił z kolei architekt Zbigniew Maćków.

Obecną niechęć do tej architektury można tłumaczyć zbiorowym wstydem – za handel w szczękach, za amarantowe marynarki i czarne mokasyny, za skóroplastykę z butików, kolejki do pierwszego baru McDonald’s i głosy oddane na Tymińskiego – diagnozował historyk sztuki Filip Burno w tekście Solpol – niekochany symbol („Szum”, 1/2013).

Solpol. To już 2 lata od wyburzenia

Architekt Wojciech Jarząbek zdradził nam wtedy, jaką on miał motywację, projektując w tych czasach.

Gdy jako studenci robiliśmy dekoracje, dobre dla nas było wszystko to, co za koszmarne miała kierowniczka klubu kulturalno- oświatowego na politechnice. To był nasz antykompas – wspomina architekt Wojciech Jarząbek. Kiedyś w rozmowie dodał: Ja zawsze jestem przekonany o tym, że to, co robię jest dobre i słuszne.

Wróćmy do kolorowej plomby we Wrocławiu. Architekt doskonale zdawał sobie sprawę, jak kontrowersyjne są jego projekty i kolory, które stosował. Jednak, co ciekawe, w latach 90. blok wcale nie był taki różowy, ani ostry niebieski i jaskrawożółty. Te kolory początkowo były bardziej eleganckie: zamiast różu - kolor wina. -  Kolor czerwonego wina na balkonach z czasem wyblakł i pomalowano go na różowo - opowiadał Jarząbek kilka lat temu.

Kolorowe bloki Jarząbka przy Szwedzkiej. Zdjęcia

W podcaście "Kto tu mieszka?" w 2021 roku mówił o przy Wybrzeżu Wyspiańskiego 36 tak: Ten budynek miał coś obrazować i obrazuje. I opowiadał, jak dużo czasu zajął mu projekt.

- Wszystkie blaszki do wycinania dokumentowałem, żeby wszystko pasowało przy montażu. Pomocne było też projektowanie komputerowe, a nie każdy architekt to potrafił - opowiadał w podkaście. I przyznał: Trzeba mieć dużą wyobraźnie przestrzenną, żeby ten projekt do końca doprowadzić. Ja sobie założyłem od razu, że to jest tak świetna lokalizacja i  tu nie mogą być zwykłe mieszkania.

Duże mieszkania, marzenie architektów. Wcale ich nie sprzedali 

Budynek, który powstał w 1996, nie był zwyczajny nie tylko z racji kolorów na elewacji. - Namówiłem inwestorów, aby były tu duże mieszkania, od 90 do 140 mkw - opowiadał architekt. - To było marzenie architekta z czasów komunistycznych, zakneblowanego limitami; i łamanie barier.

Kuchnie projektował tak, by była przy pokoju i można ją było połączyć albo oddzielić. 

Jak się jednak okazało, część mieszkań, owszem, znalazła swoich nabywców, a część trzeba było podzielić na mniejsze. żeby były mniejsze. - Kiedy nieco później opowiadałem o tych mieszkaniach w Kuwejcie, gdzie ogłoszono konkurs, na który się zgłosiłem, usłyszałem: to takie małe mieszkania się u was projektuje?

- A ja z żoną mamy 150 metrów i wcale nie uważam, że mamy za duże mieszkanie. Teraz z przerażeniem patrzę, jak dostaję zlecenie na mieszkania 50 metrów, a według przepisów mieszkanie nie może być mniejsze niż 25 m. To dla mnie porażające. Jak projektowałem normatyw za Gierka na Nowym Dworze (osiedle we Wrocławiu - red.), to był luksus w porównaniu do tego! 

Po zakończeniu budowy wszyscy mu gratulowali

- Spotkałem się z mieszkańcami po zakończeniu budowy - kontynuuje opowieść o budynku przy Wybrzeżu Wyspiańskiego 36 Wojciech Jarząbek w podkaście "Kto tu mieszka?". - Wszyscy ściskali mi rękę, gratulowali.

Niestety. Potem kamienicę odnowiono. Pierwszy remont, kiedy powstały murki przy wejściu, odbył się zgodnie z projektem autora. Kolejne - już nie. - Budynek im bardziej robił się czarny, tym ładniej się starzał. Ale po kolejnym remoncie kolor czerwonego wina zastąpiono różowym. Kiedy to zobaczyłem, postanowiłem: to jest ostatni raz, jak tu jestem, nie chcę widzieć tego budynku!

Ktoś go zepsuł. - Pomyślałem, a mogli pomalować go na biało, byłoby lepiej - mówił architekt. - Ja do kolorów przywiązuję bardzo duże znaczenie. Staraliśmy się indywidualizować te projekty, na ile to możliwe. Tam kolorystyka była przemyślana, wszystko było podzielone na strefy. Ale nigdy nie chodziło o kolor sam w sobie, on troszkę musiał nadrabiać biedę - podsumowuje architekt.

Papugowiec Wojciecha Jarząbka. Zdjęcia

Listen on Spreaker.