Cecylia Malik, 365 drzew

i

Autor: Archiwum Architektury Cecylia Malik, 365 drzew, Fundacja Bęc Zmiana 2011

Cecylia Malik, 365 drzew

Nie przepadamy za tzw. projektami artystycznymi – bardzo często są one współczesną wersją „nowych szat cesarza”, czyli po prostu hucpiarstwem zamaskowanym płytką ideologią lub szantażem politycznej poprawności. 365 Drzew wygrywa jednak świetnym, bezpretensjonalnym pomysłem. Dziecięca tęsknota, żeby uciec gdzieś wyżej, na drzewo, do lepszego świata łączy się z refleksją na temat piękna i wartości natury – recenzja Barbary i Oskara Grąbczewskich.

Artystka Cecylia Malik, zainspirowana powieścią Italo Calvino Baron Drzewołaz, od 25 września 2009 roku, codziennie przez 365 dni – za każdym razem w innym stroju – wspinała się na inne drzewo, a współpracujący z nią fotografowie robili jej zdjęcia. Nie przepadamy za tzw. projektami artystycznymi – bardzo często są one współczesną wersją „nowych szat cesarza”, czyli po prostu hucpiarstwem zamaskowanym płytką ideologią lub szantażem politycznej poprawności. 365 Drzew wygrywa jednak świetnym, bezpretensjonalnym pomysłem. Dziecięca tęsknota, żeby uciec gdzieś wyżej, na drzewo, do lepszego świata łączy się z refleksją na temat piękna i wartości natury.

Nie wiadomo, kto lub co na zdjęciach wygląda lepiej – młoda dziewczyna ubrana w kolorowe stroje czy wspaniałe drzewa. Fotografie nie czynią z artystki obiektu erotycznego albo upozowanej modelki – emanuje z nich niewinna radość i wolność. Kiedy ogląda się te zdjęcia, ma się ochotę zanucić I Fought The Law zespołu The Clash, ale z pozytywnym zakończeniem. Ten ekologiczny anarchizm przybiera w innych działaniach Cecylii Malik poważniejsze formy, jak w akcjach Kolektywu Modraszek w obronie terenu krakowskiego Zakrzówka czy w Warkoczach Białki – tu aktywiści walczyli z regulacją rzeki. Jest jednak w nich cały czas sowizdrzalski ton, który pamiętamy z opowieści o Robin Hoodzie i Pippi Langstrumpf, dostrzegamy w postaci Włóczykija z doliny Muminków, a w świecie „dorosłej sztuki” widzimy u Ilji Kabakowa czy Banksy’ego. Pełna humoru i radości książka – architekci, pokochajmy drzewa i walczmy o nie!