Zaślepka na obiekt leadowy Architektura

i

Autor: Archiwum Architektury

Konkurs architektoniczny lekiem na całe zło? "Architektura-murator" 12/2013

2013-12-17 13:00

Konkurs architektoniczny, jako najlepszą formę wyłaniania projektów, zalecają zarówno Międzynarodowa Unia Architektów, jak i Rada Architektów Europy, a na gruncie polskim – SARP. Jednocześnie wielu projektantów zwraca uwagę na kryzys samej procedury, która dziś coraz częściej punktuje po prostu efektowne wizualizacje. Toczącą się w Polsce od lat dyskusję rozpalił ostatnio konflikt wokół nowego trybu wyboru autora Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Czy można ograniczać młodym pracowniom udział w konkursach na budynki publiczne? I jak powinien wyglądać konkurs idealny?

Projekt MSN-u Christiana Kereza według autorskiej wizji Przemysława Truścińskiego, materiały prasowe Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MSN)

i

Autor: Archiwum Architektury Projekt MSN-u Christiana Kereza według autorskiej wizji Przemysława Truścińskiego, materiały prasowe Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MSN)

Dotychczas na świecie istniał wyraźny podział między europejską tendencją do organizowania konkursów otwartych, dających wszystkim architektom równe szanse, by ubiegać się o zlecenie, a modelem anglosaskim, gdzie dominowała praktyka konkursów zamkniętych, w których do udziału zapraszano przede wszystkim duże, doświadczone firmy architektoniczne albo ogólnie znane nazwiska. Konkursy otwarte pozwalały m.in. chronić niewielkie europejskie pracownie przed międzynarodowymi korporacjami projektowymi. Dziś również na Starym Kontynencie, zwłaszcza na ważne budynki publiczne, coraz częściej przeprowadza się procedury ze wstępną selekcją, ograniczające start biurom nieposiadającym jeszcze architektonicznego dorobku. Gdy bezrobocie wśród młodych Europejczyków wynosi 23% sytuacja ta wywołuje uzasadnione kontrowersje. Tymczasem w Polsce wciąż głównym problemem jest nie tyle sam dostęp do konkursów architektonicznych, ile w zasadzie ich brak. Jak tłumaczy Paweł Wójcik, prawnik i ekspert w dziedzinie zamówień publicznych, niechęć do konkursów wynika przede wszystkim z niewiedzy i braku edukacji zamawiających w tym zakresie. Po pierwsze konkurs jawi się jako procedura skomplikowana i kosztowna. Po drugie, w konfrontacji z popularnym u nas systemem zaprojektuj i wybuduj, znacznie wydłuża proces przygotowania i realizacji inwestycji. Po trzecie, zamawiający boją się (a wynika to z niewiedzy) problemów z późniejszą umową na szczegółowe opracowanie pracy konkursowej w trybie z wolnej ręki lub negocjacji bez ogłoszenia. Jednym z najczęstszych błędów, nadal powielanych, jest bowiem zbyt szeroki zakres pracy konkursowej. Wszystko trzeba przewidzieć już na etapie ogłoszenia o konkursie. Ryzyko błędu, przy ograniczonych zasobach wiedzy i finansach, jest więc dla nich znaczne. Po czwarte wreszcie, przeprowadzenie konkursu wiąże się z koniecznością uwzględnienia zarówno w regulaminie, jak i w późniejszej umowie skomplikowanych kwestii dotyczących autorskich praw majątkowych. Dla większości zamawiających są to sprawy bardzo złożone, a jednocześnie stosunkowo rzadko występujące w ich codziennej pracy. O ile duże jednostki zamawiające nie powinny mieć problemu z pokonaniem tych wszystkich trudności, o tyle dla małych – których przecież jest w Polsce 90% – często są one nie do przezwyciężenia. Dodatkowo realia budżetowe zwykle uniemożliwiają pozyskanie wykwalifikowanego wsparcia z zewnątrz. Na problem źle przygotowywanych warunków zwraca też uwagę Maciej Miłobędzki z pracowni JEMS, mający duże doświadczenie w jurorowaniu: To, by jak najwięcej szczegółowych wymagań wpisać do warunków konkursów przybrało ostatnio w Polsce postać jakiejś manii. Ta sytuacja wynika pośrednio z fatalnej Ustawy Prawo zamówień publicznych, ale też z pewnej potrzeby urzędników i, niestety, architektów obiektywizowania wszystkiego, co subiektywne. Polskim przekleństwem jest bowiem to, że inwestorzy często sami nie wiedzą, czego dokładnie chcą. W niestarannie przygotowanych regulaminach pojawia się spora liczba sprzecznych często informacji. Konkurujący architekci zamiast poświęcić się rozwijaniu i opracowywaniu koncepcji, grzęzną w rozwiązywaniu złożonych problemów, tracą czas na wysyłanie do zamawiającego dodatkowych pytań z nikłą nadzieją na wyjaśnienie albo skupiają się na jakichś zupełnie nieistotnych detalach projektu. Trudno się jednak dziwić władzom samorządowym, że rzadko organizują konkursy skoro nawet sami architekci nie zawsze wybierają tę formę wyłaniania projektu (...)- Tomasz ŻylskiW grudniowym numerze miesięcznika "Architektura-murator" Tomasz Żylski opisuje m.in. problemy dotyczące organizacji konkursów architektonicznych, kontrowersje związane z projektem Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, przyjęte w Europie Zachodniej i krajach anglosaskich rozwiązania i procedury... "Architektura-murator" nr 12/2013, Konteksty, ss. 22-30