Osada rodem z horroru w Małopolsce. Miejsce, które miało ocalić zabytki, teraz popada w ruinę

2025-03-24 9:26

Osada w Czorsztynie, zlokalizowana w województwie małopolskim, miała za zadanie ocalić zabytkowe wille oraz chałupy przed zatopieniem. Aktualnie, zamiast przyciągać turystów, wzbudza raczej ciekawość. Dlaczego? Bardziej przypomina miasto z horroru niż tętniące życiem miejsce. Drewniane budynki stają się ruiną na naszych oczach, a ich przyszłość wciąż stoi pod znakiem zapytania. Czy jest jeszcze szansa, by je uratować?

Spis treści

  1. Osada w Czorsztynie – miejsce, które miało ocalić zabytki
  2. Jakie budynki znajdziemy na półwyspie Stylchyn?
  3. Niechciana osada - pełna zawirowań historia własności
  4. Walka o przyszłość zabytków – właściciel kontra konserwatorzy
  5. Co dalej z osadą Czorsztyn?
  6. Osada widmo w Małopolsce - zdjęcia

Osada w Czorsztynie – miejsce, które miało ocalić zabytki

Osada Czorsztyn, zlokalizowana około 40 kilometrów od Zakopanego, to wyjątkowy kompleks drewnianych budynków, położony nad brzegiem Jeziora Czorsztyńskiego. Powstała w latach 90. XX wieku jako odpowiedź na konieczność ochrony zabytkowych obiektów, które mogły zniknąć  w wyniku budowy zapory wodnej na Dunajcu i utworzenia zbiornika.

Pierwszym zamysłem powstania osady Czorsztyn była konieczność zabezpieczenia budynków, które mogły bezpowrotnie zniknąć z historycznego krajobrazu w wyniku zalania Zbiornika Czorsztyńskiego. Chodziło o miejscowości Kluszowce, stare Maniowy i Czorsztyn – trzy główne wsie, które całkowicie znalazły się pod wodą. Idea osady narodziła się we współpracy z samorządami gmin Czorsztyn i Łapsze Niżne oraz władzami konserwatorskimi z istniejącego w tamtych czasach województwa nowosądeckiego. W ramach tego projektu translokowano obiekty, a na cały proces przeznaczono środki centralne

– wyjaśnia Paweł Dziuban kierownik delegatury w Nowym Targu Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.

Przeniesiona wioska miała pełnić funkcję skansenu i turystycznej atrakcji, prezentującej kulturę i architekturę regionu. Na wzgórze Stylchyn przetransportowano drewniane wille, chałupy, pensjonaty i kamienne piwnice z XIX i początku XX wieku, które wcześniej znajdowały się na terenach przeznaczonych do zalania.  Dzięki temu udało się ocalić dziedzictwo historyczne kilku pokoleń mieszkańców regionu, a część budynków po odpowiedniej adaptacji powróciła do funkcjonowania i przyciągała rzesze turystów.

Za sprawą swojej lokalizacji osada stała się jednym z najbardziej malowniczych miejsc w regionie. Rozpościera się tu piękny widok na Jezioro Czorsztyńskie, co nadaje temu miejscu niezwykły klimat. Mimo tak ogromnego potencjału, z biegiem lat teren zaczął stopniowo popadać w ruinę, tracąc swoją pierwotną funkcję i stając się osadą-widmo.

Osada Czorsztyn

i

Autor: Archiwum prywatne/ Patrycja Wiktor

Jakie budynki znajdziemy na półwyspie Stylchyn?

Pierwotne plany zakładały, iż osada stanie się tętniącym życiem miejscem, ale dziś bardziej przypomina opuszczone miasto, które wieczorem wygląda jak z horroru.

Znajduje się tu kilka unikalnych budynków, przeniesionych znad Jeziora Czorsztyńskiego, które miały zachować dziedzictwo zatopionych miejscowości.

Wśród nich jest Willa Leopolda Sperlinga, wzniesiona w 1847 roku w stylu zakopiańskim. Działała tu kultowa restauracja „Pieniny”. Na uwagę zasługuje również Willa Basia II, dawny pensjonat, który powstał na początku XX wieku. A także jej siostra Willa Basia III, znana wcześniej jako „Willa Pieniny”. Po II wojnie światowej upaństwowiono ją i przekształcono w dom wypoczynkowy. Swoją historię ma również Willa Teofila Sanoka.

Obok pensjonatów znajduje się zespół góralskich chałup – drewnianych zagród i budynków gospodarczych, które miały tworzyć muzealną część osady.

- Projekt osady zakładał stworzenie centrum konferencyjno-naukowego i wypoczynkowego, wykorzystując historyczne budynki. Przeniesienie obiektów było skomplikowanym zadaniem – przeprowadzono je zgodnie z zasadami konserwatorskimi, a nowe miejsce ich lokalizacji wybrano na północnych stokach zbiornika. W latach 90. podjęto się rekonstrukcji i adaptacji niektórych budynków: między innymi Willi Sperlinga czy zespołu góralskich chałup. Część obiektów jednak nigdy nie została w pełni przystosowana do użytkowania, mowa tu między innymi o willach Basia II, Basia III i Zbyszek – tłumaczy Paweł Dziuban i dodaje:

- Problem polega na tym, że wspomniane budynki, w tym między innymi wille Basia II i III oraz Zbyszek, od samego początku nie zostały do końca wykończone. W wielu przypadkach pozostawiono jedynie ich zewnętrzne ściany - brakuje wewnętrznych ścian, a w niektórych obiektach również stropów. W wyniku działania czasu i warunków atmosferycznych doszło do naruszenia statyki budowli. W tej chwili widzimy, że niektóre elementy stężające ściany są po prostu nieobecne, co sprawia, że budynki stopniowo się przechylają.

Choć miejsce to wciąż zachwyca klimatem, wielu turystów czuje smutek, widząc, jak perły architektury zmieniają się w ruiny.

- To sceneria, która budzi mieszane uczucia. Z jednej strony piękna i nostalgiczna, ale jednocześnie przygnębiająca. Człowiek czuje, jakby trafił do miasta duchów – mówi jeden z odwiedzających.

Zobacz także: Kościół wygląda jak kadłub łodzi, która dryfuje pośród zieleni. Kaplice przypominają fale morskie

Niechciana osada - pełna zawirowań historia własności

Teren od lat przechodził z rąk do rąk, nie mogąc znaleźć inwestora, który przywróciłby jego dawną świetność. Początkowo planowano, że będzie zarządzany przez specjalnie powołaną spółkę, jednak kolejne instytucje stopniowo wycofywały się z tego pomysłu, a kompleks ostatecznie trafił w ręce prywatne.

- Osada kilkukrotnie zmieniała właściciela. Początkowo miała nią zarządzać specjalnie powołana spółka, jednak gminy i inne instytucje stopniowo się z tego wycofały. W efekcie obiekty trafiły w ręce prywatne – wyjaśnia pracownik WUOZ

W 2003 roku osadę kupiła spółka z Kluszkowców, jednak niedługo później przeszła ona w ręce biznesmena z Zakopanego. Z czasem pojawiły się problemy finansowe, a narastające zaległości podatkowe doprowadziły do sądowej batalii z gminą. 

W wyniku tych komplikacji właściciel przekazał osadę swojej córce, która wydzierżawiła ją spółce z okolic Łącka. Mimo to teren nadal niszczał, a od 2014 roku kolejne budynki zaczęły trafiać na licytacje komornicze – jednak bez skutku, bo nie było chętnych na ich zakup.

Aktualnie właścicielem osady jest spółka IMB Budownictwo. Jakie plany ma nowy inwestor i dlaczego nadal ten teren niszczeje?

Osada w Czorsztynie - stan aktualny

i

Autor: Archiwum prywatne/ Patrycja Wiktor

Walka o przyszłość zabytków – właściciel kontra konserwatorzy

Choć Osada Czorsztyn zyskała nowego właściciela, jej dalsze losy nadal stoją pod znakiem zapytania. Na drodze do ewentualnej rewitalizacji pojawił się konflikt między Wojewódzkim Urzędem Ochrony Zabytków a inwestorem, który uważa konserwatorskie wytyczne za zbyt rygorystyczne i utrudniające adaptację terenu.

- Wydawaliśmy konserwatorskie zalecenia dotyczące adaptacji budynków. Dopuszczaliśmy wzmocnienie konstrukcji, a nawet poprawę ich termiczności, oczywiście z zachowaniem historycznej formy. Mimo to od lat nie podjęto żadnych konkretnych działań – przedstawia swój punkt widzenia pracownik nowotarskiej delegatury WUOZ. 

Problem narasta od lat. W 2018 roku rozpoczęto procedurę wpisu osady do rejestru zabytków, jednak właściciel zaskarżył tę decyzję. Ostatecznie, w 2023 roku Małopolski Wojewódzki Konserwator Zabytków odmówił wpisu całego obszaru, powołując się na argumentację Ministerstwa, według której teren nie spełnia definicji zespołu zabytkowego. 

Spółka IMB Budownictwo zarządzająca osadą odmówiła komentarza w tej sprawie, tłumacząc, że nie chce zdradzać szczegółów na wczesnym etapie inwestycji. 

Przeczytaj: Dom wakacyjny nad jeziorem Czorsztyńskim

Co dalej z osadą Czorsztyn?

Przyszłość wciąż pozostaje niepewna. Obiekty wymagają pilnych działań zabezpieczających, a nowy właściciel nie przedstawił jednak dotąd konkretnych planów dotyczących ich rewitalizacji. 

- To nie jest łatwa inwestycja, bo mamy tu do czynienia z obiektami drewnianymi, które wymagają większych nakładów. Jednak z naszej strony nigdy nie było oporu wobec działań wzmacniających konstrukcję. Dopuszczaliśmy możliwość poprawy termiczności obiektów, ale nie metodą najprostszą, czyli pokryciem styropianem, można to robić od wewnątrz. Ważne było zachowanie formy historycznej obiektów. Takie działania były uzgodnione z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków. Teraz należy już kierować  pytanie do nowego właściciela, dlaczego nie podejmuje żadnych działań - zaznacza Paweł Dziuban.

Warto podkreślić, iż Obecnie Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków rozważa indywidualne wpisy do rejestru dla poszczególnych obiektów. Ma to zabezpieczyć je przed dalszą degradacją i zwiększyć szanse na ich uratowanie.

Jaki będzie więc kolejny krok inwestora i jak finalnie zakończy się batalia o ten teren? 

Turyści, którzy odwiedzają osadę, nie kryją rozczarowania jej stanem.

- To niesamowicie klimatyczne miejsce, ale widać, że od lat nikt o nie nie dba. Szkoda, bo z taką historią mogłoby stać się wizytówką regionu – mówi pani Anna, turystka z Krakowa.

Dopóki jednak nie zapadną konkretne decyzje, Osada Czorsztyn pozostaje miejscem pełnym kontrastów – z jednej strony fascynującym, z drugiej – przygnębiającym. 

Jeżeli zdecydujemy się odwiedzić to miejsce pamiętajmy, by zwiedzać je z szacunkiem, mając świadomość, że każda z tych budowli to cenny fragment historii, który wciąż walczy o przetrwanie.

Osada widmo w Małopolsce - zdjęcia

Anna Cymer: architektura lat 90. była kiczowata, ale nasza

Przeczytaj również: Na elewacji tłuczone sedesy, wewnątrz mieszkania dla kawalerów i seniorów. Spółdzielnia "jako pierwsza odważyła się postawić taki dom"

Architektura-murator. Podcast 30/30
Michał Sikorski. Architektura z odzysku
Eska ROCK