Architektura pamięci

Śladami warszawskiego getta: archiprzewodnik

2023-09-14 18:13

Pamięć o polskich Żydach zaczęto przywracać pod koniec lat 80. XX wieku. W Warszawie od tego czasu powstają kolejne pomniki poświęcone tragicznej historii getta i jego mieszkańców. Publikujemy przewodnik po najważniejszych miejscach związanych z wojennymi losami warszawskich Żydów.

Spis treści

  1. Gdzie jest Umschlagplatz?
  2. Trakt pamięci
  3. Pomnikowa ofensywa
  4. Zakreślanie granic
  5. Muzealna diaspora
  6. Muzea niezaistniałe

Plac, na którym ulokowano Muzeum Historii Żydów Polskich, wypełniał pierwotnie monumentalny zespół budynków koszarowych o klasycystycznej architekturze zbudowanych pod koniec XVIII wieku według projektu Stanisława Zawadzkiego. Za ponadstumetrowej długości fasadami przed drugą wojną światową mieściło się wojskowe więzienie, a gdy obiekt znalazł się w granicach getta umieszczono tu biura jego administracji tzw. Judenratu. Wypalone w czasie powstania mury budynku rozebrano dopiero w połowie lat 60. XX wieku, gdy wokół stały już modernistyczne bloki mieszkalne. Powstał w ten sposób rozległy skwer o krawędziach długości niemal 200 i 300 metrów.

Jednak zanim wzniesiono modernistyczne osiedla, dokładnie na osi wejściowego ryzalitu pałacowej wschodniej fasady dawnych koszar, w bezpiecznej kompozycyjnie odległości ponadsiedemdziesięciu metrów, ustawiono w 1948 roku pomnik Bohaterów Getta Warszawskiego. Jego autorami byli rzeźbiarz Natan Rapaport (który wkrótce wyemigrował, osiadając ostatecznie w Stanach Zjednoczonych) i warszawski architekt Leon Marek Suzin.

Pomnik wzniesiono na gruzach zrównanych z ziemią kamienic. Od najbliższego ocalałego budynku dzieliła go niemal czterystumetrowa gruzowa pustynia. Monument ma swój awers – z płaskorzeźbą Walka, i rewers – z płaskorzeźbą Pochód na Zagładę. Walka zwrócona została w stronę przedwojennego, trójkątnego w narysie placu istniejącego przed budynkiem koszar na skrzyżowaniu dawnych ulic Zamenhofa i Gęsiej. Pochód na Zagładę skierowano ku przerażającej pustce po zniszczonym mieście. Nie był to pierwszy pomnik upamiętniający powstanie w getcie. W odległości kilkudziesięciu metrów od dużego pomnika, ale dwa lata wcześniej – w 1946 roku – powstał skromniejszy monument, też według projektu Suzina. Składa się z leżących poziomo dwóch skromnie dekorowanych kolistych tablic wykonanych z czerwonego piaskowca. Jego lokalizacja jest dziś niezrozumiała, a to dokładnie środek skrzyżowania dawnych ulic, zaś kolista forma zaznacza właz do kanałów ściekowych, które były wykorzystywane przez żydowskich bojowców w czasie powstania. W latach 50. i 60. wytyczono nowy układ ulic dostosowany do powstającej zabudowy osiedlowej, który kompletnie zatarł historyczne konteksty przestrzeni.

Dziś otaczająca właśnie otwarte muzeum zabudowa wzbudza niewiele sympatii. Ale nie zawsze tak było. Dwa z osiedlowych bloków zdobyły tytuły Mistera Warszawy – nagrodę architektoniczną przyznawaną w tamtym okresie najwybitniejszym stołecznym realizacjom architektury mieszkaniowej (w 1960 roku dom przy ulicy Niskiej 11, projekt: Wacław Eytner; w 1962 roku blok przy ulicy Jana Pawła II 68 – II nagroda, projekt: Stanisław Rymaszewski i Danuta Szafnicka). Natomiast stanowiący bezpośrednie tło pomnika długi blok, również projektu architekta Wacława Eytnera, usytuowany wzdłuż nowego przebiegu ulicy Zamenhoffa, trafił nawet jako ilustracja do reportażu opublikowanego w 1962 roku we wpływowym amerykańskim magazynie architektonicznym „Architectural Forum”. Materiał zatytułowano: A surprising new look in communist Europe. Podpis pod ilustracją wychwalał zdyscyplinowany rytm architektury, to że każdy z niewielkich apartamentów ma własny balkon, wbudowane szafy i kuchnie, a cienkie ścianki działowe można dowolnie przestawiać zapewniając lokatorom możliwość pewnej indywidualizacji układów mieszkań.

W połowie lat 70. XX wieku kopie płaskorzeźb Natana Rapaporta pojawiły się w Jerozolimie. Poświęcony żydowskim ofiarom Holokaustu izraelski Instytut Yad Vashem wydzielił na południowym skraju wzgórza, na którym jest ulokowany, ceremonialny, trójkątny plac, który gabarytami odtwarza przedwojenne skrzyżowanie Gęsiej i Zamenhofa. Plac został nazwany imieniem Powstania w getcie warszawskim. W krótszą z jego ścian wykonaną z czerwonej cegły, symbolicznie nawiązującą do murów getta, wkomponowano pełnowymiarowe odlewy WalkiPochodu na Zagładę.

Śladami warszawskiego getta

i

Autor: ze zbiorów Archiwum Państwowego m.st. Warszawy Fotografia archiwalna (po 1952 roku) budynku koszar artylerii konnej, na którego miejscu znajduje się obecnie Muzeum Historii Żydów Polskich

Gdzie jest Umschlagplatz?

W 1976 roku na łamach wrocławskiego miesięcznika kulturalno-społecznego „Odra” wydrukowano słynny reportaż Hanny Krall oparty na rozmowach z Markiem Edelmanem zatytułowany Zdążyć przed Panem Bogiem. W 1981 roku powstało godzinne widowisko telewizyjne wyreżyserowane przez Andrzeja Brzozowskiego oparte na tym tekście. W plenerowych scenach kręconych w Warszawie widzimy jak Zbigniew Zapasiewicz wcielający się w rolę Edelmana oprowadza Elżbietę Kępińską grającą reporterkę po Umschlagplatzu – miejscu deportacji żydowskiej społeczności Warszawy. Na filmie widać też trzy tablice z piaskowca stanowiące pierwotne upamiętnienie tych wydarzeń. Powstały jeszcze w latach 40. Umocowane były początkowo do fragmentu ocalałej bramy wjazdowej prowadzącej na place przeładunkowo-składowe przedwojennych Miejskich Zakładów Zaopatrywania Warszawy, których tereny zajmowało pięć długich baraków usytuowanych wzdłuż bocznic kolejowych połączonych z linią kolei obwodowej miasta. Lecz w 1981 roku pamiątkowe tablice wiszą już na kawałku ściany kiepsko wymurowanej z silikatowej cegły – taniego materiału używanego wówczas powszechnie do budowy altanek śmietnikowych czy garaży. Wokół walają się odłamki całkiem współczesnych gruzów, a bezpośrednie tło stanowi stacja benzynowa i blaszany pawilon handlowy.

W następnych scenach akcja przenosi się w głąb Umschlagplatzu na tereny zajmowane niegdyś przez bocznice kolejowe. Zapasiewicz – Edelman pokazuje, gdzie ładowano ludzi do wagonów, chodząc po alejkach wzdłuż bloków monumentalnego osiedla (projekt: Zofia Haman), obecnie należącego do Spółdzielni Mieszkaniowej Stawki. Trzy kilkunastopiętrowej wysokości budynki mieszkalne wzniesiono wokół wspólnego dziedzińca w połowie lat 70. Zajęły one cały teren dawnych bocznic i składów, w tym i jego zachodnią cześć zajmowaną przez rampy kolejowe Umschlagplatzu. Budynki powstały w systemie prefabrykowanej żelbetowej konstrukcji szkieletowej tzw. ramy H. Z powodu charakterystycznych form balkonów często kojarzone są przez odwiedzających miejsce turystów ze słynnym cyklem filmów Krzysztofa Kieślowskiego – Dekalog. Obecnie osiedle stanowi wygrodzoną z przestrzeni miasta solidnym płotem prywatną enklawę otaczającą zadbany dziedziniec – ogród.

O terytorialny zasięg miejsca deportacji toczyła się w końcówce XX wieku zażarta dyskusja. Podejrzewano, że jeden ze znajdujących się w pobliżu starych budynków magazynowych może należeć do kompleksu przedwojennych baraków. Ostatecznie ustalono jednak, że powstał już po wojnie. Dziś w tym miejscu trwa budowa kolejnego domu spółdzielni Stawki. Gdy na początku XXI wieku zaczynała się realizacja budynków mieszkalnych oddalonych o dwieście metrów na wschód od pomnika upamiętniającego deportacje, kielecki deweloper szukając marketingowej nazwy dla przedsięwzięcia zaproponował niefrasobliwie chwytliwe: Bramy Słońca. W lokalnej prasie rozpętała się burza. Dziennikarze dotarli do jednego z ocalonych z getta, który skomentował, że to raczej Brama piekła. Nazwa została więc szybko wycofana.

Zachowanymi z epoki obiektami – świadkami i współuczestnikami tragicznych wydarzeń z lat 40. – są trzy modernistyczne budynki szkolne pochodzące z lat 30. XX wieku. Obecnie mieszczą: Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego (budynek z 1935 roku zaprojektowany przez architektów Tadeusza Ćwierdzińskiego i Romana Sołtyńskiego), Technikum Ekonomiczne (zbudowane w 1930 roku) i Dom Kultury Muranów – pierwotnie Publiczną Szkołę Powszechną, której otwarcie planowano na 1 września 1939 roku. A także… przestrzeń dawnej ulicy, która przegrodzona murami, też stanowiła fragment „infrastruktury zbrodni”. Za oryginalny uznano również fragment ceglanego muru oddzielający teren technikum od sąsiedniej działki.

Mur – Pomnik Umschlagplatz powstał w 1988 roku. Ma formę czterometrowej wysokości ścian otaczających z trzech stron podłużną wewnętrzną przestrzeń. Zamknięcie z czwartej strony stanowi szczytowa ściana zachowanego budynku dawnej szkoły. Projektantem monumentu byli architektka Hanna Szmalenberg, współpracowniczka Oskara Hansena, działaczka opozycji demokratycznej w latach 80., i rzeźbiarz Władysław Klamerus, zakopiańczyk i kolporter opozycyjnych wydawnictw. Mury pomnika oblicowane były pierwotnie płytami białego marmuru z Dolnego Śląska – powszechnie stosowaną wówczas Białą Marianną. Ta technologia nie okazała się trwała. Nie minęło dwadzieścia lat i  konstrukcja zaczęła się rozpadać. Przed 65. rocznicą powstania ekipa konserwatorów zabytków monument odbudowała. Ograniczony budżet nie pozwalał jednak na sprowadzenie dobrej jakości białego marmuru. Ściany zostały więc obłożone krajowym granitem o szarym, chłodnym odcieniu kolorystycznym tzw. Zimnikiem. Na frontową ścianę od strony ulicy Stawki wyselekcjonowano płyty ze skazą – czarnym użyleniem, które może kojarzyć się z oryginalnymi płytami marmurowymi. Przy okazji odbudowy zakomponowano też na nowo skwer na tyłach założenia. Hanna Szmalenberg wraz z Teresą Murak – artystką często posługującą się w swej twórczości żywym materiałem zielonym – stworzyły nieformalną przestrzeń z brzózkami, przeciętą żwirową ścieżką i falującą w narysie linią kwitnącego w miesiącach letnich na niebiesko hyzopu – ziela wielokrotnie przywoływanego w Starym Testamencie w kontekście praktyk oczyszczających.

Śladami warszawskiego getta

i

Autor: ze zbiorów Archiwum Państwowego m.st. Warszawy Getto i upamiętniające je monumenty. Plan opracowany na postawie mapy Getto warszawskie 1940-1942 udostępnionej przez Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma; rys. Ryszard Piwowar Link: https://cdn.galleries.smcloud.net/t/photos/gf-4AcY-UBqx-Tioa_sladami-warszawskiego-getta.jpg

Trakt pamięci

Monument na rogu Stawek i Dzikiej stanowi zwieńczenie oryginalnej kompozycji pomnikowej Traktu Pamięci Męczeństwa i Walki Żydów w Warszawie. Zespół obecnie składa się z 22 niewielkich kamiennych form: bloków, obelisków, płyt i tablic upamiętniających miejsca, wydarzenia i ludzi związanych z gettem warszawskim. Pierwotne założenie powstało w latach 1988-1989 według projektu architektów Zbigniewa Gąsiora i Stanisława Jankowskiego oraz rzeźbiarza Marka Moderau. Gąsior, a zwłaszcza Jankowski, to dawni AK-owscy bojowcy, członkowie organizacji, której dziś przypisuje się raczej antysemickie inklinacje. Zaś Moderau zrealizował w następnych latach wiele upamiętniających realizacji rzeźbiarskich, w tym ostatnio pomnik katastrofy smoleńskiej na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Przestrzennie Trakt Pamięci łączy pomnik Bohaterów Getta, kopiec mieszczący grób bojowników powstania – tzw. Bunkier Anielewicza, gdzie zginęli jego przywódcy – z pomnikiem Umschlagplatz, symbolicznie odtwarzając pochód na Zagładę.

W latach 90. elementów tworzących Trakt przybyło. Pojawiły się tablice na budynkach i obeliski luźno nawiązujące do jednorodnych formalnie sjenitowych kamiennych bloków z lat 80. Tą w sumie dość krótką trasą prowadzącą dziś pomiędzy w większości PRL-owskimi blokami często poruszają się turyści oraz grupy izraelskich licealistów na obowiązkowych wycieczkach szlakiem Zagłady.

Pomnikowa ofensywa

W Polsce problematyka upamiętniania w przestrzeni tragicznych historii związanych z gettem, deportacjami Żydów i powstaniem powróciła dopiero wraz z kruszeniem się komunizmu pod koniec lat 80. XX wieku. Lata 90. przyniosły ożywienie pamięci o żydowskiej Warszawie i tragicznym końcu jej historii. Administracyjnie zidentyfikowano i poddano ochronie konserwatorskiej relikty murów otaczających niegdyś teren warszawskiego getta. Niedługo po zakończeniu wojny mury te rozebrano. Dziś zidentyfikowanych jest jedenaście reliktów. Większość z nich to jednak szczytowe ściany ocalałych kamienic. Najlepiej znany i najczęściej odwiedzany fragment znajduje się w podwórzu na tyłach kamienic pomiędzy ulicami Sienną i Złotą. Najciekawszy architektonicznie jest ten wbudowany w fasadę współczesnego biurowca przy ulicy Waliców. A najmniej znany to domniemane wygrodzenie Umschlagplatzu na tyłach Technikum Ekonomicznego. Mur podważany przez korzenie drzew pochyla się i grozi zawaleniem.

Z biegiem lat przybywało kolejnych, w większości dyskretnych pomników. W 1989 roku na terenach graniczących z cmentarzem żydowskim, w miejscu masowych mordów Polaków i Żydów, wzniesiono nieco zapomniany dziś, ascetyczny monument poświęcony Wspólnemu Męczeństwu Żydów i Polaków w Warszawie autorstwa architektów Tadeusza Szumielewicza i Marka Martensa.

W 1995 roku w pobliżu pomnika Bohaterów Getta usytuowano tablicę – pomnik Rady Pomocy Żydom Żegota autorstwa Hanny Szmalenberg i Marka Moderau. W 2000 roku po przeciwnej stronie skweru upamiętniono gest kanclerza Niemiec. W 1970 roku podczas oficjalnej wizyty w Polsce kanclerz Willy Brandt nieoczekiwanie ukląkł obojgiem kolan na stopniach pomnika Bohaterów Getta. Ten gest został odebrany jako wyrażona w imieniu Niemiec prośba o wybaczenie popełnionych zbrodni. Monument wzniesiono z klinkierowej cegły i ozdobiono tablicą ze sprawiającą nieco naiwne wrażenie płaskorzeźbą z brązu autorstwa Wiktorii Czechowskiej-Antoniewskiej. W 2006 roku w ramach porządkowania terenu wokół Bunkra Anielewicza dostawiono tam obelisk z nazwiskami części powstańców, których szczątki kryje kopiec (projekt: Hanna Szmalenberg i Marek Moderau). W 2010 roku przy okazji budowy nowego biurowca przy ulicy Prostej zrealizowano upamiętnienie miejsca wyjścia ocalałych powstańców, którzy kanałami ściekowymi wydostali się poza teren getta. W grupie tej znajdował się m.in. legendarny Marek Edelman. Monument stanowi stalowa tuba, której wnętrze imituje zejście do kanału. Pomnik został zaprojektowany przez architektów Konrada i Jana Kucza-Kuczyńskich. Od 2010 roku na realizację czeka projekt niewielkiej podświetlanej instalacji ze szkła i betonu upamiętniającej miejsce ukrycia Archiwum Ringelbluma – cennego zbioru historycznych dokumentów dotyczących życia codziennego w getcie i jego Zagłady – przygotowany przez Łukasza Mieszkowskiego i Marcina Urbanka. A varsavianista Jerzy S. Majewski wskazuje już inne ciekawe elementy godne oznaczenia w przestrzeni, takie jak tunele kopane przez uwięzionych w getcie pod jego murami. Najsłynniejszy z nich, którym podobno do getta przedostawał się legendarny człowiek, który chciał zatrzymać Holokaust – Jan Karski – znajdował się w pobliżu dzisiejszego skweru Matki Sybiraczki, na którym króluje rozległy pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, stworzony w 1995 roku przez Maksymiliana Biskupskiego. Jest to miejsce, gdzie grupy rekonstrukcyjne odgrywają patriotyczne inscenizacje Mordu Katyńskiego.

Zakreślanie granic

Niemal całkowita wymiana dawnej zabudowy na terenach dzielnicy żydowskiej w Warszawie, wytyczenie nowego układu ulic i napływ nowej ludności w latach powojennych prawie kompletnie zatarły pamięć o przestrzeni getta. Na przełomie wieków pojawił się pomysł przestrzennego oznaczenia jego granic, uświadomienia współczesnym mieszkańcom Warszawy, że wypełniało ono niemal trzecią część obszaru miasta. Inicjatywa wyszła od pracowników Żydowskiego Instytutu Historycznego, popierał ją też Stołeczny Konserwator Zabytków. Ostatecznie projekt opracowali architektka Eleonora Bergman, ówczesna dyrektorka instytutu, oraz architekt Tomasz Lec. Przy rozmieszczaniu miejsc upamiętnienia współpracowała Ewa Pustota-Kozłowska, a informację historyczną opracowywał Jan Jagielski. Każdy z 21 punktów zaznaczających zawiera wieloelementowe informacje. W powierzchnię ulicy wtopione są betonowe płyty, których linie pokryto żeliwnymi napisami. Odtwarzają one rzeczywisty przebieg fragmentów muru. W pobliżu nich ustawiono betonowe stelle z tablicami z brązu przedstawiającymi kontury getta na tle przedwojennej mapy Warszawy.

Dodatkowa tablica z pleksiglasu zawiera informacje o roli, jaką dane miejsce odgrywało w tragicznej historii miasta wzbogacone archiwalnymi zdjęciami z epoki. Projekt zrealizowano ostatecznie w 2008 roku. Ma on niewątpliwe znaczenie edukacyjne i turystyczne (wszystkie informacje podane są po polsku i angielsku), ale funkcje informacyjne wydają się w tym przypadku przeważać nad wyrazem artystycznym. Podobne wątpliwości estetyczne budzi świetlna instalacja przypominająca słynną drewnianą kładkę dla pieszych przerzuconą w 1942 roku nad wyłączoną z terenów dzielnicy zamkniętej ulicą Chłodną. Obecną konstrukcję poprzedziła konceptualna rzeźba Anny Baumgart i Agnieszki Kurant. Wielokropek wzięty w nawias wykonany ze srebrzystych nadmuchiwanych balonów kojarzyć miał się z pustką pozostałą w przestrzeni miasta po społeczności żydowskiej. Instalację można było podziwiać pod koniec 2009 roku. W 2010 roku przestrzeń publiczną wschodniego fragmentu ulicy Chłodnej poddano rewitalizacji według projektu architekta Krzysztofa Pasternaka. W ramach wymiany nawierzchni oznaczył on dokładną lokalizację historycznego obiektu. W posadzce odczytać dziś można zarys stopni i krawędzie drewnianego nieistniejącego mostu. Świetlną instalację odtwarzającą przejście zaproponował i zaprojektował architekt Tomasz Lec. Składa się ona z podświetlanych pylonów okładanych patynowaną miedzią i rozpiętych między nimi lin, po których nocą pełga światło. Na poziomie oczu przechodnia w pylonach umieszczono okulary jak z fotoplastikonu, przez które oglądać można archiwalny obraz kładki z 1942 roku.

Śladami warszawskiego getta

i

Autor: dzięki uprzejmości projektantów: Łukasza Mieszkowskiego i Marcina Urbanka Planowany pomnik Archiwum Ringelbluma; il. dzięki uprzejmości projektantów

Muzealna diaspora

Uniwersalizm żydowskiej historii sprawia, że muzea jej poświęcone rozsiane są po całym świecie. Można się na nie natknąć w Australii, w Argentynie, czy w Afryce Południowej. Lecz najwięcej takich obiektów jest w Stanach Zjednoczonych. Narodowe Muzeum Upamiętnienia Holokaustu w Waszyngtonie to drugie najchętniej odwiedzane muzeum w tym mieście (liczbą zwiedzających ustępuje tylko Narodowemu Muzeum Lotnictwa i Lotów Kosmicznych). Placówkę otwarto w 1993 roku, a jej architekturę w stylu waszyngtońskiego, imperialnego klasycyzmu projektował James Ingo Freed, wówczas wspólnik słynnego specjalisty od architektury muzealnej – Ieoh Ming Peia.

Na przełomie wieków powstały dwie ważne placówki poświęcone tej tematyce w Europie. W Amsterdamie do tłumnie odwiedzanego oryginalnego domu, w którym ukrywała się żydowska nastolatka, autorka przejmującego dziennika z czasów okupacji – Anna Frank, architekci z biura Benthem Crouwel dobudowali część muzealną zapewniającą obsługę dla masowego ruchu turystycznego. Ekspresyjne formy przybrało Muzeum Żydowskie w Berlinie zaprojektowane przez Daniela Libeskinda („A-m” 5/2000). To jedna z najlepszych jego realizacji i jedna z większych atrakcji turystycznych stolicy Niemiec. Duża w tym zasługa architektury budynku. Ukończone w 1999 roku muzeum przez następne półtora roku można było zwiedzać tylko jako obiekt architektoniczny. Instytucjonalne niesnaski sprawiły, że stałą wystawę udostępniono dopiero w 2001 roku.

Libeskind jest też autorem projektu Współczesnego Muzeum Żydowskiego w San Francisco. Ciekawostkę stanowi to, że nie jest to muzeum historyczne, nie ma stałej kolekcji. Jego misją jest pokazywanie wątków żydowskich aktualnych dla współczesnego odbiorcy. W 2005 roku do kompleksu zabudowań i memoriałów Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie dodano Muzeum Holokaustu. Większa część obiektu wkopana jest w szczyt wzgórza, które zajmuje instytut. Wyraz zewnętrzny nadaje mu intrygująca forma leżącego graniastosłupa o przekroju trójkąta. Projektant obiektu, izraelsko-kanadyjski architekt Moshe Safdie zaznaczał, że choć architektura muzeum składa się z emocjonalnie nacechowanych przestrzeni, to jego rodzina wywodząca się z Żydów sefardyjskich osobiście nie doświadczyła Zagłady.

Za najnowszą realizację, poprzedzającą otwarcie muzeum warszawskiego, uznać chyba należy zainaugurowane w 2010 roku Muzeum Holokaustu w Los Angeles. Architektura podkreśla tu wątki ekologiczne: cały dach został pokryty zielenią, budynek ma też certyfikat ekologiczny LEED (projekt: Belzberg Architects).

Śladami warszawskiego getta

i

Autor: il. materiały konkursowe Projekt konkursowy MHŻP, autor: Zvi Hecker, 2005

Muzea niezaistniałe

W 2005 roku ogłoszono werdykt w konkursie na Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie („A-m” 9/2005). W kilkustopniowej procedurze konkursowej do wstępnej prekwalifikacji zgłosiło się 250 projektantów. Ostatni etap rywalizacji rozgrywany był w formule zamkniętej. Do udziału zaproszono 11 zespołów, w tym dwa krajowe (DDJM z Krakowa i działające wspólnie pracownie BiM i Centrala z Warszawy).

Z perspektywy tych kilku lat i zmieniającej się percepcji znaczenia żydowskiej społeczności w dziejach Polski, warto zwrócić uwagę na propozycje trzech zespołów, którym przewodzili znani architekci pochodzenia żydowskiego: Daniel Libeskind, Zvi Hecker i Peter Eisenman. Ich prace wydają się wiedzione tajemnym sentymentem, szacunkiem dla historycznej przestrzeni i niewykalkulowaną emocją. Gdy pozostali konkurujący szukali przestrzennego odniesienia tylko do hieratycznej kompozycji pomnika ustawionego na tle bloku, na pustym skwerze, oni obrali drogę zagłębienia się w specyfikę historii miejsca.

Zvi Hecker – izraelski projektant urodzony w początku lat 30. w Krakowie – poprzez wachlarzowo ukształtowane bryły nawiązał do przebiegu dawnej ulicy prowadzącej wprost na Umschlagplatz. Otwarta przestrzeń nad zachowanym dawnym kanałem kanalizacyjnym przechodzi pod meandrującymi skrzydłami budynku. Autor proponował, aby nazwać ją Pasażem Brunona Schulza.

Daniel Libeskind – urodzony w Łodzi zaraz po zakończeniu wojny – zaproponował architekturę figuratywną i sentymentalną. Jego pomysł przyjął formę przechylonej w stronę pomnika otwartej księgi, z której wysypały się kartki. Pierwowzór z papieru został przetłumaczony wprost na architekturę w metalowej, charakterystycznej dla jego twórczości oprawie. Świetliki tworzyć miały w kartach księgi, której formy przybierał dach budynku, przypadkowy wzór otworów. Od wewnątrz okazywały się one pustkami naniesionymi na mapę Polski – brakującymi żydowskimi społecznościami.

Na kolejnych kartach – częściach budynku – wycięcia układają się w menorę i jej płomienie. Pomnik zaznaczający zejście do kanału w ulicy Zamenhofa został uhonorowany i wyeksponowany przy głównym wejściu do muzeum, a cała kompozycja amfiteatralnie otwierała się głównymi przestrzeniami publicznymi na awers pomnika Rapaporta.

Odważnym artystycznie, konsekwentnym pomysłem był obiekt zaproponowany przez teoretyka dekonstrukcji, eksperymentatora pochodzącego ze zasymilowanej amerykańskiej rodziny o żydowskich korzeniach – Petera Eisenmana. Struktura tej pracy, o wielkiej sile wyrazu, przypominała spopielałe szkielety domów. Jej pomnikowość, łatwo odczytywalny tragiczny podtekst i świadome zignorowanie granic działki podkreślały wyjątkowość tematu i indywidualizm artystycznego ujęcia. Architekt odsłonił też zapomnianą archeologię miejsca. W przestrzeni placu ujawnił zarysy rozebranych ruin dawnych koszar i przebiegu ulicy Zamenhofa. Jury konkursu w większym stopniu zwróciło jednak uwagę na prace, które nie usiłowały mierzyć się wprost z wymazaną historią tej konkretnej przestrzeni.