Chów klatkowy Polaków
W świecie akademickim przeważa pogląd, że architektura i urbanistyka to nierozerwalna jedność. Nie zdziwmy się więc, że tytuł zapowiada architektoniczne przeżycia, a wewnątrz znajdziemy głównie refleksje urbanistyczne. Nie umniejsza to jakości woluminu, który jest późną kontynuacją pozycji wydanej przed 20 laty. Na początku wieku pioniersko uczyliśmy się okrzepłych dziś procedur, ale ówczesne wizje przyszłości były skromniejsze i nie bardzo przystające do dzisiejszej sytuacji. Książka nie jest tylko podsumowaniem. Przedstawia przemyślenia całego wachlarza warszawskich urbanistów, praktyków takich jak Andrzej Świetlik, naukowców – jak Sławomir Gzell i Grzegorz Buczek, współpracowników władz samorządowych – jak Monika Konrad, Monika Wróbel, czy aktywistów ruchów miejskich – jak Leszek Wiśniewski.
Ponadto najobszerniejszy rozdział stworzyli deweloper – Krzysztof Tryboń, i doświadczony ekspert rynku mieszkaniowego – Kazimierz Kirejczyk. Miasta polskie budowane są przez deweloperów. To fakt, który kiedyś publicznie wyraził nawet tragicznie zmarły prezydent Gdańska – Paweł Adamowicz: Jeśli jest potrzeba budowania, potrzebni są budujący i organizujący ten proces. (...) Kiedyś byli to kamienicznicy, potem spółdzielnie mieszkaniowe – teraz deweloperzy. Prywatni przedsiębiorcy dostarczają więcej niż 80% budowanych w Warszawie mieszkań. Robią to ze świadomością tego, że sprzedają dopasowany do możliwości klienta produkt, gdzie więcej niż 80% ofert to segment popularny. Ten, niezmiennie od dziesięcioleci, oscyluje wokół niewielkich metrażowo dwupokojowych mieszkań. Śmiejemy się z „chowu klatkowego Polaków” i patodeweloperki – sami z siebie się śmiejemy.
Od suburbanizacji do arteriozy
Rozwój mieszkalnictwa nie wyczerpuje problemów współczesnego wielkiego miasta. Poszczególne eseje profesjonalnie punktują blaski i cienie polskiej urbanistyki. Warszawa jest tu tylko najbardziej jaskrawym przykładem przemian i „influencerką” dla rozwoju innych dużych polskich miast. Zjawiska takie, jak opisywane przez Leszka Wiśniewskiego: amorfizm, suburbanizacja, pozorowanie planowania, arterioza, hipertrofia tkanki miejskiej czy kompleks Manhattanu, z artystycznym zacięciem przedstawiony przez Mikołaja Gomółkę, powtarzają się we wszystkich największych miastach w naszym kraju. Sukcesy planowania miejskiego mają kaliber konkretnych przestrzeni publicznych, pojedynczych placów i ulic. W większej skali, całych dzielnic czy strategii rozwojowych, trudno je jednoznacznie wskazać.
Monika Konrad z Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta przedstawia prace nad nowym Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Warszawy. To, które obecnie obowiązuje, uchwalone półtorej dekady temu, dramatycznie się zdezaktualizowało. XXI wiek przyniósł nowe pojęcia, takie jak błękitna infrastruktura czy zrównoważona mobilność. Prognozy demograficzne nie sprawdziły się. Przemysł na dobre zniknął z miasta. Nikt nie był w stanie przewidzieć pandemii i fali uchodźców. Pojawiło się kolejne modne słowo: rezyliencja. W urbanistyce to zdolność adaptacji do zmian, w tym odbudowywania się po seriach nieprzewidywalnych, niekorzystnych dla miasta i mieszkańców zdarzeń. Współczesne podejście do zieleni w mieście nakreśla prof. Barbara Szulczewska, opisując panoramę czterech różnych typów miejskiej zieleni, włącznie z tą najczęściej dotychczas pomijaną, rozwijającą się samorzutnie na miejskich nieużytkach, a Jakub Andrzejewski z Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków zwraca uwagę na wzrastającą rangę chronionego i podlegającego przemianom dziedzictwa w nowoczesnym mieście.
Czytaj też: MSN w budowie: zaglądamy na plac budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej |