Spis treści
- Sztuczna inteligencja - totalne science fiction staje się rzeczywistością
- Czy sztuczne wizualizacje mogą być naturalne?
- Jak inteligentnie podejść do sztucznej inteligencji?
- Czy w branży arch techów jest miejsce dla Kolegi?
- Czy Koledzy nie zabiorą pracy prawdziwym architektom?
- Masowych zwolnień w branży architektonicznej nie będzie
- Geniusz ludzki vs AI
- Dla jednych sztuczne, dla innych naturalne?
- Odrzucenie AI z powodów etycznych
- Wskrzeszenie Zahy
Sztuczna inteligencja - totalne science fiction staje się rzeczywistością
Kurt Vonnegut w swojej ostatniej powieści Trzęsienie czasu, wydanej w 1997 roku, umieścił epizod o architekcie, który popełnia samobójstwo po tym jak odkrywa program komputerowy Palladio, pozwalający nawet dzieciom zaprojektować dowolny budynek. Ów bohater jeszcze w sklepie prosi program o wykreślenie planów trzypiętrowego parkingu w stylu Thomasa Jeffersona. Komputer wykonuje zadanie w kilka chwil. Architekt załamuje się jeszcze bardziej, gdy program proponuje dodatkowe opcje parkingu w stylu Michaela Gravesa lub Ieoh Ming Pei.
To, co 30 lat temu wydawało się totalnym science fiction, powoli staje się naszą rzeczywistością. Może nie ma jeszcze jednego, idealnego programu, ale rewolucja AI niesie obietnicę, że już wkrótce takie narzędzie może się pojawić. Kolosalne znaczenie sztucznej inteligencji potwierdzają tegoroczne nagrody Nobla, które aż w dwóch kategoriach (fizyce i chemii) przyznano za badania właśnie w tej dziedzinie. Czy architekturę czeka rewolucja sztucznej inteligencji?
Marcin Sadowski, partner i wspólnik w JEMS Architekci, mówi, że stoimy przed wielką niewiadomą:
Czy sztuczna inteligencja przejmie działkę, która do tej pory była przypisywana tylko i wyłącznie naszej wrażliwości, intuicji, emocjom? Szczerze, nie wiem. Ale to będzie przełom co najmniej na miarę smartfonów czy internetu, które całkowicie przeobraziły rzeczywistość. Jak dziś rozmawiamy o jakimś projekcie i zastanawiamy się, czy nie warto zrobić go z cegły, to błyskawicznie młodzi ludzie klepią w Google'u i już mi pokazują różne fasady z cegły. To potrafi być irytujące, ale rozumiem ich chęć, żeby podejrzeć od razu rozwiązania innych. Tak samo, jak chcą od razu mieć render dzięki różnym narzędziom AI.
Czy sztuczne wizualizacje mogą być naturalne?
O AI zaczęliśmy mówić wszyscy, gdy w listopadzie 2022 roku OpenAI udostępniło ChatGPT. Nagle narzędzie oparte na sztucznej inteligencji generatywnej stało się dostępne, proste w użyciu, a do tego popularne. Również wśród moich rozmówców. Hugon Kowalski, właściciel pracowni UGO Architecture: Czasami tworzymy z chatemGPT opisy projektów budowlanych. Nie chodzi o ich merytoryczną stronę, ale o pomoc edytorską, w sensie napisz mi to ładniej.
Wojciech Kotecki, współwłaściciel i wspólnik BBGK Architekci, poza czatem chętnie też korzysta z bardziej wyrafinowanych narzędzi typu Magnific AI czy Enscape tworzących rendery na profesjonalnym poziomie:
Wydaje mi się, że rynek wizualizacji będzie radykalnie zmieniony w najbliższym czasie. Wrzucając podrys z Revita i dając odpowiednie prompty, sztuczna inteligencja generuje całą resztę: światło, tekstury, otoczenie z zielenią, wodą, ludźmi. Sami nierzadko tak przygotowujemy materiały do prezentacji dla klientów czy urzędów. Widzę też, że i w materiałach marketingowych od deweloperów coraz częściej AI jest wykorzystywana do generowania wizualizacji.
Mateusz Mastalski, associate design director w duńskiej pracowni Henning Larsen, mówi, że testują obecnie wiele narzędzi AI: Sam używam ich sporo w codziennej pracy. Odkryciem jest dla mnie NotebookLM, które generalnie jest czymś jak ChatGPT, tylko że nie halucynuje, kiedy nie ma informacji, a jeżeli ma, to referuje, z którego dokumentu korzysta. Narzędzie pomaga, jeśli np. robisz brief konkursowy i masz masę dokumentów do przeczytania, radzi sobie też z różnymi językami. Program potrafi skondensować wiele stron do esencji, możesz pytać o potrzebną informację i podaje ci źródło z cytatem z dokumentu.
Poza opisami i analizą danych sztuczna inteligencja w architekturze najmocniej kojarzy się z przygotowaniem wizualizacji. Nie wszyscy architekci są jednak do tego przekonani. Jestem sceptyczny, bo rozwiązania AI są zbyt płynne. Dbanie o nadzór i detal, pilnowanie kompozycji, materiału, światłocienia – sądzę, że warto nad tym panować, a nie rzucać na żywioł algorytmów – przekonuje Hugon Kowalski. Natomiast widzi sens w używaniu AI w praktyce urbanistycznej. Tam, gdzie architektura nie jest ważna, tylko liczy się bryłowość, umowność, wtedy można szybko testować sobie charakter miejsca i generować jego atmosferę, a niekoniecznie wchodzić w detale konkretnych budynków.
Mastalski myśli podobnie: Wizualizacje AI ciągle mnie nie przekonują, bo rozwiązania są takie… generyczne. Trudno stworzyć indywidualny charakter. Widzę jednak ekspresowy postęp w tej dziedzinie. Wszyscy teraz używają Rhino (Rhinoceros 3D – przyp. red.), ale stworzenie modelu wymaga wciąż dużych umiejętności. Wyobrażam sobie, że może już za 3 lata będziemy tylko mówić programowi, co chcemy i wyskoczy gotowy model.
Jak inteligentnie podejść do sztucznej inteligencji?
Maciej Jakub Zawadzki, właściciel pracowni MJZ, która słynie z wykorzystywania innowacyjnych technologii, w swojej pracy sięga również po rozwiązania sztucznej inteligencji.
Jednym z core’ów mojego biznesu są rewitalizacje budynków biurowych. Zaczęliśmy się zastanawiać, jak można optymalizować obiekty pod kątem zrównoważonego rozwoju? Zwykle architekt dopiero budując obiekt, tworzy prototyp do badań. Ale branża motoryzacyjna od dawna pracuje na wirtualnych silnikach, tworzy cyfrowe bliźniaki do wykonywania symulacji. Zaczęliśmy podobnie działać z budynkami. To testowanie bez wbudowanego śladu węglowego. Nawiązaliśmy współpracę z firmami, które na bazie rozwiązań sztucznej inteligencji i digital twin optymalizują różne systemy w budynku, np. chłodzenia. Czasem nie trzeba wymieniać całej instalacji tylko wystarczy niewielki upgrade, który przynosi poprawę efektywności. Zyskujemy świetne wyniki – np. obniżyliśmy zapotrzebowanie energetyczne w biurowcu w Warszawie z 25 do 35%, co w przyszłości przyniesie ogromne oszczędności zarówno dla klienta, jak i środowiska.
Wykorzystanie potencjału sztucznej inteligencji – mimo jej pozornej dostępności – wymaga dużo namysłu. Mastalski zwraca uwagę, że jego biuro od trzech miesięcy zatrudnia pracownika, który zajmuje się wyłącznie narzędziami AI: Nitsan Bartov zbiera dla nas informacje o nowych rozwiązaniach AI, jeździ też w tym celu po świecie na różnego rodzaju konferencje. Tacy wyspecjalizowani w sztucznej inteligencji pracownicy są już chyba we wszystkich dużych biurach na świecie.
Szymon Wojciechowski z APA Wojciechowski Architekci jest przekonany, że sztuczna inteligencja zmieni sposób prowadzenia biznesu w architekturze. Jak przyznał jednak w podcaście z Arturem Celińskim, nie wie jeszcze, w jaki sposób będzie to konkretnie przebiegało. Dlatego obecnie usilnie testują możliwości dostępnych rozwiązań i szukają ich realnych zastosowań. Robi to zresztą każde duże biuro na świecie. Od pięciu lat zdolności uczenia maszynowego sprawdzane są w dziale rozwoju w pracowni Foster + Partners, wykorzystywane do tego są dane z obszernej biblioteki własnych projektów. Henning Larsen dzięki Ramboll Foundation, zajmującej się m.in. innowacjami technologicznymi, wspiera zaś proces budowy nowych narzędzi AI dla inżynierów i architektów.
Czy architekci jak luddyści, którzy w początkach rewolucji przemysłowej topili w rzekach mechaniczne krosna, będą niszczyć komputery?
Czy w branży arch techów jest miejsce dla Kolegi?
Budowanie narzędzi skierowanych do architektów opartych na technologii AI nie musi być tylko domeną największych firm. Branża jest na tyle nowa, że ze swoimi pomysłami próbują się przebić także znacznie mniejsi gracze. Zalicza się do nich polska firma Designbotic z programem Kolega, który pozwala na zautomatyzowane sprawdzenie chłonności działki pod zabudowę wielorodzinną. Założyciele studia, architekci Jakub Bladowski, właściciel pracowni Roark Studio oraz Kacper Radziszewski, asystent dydaktyczny na Politechnice Gdańskiej przekonują, że Kolega – po zapoznaniu się z granicami parceli i parametrami planu miejscowego – potrafi zaprezentować wiele rozwiązań, które spełniają założone warunki, a proponowane kubatury mają maksymalny PUM, czyli Powierzchnię Użytkową Mieszkalną, która wynika z planu. Kolega potrafi także dzielić budynki na sekcje i mieszkania, dla każdego z nich sprawdza nasłonecznienie. Program wykonuje ten proces, w zależności od wielkości działki, jak i mocy obliczeniowej komputera, od kilkunastu minut do kilku godzin, podczas gdy zespołowi projektowemu ta sama praca zajmuje nawet tydzień.
Iskrą do założenia Designbotic w 2020 roku, w środku pandemii, był artykuł z wypowiedzią Bena van Berkela z UNStudio. Stworzył on (w 2018 roku – przyp. red.) startup UNSense, który nazwał arch techem, czyli firmą zajmującą się technologią w architekturze. W artykule Holender mówił, że budownictwo i architektura są mocno zacofane, jeżeli chodzi o stosowanie nowoczesnych technologii. Powiedzieliśmy sobie z Kacprem, że chcemy działać na zasadzie arch techu, widzieliśmy też szansę na zbudowanie czegoś przełomowego
– mówi Bladowski.
Kolega jest od kilku miesięcy dostępny dla klientów w systemie subskrypcyjnym. Jak zdradza Bladowski, korzystają z niego nie tylko projektanci, ale również deweloperzy. Analiza chłonności to przecież pierwsza rzecz, którą wykonują inwestorzy przed zakupem działki, aby sprawdzić możliwości jej zabudowy i oszacować przyszłe zyski.
Kolega to na razie najważniejszy program ze stajni Designbotic. Prace nad nim trwały ponad dwa lata, były dofinansowane z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Testowano go na tysiącach przykładów różnych działek z wielorakimi kontekstami urbanistycznymi. Nieodzowny był jednak wkład ludzki.
Siedmiu architektów przez kilka miesięcy klikało i oceniało generowane rozwiązania na działkach z układem budynków. Tak wytrenowaliśmy model nazywany przez nas wewnętrznym krytykiem, który jest w stanie ocenić rozwiązanie urbanistyczne z programu na takim poziomie, jak robi to konkretna osoba. Od razu eliminuje on złe rozwiązania, wyświetlając tylko takie, które mają sens. Dziś, gdybyśmy anonimowo zaprosili kilku doświadczonych architektów i Kolegę do oceny zabudowy jakiejś działki, praktycznie nie dałoby się rozpoznać, za którą oceną stoi nasz program, a za którą człowiek
– zachwala architekt.
Nad rozwojem tego typu narzędzi pracują jednak nie tylko architekci, lecz także naukowcy oraz programiści. Jestem jedyną osobą, która nie programuje. Mamy super zespół, m.in. Krzysztofa Nazara z Politechniki Warszawskiej, Wojciecha Radaczyńskiego, który stworzył swój własny format wymiany plików dotbim używany obecnie na całym świecie, a w machine learning wspomagała nas Agnieszka Mikołajczyk-Bareła, należąca do grona doradców Ministerstwa Cyfryzacji (PL/AI Sztuczna inteligencja dla Polski – przyp. red.) – mówi Bladowski.
Kolega ma niedługo zyskać towarzysza. Bladowski zapowiada stworzenie kolejnego narzędzia bazującego na AI, które skoncentruje się na optymalnym zaprojektowaniu rozkładu pomieszczeń: Tak jak Kolega ustawia nam kubatury na działce i proponuje urbanistykę, tak nowe narzędzie będzie patrzyło w głąb budynku. Ma proponować układy funkcjonalnych mieszkań, a komponent uczenia maszynowego będzie zastosowany do oceny ergonomii tych rozwiązań.
Czy Koledzy nie zabiorą pracy prawdziwym architektom?
Stołeczna „Gazeta Wyborcza” opublikowała 12 października br. artykuł zawierający listę zawodów, w których w najbliższej przyszłości będzie potrzeba mniej pracowników. Przygotowano ją na podstawie prognozy zamówionej przez Urząd Pracy. Na szczycie listy – obok filologów, tłumaczy i grafików komputerowych – znajdziemy także architektów, architektów krajobrazu i urbanistów. Tłumacze w tym zestawieniu nie dziwią, już dziś z powodzeniem ich usługi zastępują coraz to doskonalsze translatory, jak Google czy DeepL, trenowane przez uczenie maszynowe. Zastanawia jednak obecność przedstawicieli naszej profesji. A przecież nie można tego jeszcze tłumaczyć wpływem AI.
Czy architekci jak luddyści, którzy w początkach rewolucji przemysłowej topili w rzekach mechaniczne krosna, będą niszczyć komputery? Mastalski mówi, że kiedyś straszono AutoCAD-em, który miał zabrać pracę wszystkim kreślarzom, ale tak się nie stało.
W zeszłym roku byłem na konferencji dotyczącej wizualizacji architektonicznej i jej przedstawiciele martwili się, że AI zabierze im pracę. W tym roku nastrój był już inny, wizkarze zapewniali, że sztuczna inteligencja jest fantastyczna i wspomaga ich pracę. Mogą robić lepsze wizualizacje w krótszym czasie. Myślę, że podobnie jest z nami, architektami. Dostajemy coraz to nowe narzędzia, które usprawniają naszą pracę. Ale nadal nie odnaleźliśmy tutaj Świętego Graala – jednego uniwersalnego narzędzia. Do tego trzeba umieć poruszać się zgodnie z wytycznymi obowiązującymi w różnych krajach. To wymaga wiedzy i czasu. Jeżeli AI nas wspomoże, to prawdopodobnie będziemy mieć trochę więcej czasu na projektowanie, co będzie z pożytkiem dla wszystkich, bo może będą powstawać lepsze budynki i przestrzenie?
– zastanawia się Mastalski.
Marcin Sadowski zwraca uwagę na paradoks związany z pojawianiem się nowych technologii: Mamy coraz sprawniejsze narzędzia i, teoretycznie, coraz bardziej możemy wszystko przewidzieć, zamodelować, ale wcale nie ubywa nam pracy. Podam przykład, gdy otwieram rysunki budynku Galaxy z połowy lat 90., którego dokumentację wykonaliśmy chyba jako naszego pierwszego obiektu biurowego w całości w AutoCAD-zie, to plik otwiera się w sekundę. A dziś, jak otwieram dowolny projekt w Revicie, to zaciągają się ogromne ilości danych i zajmuje to dłuższą chwilę. Kiedyś ilość informacji potrzebna do budowy była po prostu kilkukrotnie mniejsza niż dzisiaj. Mamy znacznie bardziej wyrafinowaną technologię, która jednak narzuca robienie coraz większej ilości rzeczy. Są coraz to nowe wymagania, specyfikacje i to wszystko musi być sprawdzone, co wymaga większej ilości pracy ludzi, którzy obsługują i koordynują projekt.
Czy takie programy jak Kolega nie stanowią zagrożenia dla branży? Ale to nie jest narzędzie, co podkreślam, mające projektować za nas. To bardziej partner, który podpowiada różne rozwiązania, daje inspiracje, szybko sprawdza dostępne opcje. Program nigdy nie zastąpi architekta, ma być właśnie, jak zresztą wskazuje jego nazwa, kolegą z pracy – przekonuje Bladowski. Dodaje, że ten, jak i kolejne opracowywane narzędzia od Designbotic, jak Sunlight hours do analizy nasłonecznienia i przesłaniania, mają przede wszystkim usunąć z codziennej pracy architektów mozolne czynności, które pochłaniają mnóstwo czasu. Każdy, kto wyrysowywał linijkę słońca dla wielkiego osiedla, wie jaka to benedyktyńska praca. Doświadczenie wynoszone z mojej pracowni Roark Studio podpowiada mi, które zadania można zastąpić programem. Dzięki ich częściowej automatyzacji, będziemy mieli więcej mocy przerobowych na bardziej twórcze działania – argumentuje Bladowski.
Podobnie myśli Krzysztof Nazar, współtwórca sukcesu Designbotic:
Istnieje artykuł naukowy, w którym włoski badacz określił kilkadziesiąt aktywności związanych z wykonywaniem zawodu architekta: od negocjacji z klientem przez przygotowywanie rysunków technicznych po analizy środowiskowe. Podjął się w nim próby zmierzenia, które z zadań mają potencjał automatyzacji za pomocą sztucznej inteligencji. Przeprowadzone wśród projektantów ankiety wykazały, że tylko niewiele ponad 10% kompetencji mogłoby być teraz lub w niedalekiej przyszłości oddelegowanych do wykonania przez komputery, a takie rzeczy jak zarządzanie projektem, negocjacje, rozumienie lokalnych uwarunkowań i praw jest, póki co, poza zasięgiem sztucznej inteligencji.
Masowych zwolnień w branży architektonicznej nie będzie
Masowych zwolnień nie przewiduje też Maciej Zawadzki. Zwraca jednak uwagę na inny aspekt coraz mocniejszego włączania sztucznej inteligencji w projektowanie: Narzędzia AI do urbanistyki pozwalają generować bryły i wyciskać maksymalny PUM. To dobre dla dewelopera, ale może na etapie akwizycji terenu inwestycyjnego, bo dla mnie samo nawalanie PUM-u jest szkodliwe dla społeczeństwa i dla miast. Architekt powinien służyć swoimi kreatywnymi usługami ludziom. Dopowiada, że w jego praktyce nawet analiza chłonności działki to już część koncepcyjna projektu, w której ważna jest kreacja. Czasem można wykroić dziurę w bryle, ze stratą dla powierzchni użytkowej, ale to wycięcie daje np. super widoki na miasto i pozwoli sprzedać apartamenty kilka razy drożej. Czy AI wpadnie na taki pomysł? – pyta retorycznie Zawadzki.
W sukurs architektom może też przyjść… biurokracja, na co – pół żartem, pół serio – wskazuje Kotecki: Złożoność polskich przepisów może być trudna do przeskoczenia nawet dla najpotężniejszych sztucznych inteligencji. Zawiera zupełnie nieprzewidywalne elementy, w tym nieracjonalne. Na pewno program nie zastąpi relacji, a w naszym zawodzie są one kluczowe, czy to z klientem indywidualnym, czy korporacyjnym, budujemy też relacje z urzędnikami czy samorządowcami. Dopóki społeczeństwo funkcjonuje, to taka rola relacyjna architekta, wydaje mi się naszym bastionem.
Krzysztof Nazar wskazuje na inne słabości generatywnego projektowania: Modele sztucznej inteligencji są w większości trenowane zgodnie z określonym profilem i dają bardzo dobre rezultaty, jeśli nie mamy specyficznych oczekiwań. Uzyskanie dokładnie takiego projektu, jaki sobie wyobrażamy, jest czasami bardziej czasochłonne i mniej satysfakcjonujące, niż gdybyśmy wykonali go samodzielnie. Nieraz zresztą konieczne jest wykonanie linearnego rysunku lub mapy głębi, żeby sieć neuronowa trzymała się założonego kształtu i artykulacji. Czyli i tak musimy umieć rysować, modelować i mieć wyobraźnię przestrzenną. Generatywne narzędzia są zatem pomocne do szerokiego przeglądu potencjalnych koncepcji na wstępnym etapie, ale nie zastąpią architekta, kiedy trzeba wykonać realną pracę.
Geniusz ludzki vs AI
Rozmawiając o sztucznej architekturze, prędzej czy później dochodzimy do filozoficznych rozważań: co nas odróżnia od maszyn? AI zdaje się być lustrem, w którym ludzkość ma szansę przejrzeć się i odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytanie: kim jesteśmy? W kontekście naszej branży moi rozmówcy dochodzą do pytań o istotę twórczości:
Jeśli wrzucimy nawet całą twórczość Le Corbusiera, kaplicę w Ronchamp czy klasztor La Tourette, to wyskoczy nam jakaś dziwna krzyżówka. Sztuczna inteligencja przywołuje powidoki z Corbusiera, ale czy to jest twórcze? Może jest coś takiego, co stanowi wyraz prawdziwego geniuszu i tego nikt ani nic nie jest w stanie podrobić. Mozart umierał, był pod presją finansową, pisał w pośpiechu, jednak stworzył Requiem – arcydzieło, a może właśnie dlatego ma ono taką moc. Czy sztuczna inteligencja ma takie emocje? Czy może chorować, być zmęczona? Mieć przebłyski geniuszu? Nas w pracy inspiruje wszystko, jakiś obraz, muzyka, książka. Czy AI może zobaczyć film, który będzie dla niej inspiracją w czymś zupełnie innym?
– pyta Sadowski.
Ciekawe przypuszczenia snuje również Krzysztof Nazar: Pięć lat temu o generatywnej SI praktycznie się nie mówiło, a dziś jej postęp toczy się wykładniczo. Obietnica związana ze sztuczną inteligencją jest tak duża, że właściwie wszystko wydaje się możliwe i że w przyszłości cała praca intelektualna może zostać skomputeryzowana. Ale mam przeczucie, że będzie podobnie, jak z przedmiotami produkowanymi masowo i rzemieślniczo. Cenimy dobre rękodzieło i jesteśmy w stanie zapłacić za nie znacznie więcej, zmęczeni produkcją przemysłową. Docenia się unikaty i niedoskonałości. Tak może być też np. z książkami czy muzyką. Te wygenerowane przez komputery mogą być dowolnie dostępne i dostatecznie dobre, ale pozostanie miejsce na oryginalne „rzemiosło” intelektualne. Autorstwo człowieka będzie oznaczało wyższą cenę, ale stanie się też synonimem jakości. AI nie oznacza więc końca ludzkiej kreatywności. Może zaczniemy ją nawet bardziej doceniać?
Kotecki ma podobny pogląd: Nieuniknione jest pisanie książek przez sztuczną inteligencję. My architekci, parafrazując to, chcemy pozostać tymi pisarzami jeszcze tak długo jak to jest możliwe.
Czy generatywne systemy mają na pewno zassane tylko dobre przykłady architektury? Skoro jest 90% budownictwa i 10% architektury, to jak AI jest w stanie odróżnić jedno od drugiego?
Dla jednych sztuczne, dla innych naturalne?
Hugon Kowalski, który jest też asystentem kierownika Katedry Architektury i Urbanistyki Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, obserwuje, że dla studentów narzędzia AI są wręcz czymś naturalnym. Studenci używają AI głównie jako wspomagania graficznego. Często przynoszą na zajęcia wygenerowane np. przez Midjourney wizualizacje, nawet jako końcowy efekt ich projektu semestralnego. Od razu rozpoznaję obraz, który pochodzi z generatywnych źródeł, bo ciągle widzę w AI-owych propozycjach takie dziwne, zamglone mydło.
Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej od lat 90. słynie z dużego nacisku na eksperymentalne metody projektowania i wykorzystanie narzędzi cyfrowych. Prowadzimy specjalność, która nazywa się „Architektura Informacyjna”, powstała na bazie anglojęzycznego programu ASK, czyli Architecture for Society of Knowledge. To studia magisterskie skoncentrowane wokół problematyki zmian wywołanych przez wejście w erę informacyjną – mówi Krzysztof Nazar, który jest również asystentem badawczo-dydaktycznym w katedrze projektowania architektonicznego na WAPW. Jak przyznaje, narzędzia SI, odkąd pojawił się ChatGPT, są stopniowo wprowadzane w codzienny tok studiów w ramach różnych przedmiotów. Przykładowo, w zeszłym roku zorganizowano 25-godzinny blok zajęć, który stanowił przekrojowe spojrzenie na obecny stan zaawansowania narzędzi generatywnych: od tworzenia koncepcyjnych wizualizacji przez modele parametryczne po ustalanie funkcjonalnych rzutów i adaptację do wymogów środowiskowych. Na naszym wydziale panuje duża otwartość na wspomaganie komputerowe. Chcemy oswajać studentów i siebie z nowymi narzędziami SI, żeby wiedzieć, jak odpowiedzieć na ich nieuchronną popularyzację. Studenci często próbują wykorzystać nowe technologie cyfrowe na własną rękę. Nierzadko pokazują nam nowe narzędzia, przynosząc wygenerowane wizualizacje czy programy napisane przy wsparciu SI.
Odrzucenie AI z powodów etycznych
Co ciekawe, są jednak tacy, którzy nie chcą brać udziału w zajęciach z wykorzystaniem narzędzi SI z powodów etycznych. Chodzi głównie o sposób gromadzenia danych, na których sieci neuronowe są trenowane. Do poprawnego przygotowania setek tysięcy obrazów, którymi „karmione są” modele generatywne, wykorzystuje się armię kiepsko opłacanych ludzi z krajów rozwijających się, wykonujących bardzo monotonną i schematyczną pracę. Protestowanie przeciwko takiemu zjawisku pokazuje, jak świadomych mamy studentów – wyjaśnia Nazar.
Kolejnym problemem jest permanentne pogwałcenie wszelkich praw autorskich. Generując jakiś obraz często można dostrzec znak wodny lub ślady czyjegoś podpisu na wizualizacji – to dowód, że narzędzia AI czerpią z różnych zasobów bez jakiejkolwiek troski o prawa autorskie. Podobnie jest z wykorzystywaniem przez ChatGPT tekstów innych twórców.
Wątpliwości budzi też sprawa uczenia sieci neuronowych, na co uwagę zwraca Hugon Kowalski: Czy generatywne systemy mają na pewno zassane tylko dobre przykłady architektury? Skoro jest 90% budownictwa i 10% architektury, to jak AI jest w stanie odróżnić jedno od drugiego? Sądzę, że ona zaciąga mnóstwo śmieci. Pytanie, jak sama ma dojść do tego, co jest dobrym rozwiązaniem, kiedy my sami, jako architekci, często nie jesteśmy w stanie się co do tego dogadać.
Wskrzeszenie Zahy
W powieści Vonneguta architekt popełnia samobójstwo dwukrotnie, a to na skutek tytułowego trzęsienia czasu, czyli zakłócenia w kontinuum czasoprzestrzeni, kiedy cały wszechświat cofa się o 10 lat. Architekt (znów żyjący) po raz drugi musi przeżyć swoje rozczarowanie postępującą automatyzacją, lecz nie może odmienić swojego losu i kolejny raz się zabija. W dobie deepfake’ów co chwilę odnosimy wrażenie trzęsienia czasu. Dziś bez trudu można wskrzesić Marilyn Monroe czy Jamesa Deana, nie tylko do filmu reklamowego, ale nawet… porno.
Ostatnio głośno było o „eksperymencie” OFF Radia Kraków, które fizycznych dziennikarzy zastąpiło sztuczną inteligencją. Dyskusyjny pod względem etycznym był wywiad, w którym wygenerowana przez AI „dziennikarka” rozmawiała z Wisławą Szymborską na temat tegorocznej Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Głos noblistki był rozpoznawalny, jednak treść rozmowy całkowicie wygenerowana. Audycja wywołała oburzenie o naruszenie spuścizny zmarłej poetki. Dla PAP sprawę skomentował prawnik dr Michał Markiewicz, który uznał, że wywiad stanowił ingerencję w dobra osobiste w postaci wizerunku głosowego co więcej osoba zmarła nie może już sama podjąć się obrony swoich interesów. Co jednak, gdy pełne prawa do twórczości mają spadkobiercy? Czy zaleją nas wygenerowane nowe utwory Michaela Jacksona czy The Beatles? Co ze zmarłymi architektami, na ile można promptować dawnych mistrzów w projektach? Gdzie kończy się inspiracja a zaczyna plagiat?
Niektórzy, jak Patrik Schumacher, dyrektor Zaha Hadid Architects, nie martwią się rozwojem AI, ale wręcz mu kibicują. Ten znany w branży technoentuzjasta w artykule opublikowanym w zeszłym roku na portalu Dezeen sam przyznał, że często w codziennej pracy architekci ZHA się samopromptują. Od samego początku korzystamy z tych nowych narzędzi, aby jeszcze bardziej wzmocnić naszą pozycję. ZHA ma tę wyjątkową zaletę, że ogromne systemy ogólnego przeznaczenia pochłonęły więcej obrazów od Zahy Hadid niż od jakiegokolwiek innego architekta, co z kolei pozwala nam kreatywnie eksplorować i rozwijać naszą własną twórczość za pomocą tych narzędzi. Podczas gdy robimy to bezwstydnie, rozwijamy również nasze autorskie systemy sieci neuronowych, kalibrując Stable Diffusion z własnymi zestawami danych obrazów projektowych i dostosowując je do naszych specyficznych potrzeb – napisał Schumacher.
W połowie tego roku Apple wypuściło film reklamowy zatytułowany Crush! Różne atrybuty kreatywności, rozrywki czy nauki – jak instrumenty muzyczne (w tym pianino), farby, globus, szachy, komputer, manekin krawca – efektownie zgniata olbrzymia prasa hydrauliczna. Po jej rozsunięciu ukazuje się… nowy iPad Pro. Reklamówka spotkała się z krytycznym odbiorem, ale dla mnie to przerażająco trafna metafora współczesnej cywilizacji – cyfrowa rewolucja odesłała do lamusa dziesiątki przedmiotów, które towarzyszyły nam niekiedy od stuleci (kto jeszcze korzysta z papierowego kalendarza, aparatu fotograficznego czy kalkulatora?), przyczyniając się również do zaniku wielu profesji (np. zegarmistrzów czy stroicieli pianin). Z AI będzie podobnie, tylko jej walec – na co zgodnie wskazują naukowcy z całego świata – ma przetoczyć się jeszcze gwałtowniej, ingerując w każdy aspekt naszego życia. Architektura nie będzie tu wyjątkiem.
--------------
Dziękujemy, że tu jesteś. Zobacz, co jeszcze dla Ciebie mamy: