Artykuł został opublikowany raz pierwszy 10 stycznia 2024 r.
Jeden z najbardziej otwartych budynków
Obiektem mojej zazdrości jest Keskustakirjasto Oodi - nowa centralna biblioteka w Helsinkach. Budynek według projektu ALA Architects zrealizowano w ramach obchodów 100-lecie niepodległości Finlandii. Projekt gmachu wyłoniono w konkursie jeszcze w 2013 roku i w zamierzeniu miał być jednym z najbardziej otwartych budynków w krajach skandynawskich. Niech Was nie zwiedzie wąskie rozumienie nazwy biblioteka. Oodi to jednocześnie miejsce spotkań, przestrzeń kreatywności, plac zabaw dla dzieci, studio muzyczne, naszpikowany nowoczesnymi technologiami warsztat, kawiarnia, klasyczna biblioteka, a przede wszystkim budynek, do którego przychodzi się, gdy chcesz w przyjemny sposób zabić trochę wolnego czasu. Jednym słowem - nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziałem. Oodi, co po fińsku oznacza po prostu odę, stanął w dzielnicy Töölönlahti. Otworzono go oficjalnie w grudniu 2018 r. Na jego budowę 66 mln euro przekazały władze miasta, 30 mln rząd, w ramach programu obchodów stulecia niepodległości Finlandii. Autorem jest wyłoniona w konkursie pracowania ALA Architects (architekci Juho Grönholm, Antti Nousjoki i Samuli Woolston).
Oodi podzielono na trzy piętra. Parter wydaje się być najbardziej pospolity. Zwłaszcza, gdy wchodzicie do niego głównym wejściem od strony Helsińskiego Centrum Muzycznego i Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Obiekty te rozdziela olbrzymi plac - zimową porą w całości pokryty śniegiem. Jego biel podkreśla bryłę budynku i charakterystycznie pofalowaną elewację w środkowej części pokrytej świerkowym drewnem, a w dolnej i górnej całkowicie przeszklonej. Na tle całej helsińskiej architektury - niezwykle eklektycznej, często sprawiającej wrażenie przesadzonej lub odwrotnie, nazbyt wycofanej - Oodi wydaje się być miejscem z zupełnie innej planety. Tymczasem po przekroczeniu progu wejściowego widzimy przestrzeń przypominającą bardziej halę lotniska w Modlinie. Wyróżnikiem jest sufit pokryty tym samym drewnem, co elewacja. Konstrukcja stropu powoduje jednak, że mimo olbrzymich przeszkleń można doznać uczucia klaustrofobii. To efekt tego, że strop przypomina wygięty łuk - w obu swoich końcach zmierzając ku samej podłodze. Sytuację ratuje funkcjonalność tej przestrzeni (tania restauracja, duża liczba stolików) i brak jakichkolwiek barier. To przedsmak otwartości i wolności, na której tak mocno oparta jest cała filozofia tego obiektu.
Keskustakirjasto Oodi. Dwa piętra niecodzienności
Niecodzienność zaczyna się na drugim piętrze. Można do niego dojechać windą, schodami ruchomymi lub fantazyjną, całkowicie czarną klatką schodową wijącą się po okręgu. Warto zwrócić uwagę, że można to zrobić w sposób zupełnie swobodny. Przejścia nie strzeże żadna recepcja i nikt tu nikogo nie kieruje do obowiązkowej szatni. Tu po prostu można wejść. Niezależnie czy robi się tak spontanicznie, czy też korzystając z ogólnomiejskiego portalu rezerwuje się wcześniej i za darmo pokój do gier video na kilka godzin, małą salę konferencyjną lub profesjonalne studio nagrań. Drugie piętro to strefa różnorakich aktywności. Można tu znaleźć zarówno cichy kąt do nauki, jak i skorzystać z maszyny do szycia lub deski do prasowania. Wypożyczysz tu także gitarę elektryczną, nauczysz się programować lub nagrasz i zmontujesz film video w najwyższej możliwej jakości.
Trzecie piętro pozornie poświęcone jest przede wszystkim książkom. Można po nie sięgać wprost z gęsto rozstawionych regałów, by następnie rozsiąść się wygodnie na jednym z kilkudziesięciu foteli ustawionych przy szklanej ścianie frontowej lub skorzystać z oferty znajdującej się tutaj kawiarni. Jeśli szukacie absolutniej ciszy, kierujecie się do sprzyjającej jej strefy zlokalizowanej po lewej stronie od wind. Gdy akurat przyszliście z dziećmi - nawet tymi najmniejszymi - idziecie w przeciwną stronę. Znajdziecie tu fantastyczną strefę dla dzieci - z miękkimi dywanami, specjalnymi salami warsztatowymi i zabawkami zaprojektowanymi tak, by dawać upust dziecięcej kreatywności. Przez cały czas mojego zwiedzania tego miejsca trwały tu jakieś zajęcia dla dzieci, a przestrzeń przeznaczona na zaparkowanie wózków dziecięcych była szczelnie wypełniona.
Gwarno jak na placu zabaw. Cicho, jak w bibliotece
Widać było, że przy projektowaniu tej przestrzeni ważnym aspektem było zarządzanie dźwiękiem. Dzięki temu pod jednym dachem możliwe jest zupełnie bezproblemowe sąsiedztwo wielkiej gromady hałasujących dzieci i pogrążonych w lekturze dorosłych czytelników. Oodi jest też przestrzenią sprzyjającą ludziom, którzy przyszli tu bez wyraźnego celu. W przestrzeni całego budynku widziałem wiele osób, którzy po prostu tu odpoczywali - rozgrzewali się po spacerze w minusowych temperaturach, ładowali swoje telefony lub prostu siedzieli przed szklaną ścianą i korzystali z zaoferowanych im tutaj nieprzypadkowo widoków na Helsinki.
Biblioteka w Helsinkach. Zazdrość o architekturę, zazdrość o pomysł
To nie jest tak, że w Polsce nie ma publicznie dostępnych miejsc, które oferowałyby jedną z wyżej opisanych funkcjonalności. Nasze biblioteki powoli, lecz konsekwentnie transformują się z miejsc poświęconych gromadzeniu lub wypożyczaniu książek w miejsca spotkań, audioteki czy nowoczesne pracownie różnego gatunku. Nie ma jednak żadnego takiego obiektu, który oferowałby to wszystko pod jednym dachem w tak przystępny, niedyskryminujący i wszechstronny sposób. I do tego był tak fascynujący pod względem architektonicznym.
Rzadko kiedy do opisywania rzeczy używam słowa "fajny". Jest to bowiem słowo na tyle pojemne, że często używa się je jako wytrych - określenie na coś, czego natury i wartości sami nie jesteśmy pewni. Mówimy, że było fajnie, gdy w sumie charakteryzowane doświadczenie w sumie nie było złe, ale też nie umiemy odnaleźć bardziej konkretnych wyrażeń. Fajne, choć nieokreślone. Fajne, bo atrakcyjne, ale też nieprzekazywalne za pomocą słów. Tymczasem do określenia doświadczenia przebywania w Oodi to słowo bardzo pasuje. To fajne miejsce, w którym można robić coś i jednocześnie nic. Jest tu przyjemnie. Coś tu po prostu dobrze działa. Tak samo jak przestrzeń kuchni, która nie wiadomo dlaczego koncentruje życie towarzyskie w domu. Albo świetnie wyposażony pokój dzienny, w którym spędzasz większość swojego czasu. Robisz to zaś dlatego, że po prostu chcesz.
Widać wyraźnie, że helsińska Oodi jest forpocztą nowej fali obiektów użyteczności publicznej. Tak samo jak Dokk1 w duńskim Aarhus, Deicham Bjorvika w Olso czy De Krook - nowa biblioteka w belgijskiej Gandawie. Els Van Rompay - pracownik tej ostatniej - w artykule opublikowanym przez brytyjski Guardian zwraca uwagę, że tego typu budynki "To coś więcej niż biblioteki, choć ich trzon stanowią książki. To także miejsca do nauki, nawiązywania kontaktów, rozwoju i współpracy. Albo po prostu bycia. Miejsce spotkań naszych umysłów.”