Odwiedziny w fińskim Sanatorium Przeciwgruźliczym w Paimio są naturalną konsekwencją moich zainteresowań relacją architektury i zdrowia psychicznego. Chciałem sprawdzić, jak realnie wyglądają i działają wszystkie rozwiązania, które wprowadzili w tym miejscu małżonkowie Aalto - przyjęcie perspektywy leżącej osoby jako kluczowej dla dizajnu pokoi, prohigieniczne zaokrąglenia, lampy i grzejniki umieszczone w suficie, krzepiące kolory i subtelne oświetlenie, lecznicze tarasy czy symbole nowoczesności w postaci pierwszej w Finlandii windy widokowej.
Jak można zwiedzić Sanatorium w Paimio?
Na miejscu zastałem budynek jednocześnie zatrzymany w czasie i żyjący przyszłością. Nie jest to muzeum, choć praktycznie cały budynek jest skoncentrowany na zachowaniu swojego dziedzictwa. Jeszcze kilka lat temu wypełniał swoją podstawową funkcję i służył pacjentom. Tym razem dawał przestrzeń do opieki nad młodzieżą i dziećmi. W 2023 r. - wraz z organizacją pierwszej konferencji Spirit of Paimio - zarządzająca tym budynkiem Paimio Sanatorium Foundation widzi jego przyszłość jako miejsca nieustannej i wielowątkowej refleksji na temat architektonicznej empatii, opieki i mocy uzdrawiania. Zarówno w kontekście indywidualnych obiektów i osób, jak i całych społeczności.
Warto zauważyć, że pomimo ponad 90 lat eksploatacji i związanych z nimi modernizacji (np. wyposażenia w system wentylacji), budynek pozostaje bliski swojemu pierwotnemu wyglądowi i funkcjonalności. Oryginalną funkcję utracił na początku lat 60. Następnie stał się szpitalem ogólnym, a na koniec ośrodkiem rehabilitacji. Żaden jego zarządca nie zdecydował się na drastyczną interwencję w jego bryłę lub wnętrza - np. poprzez wyburzenia, docieplenia czy nawet wymianę okien. Dzięki temu - po kosmetycznych w sumie zabiegach (np. przywrócenie oryginalnych kolorów) można tu poczuć się tak, jak w latach 40. XX wieku.
Sanatorium znajduje się w środku niewielkiego kompleksu leśnego oddalonego o 42 km od fińskiego Turku. Do budynku można dostać się komunikacją miejską. Autobusy odjeżdżają z jego centrum Turku co kilkanaście minut, podróż trwa godzinę i kosztuje 3 Euro. Na miejscu - po wykupieniu biletu za 25 Euro - można wziąć udział w trwającym ponad dwie godziny zwiedzaniu całego budynku. W jego trakcie odwiedzicie wszystkie kluczowe miejsca - od jadalni i czytelni, po pokoje dla personelu i pacjentów, aż po główny taras i boczną klatkę schodową ze specjalną, widokową windą.
Dlaczego Sanatorium w Paimio jest ważne?
W historycznych opracowaniach architektonicznych przeczytacie, że to jeden z najważniejszych przykładów architektury nowoczesnej. Ukończony w 1933 roku budynek szybko został uznany za międzynarodowe arcydzieło, a jego twórców - Ainę i Alvara Aalto - wysunął na ważne postacie w ruchu modernistycznej architektury. To właśnie ten obiekt oraz biblioteka w Wyborgu przyniosły Aalto międzynarodową sławę i przekonanie, że fińska architektura ma coś ważnego i ciekawego do powiedzenia światu.
Dla mnie ten obiekt jest ważny ze względu na wpisane w jego tożsamość bardzo ludzkie podejście i empatię dla jego najważniejszych użytkowników - młodych osób chorych na gruźlicę. Żeby to lepiej zrozumieć, trzeba przypomnieć sobie, że w latach 30. XX wieku nie było na tę chorobę skutecznych lekarstw. Na przełomie lat 20. i 30. wprowadzono co prawda szczepienia BCG, które miały ograniczyć ryzyko zakażenia gruźlicą, ale sztuczne antybiotyki wspierające leczenie zastosowano dopiero w latach 40. i 50. W tamtym okresie w Finlandii rejestrowano około 200 przypadków zachorowania na gruźlicę na 100 000 mieszkańców. Dziś mówimy o 6-9 przypadkach na 100 tys. ludności. Śmiertelność tej choroby była znaczna i dotykała nawet 10% chorych.
Jedynym sposobem radzenia sobie z epidemią gruźlicy było tworzenie specjalnych ośrodków leczenia, a w istocie izolowania i wzmacniania chorych. W międzywojennej Polsce, od czasu uzyskania niepodległości do początku wojny, stworzono ich prawie 500. Fiński rząd działał podobnie, a ogłoszony w 1929 konkurs architektoniczny na sanatorium w Paimio był jednym z elementów tego szeroko zakrojonego przedsięwzięcia.
Kłopot w tym, że pobyt w takich ośrodkach, jeśli miałby być jakkolwiek skuteczny, musiał trwać długo - w przypadku Finlandii nawet 8 miesięcy. Do tego i tak nie było szans na całkowite wyleczenie. Sanatorium miało wzmocnić chorych i zwiększyć ich szanse na przeżycie. Czy architektura może tu jakoś pomóc?
Aina i Alvar Aalto postanowili zadziałać na dwa sposoby. Po pierwsze, zaprojektować budynek i jego wnętrza tak, by były jak najbardziej higieniczne i sterylne. Po drugie, przekonać chorych, że przebywają w budynku, w którym świętuje się życie, a nie przybywa dogorywać. Stąd te kolory, specjalnie zaprojektowane meble i ówczesna nowinka stosowana tylko w prestiżowych budynkach, czyli windy. Aalto był tak dumny z zamontowanych w obiekcie wind, że ich mechanizm ukrył za szklanymi ścianami. Do dzisiaj to rozwiązanie przetrwało tylko w przypadku szybu windy widokowej (tej samej, co w 1933 r.). Ściana wind przy wejściu głównym i klatce schodowej została wymurowana, a windy wymienione na nowe.
Jakie empatyczne rozwiązania zastosowano w Sanatorium w Paimio?
W celu łatwiejszego utrzymania higieny i zapobiegania rozsiewaniu bakterii gruźlicy projektanci unikali ostrych krawędzi. Wiadomo bowiem, że w takich łatwiej gromadzi się brud. Kluczowe miejsca zostały zaokrąglone. Dotyczy to nawet szaf na ubrania w pokojach pacjentów, które zyskały półkolisty kształt i zostały zawieszone nad podłogą w sposób umożliwiający łatwe jej czyszczenie. Troska o eliminację źródeł brudu towarzyszyła także projektowaniu oświetlenia i grzejników. Te ostatnie zostały zawieszone na suficie (bo brud zwykle opada na podłogę). Lampy zaś zaprojektowano tak, by z jednej strony rozpraszać światło, a z drugiej zapewnić ich optymalną czystość.
Pokoje pacjentów miały dawać maksymalny komfort i spokój. Każdy z nich był przeznaczony dla dwóch osób, które mogły w miarę bezproblemowo funkcjonować obok siebie. Nawet umywalki zostały zaprojektowane tak, by zminimalizować hałas spływającej wody. Okna miały zapewniać jak najwięcej naturalnego światła (dlatego też znajdują się w skrzydle budynku wystawionym na południe). Dzięki temu, że sięgały do samej podłogi, przykuci do łóżka pacjenci mogli podziwiać widoki bez konieczności wyczerpującego wstawania.
Warto zauważyć, że jednym z przebłysków talentu Aalto była decyzja o zmianie perspektywy projektowania pokoju pacjentów. Uznał, że skoro pacjenci będą tu przede wszystkim leżeć, to wszystko trzeba projektować w perspektywie horyzontalnej, a nie wertykalnej. Dlatego ściany są tu jasne, a sufity ciemniejsze. Główne punkty oświetlenia były zaś umieszczone poza kątem widzenia leżącej osoby. Dzięki temu pacjent miał odczuwać większy komfort podczas długotrwałej rekonwalescencji.
Każde piętro miało dostęp do tarasu słonecznego, co pozwalało pacjentom na przebywanie na świeżym powietrzu i w słońcu również wtedy, gdy byli przykuci do łóżka. Na dachu budynku znajdował się dodatkowy, gigantyczny taras dla pacjentów, którzy byli na tyle silni, aby się tam trzy razy dziennie pojawiać. Elementem terapii były bowiem obowiązkowe kąpiele oddechowe. Jeśli tylko temperatura nie spadała poniżej -15 stopni Celsjusza, każdy chodzący pacjent musiał przez kilka godzin dziennie oddychać świeżym powietrzem.
Jednym z ciekawszych, ale zupełnie nieprzydatnych już dziś rozwiązań był specjalny system dezynsekcji osobistych kubków-spluwaczek. Chorzy na gruźlicę potrzebowali ich często do odchrząkiwania i oczyszczania dróg oddechowych. Oczywiście było to bardzo niebezpieczne źródło bakterii. Dlatego w każdym pokoju - pomiędzy zlewami - znajdowała się specjalna zlewka na plwociny. W nieznanym mi miejscu funkcjonowała też specjalna winda kubkowa. Chorzy mogli wkładać do niej brudne kubki. Były one automatycznie zabierane i przepuszczane przez maszynę czyszczącą. Za pośrednictwem tego niecodziennego mechanizmu czyste kubki powracały do chorych.
Co z detalami? Co z meblami? Smaczki sanatorium w Paimio
Każda osoba zajmująca się dizajnem wnętrz zna krzesło Armchair 41 produkowane do dziś przez firmę Artek. To oryginalny projekt Alvara Aalto z 1932, stworzony właśnie dla sanatorium w Paimio. Można tutaj zobaczyć kilka świetnie zachowanych egzemplarzy z lat 30. XX wieku.
Aalto razem ze swoją żoną stworzył dla tego obiektu znacznie więcej przedmiotów. Widoczna na zdjęciach lampka nocna jest jednym z nich. Jej minimalistyczny kształt, wielofunkcyjność (mogła być zarówno przypinana do szczytu łóżka, jak i stawiana na stoliku) oraz odpowiednio dobrana barwa światła zostały podporządkowane komfortowi pacjentów. Aalto zaprojektował także łóżka szpitalne - miały być komfortowe (podnoszony zagłówek) i jednocześnie łatwe do utrzymania w czystości. W Paimio znajdziemy także oryginalne stoliki, specjalne klamki i modele lamp.
Odwiedzający Sanatorium będą mogli nie tylko zobaczyć na żywo te przedmioty, ale także zapoznać się z kserokopiami rysunków technicznych przygotowanych przez Ainę i Alvara Aalto. Uważne oko zobaczy także, że nawet genialni architekci popełniają błędy. Jednym z nich jest zbyt krótki dach nad częścią głównego tarasu. W efekcie do stylowego, wykonanego z betonu zadaszenia trzeba było dorobić drewniany, dodatkowy daszek.