Spis treści
Podnoszenie poprzeczki dotyka nas wszystkich
Luksus – według jednej z definicji Słownika języka polskiego PWN – to „przyjemność, na którą można sobie rzadko pozwolić”. Aby towar luksusowy zachował swoją wartość, musi wyraźnie odróżniać się od tego, co przeciętne. Współcześnie staje się to coraz trudniejsze. Luksus próbuje się zaszczepiać w niemal każdej sferze życia – od osiedli mieszkaniowych, przez restauracje czy kina – przez co staje się on coraz bardziej powszechny. Ekskluzywność „dla każdego” staje się paradoksalnie ekskluzywnością „dla nikogo”. W efekcie skrajny luksus, chcąc pozostać wierny swojej definicji, musi nieustannie podnosić sobie poprzeczkę.
Czytaj także: Era diamentowych oscypków. Na gruzach stylu zakopiańskiego wyrastają kolejne, duże inwestycje
W czasach pogłębiającego się kryzysu mieszkaniowego, klimatycznego i społecznego dyskusja o luksusowej architekturze – czyli tej, która podnosi standard życia wyłącznie wybranej grupie osób – może wydawać się mało istotna. Gdyby krajobraz naszych miast i ulic nie był zdominowany przez własność prywatną, można by ją nawet zignorować. Niestety jest inaczej – a problem ekscentrycznego „podnoszenia poprzeczki”, którego podejmują się projektanci luksusowych willi, dotyczy nas wszystkich.
i
Dwa światy na jednej ulicy
To, co wydarzyło się przy ul. Piechoty Łanowej na warszawskim Wilanowie, to finisz dwóch niezależnych wyścigów. W obu przypadkach celem było nadgonienie luksusu, którego wszechobecny nadmiar "zmusił" wille do sięgnięcia po ekstremum. Tyle tylko, że wyścigi odbyły się z klapkami na oczach, a powstałe realizacje to ekstrema dwóch zupełnie innych światów. Ulica, przy której stanęły wille, jest niestety jedna.
Czytaj także: Maciej Rydz: Luksus jest wrażliwy na kicz. Nie wystarczy, że coś jest drogie – musi być jeszcze trafne
Dom o zamkowej estetyce pojawił się pierwszy. Na frontowej elewacji umieszczono cylindryczną wieżę w stylu baszty, wykończoną kamieniem. Wieżę zwieńczono wysokim, stożkowym dachem z dachówki; okna otoczono kamiennymi opaskami. O gustach się nie dyskutuje, ale o kondycji przestrzeni wspólnej - jaką niewątpliwie jest ulica Piechoty Łanowej - jak najbardziej. A tą zdominował dom-zamek, który mimowolnie stał się motywem przewodnim swojej najbliższej okolicy.
Parę dni temu w mediach zabłysnęła sąsiadka "zamku" - ONE 7 Willa projektu Exterio Architektura. To trzykondygnacyjny budynek, który mieści cztery apartamenty o metrażach od 185 do 260 m². W materiałach prasowych czytamy, że
Wilanów zyskał nową architektoniczną dominantę - kameralny, ale wyrazisty budynek (...). Słowo „ONE” nawiązuje do ulicy Piechoty Łanowej (angielskie „łan” = one), a jednocześnie podkreśla wyjątkowość budynku - jedynego w swoim rodzaju.
i
Samo zestawienie "dominanty" i "kameralności" w jednym zdaniu pokazuje, że architekci próbują dostać się do luksusu drzwiami i oknami. Z jednej strony wyjątkowość, z drugiej - cytowane w materiałach prasowych tak często, że traci już swoją wartość - poszanowanie lokalnego kontekstu. Czytamy także, że
Budynek (...) stanowi przykład maksymalnego wykorzystania możliwości inwestycyjnych działki, bez kompromisów w estetyce, funkcji i jakości.
Kompromisy nie wydają mi się czymś złym. Przeciwnie, zazwyczaj są konieczne. Gdyby wygląd budynku dopasowano do charakteru ulicy i całego Wilanowa - a więc, gdyby poszedł on na kompromis - być może udałoby się uniknąć obecnego problemu.
ONE 7 Willa i architektoniczne bingo
Podczas gdy budynki-zamki łatwo jest skategoryzować, a tym samym skrytykować lub wyśmiać (patrz: krakowski Antywawel), sprawa ze szklanymi i przeskalowanymi willami ma się nieco inaczej. ONE 7 Willa bazuje na zabiegach, które dobrze znamy ze współczesnej architektury: zbliżona do sześcianu bryła, zimne kolory, duża ilość szkła, płaski dach. Budynek jest pozbawiony detalu, zaokrągleń czy wyraźnie naturalnych materiałów. To tak, jakby grał w architektoniczne bingo. Wielu z nas minie go obojętnie – nie dlatego, że uzna go za udaną architekturę, ale dlatego, że jesteśmy już do takiej estetyki przyzwyczajeni.
i
Tym bardziej warto o niej rozmawiać. Czy naprawdę ciężkie, oderwane od kontekstu bryły są na tyle dobrym kierunkiem, żeby traktować je jako wyznacznik prestiżu? Pojawiają się też pytania o kwestie ekologiczne: dlaczego na dachu - będącym „wizytówką inwestycji” - nie ma ani odrobiny zieleni? Czy rozważano montaż paneli fotowoltaicznych lub zastosowanie materiałów o mniejszym śladzie węglowym?
Zdaniem architektów luksusowy charakter inwestycji zostaje podkreślony przez „subtelny kontrast kolorystyczny” który „buduje wrażenie rytmu i porządku”. Gdyby porządek nie był wrażeniowy, a realny, na pewno uwzględniłby kontekst swojej okolicy. A ten - uprzednio zdominowany przez wspomniany dom-zamek - najprawdopodobniej nie pozwoliłby na realizację willi w takiej formie.