green2day

i

Autor: Maciej Lulko Biurowce przy ul. Szczytnickiej przywracają ciągłość pierzei. Widok od północnego-wschodu, w głębi Ostrów Tumski

Biurowiec Green 2Day we Wrocławiu

2018-05-30 14:00

Budynek ma prawie identyczną strukturę i gabaryty jak oddany trzy lata wcześniej biurowiec Green Day. Razem nadają okolicom kampusu Grunwaldzkiego właściwe poczucie skali i przywracają tej przestrzeni utraconą po wojnie miejskość. O realizacji Maćków Pracownia Projektowa pisze Tomasz Głowacki

Nazwa obiektuBudynek biurowo-usługowy Green 2Day
Adres obiektuWrocław, ul. Szczytnicka 11
AutorzyMaćków Pracownia Projektowa, architekci Zbigniew Maćków (główny projektant), Michał Zawadzki (architekt prowadzący), Olga Kanecka, Katarzyna Mrzewa, Michał Nykiel, Karolina Obuszko, Justyna Turowska
Architektura wnętrzMaćków Pracownia Projektowa
Architektura krajobrazuMaćków Pracownia Projektowa; a+f projektowanie przestrzeni: Angelika Kuśmierczyk
KonstrukcjaGrupa Projektowa Konstruktor
Generalny wykonawcaSkanska
InwestorSkanska Property Poland
Powierzchnia terenu7765.0 m²
Powierzchnia zabudowy3024.0 m²
Powierzchnia użytkowa26180.0 m²
Powierzchnia całkowita30263.0 m²
Kubatura118870.0 m³
Projekt2014-2017
Data realizacji (początek)2015
Data realizacji (koniec)2017
Koszt inwestycjiNie podano

Gdy trwała jeszcze budowa biurowca Green Day u zbiegu ulic Wyszyńskiego i Szczytnickiej w pobliżu Ostrowa Tumskiego, nikt nie przypuszczał, że w odległości zaledwie szesnastu metrów powstanie jego „brat”, Green 2Day. Dopiero z chwilą wystawienia na sprzedaż sąsiedniej działki firma Skanska rozpoczęła starania o jej zakup i ruszyły plany inwestycyjne, a pod koniec 2014 roku prace projektowe. Nowy, sześciopiętrowy gmach stanął w miejscu dawnej tysiąclatki z 1964 roku – słynnego XIV Liceum Ogólnokształcącego im. Polonii Belgijskiej, jednego z najlepszych w Polsce. Green 2Day jest obiektem klasy A, o certyfikacji Gold LEED, i ma prawie identyczną strukturę i gabaryty jak jego poprzednik, oddany do użytku z końcem 2014 roku.

W obu przypadkach, kwadratową działkę wypełniono ściśle kubaturą, pomniejszoną o wewnętrzny prostokąt otwartego na południe dziedzińca. Powstał układ dwóch budynków na planie litery U, który umożliwia optymalne zorganizowanie i doświetlenie przestrzeni biurowych, ograniczając jednocześnie liczbę trzonów komunikacyjno-serwisowych. Tym samym rozmiar brył z przodu różni się od tego z tyłu. Od północy pierzeję ulicy Szczytnickiej dopełniają dwie szerokie fasady, które od południa, wzdłuż wewnętrznej uliczki, przekształcają się w równe cztery bloki rozdzielone patiami jak w zabudowie grzebieniowej.

Urbanistyczny kontekst inwestycji nie należy do łatwych. Teren w wyniku wyburzeń wojennych i powojennych stracił charakter dawnej, gęstej tkanki kwartałów kamienic. Zamienił się w obszar otwarty, z luźno rozrzuconymi, wolno stojącymi obiektami. Biurowce od północy ulicy Szczytnickiej graniczą z wysokimi punktowcami mieszkalnymi z lat 70. XX wieku, a od południa, wzdłuż bulwarów Odry, z kampusem Grunwaldzkim Uniwersytetu Wrocławskiego, którego modernistyczne założenie oraz znakomite siedziby wydziałów matematyki i informatyki oraz chemii (proj. Krystyna i Marian Barscy, 1966-1972) uległy niefortunnej przebudowie i dogęszczeniu nowymi. Pozytywnym wyjątkiem, zamykającym narożnik kampusu przy moście Pokoju, jest nowy gmach Biblioteki Uniwersyteckiej (proj. Jacek Rzyski, Jerzy Ruszkowski i Jacek Kopczewski, 2003-2012), do którego skali dopasowano bryły biurowców. W sąsiedztwie ostały się nieliczne fragmenty przedwojennej zabudowy, głównie wzdłuż dalszego odcinka ulicy Szczytnickiej, a także prostopadłej do niej ulicy Sępa-Szarzyńskiego.

Zaprojektowane przez autorów rozwiązania korespondują z okoliczną architekturą i siatką istniejących ulic. Zaproponowano przedłużenie ulicy Sępa-Szarzyńskiego w formie pasażu pomiędzy biurowcami, który poprzez dziedziniec biblioteki prowadzi bezpośrednio do nabrze-ża. Z kolei lekko zakrzywiona linia fasady Green 2Day odpowiada zwężającej się tu ulicy Szczytnickiej, dzięki czemu uzyskano optyczną ciągłość pierzei.

Nobliwe (w nowoczesnym wydaniu) gmachy Green Day i Green 2Day nadają temu miejscu właściwe poczucie skali i przywracają utraconą miejskość. Choć piętra stanowią luksusowe twierdze dla korporacyjnych najemców dużego formatu, zadbano, by partery budynków były ogólnodostępne. Ulokowano w nich funkcje usługowo--handlowe (w tym placówkę medyczną), a wzdłuż pasażu – gastronomiczne (kawiarnię i dwie bistro-restauracje). Otwarty charakter mają także dziedzińce biurowców, co sprawia, że cały teren wokół obu obiektów włączono w przestrzeń publiczną miasta. Dodatkowo inwestor wraz z projektantami planuje rewitalizację skweru Bocheńskiego – zadrzewionego placu naprzeciwko wej-ścia głównego do Green 2Day, który w końcu doczekał się zgrabnego domknięcia nową bryłą.

Biurowców nie można rozpatrywać osobno, mimo że pierwsza inwestycja nie zakładała drugiej. Bez powstania Green Day rozwiązania architektoniczne i urbanistyczne Green 2Day – bardziej szykowne i finezyjne – byłyby niepełne i nieadekwatne. Współistnienie budynków podnosi znacząco ich walory, które są konsekwencją wzajemnego podobieństwa, jak i wprowadzonych różnic. Czarna kolorystyka elewacji versus srebrna; podkreślenie wejścia głównego w formie dostawionego do bryły rzeź-biarskiego zadaszenia zamiast podcienia oraz wystające na elewacji skośne obramowania okien jako negatyw belkowego pierwowzoru kratownicy nałożonej na przeszklenia. Siła biurowców tkwi w synergicznym dopeł-nianiu się i dychotomicznym dialogu. Ich nieco zimna estetyka technokratycznego porządku i korporacyjnego rygoru, reprezentowana przez regularną powtarzalność siatki prostokątnych podziałów na szklano-aluminiowej elewacji, wyjątkowo sprawdziła się w przywracaniu ładu przestrzennego i nobilitacji ważnego fragmentu wrocławskiego śródmieścia.

Założenia autorskie

Słowem kluczem tego projektu jest „gmach”, a wszystko bierze swój początek w nieoczywistej dla biurowca lokalizacji – tuż na granicy Ostrowa Tumskiego, absolutnej kwintesencji Wrocławia. W zasadzie wszystkie najważ-niejsze decyzje dla projektu Green 2Day zostały podjęte w projekcie jego starszego brata. To wtedy zdecydowali-śmy się radykalnie przemodelować układ urbanistyczny w obrębie wylotu ulicy Szczytnickiej, kiedyś funkcjonującej w typowo śródmiejskiej, kwartałowej typologii. Na powojennym gruzowisku zbudowano tam szkołę wraz z towarzyszącą jej infrastrukturą, co kompletnie zaburzyło kompozycję tej części miasta. Dopiero realizacja rozstrzygniętego w roku 1999 konkursu na gmach biblioteki Uniwersytetu Wrocławskiego dała asumpt do rozważań o kompletnym przemodelowaniu struktury i pozwoliła „uciec do przodu”. W miejscu zlikwidowanej szkoły zaplanowaliśmy dwa obiekty na planie litery U, tworząc między nimi przestrzeń publiczną przedłużającą zapomniany ciąg pieszy prowadzący z parku Tołpy ulicą Sępa Szarzyńskiego, przez skwer Bocheńskiego i dalej, poprzez przejście bramowe biblioteki, do nabrzeża Odry. W ten sposób udało nam się zbudować nowe połączenie spacerowe, alternatywne do hałaśliwej i mało atrakcyjnej w tym miejscu ulicy Wyszyńskiego. Dodatkowo, aby wzmocnić ten nowy byt, wszelkie miastotwórcze funkcje (kantyny, kawiarnie, usługi) zaplanowaliśmy w obudowie nowo powstałego ciągu.

Bezpośrednie sąsiedztwo Ostrowa i gmach biblioteki otworzyły drogę do poszukiwań zupełnie innej, nieoczywistej typologii dla naszych biur. Ważne było uzyskanie poczucie trwałości, powagi, jakości i ponadczasowości. Jak wspomniano, istotnym punktem odniesienia stały się też decyzje podjęte w ramach pierwszego projektu. Zatem Green 2Day kontynuował grę, transponując motyw ściany z otworami i nawiązując tym samym do mieszkaniowej w wyrazie struktury pierzei ulicy Szczytnickiej. Motywem wyjściowym w miejsce prostej, płaskiej płaszczyzny fasady, było u nas okno z jego wszystkimi atrybutami: oście-żami, glifami i światłocieniem. Poddane geometryzacji i zmultiplikowaniu, aby osiągnąć zamierzone wcześniej efekty. Sama bryła różni się od poprzedniej jedynie detalami geometrii i rozkładu mas. Musieliśmy „dociągnąć” ścianę frontową do pierzei ulicy, znacznie odginając rzut, i aby zbalansować ten ruch, „doważyliśmy” przeciwległy narożnik, mocno zaznaczając wejście. Frapujące, że z pozornie oczywistego zadania, powstał fragment miasta o kompletnie nowej morfologii, który – mamy nadzieję – wypełni teraz gęste, miejskie życie.

ZBIGNIEW MAĆKÓW