Gigantyczna, nielegalna, zapewne bezkarna. Wielka reklama stanęła na miejskiej działce w Warszawie

To świat branży reklamowej, my w nim tylko żyjemy. Nielegalna reklama w Warszawie kwitnie, przynosząc milionowe zyski, a władze są bezradne. Najświeższy przykład: miejska działka na Muranowie, na której bez zgody ustawiono ogromny stelaż reklamowy. Dopiero gdy wybuchła afera, urzędnicy znaleźli na tej samej działce inne nielegalne obiekty.

Plac Centralny w Warszawie gotowy

Nielegalny stelaż reklamowy u zbiegu ul. Anielewicza i ul. Jana Pawła II w Warszawie

Można powiedzieć, że przedsiębiorczy dzierżawca miał zwyczajnie pecha. Gdyby nie donosy mieszkańców, nikt by się pewnie ogromnym stelażem reklamowym nie zainteresował. W końcu, jak podaje „Gazeta Wyborcza”, na działce u zbiegu al. Jana Pawła II i ul. Anielewicza stał już działający, także nielegalnie, automat paczkowy. A także częściowo już zmontowany stelaż pod billboard. Wszystko na miejskim terenie, bo to właśnie od miasta Stowarzyszenie Pasaż Wolski dzierżawi grunt. Mają umowę na 30 lat, do 2032 r. Nie doczytali w niej tylko chyba, że na użyczanie terenu usługodawcom potrzebują zgody właściciela terenu.

W wyniku medialnej burzy wiceburmistrz Woli zapowiedział rychłe zerwanie umowy dzierżawy. Podał też, że sprawę zgłoszono już do nadzoru budowlanego. I... jest spora szansa, że na tym cała sprawa się zakończy, a reklama zostanie tam, gdzie stoi. Bo nadzór budowlany to w Polsce instytucja skrajnie niedofinansowana, z permanentnymi problemami kadrowymi. Nikt nie chce tego zawodu wykonywać, bo pracy jest ogrom, a zarobki mało zachęcające. W efekcie garstka urzędników, dodatkowo skrępowana niewydolnym prawem, może bardzo niewiele. Rozpatrywanie spraw trwa latami. A nawet jeśli uda się doprowadzić do demontażu samowoli i obciążyć kosztami właściciela, ten może po prostu postawić kolejny nielegalny nośnik – i cała zabawa zaczyna się od nowa. Lata płyną, reklama zarabia na siebie. Łamiącemu prawo nie grozi nic poza ewentualnymi kosztami, kiedyś, za wiele lat. Czysty zysk.

Stelaż reklamowy na rogu ul. Anielewicza i al. Jana Pawła II w Warszawie

i

Autor: Szymon Starnawski/Grupa Murator Stelaż reklamowy na rogu ul. Anielewicza i al. Jana Pawła II w Warszawie

Skala zjawiska poraża. 1 legalny billboard na 150 sprawdzonych

Problem nielegalnej reklamy w Warszawie nie jest nowy, lecz w ostatnim czasie się nasilił. Wszystko dlatego, że władze stolicy wznowiły prace nad uchwałą krajobrazową, która ma uregulować kwestie reklamy w przestrzeni publicznej. Przypomnijmy, że jesienią 2022 r. weszła w życie krakowska uchwała krajobrazowa, która w ciągu zaledwie kilku lat doprowadziła do oczyszczenia miasta z tysięcy szpecących reklam. Branża reklamowa w Warszawie spieszy się więc, by zarobić na zewnętrznych nośnikach, póki może.

Skala zjawiska nielegalnej reklamy jest trudna do oszacowania, ale już kilka przykładów pozwala uzmysłowić sobie, że to powszechny problem. W 2022 r. facebookowy profil Pogromcy Reklamozy ustalił, że na 150 skontrolowanych billboardów stojących na ulicach tylko 1 miał wymagane pozwolenie na budowę. Wiele z nich stało na miejskich działkach. W tym samym roku warszawski Zarząd Zieleni Miejskiej zgłosił na policję nielegalną wycinkę konarów drzew, które zasłaniały reklamy na Ursynowie, dokonaną nocą przez nieznanych sprawców. W 2025 r. po interwencji konserwatora zabytków kolejarze ściągnęli ogromną, nielegalną płachtę reklamową, którą sami zawiesili na elewacji Dworca Centralnego. Wisiała tam przez kilka lat.

Walka bez szans na zwycięstwo i brak konsekwencji

Psują estetykę, a czasami nawet stwarzają zagrożenie, bo zasłaniają widoczność. Nielegalne obiekty, w tym reklamy, to zmora naszych dróg. Dlatego nie ustajemy w ich likwidacji – we wrześniu przeprowadziliśmy 1058 kontroli, które doprowadziły do usunięcia 59 nieprzepisowych obiektów. Pas drogowy jest przez nas stale kontrolowany

– zapewnia na swojej stronie warszawski Zarząd Dróg Miejskich, który co miesiąc zdaje raport z frontu walki z nielegalną reklamą w pasie drogowym. Od początku 2025 r. drogowcy skontrolowali 2 940 reklam, z czego usunięto 260, a dodatkowo wszczęto 507 postępowań zmierzających do ukarania właścicieli nielegalnych obiektów.

Choć liczby te cieszą, trudno, by imponowały – tym bardziej, że nowe nielegalne nośniki wyrastają jak grzyby po deszczu. Wiosną 2025 r. nielegalny stelaż reklamowy rozmiarów domu jednorodzinnego stanął na rogu al. Solidarności i ul. Towarowej na Woli. We wrześniu 2025 r. na zabytkowym budynku Hotelu MDM przy Placu Konstytucji umieszczono gigantyczny, widoczny z daleka, nielegalny neon reklamowy. Być może miejscy urzędnicy go nie zauważyli, bo byli zajęci nakładaniem 1000 zł kary na samowolę budowlaną w postaci malutkiego ogródka fasadowego, który bez zgody ośmieliła się założyć pewna mieszkanka Mokotowa.

Tymczasem usuwanie nielegalnych obiektów, które od lat zagracają przestrzeń miejską, idzie jak po grudzie. Pod koniec 2024 r. wspomniany ZDM pochwalił się likwidacją dwóch nielegalnych, od lat zamkniętych na głucho budek – tłumacząc się zarazem, że trwa to tak długo, bo procedury są czasochłonne. Czy można wątpić, że walka z nielegalną reklamą jest z góry przegrana? Ustawienie nielegalnego nośnika trwa chwilę, likwidacja zajmuje lata. A nie od dziś wiadomo przecież, że okazja czyni złodzieja.

Podcast Architektoniczny
Kamila Szatanowska. Architektura nierynkowych ideałów
Architektura Murator Google News