Spis treści
Gdański Zieleniak. Garnki w suficie i budowa od góry
90 metrów wysokości, 17 kondygnacji, dwie klatki schodowe umieszczone w potężnych filarach (przez budowlańców nazywane podobno Baśką i Karolem). Zieleniak czyli jedyny gdański trzonolinowiec widział każdy, kto wysiadł na Gdańsku Głównym lub dworcu PKS i choć na chwilę wystawił głowę poza budynek – potężny zielony biurowiec trudno przeoczyć.
Zobacz także: Gdański Falowiec. Jeden z najdłuższych bloków Europy ma już pół wieku
Mało kto jednak wie, że to największa tego typu konstrukcja w Polsce, oraz że obiekt budowano od góry (co w przypadku trzonolinowców było standardową praktyką). Jeszcze mniej osób zdaje sobie sprawę z tego, że nad cofniętym parterem budynku oświetlenie umieszczono w w dość niecodziennych osłonach.
Odwiedził nas kiedyś pan, który to budował, powspominać. Opowiadał, że nie było osłon na lampy, więc użyli normalnych garnków — słyszę na miejscu.
Wychodzę przed budynek i patrzę w górę według danych mi instrukcji – oszlifowane garnki zatopiono w sklepieniu; absolutnie nic nie zdradza ich proweniencji. Tkwią tu przynajmniej od 1971 roku – wtedy zakończono trwającą 6 lat budowę według projektu Jasny Strzałkowskiej i Stanisława Tobolczyka. Przetrwały remonty, dobudowę postmodernistycznego wiatrołapu przy wejściu głównym. O konstrukcji Zieleniaka pisaliśmy więcej tutaj.
Trudne losy trzonolinowców
W przeciwieństwie do np. katowickich trzonolinowców, w których elementy konstrukcji wyeksponowano, liny Zieleniaka są schowane przed oczami przechodniów. Dwa żelbetowe trzony, na których opiera się budynek można zobaczyć od środka - umieszczono w nich klatki schodowe. Wewnątrz zachowało się niewiele z oryginalnego wnętrza.
Przed modernizacją wciąż uchyla się fasada; w tym budynku niemal wszystkie jej elementy to naczynia połączone i najmniejsza zmiana wiąże się z wielkimi kosztami oraz szeroko zakrojonymi pracami remontowymi. Początkiem lat 2000. planowano wymianę elewacji na biało-błękitną, z tarasowym wykuszem widokowym na szczycie. Gdyby projekt zrealizowano, prawdopodobnie budziłby dziś skrajne reakcje. Budzi je też oczywiście obecna fasada.
Budynek należący do Centrum Techniki Okrętowej parę razy próbowano sprzedać - bez skutku. Póki co, jego przyszłość jest raczej dość bezpieczna, dodatkowo chroni ją wpis do rejestru zabytków. Najstarsza polska konstrukcja tego typu stoi we Wrocławiu - stan techniczny bloku mieszkalnego zmusił ostatnio mieszkańców do wyprowadzki. Warszawski trzonolinowiec w kształcie odwróconej piramidy wyburzono w 2011 roku. Dziś najlepiej mają się biurowce Stalexportu, katowickie sąsiadujące ze sobą trzonolinowe wieżowce wciąż zachwycające formą.