Awangarda w Ukrainie

Zniszczony przez Rosjan zabytkowy wieżowiec Derżpromu to unikat w skali świata. "Charków jest światowym pomnikiem dziedzictwa", mówi Kuba Snopek

Podczas ostatniego ataku Rosjan na Charków bomba FAB-500 uderzyła w zabytkowy, konstruktywistyczny wieżowiec Derżpromu z 1928 roku. Bezcenny obiekt znajduje się na tzw. liście informacyjnej UNESCO. O tym, dlaczego Derżprom oraz sam Charków jest tak istotny dla kultury i tożsamości Ukraińców rozmawiamy z Kubą Snopkiem.

Spis treści

  1. Charków. Awangardowy zabytek uszkodzony przez Rosjan
  2. Najpierw kontekst, czyli krótka powtórka z historii i literatury
  3. Z Derżpromem trochę jak z Pałacem Kultury
  4. Niszczone zabytki jednoczą Ukraińców. A co na to UNESCO?
  5. Wnętrza utracone. Derżprom był świetnie zachowany również w środku
  6. Charków to światowy pomnik dziedzictwa, którego nie widzimy, patrząc przez pryzmat Lwowa
Spacer po Galerii PLATO z Robertem Koniecznym

Charków. Awangardowy zabytek uszkodzony przez Rosjan

Konstruktywistyczny wieżowiec Derżpromu stojący przy Placu Wolności w drugim co do wielkości mieście Ukrainy - Charkowie - został poważnie uszkodzony w trakcie nalotów. Rosjanie zrzucili bomby kierowane na centrum oraz część mieszkalną miasta. Podczas ataku zginęły cztery osoby. Wiadomość o uszkodzeniu zabytku pojawiała się we wszystkich mediach.

Derżprom to jednak więcej niż "pierwszy wieżowiec wybudowany w Związku Radzickim" czy zabytek architektury. Ukraiński kandydat na wpis na listę dziedzictwa UNESCO - potężny budynek - to część ukraińskiej tożsamości i symbol awangardy, która swoje centrum ma właśnie w Charkowie i z której Ukraińcy są dumni. W Polsce dopiero zaczynamy to odkrywać. Charkowska awangarda rodziła się w wyjątkowym czasie, gdy to miasto było stolicą tymczasową państwa, koncepcje odważne, a budżet mocno ograniczony. Rozmach jest więc ogromny, a obiekty absolutnie unikatowe. Derżprom nie jest pierwszym awangardowym obiektem uszkodzonym podczas rosyjskiej agresji.

O ukraińskiej awangardzie, kulturze i samym Derżpromie opowiedział nam Kuba Snopek.

Derżprom w Charkowie

i

Autor: Kuba Snopek Zdjęcia Kuby Snopka pochodzą z 2018 roku.

Najpierw kontekst, czyli krótka powtórka z historii i literatury

Julia Dragović: Dlaczego ten budynek jest tak ważny?

Kuba Snopek: To jest bardzo skomplikowane pytanie i myślę, że sami Ukraińcy długo będą sobie na nie odpowiadać. Zacząłbym od tego, że to Charków jest ważny.

My z Polski widzimy głównie Lwów, natomiast Ukraina i ukraińska tożsamość jest bardzo wielobiegunowa. I Charków jest biegunem bardzo istotnym ze względu na to, że w czasach radzieckich był przez krótki okres [1919-1934 – przyp. red.] stolicą radzieckiej Ukrainy i przypadło to na czasy awangardy – w sztuce, literaturze itd.

W ramach tego radzieckiego państwa u jego zarania dużo eksperymentowano z awangardą na różnych polach. Były to też eksperymenty z ukraińską tożsamością. My, w Polsce, dopiero zaczynamy to dostrzegać dzięki tłumaczeniom literatury. W tym roku ukazała się tłumaczona przez Kolegium Europy Wschodniej książka "Miasto" Pidmohylnego – to jest tzw. pierwsza powieść urbanistyczna.

Zobacz także: Kijów roztańczony. Kuba Snopek poleca powieść „Miasto” Waleriana Pidmohylnego

KEW przetłumaczyło również "Podróż uczonego doktora Leonarda i jego przyszłej kochanki, przepięknej Alcesty, do Szwajcarii Słobodzkiej" Mike Johannsena. I wielu innych autorów - również tzw. rozstrzelane odrodzenie – to termin wymyślony przez Giedrojcia opisujący tych awangardowych twórców, którzy zostali fizycznie zlikwidowani w latach 30. W tej chwili, w czasie wojny, jest to bardzo mocno odkrywane. Droga do "udomowienia" awangardy w Ukrainie wiedzie przez literaturę i wpływa również na odbiór architektury awangardowej.

Charków był być może najważniejszym centrum awangardy. I w architekturze – kiedy budowano nową stolicę – też oczywiście eksperymentowano. To trwało bardzo krótko. Lata trzydzieste to już zainicjowany przez Stalina Wielki Głód, czystki, itd.

Historia architektury Związku Radzieckiego na terytorium całego tego imperium była taka: w czasach Lenina to była awangarda i architektura na poziomie światowym, absolutnie nowatorska, która do dziś jest odkrywana i doceniana. A potem przyszedł Stalin i zaczął to wszystko odkręcać. Poszedł w stronę bardzo konserwatywnego, zaściankowego stylu empire, który nazywa się dziś socjalistycznym realizmem, ale tak naprawdę było to podejście: "odrzucamy wszystko, co nowoczesne i idziemy w stronę tego, co znamy".

Okres, w którym można było eksperymentować, był więc bardzo krótki. W ramach radzieckiego imperium Charków był tym miejscem, gdzie te eksperymenty były absolutnie najbardziej spektakularne.

Budynek Derżpromu i całe założenie wokół tego budynku; cała dzielnica, która tam powstała, Plac Wolności – to są rzeczy absolutnie unikatowe w skali świata. Czegoś takiego po prostu w innym miejscu nie ma. Jest to podobne skalą i rozmachem do tej wizji miasta przyszłości z filmu "Metropolis" Fritza Langa; zresztą to podobne czasy.

Z Derżpromem trochę jak z Pałacem Kultury

JD: Jaki jest odbiór tej architektury w Ukrainie?

KS: W Ukrainie budynek Derżpromu wywołuje bardzo duże emocje. Jeden kolega z Kijowa powiedział mi, że dla niego to jest po prostu budynek kolonialnej administracji i nic więcej. Ale inne osoby np. widzą w tym przejaw ukraińskiej awangardy. To jest kwestia tego, że to wszystko działo się w ramach radzieckiego państwa, natomiast było tworzone przez różnych ukraińskich twórców. Akurat budynek Derżpromu nie [projektowała go grupa architektów z dzisiejszego Petersburga w Rosji – przyp. red], ale on jest ważny jako symbol tego okresu.

To wszystko jest bardzo mocno nacechowane politycznie. Jako obserwator powiem, że przez ostatnie 10 lat widzę proces oswajania się z awangardą. Ukraińcy bardzo mocno dbają o to, zajmują się, piszą, odkrywają.

Wydarzyło się trochę to, co w Polsce z Pałacem Kultury. Był czymś zewnętrznym i w latach 90. wiele osób chciało go burzyć. Teraz tych głosów jest mniej i nastąpiło jego “udomowienie”. Jest nasz, znajdujemy dla niego nowe rozwiązania, wpisujemy go w miasto już jakoś inaczej. Pałac Kultury jest też o wiele bardziej ekstremalny architektonicznie. W przypadku Derżpromu – wydaje mi się, że ze względu na jego bardziej subtelną i prostszą formę, łatwiej go przyswoić.

Ukraińcy coraz częściej uważają charkowską awangardę za podwaliny pod współczesną kulturę ukraińską, głównie ze względu na literaturę tego okresu. Na tej fali również charkowska architektura staje się coraz bardziej "swoja", a nie radziecka.

Mam wielu znajomych, przyjaciół z Charkowa – architektów, studentów – oni wszyscy czują się niesamowicie dotknięci tym, że ten budynek przedwczoraj oberwał i został naruszony. Wywołało to niesamowitą falę złości. Że to przecież jest nasze, że to symbol naszego miasta, że to jest po prostu bardzo ważne dla lokalnej tożsamości.

Tożsamość jest wielostopniowa – jest ta narodowa, ale jest i ta lokalna. I np. mieszkańcy Charkowa są bardzo dumni ze swojego miasta, są przywiązani do tej modernistycznej, awangardowej przeszłości, i jest to dla nich najważniejszy symbol i duma miasta.

Niszczone zabytki jednoczą Ukraińców. A co na to UNESCO?

JD: Rosjanie podczas wojny zniszczyli już lub uszkodzili prawie pół tysiąca ukraińskich zabytków. Ten jest szczególny, bo oczekiwał na wpis na listę UNESCO. Jak to wpływa na tożsamość Ukraińców?

KS: Każdy zniszczony zabytek to bardziej zjednoczone społeczeństwo. Wszyscy są – o ile to w ogóle możliwe – coraz bardziej wkurzeni na tę wojnę. To tylko kolejny argument za tym, że sprawiedliwość w tej wojnie jest po stronie Ukrainy. Bo jest. To jest czarno-białe. Każdy zniszczony zabytek to silniejszy opór Ukraińców.

Myślę, że ta wojna pokazała erozję ONZ, a UNESCO to ich agenda. Kilka dni temu sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres ściskał dłonie z Putinem. I tu pojawia się pytanie o UNESCO, które powinno dbać o dziedzictwo. W tej chwili budynek, który jest na drodze, by stać się dziedzictwem UNESCO i jest rzeczywiście obiektywnie dziedzictwem całej ludzkości, zostaje zniszczony – jaka jest reakcja UNESCO?

To jest coś, na co bardzo czekam. Jeżeli tej reakcji nie będzie, to będzie pokazywać, że ta erozja ONZ postępuje i jest to niestety coraz mniej wiarygodna organizacja.

JD: Pojawiały się do tej pory stanowiska organizacji odnośnie zniszczeń dokonanych przez Rosjan w Ukrainie. Np. Lazare Eloundou Assomo, Dyrektor Centrum Światowego Dziedzictwa UNESCO przypominał w wywiadzie z Geneva Solutions, że zgodnie z przyjętą przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucją nr 2347 z 2017 roku, niszczenie dziedzictwa kulturowego może zostać uznane zbrodnią wojenną. Być może to już ten moment?

KS: Nie jestem prawnikiem. To są podlegające interpretacji granice. Mieszkam w Warszawie, wojna skończyła się 80 lat temu; nadal istnieje ogromna społeczność ludzi, którzy są związani z tym miastem i którzy wiedzą o każdym zniszczonym tu budynku. Wchodzisz dziś do MSN-u i na wystawie widzisz budynek, który kiedyś stał w tym miejscu przed wojną – modernistyczna kawiarnia. To zostaje w pamięci i tego się z pamięci wymazać nie da.

Zbombardowanie Derżpromu się wydarzyło i mieszkańcy Charkowa już zawsze będą o tym pamiętać.

Wnętrza utracone. Derżprom był świetnie zachowany również w środku

JD: Orientowałeś się, co dokładnie zostało zniszczone w gmachu Derżpromu? Trudno na podstawie dostępnych zdjęć ocenić skalę zniszczeń.

KS: Z tego, co widziałem, jedno skrzydło oberwało bombą. To nie tak, że tego budynku już nie ma, ale jakieś wnętrza zostały stracone. Okna, część fasady. Byłem tam w 2018 roku, to jest niesamowicie duży budynek. Interesujące było to, że on się nie zmienił. Został wybudowany w latach 20. i jego oryginalna struktura przetrwała. To, co dla mnie osobiście zawsze świadczy o autentyczności, to są detale. Boazeria, telefony, napisy z lat 20.

Dla mnie niesamowitą cechą Derżpromu było nie tylko to, że zachowała się jego bryła. Ale że on był tak cholernie autentyczny w tych wszystkich detalach. Bo nikt go przez te wszystkie lata głęboko nie remontował.

Więc na pewno będzie to duża strata. Nawet jeżeli zniszczone zostały "tylko" wnętrza. Te "tylko" wnętrza to bardzo dużo autentycznych elementów. Nawet jeżeli została zniszczona "tylko" jedna fasada – to była integralność tego budynku. On przetrwał do dziś w całości.

JD: No właśnie, to problem nie tylko polskich budynków, że wnętrza "lecą" z nich w pierwszej kolejności. Tak modernistyczne, jak i socmodernistyczne zdają się być dziełem gorszej kategorii względem bryły czy fasady. Zniszczoną fasadę można odnowić, dosztukować – wnętrza zwykle spisuje się na straty. Przepadło, to przepadło. Tak zachowane wnętrza to dziś ewenement.

KS: W takim razie jest jeszcze jeden przykład - w Charkowie w innym miejscu stał Pałac Kultury "Zaliznycznyk", absolutnie, w 100% oryginalny. Niesamowite wnętrza. Bardzo mocno został niestety zbombardowany i te wnętrza są stracone. Nawet jeżeli nie mówić o wszystkich zabytkach, a tylko tych awangardowych z Charkowa – to są duże straty.

Charków to światowy pomnik dziedzictwa, którego nie widzimy, patrząc przez pryzmat Lwowa

JD: Znalazłam informację, że Derżprom był pierwszym wieżowcem Związku Radzieckiego. To prawda?

KS: Wydaje mi się, że tak, ale ja mam z takimi stwierdzeniami problem, dlatego że jak pojedziesz do jakiegokolwiek miasta, to taksówkarz zawsze ci powie, że jest tu największy plac na świecie. Że to pierwszy wieżowiec w Europie, pierwszy na świecie. Ludzie potrzebują takich tytułów – więc może nie? Może pierwszy był inny wieżowiec?

Natomiast na pewno prawdą jest to, że w latach 20., kiedy ta awangarda się rodziła i wszystko to było najbardziej interesujące, ekstremalne, kipiące od pomysłów – to inwestycji było mało. Dlatego że najpierw był wojna domowa, potem trwała odbudowa, przemysłu nie było. I całe to założenie w Charkowie jest po prostu absolutnie unikatowe. Awangardy jest tam więcej niż w Moskwie, więcej niż w ówczesnym Leningradzie. W dzisiejszym Jekaterynburgu było sporo awangardy. Ale wydaje mi się, że w Charkowie było jej absolutnie najwięcej.

I to nie jest tylko kwestia radziecka. Tak jak mówiłem – Charków dla mnie jest światowym pomnikiem dziedzictwa. Awangarda, która się narodziła po pierwszej wojnie światowej w bardzo wielu krajach, miała wiele punktów styku. To, co się działo w Niemczech, Francji, Polsce, w Związku Radzieckim... – oczywiście to są różne architektury i różni architekci. Ale awangarda często była nazywana stylem międzynarodowym. To jest ogólnoświatowe dziedzictwo. Nie tylko Ukrainy, nie tylko Charkowa. Jest to ważne dla całej społeczności architektów na całym świecie.

To ważne, by to wybrzmiało w świadomości. Charków nie istnieje w świadomości waszych czytelników w Polsce. Istnieje Lwów. I Lwów jest pryzmatem, przez który się patrzy na całą Ukrainę, podczas gdy to miasto nie ma tak naprawdę jakiejś większej pozycji ekonomicznej, a w tej chwili kulturowo Kijów jest o wiele ważniejszy, chociaż oczywiście Lwów miał swoje momenty.

Charków ma bardzo silną pozycję w Ukrainie, ale również jest bardzo ważnym miastem z punktu widzenia światowej architektury – takie jest moje zdanie na ten temat. I to właśnie dlatego, że ta awangarda, niezwykle ważny prąd w całej kulturze, miała tam bardzo burzliwy i interesujący rozwój. I bardzo dużo jej tam zostało. Nie tylko na płaszczyźnie architektonicznej.

JD: Dziękuję za rozmowę!

Zobacz także: Dom tymczasowy, idea trwała – pomóc uchodźcom w Ukrainie

Tak dobrze jeszcze nie było?
Czy warszawska architektura znajduje się właśnie w swojej szczytowej formie? Artur Celiński i Kuba Snopek komentując wyniki 10. Nagrody Architektonicznej Prezydenta Warszawy zastanawiając się jednocześnie, w jaki sposób wpłyną one na politykę stolicy. Moment zaś jest ważny - czeka nas kluczowa zmiana na stanowisku architekta/ki miasta.
Podcast miejski