Spis treści
- Paweł Grodzicki: Kampusy z kraju i ze świata
- Toutes proportions gardées. Klimat warszawskich uczelni
- Wypiek idealny. Ceglastość, róż, szklistość i wiele innych
- Odczucie, które nieodparcie kojarzy się ze Skandynawią
- Karolina Tunajek: Natura zintegrowana z architekturą
- W budynku przewidziano 24 sale na około 1000 miejsc
- Klarowna kompozycja umożliwia intuicyjne poruszanie się po budynku
Paweł Grodzicki: Kampusy z kraju i ze świata
Na całym świecie są miejscami szczególnymi. Przyczynę stanowi swoisty akademicki eter: kultura będąca miksem czcigodnej, przez wieki kumulowanej wiedzy z młodzieńczą energią i intelektualnym fermentem. Ale stoi za tym także architektura. Narastające przez dekady, czasem stulecia, kampusy bywają kolekcją budynków-eksponatów, manifestów czasów, w których je wzniesiono.
Czytaj także: Kampus Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu
Od europejskich, średniowiecznych i renesansowych autentyków przez pseudogotyckie amerykańskie uczelnie do XX-wiecznych hiperstruktur, jak paryski Jussieu, oraz współczesnych parków wiedzy i technologii, z podberlińskim Adlershofem czy korporacyjnymi uniwersytetami Doliny Krzemowej. Te starsze są sukcesywnie uzupełniane mozaiką modernistycznych, brutalistycznych, dekonstruktywistycznych, futurystycznych dostawek, często tak konceptualnie niepowtarzalnych jak Rolex Learning Center (proj. SANAA) czy Vagelos Education Center (proj. biura Diller Scofidio + Renfro).
Toutes proportions gardées. Klimat warszawskich uczelni
Zachowując proporcje, swój charakterystyczny klimat mają także warszawskie uczelnie: kampus Uniwersytetu Warszawskiego, politechniki, a nawet, nieco siermiężny, ursynowski zespół Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Na tym tle Szkoła Główna Handlowa wciąż kojarzy się głównie z niepowtarzalnymi, ikonicznymi budynkami Jana Witkiewicza-Koszczyca: gmachem głównym, biblioteką, dawnym Pawilonem Zakładów Doświadczalnych.
Czytaj także: Miastotwórcza rola Uniwersytetu Warszawskiego
Kampus jest jednak rozproszony, zaś wiele innych użytkowanych obiektów – miernej jakości, co nie służy rozwijaniu pozytywnej tożsamości uczelni. Nowy, położony nieopodal głównego zespołu, budynek Centrum Przestrzeni Innowacyjnej wnosi do tego obrazu, po blisko stuleciu, nową jakość. I jest jedną z ciekawszych realizacji akademickich w ostatnim okresie w Polsce, mimo posługiwania się dość przewidywalnym zestawem współczesnym atrybutów architektonicznych. Opis można by streścić w dwóch słowach: wyśmienicie normalnie.

i

i
Wypiek idealny. Ceglastość, róż, szklistość i wiele innych
Elementy architektury, z których został skomponowany budynek CPI, to niemal kompletny podręcznikowy zestaw ingrediencji z czeklisty powszechnie szanowanej dzisiejszej architektury. Można by wymieniać: jest prosta, w pełni przeszklona bryła, przecięta jedynie wysuniętymi płaszczyznami stropów; jest ceglasty beton prefabrykatów elewacyjnych; jest całoszklana ściana zewnętrzna. Są też spokojne wertykalne podziały, otwierane porte-fenêtre’y z minibalkonikami, bezprofilowe narożniki, właściwie odwrócone listwy zewnętrzne ślusarki. I są – zgodnie z aktualnym miasto-naturowym paradygmatem – zielone donice za oknami opasujące kondygnacje oraz zielony, dostępny dach ze zgrabnymi schodo-rampowymi zagłębieniami wyjściowymi.
Czytaj także: Wnętrza warszawskiego akademika przypominają luksusowy hotel. W środku przeszklone świetlice i dwupoziomowe kuchnie
We wnętrzu znajdziemy monolityczny eksponowany beton; obowiązkowe lastrykowe posadzki; szczere, odkryte żelbetowe stropy i instalacje, delikatnie przesłonięte ażurowymi, lamelowymi lub koronkowo-geometrycznymi strukturalnymi sufitami.
Beton obecny, lecz niedominujący, dużo jasnego, sklejkowego i fornirowego drewna – widocznego w sufitach, posadzkach, ustrojach akustycznych ścian, meblach w salach dydaktycznych. Jest techniczna estetyka zwieszanych salowych schodów z całoszklanymi balustradami, zmiękczona jednak drewnianą wyściółką i imponującymi kilkukondygnacyjnymi żywozielonymi ścianami. Są przyjazne zatoki pracy, różowe obicia relaksacyjnych londżów i kołczów w ogólnodostępnych strefach studenta, różnokolorowe krzesełka w salach.
Wyłożone całkowicie szkłem toalety. Dopracowane detale, zgrabnie wkomponowane instalacyjne i techniczne szczegóły. Odczucia to ceglastość, zieleń, szarość, drewnianość, róż, trochę metalu i czerni oraz mnóstwo szklistości. Wnętrze jest przejrzyste, przestrzenne, otwarte na siebie, a także otoczenie. I w drugą stronę: zewnętrze zaglądające do wnętrza, budynek jako witryna aktywności i życia, promieniująca niczym lampion na przechodniów, ulicę, miasto. I na koniec niebagatelne: komfort akustyczny, oświetlenie o odpowiednich temperaturze barwowej, natężeniu i równomierności – będące nieodłącznym, choć dopiero co powszechniej uświadamianym, dopełnieniem atmosfery tworzonej przez samą architekturę.
Odczucie, które nieodparcie kojarzy się ze Skandynawią
Słowem: wszystko jak należy. I choć żaden ze składników nie zaskakuje, kombinacja zgodna z recepturą, to połączone tworzą dobre miejsce holistycznej przyjemności bytowania. Przestrzeń, gdzie we właściwych okolicznościach architektury i przyrody, można się uczyć, odpoczywać, dyskutować, nawiązywać relacje. Takie odczucie nieodparcie kojarzy się ze Skandynawią, gdzie bywa surowy klimat, wiatr i chłód, ale pozbawione zbędnych ekstrawagancji budynki są nieodmiennie dostarczycielami dobrej atmosfery i ciepła. Hygge-genius loci.
Czytaj także: Współczesna architektura skandynawska. The Iceberg – nowe osiedle w Danii
Czyli homeopatycznie skomponowany, nasycony roztwór normalności. Być może kiedyś uniwersytety staną się znów poligonem gotyckich, awangardowo-strzelistych manifestów. Ale póki co warto postarać się, aby wszystkie ich fragmenty stały się dobrymi miejscami, o równie normalnej, przewidywalnej i szlachetnej jakości.
Jeden element został jak dotąd dyskretnie pominięty. Dominujący wizualnie, ale jakoś do harmonijnego obrazu niepasujący, niespodziewany, niezbyt homeopatyczny… To te skosy – wyglądające scenograficznie, niestrukturalne, nadmiarowe, dziwne przechylone reminiscencje stojących tuż obok we wnętrzu konstrukcyjnych słupów. Nieprzystające do purystycznego dogmatu, a jednocześnie… osobliwie nadające budynkowi – jako jedyne wyrazistą – osobowość. Cóż, może to znak, że epoka lodowcowa architektonicznej ascezy powoli zaczyna przechodzić w ciche drżenie namiętności. Ale gdy jest tak przyjemnie, kto by roztrząsał formalizmy.

i

i
Karolina Tunajek: Natura zintegrowana z architekturą
Przedwojenne założenie kampusu Szkoły Głównej Handlowej, którego autorem był Jan Witkiewicz-Koszczyc, nie zostało nigdy w całości zrealizowane. Mimo to wzniesione jako jego część obiekty na stałe wpisały się w krajobraz Mokotowa. Rozrzeźbiona sylweta i monumentalna skala gmachu głównego (choć i tak skrócona o kilkadziesiąt metrów w stosunku do pierwotnej wersji) czy imponujące wnętrza biblioteki to emblematyczne przestrzenie, rozpoznawalne nie tylko przez architektów.
Czytaj także: Kreatywność inspirowana naturą: rozmowa z Martą Sękulską-Wrońską
W tym zobowiązującym kontekście powstał najmłodszy budynek kampusu – Centrum Przestrzeni Innowacyjnej SGH. Obiekt położony jest nieco na uboczu, po drugiej stronie ulicy Batorego, w sąsiedztwie klubu Stodoła i stadionu Politechniki Warszawskiej Syrenka. Już na wstępie uwagę przyciąga zdecydowany, ceglastoczerwony kolor budynku, zgodnie z zamysłem autorów nawiązujący do palety barw gmachów Witkiewicza-Koszczyca. Drugim wyróżnikiem jest wyrazista kompozycja fasad, opasanych betonowymi wstęgami, biegnącymi horyzontalnie i diagonalnie. Ostre skosy i zderzenia kierunków nadają prostopadłościennej bryle dynamiczny wyraz.
Betonowy szkielet dopełniają gładkie przeszklenia, stanowiące tło dla graficznego rysunku elewacji. Poziome pasy gzymsowe pełnią dodatkowo funkcję donic dla zieleni. Trawy zmieniające kolor wraz z porami roku widoczne są zarówno z ulicy, jak i z pomieszczeń budynku, stając się elementem ich wystroju. To niejedyne miejsce, w którym zieleń została zintegrowana z architekturą. Zagościła również w formie łąki na dachu, zaprojektowanym jako taras dla studentów i pracowników uczelni. We wnętrzu zaś architekci stworzyli z roślin dwie zielone ściany, biegnące przez całą wysokość gmachu – symbolicznie spajające poszczególne poziomy i poprawiające mikroklimat przestrzeni.
W budynku przewidziano 24 sale na około 1000 miejsc
Program budynku odbiega od tradycyjnego modelu obiektu akademickiego – obok pomieszczeń przeznaczonych do pełnienia podstawowej funkcji – dydaktycznej, a także uzupełniającej – biurowej, zaprojektowano bowiem szereg różnorodnych przestrzeni wspólnych: stref coworkingowych, miejsc integracji, pracy indywidualnej czy wypoczynku między zajęciami. One wszystkie, urozmaicone pod względem skali i stopnia otwartości, znajdują się bezpośrednio przy centralnej strefie komunikacyjnej, tworząc serce budynku.
Czytaj także: Boisko na dachu, klimatyzowane sale, toalety jak na lotniskach. Tak dziś projektuje się nowe polskie szkoły
Przestrzenie dydaktyczne zaprojektowano już w kondygnacji -1, czyniąc z podziemnej lokalizacji walor – wpadające od góry światło naturalne rozświetla bowiem ściany z surowego betonu o „łupanej” strukturze i nadaje salom intrygujący charakter grot. Z kolei przeszklone sekcje na krańcach ścian działowych pozwoliły wyeksponować pokaźną długość „skalnej” przegrody wzdłuż sekwencji pomieszczeń. Drugi blok sal dydaktycznych zajmuje całe piętro +1. Łącznie przewidziano 24 sale na około 1000 miejsc.
Największe audytorium pomieści 140 osób. Parter Centrum Przestrzeni Innowacyjnej ma otwarty charakter, zarówno w swojej strukturze, jak i programie – przestronny hol biegnący na przestrzał budynku, duża kantyna i przeszklony lokal usługowy mają bezpośrednie wejścia z ulicy Batorego, co może zachęcać do korzystania z ogólnodostępnych części również osoby niezwiązane z uczelnią. Piętro +2 oraz fragmenty piętra +3 to przestrzenie przeznaczone dla pracowników budynku – pomieszczenia biurowe i socjalne oraz strefy konferencyjne.
Klarowna kompozycja umożliwia intuicyjne poruszanie się po budynku
Rzuty wszystkich poziomów zaprojektowano na modularnej siatce konstrukcyjnej z symetrycznie rozmieszczonymi dwoma atriami i trzonami komunikacyjno-serwisowymi. Klarowna kompozycja rzutów jest odczuwalna w przestrzeni i umożliwia intuicyjne poruszanie się po budynku, mimo różnic między aranżacją pięter i urozmaiconych otwarć w centralnej części.
Czytaj także: Architektura na Podhalańskiej Państwowej Uczelni Zawodowej
Na uwagę zasługuje wysoka jakość przestrzeni dydaktycznych i idący za nią komfort użytkowania. Starannie opracowano elementy związane z higieną akustyczną pomieszczeń, zastosowano zautomatyzowany system rolet okiennych, pozwalający na sprawną i precyzyjną kontrolę dostępu światła dziennego. Przewidziano również pełne wyposażenia audiowizualne i wygodne stanowiska do nauki i pracy.
Filozofia kształtowania przestrzeni i program CPI wpisują się we współczesne kierunki projektowania uczelni wyższych, zarówno w zakresie jakości środowiska pracy i nauki, jak i szerzej rozumianej funkcji budynku w mieście. Założenie uwzględniające otwarty parter i rozbudowany system przestrzeni wspólnych ilustruje nowy sposób myślenia o roli przestrzeni akademickich. Coraz częściej jest ona integracyjna i miastotwórcza.