Spis treści
Wyczekane zadaszenie targu
Targ na placu Lehel działał już pod koniec XIX wieku jako ważne miejsce handlu w północnym Peszcie. W 1903 roku pojawiły się pierwsze postulaty, by otwarte targowisko zastąpić zadaszoną halą, lecz zarówno te plany, jak i kolejne – przygotowane w latach 30. – nie doszły do skutku. W 1931 roku, mimo protestów kupców, na miejscu dawnego targu rozpoczęto budowę kościoła św. Małgorzaty. Właśnie wtedy rynek został przeniesiony w obecne miejsce, gdzie funkcjonuje do dziś.
Czytaj także: Węgierskie Muzeum "wyrośnie z leśnej ściółki". Otoczone krętymi ścieżkami, z holem działającym jak kompas
Przez kolejne dziesięciolecia targowisko działało w formie otwartej, a dyskusje o potrzebie stworzenia pełnowartościowej hali powracały regularnie. Ostateczne plany przygotowano dopiero w 1995 roku. W lutym 2000 roku targ zamknięto, aby rozpocząć budowę nowego obiektu. Hala miała zostać oddana w 2001 roku, jednak prace przedłużyły się o kilka miesięcy.
i
Nowy budynek – zaprojektowany przez László Rajka Jr. – otwarto 8 lutego 2002 roku. Powstała pięciokondygnacyjna konstrukcja w stylu postmodernistycznym, mieszcząca ponad trzysta punktów handlowych. Wewnątrz wydzielono poziom metra, halę główną, galerię oraz dwa piętra parkingowe. Ze względu na specyficzną formę architektoniczną, budynek od początku budził silne reakcje. Lokalni mieszkańcy i media szybko nadali mu przydomek „Statku Handlowego” - okrągłe okna (jak kabiny), masztowy wspornik i stalowa konstrukcja wyglądają jak bezpośrednie nawiązania do żaglowca.
Cyrkowa dekoracyjność i eklektyczne rozwiązania fasady
Otwarcie hali w 2002 roku wywołało gwałtowną wymianę zdań zarówno w prasie, jak i w środowisku architektonicznym. Forma budynku była "do niczego niepodobna", co szybko stało się tematem licznych komentarzy. Wielu publicystów zwracało uwagę, że niemal każdy, kto zobaczył budynek, miał na jego temat wyraźną i często skrajną opinię.
Dziennikarz Szentpéteri Mártona w magazynie Magyar Narancs, pisał wówczas:
László Rajk w istocie nie zdekonstruował budynku targu. Celowe mieszanie stylów, cyrkowa dekoracyjność i eklektyczne rozwiązania fasady działają jak rodzaj „spoileru”, który przykrywa architekturę w gruncie rzeczy dość zwyczajną i wcale niezdekonstruowaną.
Czytaj także: Powiedz mi, co sądzisz o nowym gmachu MSN, a powiem ci, kim jesteś
Nie brakowało jednak głosów broniących niektórych aspektów realizacji. József Martinkó, publikujący w Octogon, traktował halę jako eksperyment oddający część odpowiedzialności użytkownikom. Pisał:
Na podstawie koncepcji projektowej, każdy sprzedawca samodzielnie decyduje o aranżacji powierzchni sprzedażowych. (…) Wygląda to tak, jakby realizowała się tu ‘samoorganizująca się’ architektura.
i
Wśród samych sprzedawców opinie również były podzielone. Część przyznawała, że warunki pracy stały się wygodniejsze i bardziej higieniczne niż na dawnym otwartym targowisku, inni natomiast podkreślali, że nieszablonowe układy pomieszczeń nie sprzyjają działalności handlowej.
Polska niechęć do postmodernizmu
Dwadzieścia lat po otwarciu hala na placu Lehel wciąż budzi emocje, choć współczesne opinie są znacznie spokojniejsze niż te z początku wieku. Z okazji jubileuszu w 2022 roku magazyn Metropol zebrał głosy sprzedawców i klientów, pokazując, jak bardzo zmieniła się percepcja tego miejsca.
Wielu kupujących podkreśla sentyment - część z nich robiła zakupy na Lehelu jeszcze przed powstaniem nowej hali i nadal wybiera ten targ z przyzwyczajenia. Inni podchodzą do niego pragmatycznie, traktując go jako najbliższe i najwygodniejsze miejsce codziennych zakupów. Mieszkańcy dzielnicy, którzy pamiętają dawne otwarte targowisko, często porównują je z obecnymi warunkami, zauważając przede wszystkim większy komfort i ochronę przed pogodą.
i
Choć opinie pozostają zróżnicowane, targ wciąż tętni życiem. Architektura, jakkolwiek jednoznaczna i odporna na zmieniające się mody, stanowi stabilne tło dla handlu, który nieustannie się aktualizuje - zmienia się oferta, pojawiają się nowi sprzedawcy, a przestrzeń wciąż przyciąga klientów. To właśnie bieżąca różnorodność usług sprawia, że miejsce żyje, mimo upływu czasu.
W kontraście do tego, w Polsce coraz częściej obserwujemy znikanie postmodernistycznych obiektów - nie tylko symboliczne, ale dosłowne, bo wiele z nich po prostu się wyburza. Losy Solpolu, biurowca Curtis Plaza czy gorzowskiego rynku wpisują się w szerszy, ogólnopolski problem – nieufność wobec architektury końca XX wieku. Budynki z lat 80. i 90. coraz częsciej uchodzą za brzydkie i „niepoważne”, co nierzadko prowadzi do ich rozbiórki. Jak pisała Julia Dragović w tekście „Tak znika cały styl architektoniczny w Polsce”:
Nie ulega wątpliwości, że nie każdemu budynki powstałe w latach 90. (oraz nieco wcześniej i później) muszą się podobać. (...) Część z nich zdecydowanie wyróżnia się jednak na tle reszty i należy im się bezwzględna ochrona.
i
Problem w tym, że przez lata architektura lat 90. stała się dla Polaków symbolem prowincjonalności, wstydu i kompleksów. Historyczka sztuki Anna Cymer, autorka książki Długie lata 90., zwraca uwagę, że źródłem tej niechęci jest kompleks Zachodu. W rozmowie z Arturem Celińskim mówiła:
Wydaje mi się, że to jest związane z tym, że my mamy potworne kompleksy, ciągle do czegoś aspirujemy, a nie potrafimy się cieszyć tym co mamy i tym, co osiągnęliśmy. (...) Wstydzimy się tych lat 90., bo są paździerzowe, a dopiero teraz, ten obecny Zachód jest prawdziwy.
i
Można nie zgadzać się z estetyką postmodernistycznych obiektów, ale czy estetyka powinna być tu najważniejszym kryterium? Oprócz oceny wizualnej warto brać pod uwagę funkcjonalność, charakter miejsca i jego atmosferę. Zamiast burzenia „kontrowersyjnych” budynków, czasem lepiej jest poszukać sposobów na ich modernizację i przystosowanie do współczesnych potrzeb. Masowe wyburzenia generują ogromną ilość odpadów trudnych do recyklingu i powodują nieodwracalne straty środowiskowe. Istotna jest też pamięć o historii i dziedzictwie – nawet jeśli czasami wydaje się ono nieatrakcyjne, pozostaje wciąż pozostaje świadectwem minionych epok, którego brak nie da się nadrobić żadną współczesną imitacją.