Spis treści
- Kocha Śląsk i Bytom. Więc zamieszkał w kopalni
- Ograniczony budżet i niechęć do secesyjnych kamienic
- Architekt nie mieszka w swoim domu, on tu pomieszkuje
- Dom na palach
- Loft, ale na pewno nie zimny
- Kim jest Przemo Łukasik
- Bolko Loft. Zdjęcia
U podstaw wyboru byłej lampiarni KWK Orzeł Biały na miejsce do życia nie było manifestu, a raczej, wynikająca z charakterów żony i mojego potrzeba zamieszkania w nietypowym, dostępnym cenowo, obiekcie. Myślę, że pewna estetyka, brak strachu przed odkrytymi instalacjami czy blachą ondulowaną, tkwi w naszej podświadomości - mówił w wywiadzie dla naszego magazynu w 2015 roku.
Aktualizacja 16.10: Przemo Łukasik i Łukasz Zagała z Honorową Nagrodą SARP 2024.
Tu więcej informacji:
Honorowa Nagroda SARP 2024; Medusa Group
Kocha Śląsk i Bytom. Więc zamieszkał w kopalni
Przemo Łukasik, rocznik 1970, z urodzenia chorzowianin, z zamieszkania bytomianin, kocha Śląsk i kocha pokopalniane tereny. Współszefuje jednej z najbardziej wpływowych pracowni w Polsce według miesięcznika Architektura Murator. Tu znajdziecie ranking wpływowych pracowni 2024. Nie tylko w swoich projektach pokazuje, jak można nadać im nowe życie i na nowo wkomponować w otoczenie. Zobaczcie jego projekty: oto kopalniany szyb Krystyna w Bytomiu czy znikający dom w Bieszczadach.
Sam od ponad 20 lat mieszka w kopalni. Naprawdę. Dokładnie: w dawnej lampiarni kopalni Orzeł Biały. Gdy się tu wprowadził, na samym początku XXI wieku, to było szokujące nie tylko poza woj. śląskim, ale i w tym znanym z kopalń regionie. Owszem, do kopalni chodzi się do pracy, ale mieszkać w kopalni? A on z rodziną żyje tu już ponad 20 lat. - Ja wiem, czym jest kopalnia, mam ją na co dzień - mówił mi architekt. Nie wyobraża sobie, że mógłby mieszkać gdzie indziej, choć nieraz słyszał, że nie wytrzyma, że dom jest na sprzedaż.
Dziś wszyscy znają jego dom, co rusz przychodzą tu wycieczki. Ale na początku nie było łatwo. No bo jak to, zamieszkać w lampiarni? - Pamiętam, kiedy 20 lat temu wprowadzałem się do lampiarni i występowałem o pozwolenie na budowę domu - uśmiechał się architekt w programie "Spotkanie na śniadanie" w Archidesk TV. - Widziałem reakcje pani urzędniczki, ale i mojej mamy, która szeptała mojej żonie na ucho: Nie róbcie tego!
Zrobili.
Ograniczony budżet i niechęć do secesyjnych kamienic
Dla Strefy Psyche SWPS architekt opowiadał:
- Odkryłem ją przypadkowo w 2002 roku. Niedaleko było złomowisko, na które czasem zaglądałem w poszukiwaniu części do makiet architektonicznych. Budynek stał na ośmiu żelbetowych palach, osiem i pół metra nad ziemią, czyli mniej więcej na wysokości trzeciego piętra. Był zdewastowany, opustoszały. Właściciel chciał go zrównać z ziemią. Szukaliśmy wtedy z żoną miejsca do życia. Nie interesowały nas secesyjne kamienice w centrum Bytomia ani oferta deweloperów. Budżet mieliśmy, delikatnie mówiąc, niewielki - opowiadał Łukasik.
- Musiałem uporać się z ograniczonym budżetem - bez ogródek podkreślał od początku śląski architekt. W Archidesk TV opowiadał: Kiedy dostałem kredyt, co miesiąc musiałem spotykać się z rzeczoznawcą. Ja miałem wrażenie, ze jestem bliski końca remontu, ale jego zdaniem - efektów nie było widać.
Architekt nie mieszka w swoim domu, on tu pomieszkuje
Zresztą, jak większość architektów. - To zjawisko przywiązane do naszego zawodu. Dlatego bardzo istotne dla mnie jest to, aby w domu mieć jak największy kontakt z rodziną, i to dzieje się za sprawą otwartej przestrzeni. Ta część domu pozwala nam być razem, nasze życie „dzieje się” tu - opowiadał mi kilka lat temu w wywiadzie dla Dziennika Zachodniego.
Zatem jak pomieszkuje założyciel Medusy?
Salon, kuchnia i część jadalna to strefa open. Tu rodzina jada śniadania, tu dzieci odrabiały lekcje. Tu przy kominku, a raczej kozie - spotykają się z przyjaciółmi, oglądają telewizję. - Tu „kręcę” treningi na rowerze, na co w innych okolicznościach nie mam czasu - śmiał się architekt.
Czytaj też:
Łukasik: Rewitalizacja jest jak rehabilitacja w medycynie
Tak pracuje Robert Konieczny. To jego pracownia
Architekci Sikora Wnętrza i ich pracownia w starej stoczni
Dom na palach
A jak dom wygląda z zewnątrz? Bolko Loft. Mieszkanie osiem metrów nad ziemią, na wysokości trzeciego piętra. To był pierwszy w Polsce loft, do dziś jest zresztą chyba najbardziej oryginalny. To dom posadowiony na ośmiu palach. 100 metrów kwadratowych, 3 metry wysokości, zewnętrzna klatka schodowa, która liczy niemal 40 stopni.
- Klatka schodowa, którą przywlokłem za 1 zł z budowy w Gliwicach, balkon, który był wcześniej rusztowaniem, goły beton na suficie i na posadzce, kuchnia z MDF i ogród z kuchnią w kontenerze z donica- mi i szachownicą z demobilu Parku Śląskiego, no i ogrodzenie z korytek kablowych. To nasze otoczenie, nasz pomysł na budżet, nasze marzenia i czasami małe porażki – wspomina Przemo Łukasik.
Poniżej urządzono zaś w pełni wyposażoną letnią kuchnię, w centrum której ustawiony jest stół i krzesła. Jest i hamak.
Loft, ale na pewno nie zimny
Loft, ale do mieszkania dla rodziny z dwoma synami. Wewnątrz - odkryte instalacje, przemysłowe lampy, surowy beton w pokoju dziennym, kuchni. Posadzki z parkietu przemysłowego (wtedy był tani!). Ale też - na ścianach - koszulki m.in. „Czarnych” Bytom, wylicytowanych na aukcjach. Przyrządy do ćwiczeń, były i kimona synów, suszące się na kaloryferach. Tu się mieszka!
Łazienka już kilka razy zmieniała wygląd. Króluje w niej beton i dąb szczotkowany, a była już czarna i czerwona. Bo dom ciągle się zmienia. Na początku w jadalni stał stół ze szklanym blatem, teraz jest inny.
- Zdarza się, że wracamy z podróży np. z dywanem, zmieniamy jakiś mebel, ale w przypadku mojego domu było istotne, i rodzina to przyjęła, by w sposób wierny podporządkować się strukturze domu. Bo przecież my nie budowaliśmy go od podstaw - mówił mi architekt kilka lat temu.
Bolko loft w starej lampiarni był nominowany do nagrody Miesa van der Rohe w 2004 roku. Do dziś jest jednym z najbardziej niezwykłych loftów nie tylko na Górnym Śląsku.
Kim jest Przemo Łukasik
Przemo Łukasik urodził się w Chorzowie w 1970 roku. Ukończył wydział architektury na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Studiował również w Ecole d’Architecture Paris-Villemin w Paryżu we Francji. Po studiach pracował w biurach: P.P. Pabel Architekten w Berlinie oraz paryskich biurach Jean Nouvel Architecture i Odile Decq / Benoit Cornette. W 1997 roku wraz z Łukaszem Zagałą założył autorską pracownię architektoniczną medusagroup. Mocno związany jest ze sportem, uprawia triathlon, angażuje się również społecznie na Śląsku.