Ostatni spektakularny rozwój technologii budowlanych miał miejsce w pierwszej połowie XX wieku wraz z dojściem do mainstreamu modernistycznych idei poprawiania jakości życia. Hasła prowadzące do upowszechnienia dostępu do dobrych mieszkań, szły w parze z rozwojem technologii gwarantujących te możliwości i dających zauważalny społecznie efekt skali. Po zmianach 1989 roku nastąpiła abdykacja państwa z roli odpowiedzialnego za rozwój mieszkalnictwa, ponieważ pojawił się wygodny ekwiwalent w postaci modelu wolnorynkowego. Równocześnie presja społeczna na odejście od wadliwych technologii schyłkowej ery prefabrykacji jak i model rozwoju biznesu deweloperskiego nie sprzyjały kontynuacji prac nad udoskonalaniem i poprawianiem metod uprzemysłowienia. To jedna z głównych przyczyn, dlaczego po 30-tu latach nadal borykamy się z ciągłą niedostępnością mieszkań. Czytając artykuł Syrkusów nie sposób oprzeć się wrażeniu, że konkluzje dotyczące sytuacji mieszkaniowej zostały wypracowane ponad pół wieku temu. Nie sposób też nie usłyszeć refleksji: jak wiele czasu straciliśmy. Było dla nas oczywiste, że sprawa upowszechnienia dobrych mieszkań (…) zależy przede wszystkim od ekonomiki rozwiązań. A ekonomika ta leży w masowej produkcji. Masowa produkcja możliwa jest tylko przy uprzemysłowieniu. Pytanie, dlaczego po ponad 60-latach nie jest to dla nas oczywiste, jest odpowiedzią na pytanie: dlaczego w Polsce, w trzeciej dekadzie XX wieku wciąż brakuje kilku milionów mieszkań. Zbigniew Maćków

i

i

i

i

i

i

i

i

i

i

i

i

i

i

i

i