Architekci

Architekt powinien być jak dobry ksiądz. Rozmowa z Józefem Franczokiem i Marcinem Kolanusem z pracowni PORT

2023-11-13 13:51

„Architekt jest trochę psychologiem, trochę filozofem. Dobrze, żeby miał pojęcie o biologii i o człowieku, o otaczającym go świecie i historii”. Józef Franczok i Marcin Kolanus z wrocławskiej pracowni PORT opowiadają o swojej pracy i filozofii projektowej.

Olga Kisiel-Konopka: Tworzycie architekturę społecznie zaangażowaną i dobrze przemyślaną. Jakimi wartościami kierujecie w swojej codziennej pracy?

Józef Franczok: Zakładając z Marcinem biuro, wiedzieliśmy, że projektowanie jest czymś więcej niż tylko pracą – to ważna część życia i nasz czas. Chcemy, żeby to, co robimy w tym czasie, miało wartość. To nie tylko praca, z której się utrzymujemy, ale także realizacja misji, którą jest wprowadzanie wartości dodanej do życia użytkowników. Wierzymy, że architektura ma duży wpływ na funkcjonowanie na wielu różnych poziomach: od typowo fizycznych, aż do mniej uchwytnej płaszczyzny duchowej. Dla nas estetyka nie oznacza stylu czy mody, ma swoją funkcję np. redukcji bodźców, pozwalając lepiej się skoncentrować. Bardzo lubię pojęcie „hałas wizualny”. Podobnie jak przeszkadza nam hałas młota pneumatycznego za oknem, tak przeszkadza hałas w strefie wizualnej. Często go nie dostrzegamy, bo przyzwyczailiśmy się do niego, ale kiedy wracamy do Polski na przykład z pięknej Norwegii, ze świetnie zaplanowanymi miastami i piękną naturą, to nagle widzimy przebodźcowane i niechlujnie zaprojektowane miasta.

Często pracujemy z architekturą dla dzieci, o której mówi się, że musi być kolorowa, pstrokata. Od początku daje to młodym ludziom komunikat, że architektura powinna być chaotyczna – a to nieprawda. W przedszkolu w Opolu, tym, które wygrało konkurs Saint-Gobain Glass Design Award, mamy doświetlone od góry przestrzenie introwertyczne oraz ekstrawertyczne, doświetlone światłem zewnętrznym. Badania mówią, że różnorodność przestrzeni jest potrzebna. Wysoka daje poczucie ważności i rangę, niższa przytulność i poczucie bezpieczeństwa. W tym projekcie zależało nam, by widać było fasadę, bo jest to budynek z połowy XIX wieku. Podzieliliśmy go więc na dwie części: tę introwertyczną i ekstrawertyczną, połączoną ze światem zewnętrznym i przyrodą. Tu kluczową rolę zaczyna odgrywać szkło, ponieważ jest to materiał, który pozwala wprowadzić zewnętrze do środka.

Wyobraźnia dziecka jest w stanie użyć formy architektonicznej w sposób, który jest poza zasięgiem dorosłych. W tym wypadku użytkownik jest mądrzejszy od architekta. Dzieciom wystarczy dać coś prawdziwego, dobry materiał i przestrzeń, które będą wpływać na ich komfortowy rozwój, a znajdą nieskończoną ilość sposobów użytkowania i interpretowania tej przestrzeni.

Architekt powinien być jak dobry ksiądz. Rozmowa z Józefem Franczokiem i Marcinem Kolanusem z pracowni PORT

i

Autor: serwis prasowy Szkoła z przedszkolem w Opolu

O.K.K.: Jesteście architektami z powołania, z misją. Skąd pomysł, żeby podjąć się tego zawodu?

J.F.: Często powtarzam, że architekt powinien być jak dobry ksiądz, z misją. Długo nie mogłem zdecydować się na konkretny kierunek studiów, bo interesowało mnie bardzo wiele dziedzin. W końcu uznałem, że architektura łączy je wszystkie. Bo architekt jest trochę psychologiem, filozofem, dobrze żeby miał pojęcie o biologii i o człowieku, o otaczającym go świecie i historii. Drugi powód był taki, że bardzo obawiałem się nudy w pracy i braku perspektywy rozwoju. Architektura daje tę możliwość — realizując wiele zróżnicowanych i ciekawych projektów, cały czas uczymy się nowych rzeczy.

Marcin Kolanus: Kiedy mój starszy brat dowiedział się, że planuję iść na profil biologiczno-chemiczny w liceum, zadzwonił do mnie i poradził mi, żebym poszedł na profil matematyczno-fizyczny, bo wtedy będę mógł zdawać na różnorodne studia techniczne. Posłuchałem go. W czasach licealnych miałem okazję sporo podróżować i zauważyłem, że architektura za granicą jest bardziej spójna, zakomponowana, szanująca otoczenie bardziej niż w Polsce. Spodobało mi się, że architekt ma wpływ na to, jak wyglądają miasta i wsie, co z kolei rzutuje na jakość naszego życia. Od początku wiedziałem, że nie chcę pracować na etacie, w jednym miejscu, interesowało mnie założenie studia. Jako architekci jesteśmy bardzo mobilni i zajmujemy się przeróżnymi zagadnieniami.

O.K.K.: Jak myślicie, jaka jest przyszłość zawodu architekta?

J.F.: Dla mnie najbliższa przyszłość świata jest zagadką. Ciągle doświadczamy kolejnych „niespodzianek”, od epidemii po wojny. Największą rewolucją będzie chyba rewolucja ekologiczna. To temat, który jest ostatnio poruszany coraz częściej, ale nadal brakuje konkretnych zmian. Mamy gospodarkę, która zachęca nas do wydawania i kupowania. Wydaje mi się, że ekologia będzie globalnym tematem i że będzie obecna w architekturze. Myślę, że rewolucja pod hasłem porzucenia konsumpcjonizmu na rzecz minimalizmu wydarzy się również w naszej dziedzinie. Być może będziemy mieszkać skromniej, ale za to lepiej, w myśl zasady: mam tylko to, czego potrzebuję.

Architekt powinien być jak dobry ksiądz. Rozmowa z Józefem Franczokiem i Marcinem Kolanusem z pracowni PORT

i

Autor: serwis prasowy klasztor w Dobrzeniu Wielkim

O.K.K.: A sztuczna inteligencja? Ostatnio dużo mówi się o tym, że zastąpi pracę architektów.

M.K.: Świat ciągle ewoluuje, zmieniają się postawy ludzi, a także technologia. Kiedy pracowałem w biurze projektowym w Danii, wygraliśmy bardzo duży konkurs organizowany przez Norwegów. W odpowiedzi na gratulacje szef oznajmił, że jest na nie za wcześnie, ponieważ musi przedstawić projekt społeczeństwu i go obronić. Jeżeli społeczeństwo będzie na „nie”, to niestety trzeba będzie rozpisać nowy konkurs. To było 15 lat temu, a w Polsce konsultacje społeczne nadal raczkują. Architekci powinni bardziej się w nie angażować, podobnie jak społeczeństwo. Jeżeli chodzi o AI, to uważam, że jesteśmy bezpieczni. To po prostu kolejne narzędzie, które przyspieszy projektowanie, część graficzną i analityczną. Natomiast w kwestii decyzji projektowych sztuczna inteligencja nie zastąpi architekta. Dlatego nie uważam jej za zagrożenie, ale przydatne narzędzie, szczególnie w części „graficznej” procesu projektowania.

J.F.: Zgadzam się z Marcinem, jednak technologia stale się rozwija, dlatego nie wiadomo, czym jeszcze AI nas zaskoczy. Natomiast odnosząc się do społecznej roli architekta, to moim zdaniem miejsce tego zawodu w społeczeństwie się zmienia. I tu wracamy do ogromnego znaczenia konkursów, w trakcie których można wypowiedzieć się na temat otaczającego nas świata. Konkurs to kreacja, totalna wolność – tu nie trzeba ustalać wszystkiego z inwestorem. W codziennej pracy wciąż dążymy do stworzenia jak najlepszego projektu, ale mamy też dużo ograniczeń. Czasem musimy wydobyć od klientów i przyszłych użytkowników naszych projektów informacje bardzo głęboko ukryte w ich świadomości, być psychologiem, trochę filozofem. Tu potrzebny jest czas i bliskie poznanie inwestora. W tych momentach do głosu dochodzi empatia, której AI nie posiada.