Mówi się, że w zawód architekta i architektki wpisany jest grzech pierworodny – usamodzielniając się, zakładając pracownię, najczęściej kradnie się klienta swojemu pracodawcy. Jak podczas jednej z rozmów mówił warszawski architekt i krytyk architektury Zygmunt Borawski, tak zwana dorosłość projektowa jest pełna wyzwań oraz ostrych zakrętów, które nie pozwalają skupić się na twórczej pracy. Często trzeba porzucić młodzieńcze ideały i zacząć stąpać na bosaka po rozrzuconych klockach LEGO... Taką próbę są w stanie przetrwać tylko nieliczni. Reszta jest zmuszona wrócić do kolejnych rysunków budowlanych dla nowego-starego pracodawcy. A co byłoby gdyby te historie toczyły się inaczej i zamiast na intuicję można by liczyć na edukację architektoniczną? A może kluczem jest zrozumienie największego wyzwania, jakim jest katastrofa klimatyczna? Albo otwarcie się na większą liczbę kobiet w zawodzie?
To artykuł, do którego dostęp mają prenumeratorzy cyfrowej „Architektury-murator”.Chcesz dalej czytać ten tekst?