Spis treści
- Globalne ocieplenie a woda w mieście
- Królestwo Niderlandów jako miejsce pracy projektantów z pracowni De Urbanisten
- Plan Wodny dla Antwerpii / Waterplan Antwerp
- Jak można badać historię wody miejskiej?
- Praca biura architektonicznego De Urbanisten w mieście Meksyk
- Ogród Gąbek w Rotterdamie - czym jest i czy można go zwiedzać?
- Okresowo zalewany plac wodny w Rotterdamie, projektu De Urbanisten
- Jak projektować ekosystemy? Dawne porty, oczyszczanie
- Zwierzęta w mieście, zmiany klimatu w przyszłość miast
Nie ośmieliłbym się powiedzieć, że możemy uniknąć powodzi, ale na pewno możemy poważnie ograniczyć konsekwencje takich zdarzeń. Stanowią one też dobry sygnał do rozpoczęcia prac nad tym, aby nasze systemy lepiej radziły sobie z dużymi ilościami deszczu. I z całą pewnością nie powinniśmy budować nowych osiedli mieszkaniowych w miejscach, o których wiemy, że są terenami zagrożonymi powodziami. Robimy to, o dziwo, wciąż dość często. Niestety, zawsze potrzebujemy namacalnego, często tragicznego dowodu, żeby uwierzyć w przewidywania naukowców i inżynierów."
Globalne ocieplenie a woda w mieście
Agnieszka Radziszewska: Stoimy w obliczu globalnego ocieplenia. Ludzie mają coraz większą świadomość, że katastrofa jest już blisko i oczekują także od architektów skutecznych rozwiązań proekologicznych. Jeden ze sposobów radzenia sobie z problemami klimatycznymi na pewno stanowiłoby przywrócenie miastom zasobu, jakim jest woda. Co projektanci mogą zrobić w tej dziedzinie?
Timo Stevens: Myślę, że nie chodzi tylko o przywrócenie miastom wody, ale ogólnie o zapewnienie większej przestrzeni naturze w środowiskach zabudowanych. Większość miast prawie całkowicie opiera się na sztucznych systemach wodociągowych, takich jak sieci kanalizacyjne, które w dzisiejszych czasach często nie radzą sobie z deszczówką w trakcie ekstremalnych opadów. System kanalizacyjny ma ograniczony rozmiar, trudno jest go zwiększyć lub zaadaptować ze względu na dużą ilość dodatkowej infrastruktury znajdującej się pod ulicami. Dodatkowym minusem jest to, że zamiast przechować wodę lokalnie, wysyłamy ją do sztucznego systemu kanalizacyjnego, który odprowadza ją daleko od miejsca, gdzie spadła, a my czyścimy całkiem czystą wodę. No i poza tym większość miast jest prawie całkowicie wybrukowana. Utrudnia to lokalną absorpcję wody deszczowej do gleby i dalej do wód gruntowych. Powoduje również poważne problemy z opadaniem poziomu tych ostatnich i roślinnością, która cierpi w okresach suchych. Wracając do pytania, myślę, że jeśli damy więcej miejsca wodzie nad ziemią, a także połączymy ten nowy system z większą ilością zieleni w miastach, możemy ostatecznie stworzyć o wiele więcej lokalnych obwodów wodnych. Ponadto wodą nad ziemią można lepiej zarządzać niż tą pod ziemią.
Czytaj też:
AR: Wspomniałeś, że kanalizacja może nie wystarczyć, by przyjąć ekstremalnie wysokie opady. W zeszłym roku w Niemczech, Belgii i Królestwie Niderlandów mieliśmy do czynienia z katastrofalnymi powodziami. Czy można było ich uniknąć? Jakie są zasady gospodarki wodnej w Waszym kraju? I czy są one modyfikowane w związku z postępującą zmianą klimatu?
TS: Nie ośmieliłbym się powiedzieć, że możemy uniknąć powodzi, ale na pewno możemy poważnie ograniczyć konsekwencje takich zdarzeń. Stanowią one też dobry sygnał do rozpoczęcia prac nad tym, aby nasze systemy lepiej radziły sobie z dużymi ilościami deszczu. I z całą pewnością nie powinniśmy budować nowych osiedli mieszkaniowych w miejscach, o których wiemy, że są terenami zagrożonymi powodziami. Robimy to, o dziwo, wciąż dość często. Niestety, zawsze potrzebujemy namacalnego, często tragicznego dowodu, żeby uwierzyć w przewidywania naukowców i inżynierów. Uświadomienie sobie, że zmagamy się z klimatem, który szybko się zmienia oraz, że występuje teraz więcej zjawisk ekstremalnych, jest krokiem w dobrym kierunku. W Królestwie Niderlandów przeprowadza się wiele badań dotyczących tych zjawisk, zastanawiamy się jak prawidłowo zaprojektować cały system wodny. Na szczęście dla nas, deszcz spadł najpierw w Niemczech, więc mieliśmy trochę czasu na działanie. Nasi inżynierowie obliczyli konsekwencje tej tzw. bomby wodnej w różnych częściach kraju i wykazali, że i my staniemy w obliczu poważnych problemów. Jak wiadomo, duże obszary są u nas zaopatrzone w ściśle kontrolowany system wodny, z pompami i groblami. To pomaga. Niedawno wdrożyliśmy również kilka poważnych projektów dotyczących rzek. Stworzyliśmy obszary, które w razie potrzeby mogą być zalane. Istnieje więc plan awaryjny na wypadek zbyt dużej ilości wody, ale nigdy nie możemy powiedzieć, że jesteśmy w stu procentach bezpieczni. Musimy stale monitorować zmiany klimatu i ilość spadającej wody. Na razie mamy chyba spory margines bezpieczeństwa. Cały czas robimy dosyć gruntowne badania, zdarzają się też wypadki, które są swoistym sprawdzianem, testem naszych możliwości. Czy sobie poradzimy z takimi gwałtownymi katastrofami? Myślę, że w tej chwili odpowiedź odnośnie niektórych części kraju brzmiałaby „nie”, ale dzięki naszej historii, „pracy z wodą” i stałemu monitoringowi opadów, dostosowujemy systemy wodne, tak aby skutki ekstremalnych zdarzeń można było maksymalnie ograniczyć.
Królestwo Niderlandów jako miejsce pracy projektantów z pracowni De Urbanisten
AR: Cieszę się, że przywołałeś historię Królestwa Niderlandów i temat jego koegzystencji z wodą. Czy ma to wpływ na Waszą pracę w De Urbanisten?
TS: Oczywiście. Około 25% naszych terenów zabudowanych znajduje się poniżej poziomu morza, kolejne 25% jest chronione przed wodą za pomocą grobli. Myślę więc, że nasz kraj musi być innowacyjny w tej dziedzinie. Możemy też powiedzieć, że gospodarka wodna jest u nas naprawdę starą dyscypliną naukową. Kiedy Florian Boer i Dirk van Peijpe zakładali nasze biuro, inspirowali się historią Niderlandów, a także zmianami klimatycznymi, kwestiami rosnącej ilości opadów i podnoszenia się poziomu mórz. W De Urbanisten interesuje nas również woda w miastach, także ta pochodząca z ziemi i powietrza, oraz pytanie, jak sobie z nią radzić. Chętnie wymyślamy nowe typologie, łącząc dwie rzeczy – tworzenie przestrzeni dla wody i nowych przestrzeni publicznych. W Rotterdamie mamy unikalny system, bo miasto wyrosło wzdłuż rzeki, a ona nadal jest w otwartym połączeniu z morzem.
System kanalizacyjny ma ograniczony rozmiar, trudno jest go zwiększyć lub zaadaptować ze względu na dużą ilość dodatkowej infrastruktury znajdującej się pod ulicami. Dodatkowym minusem jest to, że zamiast przechować wodę lokalnie, wysyłamy ją do sztucznego systemu kanalizacyjnego, który odprowadza ją daleko od miejsca, gdzie spadła, a my czyścimy całkiem czystą wodę."
Plan Wodny dla Antwerpii / Waterplan Antwerp
AR: W jednym ze swoich projektów Plan Wodny Antwerpii (Waterplan Antwerp) pokazujecie, jak można przygotować się na bardziej ekstremalne warunki klimatyczne. Co proponujecie?
TS: Władze Antwerpii dostrzegły problem coraz częstszych i silniejszych deszczy. Antwerpia ma bardziej zróżnicowaną topografię niż na przykład Rotterdam. Są więc tam obszary, gdzie woda spływa i pojawiają się poważne problemy. Ponadto mieszkańcy w dużym stopniu polegają na swoim systemie kanalizacyjnym. Duża jego część to kanalizacja ogólnospławna, co oznacza, że ścieki bytowe trafiają do tych samych kanałów, co deszczówka. Generalnie rozmiar systemu kanalizacyjnego jest zbyt mały i powoduje podnoszenie się wody opadowej. Co więcej, około 90% przestrzeni publicznej jest utwardzone. W Planie Wodnym są opisane trzy tzw. miasta wodne:
- sztuczne miasto wodne (obecny system kanalizacji),
- ukryte miasto wodne (historyczne, często zanikające w mieście ślady wody)
- oraz naturalne miasto wodne (naturalne kanały wodne i zielone obszary).
Główną ambicją jest przeniesienie punktu ciężkości ze sztucznego na naturalne miasto wodne i przywrócenie tam, gdzie to możliwe, historycznych śladów wody w ramach jednej wizji obejmującej całą Antwerpię. Kiedyś rosła ona wokół kanałów, trochę jak Amsterdam, ale ze względów higienicznych zabudowano je. Powstały potężne konstrukcje, przekryte i używane jako odprowadzenie ścieków. W Planie Wodnym zasugerowaliśmy, że kanały można by ponownie otworzyć w niektórych częściach historycznego centrum. Obecnie opracowywany jest projekt na podstawie naszych wskazań. Plan Wodny daje inspirującą wizję, jak miasto musi podejść do przyszłych projektów, aby przygotować się na klimat o bardziej ekstremalnych warunkach. Dla pięciu głównych struktur wodnych opracowana została „kaskada deszczowa”. Zaczyna się ona od środków służących do infiltracji, buforowania i ponownego wykorzystania na terenach prywatnych i otaczających je przestrzeniach publicznych. Następnie woda spływa do okolicznych obiektów, takich jak lokalne ogrody deszczowe i skwery wodne. Potem mamy większe bufory w parkach, a w końcu powiększone zostają wały dolin potoków. W efekcie woda deszczowa nie znika już w rurach kanalizacyjnych. Aby przetestować teorię Planu Wodnego stworzyliśmy opracowania dla konkretnych miejsc. Za jeden z wyjątkowych jego aspektów można uznać naszą ścisłą współpracę z inżynierami, obliczenia i projektowanie naprawdę szły tu w parze.
AR: Wspomniałeś, że Wasze badania będą realizowane w Antwerpii...
TS: Jest to o tyle ciekawe, że wszystko to jest wizją gminy, która postawiła pytanie jak radzić sobie z wodą. Nasz Plan Wodny został zatwierdzony, przydzielono budżety i określono działania. Dzięki interaktywnemu procesowi tworzenia, który trwa prawie dwa lata, opracowanie jest „osadzone” w wielu urzędach i przedsiębiorstwach miejskich oraz regionalnych instytucjach rządowych. Plan Wodny to plan hydrologiczny i przestrzenny dla miasta, wyznacza także ramy przejścia od istniejących strategii projektowych do wdrażania działań na nadchodzące dziesięciolecia. Woda jest wykorzystywana jako dźwignia do przeprojektowania Antwerpii. Koncentrujemy się na wyzwaniach związanych z powodziami i integrujemy różne strategie adaptacji do klimatu, jednocześnie znacznie zazieleniając miasto.
Jak można badać historię wody miejskiej?
AR: Jak śledziliście historię wody w Antwerpii?
TS: Zagłębiliśmy się w mapy historyczne. Pracowaliśmy z ludźmi z tamtejszej firmy wodociągowej. Na szczęście mają wystarczająco dużo danych. Nie stworzyliśmy tego planu sami. Mieliśmy duże wsparcie w gminie i wszyscy byli zmotywowani do pomocy. Cofnęliśmy się do początków miasta, do trzynastego wieku. Chcieliśmy zrozumieć, jak kształtował się krajobraz. Antwerpia powstała na brzegu rzeki, dokładnie tam, gdzie ona zakręcała. Zakręt pozwalał rzece wypychać piasek i tak pojawiło się podwyższenie, czyli dobre miejsce do założenia miasta. Obecnie obszar Antwerpii jest w dużym stopniu sztuczny i utwardzony. Często próbujemy rozwiązać problemy za pomocą technologii, ale pomocne jest spojrzenie wstecz i zastanowienie się jak działałby system gdyby był naturalny.
Praca biura architektonicznego De Urbanisten w mieście Meksyk
AR: Przenieśmy się na inny kontynent. Meksyk to jedno z miast, w którym paradoksalnie jest za dużo i za mało wody. Biuro De Urbanisten pracowało tu znów nad strategią wodną. Jak to możliwe, że jednocześnie jest za mało i za dużo wody?
TS: Tutejsza historia jest częściowo podobna do tej antwerpskiej, ale bardziej ekstremalna. Meksyk to również miasto, które szybko się rozrosło i straciło swój związek z wodą. Jest zbudowane w miejscu, gdzie kiedyś znajdowało się jezioro. To było prawdziwe wodne miasto z zabudowaniami na jeziorze. Kiedy przybyli Hiszpanie, postanowili osuszyć teren, tworząc zabudowę, która wspina się na dość strome zbocza wokół jeziora. Średnia ilość opadów w ciągu roku pozostaje mniej więcej na takim samym poziomie, ale skrajności stają się coraz bardziej widoczne. Czasami pada zbyt dużo w krótkim czasie, a w międzyczasie występują okresy bardzo suche. Miasto ma zróżnicowaną topografię, więc woda zbyt szybko spływa ze zboczy do miejsca, w którym kiedyś znajdowało się jezioro. To powoduje duże podtopienia w dolnej części. Meksyk postanowił rozwiązać te kwestie w sposób mocno techniczny, budując ogromne rury wielkości tuneli metra. Mają one na celu jak najszybsze odprowadzenie wody poza miasto. Z tego powodu okresy suche również stają się znacznie bardziej problematyczne, bo gdy potrzeba wody deszczowej, już dawno jej nie ma. Myślę, że w Meksyku jest bardzo widoczne, że skrajności mają poważne konsekwencje. Kiedy jest sucho, mieszkańcy korzystają z wód gruntowych. Są one pompowane w znacznych ilościach, aby można było wykorzystać je jako wodę pitną, a w niektórych częściach także do nawadniania roślin. Ale wody gruntowe opadają, a to również stwarza problemy. Miasto w pewnym momencie może się zapaść. Opracowaliśmy strategię dotyczącą tego, jak radzić sobie z wodą deszczową w różnych częściach. W niektórych rejonach musimy utrzymać wodę znacznie dłużej, w innych musimy ją zbierać, aby móc z niej korzystać w okresach suchych. Chodzi o to, aby była zbierana lokalnie. To rzecz trudna do wykonania, ale na mniejszą skalę możliwe jest wdrożenie rezultatów naszych badań. Naszym klientem był departament ds. przestrzeni publicznej. Realizują projekty w całym mieście, stworzyli już place wodne i parki deszczowe, aby odłączyć się na tyle, ile to możliwe od całościowego, istniejącego systemu. To wielkie zadanie, bo miasto jest ogromne, a zmiany nie przychodzą przecież tak łatwo.
AR: Pracowaliście w wielu krajach, a nawet na różnych kontynentach. Czy istnieje jakaś „złota zasada” gospodarowania wodą w miastach?
TS: Myślę, że w większości miast, w których pracujemy, pojawia się wiele podobieństw. Najważniejszą zasadą jest tworzenie rozwiązań opartych na naturze. Zapewnienie większej ilości wody i zieleni oraz mniejsze poleganie na sztucznych systemach, takich jak kanalizacja. Dobrą praktyką jest spojrzenie wstecz, aby zrozumieć dany krajobraz przed powstaniem miasta. Naszą „złotą zasadą” jest więc chyba uwzględnienie tego, jak krajobraz wyglądał i „działał” w przeszłości i próba odtworzenia – na ile to możliwe – naturalnych systemów.
Ogród Gąbek w Rotterdamie - czym jest i czy można go zwiedzać?
AR: Jeden z Waszych projektów w Rotterdamie ma ciekawą nazwę - Ogród Gąbek (Sponge Garden). Nazwa sugeruje, że ogród chłonie wodę, aby oddać ją w innym, bardziej suchym czasie. Jak to działa?
TS: Ogród Gąbek jest związany z większym badaniem dotyczącym całej gminy Rotterdam. Przeanalizowaliśmy różne typy gleb występujące w całym mieście i staraliśmy się powiązać je z nowymi typologiami „gąbek”. Stworzyliśmy kombinację różnych rodzajów roślinności, dodatków do gleby i nowych rodzajów „wadi” (suche doliny na pustyni, które w czasie opadów wypełniają się wodą – przyp. red.), aby powstał system mogący szybko wchłaniać wodę, tymczasowo ją zatrzymywać i stopniowo zawracać do podłoża. W końcu, przed naszym biurem, zbudowaliśmy poligon testowy, czyli właśnie Ogród Gąbek. Wykonaliśmy tam małe kubiki każdego rodzaju gleby, w połączeniu z różnymi dodatkami i typami roślinności. Przez ponad dwa lata obserwowaliśmy zachowanie roślin w różnych warunkach. To naprawdę fajny i praktyczny sposób na rozwijanie wiedzy w pracowni.
AR: Czy obiekt jest otwarty dla gości z zewnątrz?
TS: Tak, można go odwiedzić. Nasze biuro znajduje się obok ogrodu spożywczego (voedseltuin), który kiedyś był portem. Przez długi czas pleniła się tu zieleń, w końcu powstało miejsce prowadzone przez wolontariuszy. Zapytaliśmy ich, czy moglibyśmy wynająć małą działkę, aby przetestować Ogród Gąbek i zgodzili się. Chętnie wymyślamy nowe typologie, łącząc dwie rzeczy – tworzenie przestrzeni dla wody i nowych przestrzeni publicznych.
Okresowo zalewany plac wodny w Rotterdamie, projektu De Urbanisten
AR: Innym Waszym projektem, znajdującym się w Rotterdamie, jest okresowo zalewany Benthemsquare. Idea jest tu zupełnie inna niż w Ogrodzie Gąbek...
TS: To projekt pilotażowy, ale nieco starszy. W 2005 roku Florian Boer, jeden z założycieli De Urbanisten, brał udział wraz ze swoim poprzednim biurem w projekcie badawczym pod nazwą Rotterdam Port City 2035. Przewidywano już wtedy ekstremalne scenariusze klimatyczne, opracowano więc koncepcyjne podejście jak poradzić sobie z trudnymi warunkami. Jednym z tematów były opady deszczu w mieście. Powstała koncepcja, w której miasto jest zbiorem mniejszych jednostek, mniejszych „wiader”. Każda taka jednostka miała centralny plac położony w najniższym miejscu, na którym można było zbierać wodę deszczową. Co ciekawe, w badaniach wykazano, że w Królestwie Niderlandów nie pada przez 90% roku. W Rotterdamie zatem, zamiast wydać pieniądze na systemy podziemne, aby zebrać wodę opadową - zainwestowano je w przyjemny plac publiczny, który może być używany przez 90% czasu, a następnie przez 10% roku służy jako kolektor wody deszczowej. Zapobiega zalaniu okolicznych piwnic i wysuszeniu ulic. Benthemsquare został zrealizowany 10 lat po tych badaniach. Był projektem w dużej mierze sfinansowanym z budżetu zarezerwowanego na budowę infrastruktury podziemnej. Funkcje wokół placu są naprawdę różnorodne – są to szkoła, kościół i urzędy. Przeprowadziliśmy trzy warsztaty, podczas których osoby korzystające z tej przestrzeni mogły powiedzieć, jaką rolę powinien pełnić skwer. Program placu, na który składa się boisko, lodowisko, wiele ławek do siedzenia, małe podium, a nawet miejsce do chrztu dzieci, jest wynikiem tej współpracy. Gdybyśmy musieli zaprojektować Benthemsquare jeszcze raz, zrobilibyśmy to trochę inaczej, z większą ilością zieleni. To dość utwardzony plac, co wynika z gęstej zabudowy dookoła i zróżnicowanego programu. Wyciągając lekcję z projektu Benthemsquare, stworzyliśmy wodny plac w Tiel, wokół którego jest znacznie więcej zieleni.
AR: Czy ilość opadów zmieniła się od momentu, kiedy ukończony został Benthemsquare?
TS: Średnia roczna ilość opadów niewiele się zmieniła i wynosi około 800 mm. Niektóre prognozy mówią, że każdego roku będziemy mieli coraz mniej deszczu. To, co naprawdę się zmieniło, to występowanie ekstremalnych zjawisk. W przypadku powodzi w Niemczech, o których rozmawialiśmy wcześniej, było to 200 mm wody na dzień, podczas gdy normalny deszcz to ok. 2-3 mm. Benthemsquare jest naprawdę przydatny, ponieważ trzeba gdzieś zebrać wodę i przytrzymać ją przez chwilę. Kanalizacja nie jest w stanie poradzić sobie z dużą ilością deszczu w krótkim czasie. Woda deszczowa jest również dość czysta. Oczywiście, w zależności od tego, gdzie spada. Można jej później użyć do spłukiwania toalet, podlewania roślin, a nawet do czyszczenia okien czy samochodów.
Jak projektować ekosystemy? Dawne porty, oczyszczanie
AR: Prawdziwie ekologiczny system wodny nie ogranicza się do zbiorników, ale zakłada tworzenie różnorodnych ekosystemów. Jak powinno się je projektować?
TS: Myślę, że warto znów wspomnieć o koncepcji wywodzącej się z projektu Rotterdam Port City 2035. Od czasu badań w 2005 roku gmina zaczęła pracować nad programem zwiększenia liczby „parków pływowych”. W Rotterdamie mamy unikalny system, bo miasto wyrosło wzdłuż rzeki, a ona nadal jest w otwartym połączeniu z morzem. Mamy też port, który coraz bardziej „przemieszcza się” poza miasto, dzięki czemu wokół rzeki uwalniane są obszary, które w niedalekiej przyszłości będą pełnić różnorodne funkcje. W jednym z naszych projektów o nazwie Tidal Park przyjrzeliśmy się bliżej relacji między miastem a rzeką oraz temu, jak możemy przekształcić jej utwardzone, wysokie brzegi. Były one tak projektowane, bo ułatwiało to załadunek i rozładunek łodzi. Dzięki częściowemu zanikowi funkcji portowych, możemy ponownie zazielenić brzegi. To pomaga przywrócić połączenie między miastem i rzeką, a jednocześnie stworzyć nowe biotopy na granicy lądu i wody.
AR: Pomysł polega na niszczeniu betonowych, wysokich brzegów i sprowadzaniu parku do rzeki?
TS: Tak, ale nie do głównej rzeki, ponieważ nadal jest tam dosyć duży ruch łodzi i konieczne jest zachowanie tych umocnień. Zmiany możliwe są w dawnych portach, gdzie rzeka uchodzi do bocznych kanałów. Większość z tych miejsc przekształca się w miejsca pracy lub w dzielnice mieszkalne. Na tych obszarach możemy zmniejszyć głębokość i zrobić zbocze prowadzące do wody. W naszym projekcie Tidal Park woda podnosi się i opada dwa razy dziennie. Różnice jej poziomu wynoszą aż 1,5 m. Dzięki temu mogą tworzyć się ciekawe formacje roślinności, które przyciągają również zwierzęta wodne. Myślę, że istnieje tu ogromny potencjał, jeśli chodzi o przywracania natury miastom. Nowe przestrzenie przyciągną nowych mieszkańców, nie tylko ludzi, ale także zwierzęta.
AR: Ważną częścią procesu projektowania systemów wodnych jest zastosowanie mediów filtracyjnych wykonanych z agregatów i roślin, które mogą oczyszczać wodę mechanicznie, chemicznie i biologicznie. Jakie metody wykorzystujecie w swoich projektach?
TS: Prawdę mówiąc, do tej pory mieliśmy mniej do czynienia z procesami oczyszczania wody, ale zaczęliśmy właśnie zagłębiać się w tę dziedzinę przy pracy nad Hofbogenpark. Będzie to park o długości dwóch kilometrów, na szczycie dawnego wiaduktu kolejowego. Projektujemy tu system oczyszczania, który wykorzystuje helofity (trzciny) w połączeniu z kilkoma wolnymi filtrami piaskowymi. Filtry te mogą usuwać metale ciężkie, składniki odżywcze i substancje organiczne z napływającej wody deszczowej, która jest gromadzona w sąsiednich dzielnicach. Będzie ona wystarczająco czysta, aby przenieść ją do sezonowego magazynu w głębszej warstwie wód gruntowych, gdzie może być przechowywana przez okresy suche. Możemy ją stamtąd pobierać w razie konieczności. Ciekawym zrządzeniem losu, park, który jest na wiadukcie znajduje się w okolicy Benthemsquare i może stamtąd pobierać wodę. Przy jej oczyszczaniu stawiamy więc na naturalne sposoby.
Zwierzęta w mieście, zmiany klimatu w przyszłość miast
AR: A co ze zwierzętami? Czy wzrost liczby zwierząt wodnych może pozytywnie wpłynąć na życie w mieście?
TS: Tak, postrzegamy je jako bardzo ważnych użytkowników wszystkich projektowanych przez nas przestrzeni. Myślę, że zawsze powinniśmy pamiętać, że nie tylko my korzystamy z miasta i że zwierzęta odgrywają bardzo ważną rolę w utrzymaniu zdrowych ekosystemów. Wiele badań dowiodło także, że bliskość natury poprawia jakość naszego życia.
AR: Jak postrzegasz przyszłość miast w obliczu zmian klimatu?
TS: Mam nadzieję, że coraz powszechniej uświadamiamy sobie konieczność ponownego wprowadzenia przyrody do naszych miast. Klimat naprawdę się zmienia. Coraz więcej ludzi zdaje sobie z tego sprawę i zaczyna nad tym pracować. Myślę, że wiele miast jest już na dobrej drodze, w tym Rotterdam.
De Urbanisten to holenderskie biuro projektowe z siedzibą w Rotterdamie, które zostało założone w 2009 roku przez Floriana Boera i Dirka van Peijpe. W kilkunastoosobowym, międzynarodowym zespole Timo Stevens pełni funkcję projektanta założeń urbanistycznych, masterplanów. Biuro De Urbanisten znane jest z realizacji, w których dominujące znaczenie ma adaptacja do klimatu; flagowy projekt stanowi tu Benthemsquare (Rotterdam, 2006-2010), plac łączący funkcję magazynowania wody z miejską przestrzenią publiczną. Międzynarodowe uznanie przyniosło pracowni m.in. badanie New Meadowlands (New Jersey, 2013-2014) w ramach konkursu Rebuild by Design, w którym zaproponowała rozwiązanie chroniące miasto przed powodziami.
Czytaj też: