Spis treści
- Architektoniczna wrzawa. Budynki, które dorównały piłce nożnej
- Tęsknota za brzydotą. Smutna biel Hotelu Sobieski
- Gargamel, czyli Hotel Czarny Kot. To było "wyburzenie marzeń"
- VitkAc. Ekskluzywny dom mody zastąpił historyczny pawilon
- Gdzie jest Emilka? Obiecywano odtworzenie pawilonu
- Historia, której nie udało się odtworzyć. Nowa Rotunda PKO
- Muzem Sztuki Nowoczesnej. Paczkomat, pralka, czy perła architektury?
Architektoniczna wrzawa. Budynki, które dorównały piłce nożnej
Pod względem popularności, polskiej architekturze daleko jest do takich tematów jak piłka nożna, skoki narciarskie czy polityka, które naturalnie stają się tematem publicznych rozmów. Zdarza się jednak, że niektóre budynki wychodzą poza krąg branżowych dyskusji i trafiają na języki szerokiej publiczności. To dobrze – w końcu architektura nie jest abstrakcyjną sztuką dla wtajemniczonych, lecz częścią naszej codzienności, wpływającą zarówno na miasto, jak i na jego mieszkańców.
Czytaj także: O tych domach było głośno w minionym roku. Nagradzane i konkursowe polskie realizacje
Szkoda, że takie debaty nie zdarzają się częściej, przez co architektura staje się dziedziną komentowaną głównie przez krytyków i projektantów. Jako redakcja wierzymy, że każda taka dyskusja jest początkiem czegoś dobrego. Dlatego przypominamy kilka warszawskich realizacji, które w przeszłości wzbudziły największe emocje, prowokowały rozmowy i przez chwilę stały się tematem numer jeden.
Tęsknota za brzydotą. Smutna biel Hotelu Sobieski
Hotel Jan III Sobieski, obecnie noszący nazwę Radisson Blu Sobieski Hotel, oddano do użytku w 1992 roku. Budynek o charakterystycznych, wielokolorowych elewacjach z centralnie umieszczoną, przeszkloną kopułą zaprojektowali architekci Wolfgang Triessing i Maciej Nowicki. Warszawiakom gmach od początku nie przypadł do gustu. W towarzyszącym pierwszej edycji organizowanego przez redakcję „A-m” konkursu Życie w Architekturze plebiscycie mieszkańców, obiekt otrzymał tytuł Koszmaru Sześciolecia 1989-1995. Budynek krytycznie oceniali nawet profesjonaliści.
Czytaj także: Biały Sobieski: zakończyła się modernizacja hotelu Radisson Blu Sobieski na placu Zawiszy
Na początku 2023 roku przedstawiciele sieci Radisson poinformowali w mediach społecznościowych o planach przemalowania jego fasad na biało. Jak pisał na łamach Architektury Murator Tomasz Żylski:
I jak to w mediach społecznościowych bywa – od razu wybuchła awantura. Pojawiły się tysiące komentarzy. Na temat pomysłu wypowiadali się na Facebooku również architekci, historycy sztuki i dziennikarze. W obronę oryginalnego wyglądu mocno zaangażował się także stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki.
Wielu z komentujących doceniło wyraziste, pastelowe kolory w momencie, gdy przeszły one do historii. Tak skomentowała sprawę historyczka sztuki Patrycja Jastrzębska:
Obiekt po przemalowaniu na biało zupełnie traci swoje właściwości, staje się nijaki. W oryginalnej kolorystyce mógł się nie podobać, taki jest w końcu postmodernizm – budzi emocje. Ale był namacalnym świadkiem czasów, w których powstał – początku lat 90. – gdy architekci i inwestorzy z entuzjazmem wyrywali się z ograniczeń, które na architekturę nałożyły władze PRL-u. Szkoda, że coraz częściej, bez głębszej refleksji, tracimy architektoniczne pamiątki czasów transformacji.

i
Gargamel, czyli Hotel Czarny Kot. To było "wyburzenie marzeń"
Czarny Kot mieścił się przy ulicy Okopowej na warszawskiej Woli. Hotel powstał pod koniec lat 80. jako jednopiętrowy obiekt, jednak w kolejnych latach właściciele rozpoczęli jego rozbudowę o kolejne kondygnacje. Przez mieszkańców i internautów hotel był nazywany "architektonicznym potworkiem", "gargamelem" a nawet "najsłynniejszą samowolą budowlaną". Tak na temat Czarnego Kota wypowiadał się burmistrz Woli, Krzysztof Strzałkowski, który sam mianował obiekt "najbrzydszym budynkiem w stolicy":
Budynek skupił w sobie problemy krajobrazu miejskiego kształtowanego po 89 roku jakim było brak planowania i chaos przestrzenny. Przez ponad 30 lat budynek był wielokrotnie rozbudowywany bez wymaganych zezwoleń, w sposób niekontrolowany, będąc wyrazem tylko i wyłącznie gustu właścicieli. Hotel na swoje potrzeby zaczął asymilować nawet sąsiednią działkę.
Dopiero w 2010 roku, kiedy już „gargamel” górował nad otaczającą zabudową, po wygaśnięciu umowy dzierżawy, miasto wystąpiło na drogę sądową celem odzyskania gruntu. Po ośmioletniej batalii sąd nakazał zwrócenie parceli dzielnicy Wola. W grudniu 2019 roku na terenie hotelu pojawił się ciężki sprzęt.
Wyburzenie obiektu spotkało się z falą radości wśród internautów. Niektórzy wydarzenie to nazwali nawet "wyburzeniem marzeń".

i
VitkAc. Ekskluzywny dom mody zastąpił historyczny pawilon
Dom handlowy vitkAc powstał w ścisłym centrum Warszawy, u zbiegu ulic Brackiej i Nowogrodzkiej, tym samym stając się pierwszym w Polsce ekskluzywnym domem mody. Budynek zaprojektowany przez Stefana Kuryłowicza od samego początku budził kontrowersje i wywoływał skrajne emocje wśród architektów, urbanistów i mieszkańców Warszawy, dzieląc ich na swoich zwolenników i przeciwników.
Kluczowa dla sprawy była lokalizacja realizacji. Budynek stanął bowiem w miejscu, gdzie mieścił się zbudowany w 1960 roku pawilon Chemi. Pawilon ten wpisany był na listę najcenniejszych dla tożsamości miasta obiektów architektonicznych warszawskiego oddziału SARP. Mimo licznych apeli i protestów, w 2008 roku pawilon został zburzony, w związku z rozpoczęciem budowy domu handlowego.
Tak na temat nieistniejącego już Pawilonu Chemii wypowiadała się na łamach Architektury Murator Julia Dragović:
Całość wspierała stalowa konstrukcja w kształcie litery V. Gdy w 2008 roku go rozbierano, wystawała ponad gruzem. Na jego miejscu stanął czarny, dominujący Vitkac projektu Stefana Kuryłowicza, wypełniając przestrzeń tuż przed oknami sąsiadów. Zamiast przestrzeni i zgrabnego pawilonu (po przemianie otoczonego parkingiem) z okien widać tu dziś czarną ścianę. W 2013 roku Vitkac został nominowany do nagrody Unii Europejskiej dla architektury współczesnej im. Miesa van der Rohe.

i
Gdzie jest Emilka? Obiecywano odtworzenie pawilonu
Pawilon Emilia powstał w 1969 roku dla Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Handlu Meblami według projektu Mariana Kuźniara, Czesława Wegnera i Hanny Lewickiej. Pierwotnie mieścił się w nim sklep meblowy, później zmienił się on w tymczasową siedzibę Muzeum Sztuki Nowoczesnej. W 2016 roku nowy właściciel nieruchomości, firma Griffin Real Estate, zaplanował wzniesienie w tym miejscu wieżowca.
Czytaj także: Pawilon Emilia w parku Świętokrzyskim: miasto ogłasza przetarg w formule PPP
Już wtedy media okrzyknęły sprawę "Wielkim skandalem". Dotyczył on zarówno utraty pieszczotliwie nazywanej "Emilki" jak i "wpisania jej do rejestru zabytków bez zgody właścicieli". Szybko pojawiły się propozycje przeniesienia pawilonu na teren pobliskiego parku Świętokrzyskiego. Koncepcję rekonstrukcji z wykorzystaniem oryginalnych elementów opracowało biuro BBGK Architekci. Jak tłumaczyli autorzy projektu w 2016 roku:
Przeniesienie budynku w całości nie jest możliwe. Konstrukcję nośną w nowej lokalizacji należy wybudować od nowa. Dotyczy to słupów, ścian, stropów oraz belek schodowych.
Ich projekt pawilonu Emilia przedstawiono władzom Warszawy i przedstawicielom firmy Griffin, która zdecydowała się pokryć częściowo koszty przedsięwzięcia. W 2017 roku zakończono rozbiórkę obiektu. Zdemontowano m.in. konstrukcję stropodachu, którą stanowiły monolityczne, trapezowe tarczownice. Pawilon rozebrano z obietnicą, że zostanie odtworzony przy Pałacu Kultury i Nauki. Do dziś się to jednak nie stało, a miasto tłumaczy się problemami finansowymi. Jak pisał na łamach Muratora Przemysław Zańko-Gulczyński:
(...) obiekt rozebrano z zamiarem odbudowy nieco dalej – pod Pałacem Kultury i Nauki. Niestety, na przeszkodzie stanęły problemy finansowe miasta, związane m.in. z pandemią. Jak dowiedziała się redakcja Muratora, odbudowa „Emilii” jest zbyt droga i dlatego inwestycja de facto stanęła w miejscu. Na ten moment inwestycja Nowa Emilia nie jest nawet uwzględniona w miejskim budżecie, co znaczy, że trudno mówić o jakichkolwiek terminach realizacji. A przecież remont pawilonu Cepelii w Warszawie pokazał, że takie obiekty mogą zyskać drugie życie i nadal służyć mieszkańcom miasta.

i
Historia, której nie udało się odtworzyć. Nowa Rotunda PKO
Budynek PKO był częścią Ściany Wschodniej wybudowanej w latach 1960–1969. Zaprojektował go Jerzy Jakubowicz. Za jego stalową konstrukcję odpowiadał Stanisław Więcek i Włodzimierz Wojnowski. Jak pisali na łamach Architektury Murator Bartłomiej Gowin i Krzysztof Siuta:
Po wybuchu gazu w 1979 roku, w którym Rotunda została zniszczona w ok. 70%, obiekt został odbudowany w ekspresowym tempie, które niestety nie szło w parze z jakością. Elementy konstrukcyjne, zwłaszcza te w części podziemnej, były mocno skorodowane.
W 2013 roku zorganizowano dwuetapowy konkurs na nową Rotundę. Zwycięzcą konkursu zostało polskie biuro projektowe Gowin&Siuta z Krakowa. Jak czytamy dalej w tekście:
Ponieważ dawna konstrukcja nie byłaby w stanie przejąć wszystkich obciążeń wynikających z nowej funkcji, już na etapie koncepcyjnym zdecydowano o całkowitym rozebraniu zużytych, skorodowanych i zniszczonych elementów.
Pojawiły się liczne głosy zwolenników wpisania Rotundy do rejestru zabytków, jednak było już na to za późno. Prace budowlane od początku wzbudziły sporo kontrowersji. Oprócz tego, że zapowiadany remont okazał się tak naprawdę rozbiórką budynku, wiele emocji wzbudziła sama elewacja nowego budynku, która "w niczym nie przypominała tej z wizualizacji". Na prezentowanych renderach fasada miała być praktycznie przezroczysta, co stanowiło bezpośrednie nawiązanie do historycznej Rotundy. W rzeczywistości oczom mieszkańców ukazała się podobna bryła z "przyciemnianymi szybami o kolorze morskiej wody".

i
Muzem Sztuki Nowoczesnej. Paczkomat, pralka, czy perła architektury?
Wiele z tych dyskusji ucichło, a budynki, które budziły kontrowersje, zostały stopniowo zaakceptowane – ich obecność lub brak przestały budzić emocje, wtopiły się w miasto. Dziś oczy warszawiaków zwrócone są ku Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Jego kubatura, minimalistyczna forma, a także kontekst polityczny wywołują ożywione komentarze. Jak zauważył Błażej Ciarkowski:
Wrzawa wybuchła dopiero w połowie października 2024 roku, kiedy ogłoszono uroczyste otwarcie nowego Muzeum Sztuki Nowoczesnej. W ciągu zaledwie kilku tygodni stanowisko w dyskusji o MSN zdążyli zająć praktycznie wszyscy – od architektów i polityków przez publicystów po autorów memów. Ci ostatni porównali betonową bryłę do paczkomatu, kontenera, pralki, konsoli – jednym słowem: do wszystkiego, co białe i prostopadłościenne.
Czytaj także: Jakie dzieła są prezentowane w nowym Muzeum Sztuki Nowoczesnej? Nowa wystawa 2025
Choć budynek podzielił opinię publiczną, trudno uznać to za zjawisko negatywne – dzięki niemu dyskusja o estetyce, funkcji i roli architektury wyszła poza branżowe grono. Pozostaje nam jedynie obserwować, jak MSN zostanie ocenione za kilka lat i jakie miejsce zajmie w krajobrazie Warszawy.

i
