place

Urbaniści twierdzą, że to najlepszy plac w Polsce. Co na to Filip Springer?

Towarzystwo Urbanistów Polskich ogłosiło, że łódzki Plac Wolności po przebudowie jest najlepiej zagospodarowaną przestrzenią publiczną w Polsce. W październikowym numerze prezentowaliśmy tę realizację pracowni mamArchitekci, A2P2 architecture & planning z komentarzem Filipa Springera.

Architektura w drodze: Pszczyńskie Centrum Kultury

Spis treści

  1. Najlepiej zagospodarowana przestrzeń publiczna w Polsce
  2. Plac Wolności - dawny łódzki Rynek Nowego Miasta
  3. Krytyka przebudowy placu
  4. Funkcja reprezentacyjna placu?
  5. Plac do przebywania, a nie omijania
  6. Trudne, ale potrzebne zazielenienie

Najlepiej zagospodarowana przestrzeń publiczna w Polsce

Tytuł najlepszej zrewitalizowanej przestrzeni publicznej w Polsce według urbanistów został przyznany w wyniku XVIII edycji konkursu Towarzystwa Urbanistów Polskich na najlepiej zagospodarowaną przestrzeń publiczną w Polsce w 2024 r. Podstawowym celem tego konkursu - według organizatorów - "jest kształtowanie nowoczesnego wizerunku kraju poprzez propagowanie najlepszych zrealizowanych przedsięwzięć urbanistyczno-architektonicznych, utrzymanych na poziomie jakościowo nie odbiegającym od światowych standardów w tej dziedzinie". Konkurs od 2008 roku organizowany jest we współpracy ze Związkiem Miast Polskich.

W tej samej kategorii, czyli "rewitalizowana przestrzeń publiczna", jury konkursu nagrodziło również: 

  • Plac Nowy Targ we Wrocławiu (II nagroda) 
  • Garnizon – nowa definicja Miasta w Gdańsku Wrzeszczu (III nagroda)

Przeczytaj więcej:

Plac Nowy Targ we Wrocławiu się zazielenił. Ma dwie nowe pierzeje z drzew

Plac Wolności 7

i

Autor: Czwarty wymiar - Rafał Tomczyk 7 | Widok z placu na kościół pw. Zesłania Ducha Świętego

Plac Wolności - dawny łódzki Rynek Nowego Miasta

Filip Springer

Na historycznych zdjęciach widać kamienną pustynię, nad którą góruje masywna sylweta ewangelickiego kościoła Świętej Trójcy. Te najłatwiej dostępne w sieci fotografie musiały być wykonane pod koniec XIX wieku, wcześniej świątynia miała klasycystyczną, mniej monumentalną bryłę, która wraz z budynkiem Nowego Ratusza stanowiła kompozycyjną bramę prowadzącą na pełną możliwości i perspektyw ulicę Piotrkowską. Ale tamten klasycystyczny kościół dość szybko zaczął się sypać, więc wybudowano nowy, nie dbając już o spójność z tym, co stało w pobliżu. Wtedy ten plac nazywał się po prostu Rynkiem Nowego Miasta i przez wiele lat, jak to rynek, był targowiskiem. Reprezentacyjnego charakteru nabrał dopiero w II Rzeczpospolitej.

  • W 1930 roku postawiono na nim pomnik Tadeusza Kościuszki, co na kilkanaście lat przypieczętowało jego przeznaczenie.
  • Po wojnie przestrzeń ta z wolna zaczęła być przekształcana w rondo z posągiem na środku.

I w takiej formie przetrwała aż do 2022 roku, kiedy władze miasta rozpoczęły całkowitą przebudowę placu Wolności, jednego z najważniejszych miejsc w Łodzi.

Zobacz też:

Krytyka przebudowy placu

To historyczne wprowadzenie jest ważne. W czasach Internetu i mediów społecznościowych każda tego typu wielka inwestycja jest szeroko dyskutowana i komentowana. Tak było też z remontem tego miejsca. Większość krytyki, jaka spadła na projektantów i projektantki placu, miała charakter estetyczny – że osie widokowe ścieżek nie trafiają w pomnik, że nie uszanowali ośmiokątnego kształtu placu (choć zasadniczo uszanowali), że zieleń zasłania zabytki, że rurowy plac ćwiczeń nie licuje z powagą i charakterem miejsca, że mała architektura niespójna. W tym duchu krytykował tę przebudowę choćby łódzki architekt Krzysztof Golec-Piotrowski, na łamach internetowego magazynu „Miej Miejsce”. Przytaczam jego głos, bo do niego właśnie w swojej obszernej odpowiedzi odnieśli się autorzy i autorki projektu przebudowy, tłumacząc uwarunkowania, w jakich przyszło im projektować.

Zobacz też:

Architektura Murator Google News
Autor:

Funkcja reprezentacyjna placu?

Przyglądając się krytyce, jaka spotkała plac, warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden argument – ten dotyczący reprezentacyjnego charakteru miejsca. Przebudowa rzekomo zaprzepaściła szansę na odzyskanie tej funkcji. Biorąc jednak pod uwagę losy tego miejsca w ciągu 200 lat jego istnienia, plac był reprezentacyjny tylko w drobnym fragmencie swojej historii – w czasach II Rzeczpospolitej i charakterystycznego dla tego okresu patriotycznego wzmożenia. Wcześniej stanowił targowisko i węzeł komunikacyjny, a po wojnie coraz bardziej uciążliwe dla mieszkańców i odstręczające od dłuższego przebywania tu rondo, pełne samochodów, tramwajów i wielkomiejskiego zgiełku. W 2022 roku, tuż przed remontem, miejsce to lepiej było omijać szerokim łukiem.

Plac do przebywania, a nie omijania

To wszystko prowadzi nas do refleksji nad tym, czym stało się ono po przebudowie, i jakie funkcje może pełnić. Szukając odpowiednich czasowników do opisu tej przestrzeni, można dostrzec skalę przeobrażenia, jaka ją spotkała. Przebudowany plac Wolności w Łodzi jest bowiem miejscem, do którego w końcu można przyjść, aby tu po prostu pobyć. Przestaje być przestrzenią, przez którą zwykle się przejeżdża, gdzie się przesiada albo w pośpiechu parkuje. Ruch samochodowy został tu znacząco ograniczony, miejsca parkingowe w zasadzie zlikwidowano. Da się tu wreszcie posiedzieć, nie tylko na licznych, rozstawionych po obwodzie ławkach, lecz także na trawie, do czego zachęcają same władze miasta. Plac miejskich sportów skłania do ruchu.

Zobacz też:

Trudne, ale potrzebne zazielenienie

Przybyło też tutaj w widoczny sposób zieleni. Owszem, nie zazieleniono całego placu, niemała jego część jest pokryta posadzką. To rodzi oczywiście pytania o mikroklimat, jaki się tu wytworzy. Miejska wyspa ciepła jest ogromnym problemem w centrum Łodzi. W bliskiej okolicy placu nie brakuje miejsc, gdzie nowo nasadzone drzewa po prostu usychają. Utrzymanie przy życiu tych, które się tutaj pojawiły, będzie niemałym wyzwaniem i kosztem.

Tak czy inaczej, ich zasadzenie w tym miejscu jest krokiem w dobrą stronę i dużym sukcesem. Architekci i architektki projektujący tę przestrzeń dość sprytnie skorzystali z dobrego momentu. Zwiększyli liczbę tego typu nasadzeń, krótko po ogłoszeniu wytycznych dla konserwatorów w całej Polsce, by argumentami o ochronie dziedzictwa nie utrudniali zazieleniania miast. Wydała je w 2021 roku generalna konserwator zabytków Magdalena Gawin. To zalecenie nie wszędzie się przyjęło, służby konserwatorskie z uporem godnym lepszej sprawy ciągle blokują nasadzenia i dotyczy to również takich miast jak Kraków czy Warszawa. Cieszy więc niezmiernie, że w Łodzi się to udało. Patrząc dziś na sylwety kościoła Świętej Trójcy i Nowego Ratusza, wyłaniające się ponad koronami młodych jeszcze drzew, trudno odnieść wrażenie, że dziedzictwo jakoś tu ucierpiało.

Podcast miejski
Flip Springer. Architektura ma kłopot