Praktyki architektoniczne w pracowni SOM w Chicago

i

Autor: archiwum serwisu Od lewej: architekci Cluis Pablo del Rincon, Jaben Temple, project manager Lisa Zhou, Andres Montana, Lin Zhou, Anqing Dong, Klaudia Gołaszewska, wicedyrektor SOM Mark Nagis, wicedyrektor Gregory Smith, Kyungjoo Kim, Spencer McNeil; Fot. archiwum Klaudii Gołaszewskiej

Praktyki architektoniczne w pracowni SOM w Chicago

2017-11-30 9:40

Nie jestem utalentowanym architektem, jestem bardzo ciężko pracującym architektem. Znalezienie się w punkcie, w którym jestem zajęło mi dużo czasu – mówi Mark Nagis, dyrektor ds. projektów w chicagowskim oddziale pracowni SOM. Publikujemy wywiad, jakiego architekt udzielił studentce Klaudii Gołaszewskiej oraz jej relację z praktyk w biurze SOM w Chicago.

Dyplom inżynierski to początek nowego etapu w karierze. Dołączyłam go do portfolio i zaczęłam rozsyłać do biur w całej Europie, przede wszystkim do tych z główną siedzibą w USA. Najczęściej odbywało się to poprzez wypełnianie formularza i wgranie swoich dokumentów na stronę internetową. Jednym z tych biur było Skidmore, Owings & Merrill LLP z siedzibą w Chicago. W kwietniu, miesiąc po przesłaniu aplikacji, otrzymałam pozytywną odpowiedź. Po 1.5 miesiąca skompletowaniu dokumentów związanych z wizą (zajęło to 1,5 miesiąca) i ekspresowym zdaniu egzaminów semestralnych znalazłam się na miejscu. Nazwa SOM pochodzi od nazwisk założycieli: Louisa Skidmore’a, Nathaniela Owingsa i Johna O. Merrilla, którzy w 1936 roku połączyli swoje siły. Od samego początku priorytetem była współpraca branżowa między architektami a inżynierami.

Dzisiaj SOM ma siedziby w Nowym Jorku, Chicago, San Francisco, Los Angeles, Washington D.C., Londynie, Hongkongu, Shanghaju, Dubaju i Mumbaju. Na całym świecie zrealizowanych zostało 10 000 projektów – najbardziej znanymi są najwyższy budynek na świecie Burj Khalifa w Dubaju (828 m), One World Trade Center (541 m) i Lever House w Nowym Jorku. W Polsce zrealizowany został biurowiec Rondo 1 w Warszawie. Siedziba SOM znajduje się przy 224 S Michigan Avenue, skąd rozpościera się widok na Michigan Lake i Millenium Park ze słynną chicagowską Fasolą i Pritzker Pavilion. Biuro zajmuje trzy piętra 15 piętrowego budynku. Na piątym piętrze znajdują się dwie duże wspólne przestrzenie: sala konferencyjna i kawiarnia, księgowość, IT, serwerownia, dział Human Resources, sala szkoleniowa i modelarnia wyposażona w m. in. frezarki CNC, w której wykonywana jest większość makiet na potrzeby biura. Dziewiąte piętro to w większości studia architektoniczne, architekci wnętrz, konstruktorzy, partnerzy i biblioteka. Każdy z projektów ma swoją własną bibliotekę materiałów (kilkadziesiąt rodzajów szkła zestawianych jest z różnymi odcieniami aluminium, tworzone są tablice, które mają wiernie odwzorować wygląd poszczególnych części elewacji lub wnętrz). Układ stanowisk pracy to typowy open office, w sześciu miejscach na piętrze ustawione są większe stoliki do konsultacji z dużymi ekranami do szkicowania.

Praktyki architektoniczne w pracowni SOM w Chicago

i

Autor: archiwum serwisu Wnętrze biura Skidmore, Ownings & Merill w Chicago; Fot. Evan Thomas/archiwum SOM

Dziesiąte piętro jest najbardziej reprezentacyjne. Obok lobby z recepcją wystawione są makiety najbardziej znanych realizacji i koncepcji w większości wykonane przez modelarnię, nad którą opiekę sprawuje polski architekt Kamil Król. Oprócz zespołów architektonicznych znajduje się tutaj studio urbanistyczne, konstrukcyjne, tłumacze oraz sale konferencyjne. Wszystkie przestrzenie spina i doświetla atrium w centrum o powierzchni 460 m2. Obecność różnych działów w jednym miejscu pozwala na szybkie skonsultowanie danego problemu. Przykładowo w jednym z pomieszczeń znajduje się tunel aerodynamiczny, w którym testom poddaje się makiety wysokościowców w skali 1:500, korygując ich kształt w celach bezpieczeństwa i efektywności konstrukcji. Na letnie praktyki zostało przyjętych około 30 osób. Większość z nich pochodziła z Chin i Stanów Zjednoczonych. Pierwszego dnia otrzymaliśmy instrukcję posługiwania się danymi i zasobami oraz kalendarz wydarzeń. Całą grupą opiekowało się czterech młodych architektów: Jason Fisher, Eugenia Macchia, Alex Kisiel i Tommy Nam. W ramach programu organizowane były cotygodniowe wycieczki po mieście. Pierwszym z nich była architektoniczny rejs statkiem, podczas którego przedstawiono nam wybitne dzieła architektury takie jak Trump Tower (423 m, SOM), IBM Building (212 m, Mies van der Rohe), Marina City „Corncob” (179 m, Bertrand Goldberg – uczeń Miesa van der Rohe) i Willis Tower (527 m, SOM). Zwiedziliśmy również wieżowiec Willis Tower po One World Trade Center (proj. SOM) najwyższy wieżowiec w USA, a do 1998 roku najwyższy na świecie. Oprócz zwiedzenia platformy widokowej na 108 piętrze wyposażonej w balkony ze szklaną posadzką oprowadzono nas po piętrach technicznych. Pierwszego dnia dołączyłam do ośmioosobowego zespołu dopracowującego koncepcję wygranego na początku 2017 roku konkursu na kompleks wieżowców i galerii handlowej w Hangzhou w Chinach. Moim pierwszym zadaniem było wymodelowanie podium, które zawierało sklepy, restauracje i przestrzenie publiczne. Całość oparta była na zasadach Village Style Retail – odejścia od ogromnych zamkniętych przestrzeni i skoncentrowaniu się na wykreowaniu zewnętrznej cyrkulacji połączonej z placami na świeżym powietrzu.

W połowie moich praktyk zaplanowana była prezentacja projektu przed inwestorami, urbanistami i prezesami w Hangzhou w Chinach. Na miejscu, jeden z dyrektorów oddziału Mark Nagis i partner projektowy SOM Brian Lee, przedstawili koncepcję obiektu w postaci filmików i grafik, nad którymi pracowałam. Przygotowania do wydarzenia trwały 3 tygodnie, bardzo ciekawa była współpraca ze specjalną firmą zajmującą się brandingiem. Spotkania polegały na dzieleniu się spostrzeżeniami, skupianiu na celach oraz historii projektu – jak połączyć inspirację z końcowym efektem. Podczas burzy mózgów tworzyliśmy szkice i schematy starając się opisać historię o Hanzghou Luneng Center. SOM przeprowadzając dokładne badania, testuje tysiące opcji, aby w efekcie powstał budynek, w którym najważniejsze to konstrukcja, prostota i rozwiązania zgodne ze zrównoważonym rozwojem. Najwięcej pracy przy konstrukcji wieżowca pochłania z pewnością wieżowiec, przy którym jednym z istotnych elementów jest wpływ siły wiatru. Studio konstrukcyjne, w którym pracuje także nasz rodak inż. Arek Mazurek, wykonuje obliczenia w programach komputerowych oraz na modelach fizycznych w tunelu aerodynamicznym. Występują dwa rodzaje przeprowadzanych testów. Pierwszy na modelu wykonanym ze sztywnego i lekkiego styroduru, który mierzy w sześciu kierunkach przechył oraz przemieszczanie się obiektu (gdzie nie jest istotna masa lecz jego kształt) oraz kierunek wiatru. Drugi to aerolastic model, który uwzględnia masę i konstrukcję. Wewnątrz umieszczony jest pręt imitujący trzon wieżowca, którego sztywność jest proporcjonalna do masy całkowitej. Taki test jest dokładniejszy, a jego przeprowadzenie może kosztować nawet 100 000 dolarów. Brane są pod uwagę trzy sytuacje: sam budynek, budynek z otoczeniem istniejącym oraz budynek z planowanym otoczeniem. Regularnie co tydzień w trakcie lunchu odbywały się wykłady dla stażystów i dyskusje o technologii, prowadzone przez architektów i inżynierów. Jeden z wykładów prowadził wicedyrektor SOM Brian Lee, z którym miałam przyjemność pracować nad projektem Hangzhou Luneng Center. Innym razem o dostosowywaniu koncepcji projektowych do rozwiązań technicznych jako integralnej części procesu projektowania opowiedział Lucas Tryggestad – z wykształcenia architekt i inżynier budownictwa. Konstrukcję najwyższego wieżowca na świecie Burj Khalifa w Dubaju przestawił Jim Pawlikowski, który jest wicedyrektorem w studiu konstruktorskim. Praktyki w Skidmore, Owings & Merrill uważam za niezwykle cenne – warto było zobaczyć jak sprawnie działa jedno z większych biur na świecie. Pracowanie nad projektem kompleksu wieżowców dało mi większą swobodę projektowania w dużej skali i wiedzę niezbędną przy projektowaniu obiektów wysokich. To doświadczenie uświadomiło mi jak dalej pokierować swoją karierą.

Klaudia Gołaszewska, Studenka Politechniki Poznańskiej

Praktyki architektoniczne w pracowni SOM w Chicago

i

Autor: archiwum serwisu Parter siedziby biura na 224 Michigan Avenue; n apierwszym planie makieta Chicago; Fot. Klaudia Gołaszewska

ROZMOWA Z ARCHITEKTEM MARKIEM NAGISEM, JEDNYM Z DYREKTORÓW BIURA SOM W CHICAGO

Klaudia Gołaszewska: Jakie są główne cele SOM?

Mark Nagis: Odnosząc się do obecnego etosu firmy SOM są to konstrukcja, zrównoważony rozwój i prostota. Według mnie, najgorsze projekty są wtedy, gdy żaden z nich nie uwidacznia się w projekcie. Przeciętne odpowiadają na każdą z tych kategorii osobno. Natomiast najlepsze projekty rozwiązują te kwestie w idei i detalu. Zaimplementowane razem tworzą jedną opowieść.

Jesteś jednym z dyrektorów w pracowni. Jakie są twoje obowiązki i jakie umiejętności są potrzebne, aby pracować na tym stanowisku?

W SOM zacząłem pracować 9 lat temu, dyrektorem jestem od 5 lat. Jest kilka typów dyrektorów, konkretniej ujmując jestem Design Associate Director (dyrektor ds. projektów), więc moim obowiązkiem jest odpowiedzialność za projektowanie i prowadzenie projektów. Associate (asocjant) ma pod sobą maksymalnie dwa obiekty, ode mnie oczekuje się prowadzenia wielu więcej. Ja prowadzę aktualnie siedem.

Jak łączysz pracę nad tak wieloma projektami. Jako studentka potrafię skupić się na maksymalnie trzech, aby zrobić je naprawdę dobrze. To skomplikowane prowadzić ich aż siedem, masz godzinę na spotkaniew sprawie jednego konceptu, następnie przechodzisz do innego. Jak przestawiasz swoje myśli?

Przestawienie się nie jest najtrudniejszą częścią. Dla mnie najcięższe było odnaleźć się w nowej roli leadera, kiedy ponosi się całkowitą odpowiedzialność za wszystkie projekty, zamiast pracować nad jednym. Najważniejsze jest mieć obrany główny cel, mieć kogoś do współpracy, kto ma zasady i poczucie odpowiedzialności, komu można zaufać. To jest dla mnie największa zmiana – „przeskakiwanie” między nimi jest koniecznością i po pewnym czasie staje to się twoją drugą naturą, aby zawsze mieć świeże spojrzenie i pobudzony umysł do każdego projektu indywidualnie. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy restrykcyjnie trzymam się swojego kalendarza, co oznacza codzienne spotkania z grupami projektowymi i poświęcaniu odpowiednio tyle samo czasu na każde z zadań projektowych.

Praktyki architektoniczne w pracowni SOM w Chicago

i

Autor: archiwum serwisu Biblioteka materiałów biura SOM w Chicago; Fot. Evan Thomas/ archiwum SOM

Jak zarządza się tak dużą firmą, kiedy pracuje w niej 300 osób?

W SOM panuje podział na mniejsze studia, w każdym z nich jest około 30 osób, które tworzą zespół. Na co dzień współpracuję tylko ze swoim studiem i nie odczuwam tej liczby.

Jakie cechy powinno się posiadać by pracować w Twoim zespole?

Dla mnie najlepszym pracownikiem jest ten, kto potrafi odnaleźć się w każdym zadaniu oraz posiada umiejętności w posługiwaniu się różnymi narzędziami. Trudno pracuje się z młodymi specjalistami, którzy skupiając się na swojej dziedzinie, nie potrafią odnaleźć się w interdyscyplinarnej pracy.

Gdy młodzi ludzie dołączają do Was ważne jest, aby umieli posługiwać się programami czy bardziej liczy się kreatywność?

Najważniejszą rzeczą jest, aby po skończeniu studiów posiadać umiejętność krytycznego myślenia i to, aby mieć dobre oko – wiesz wtedy co jest dobre, a co złe. Nie jest to poczucie smaku, lecz wyczucie oczywistych zasad jak proporcje, skala, piękno. To są podstawowe narzędzia do rozumienia architektury. Mówiąc o narzędziach do projektowania – dobrze, jeżeli posiadasz takie umiejętności, ale także naszym zadaniem jest szkolenie ludzi w tym zakresie. Nie trzeba znać Revita i wykonywać fotorealistycznych wizualizacji 3D. Uczymy jak używać tych narzędzi w odpowiedni sposób. Jeżeli wydajesz się w czymś dobry, stopniowo dostajesz więcej zadań z danego zakresu do momentu, kiedy osiągniesz całkowitą tego sprawność w tej dziedzinie.

Pozyskujecie dużych klientów z konkursów. Czy są to inwestorzy, którzy Wam zaufali?

To mieszanka obu. Robimy dużo konkursów, dużo projektów wysokiego profilu – masterplany, wieżowce i wielkoskalowe budynki publiczne. Pracujemy z Greenland Group, to przodujący, drugi największy deweloper w Chinach. Przez cztery lata od kiedy jestem w tym studio zrobiliśmy dla nich sześć projektów. Musimy za każdym razem dawać z siebie wszystko, ponieważ klienci wracają.

Bazując na Twoim życiowym doświadczeniu, jakie masz rady dla młodych architektów?

Nie siedź cicho, mając możliwość, rób więcej niż to czego oczekują od Ciebie, jeśli masz pomysł cenny dla projektu przekaż go swojemu szefowi. Zabieraj głos, uczestnicz w dyskusjach. Nie jestem utalentowanym architektem, jestem bardzo ciężko pracującym architektem. Znalezienie się w punkcie, w którym jestem zajeło mi bardzo dużo czasu – musiałem pracować więcej niż każdy inny.

Rozmawiała Klaudia Gołaszewska