Sport zawsze był ważny w moim życiu. Najpierw wioślarstwo, potem skitoury, biegi długodystansowe, aż wreszcie połknąłem bakcyla kolarstwa. Dziś myślę, że gdybym nie był architektem, chciałbym być zawodowym kolarzem. Na rower wsiadłem tak naprawdę w wyniku poważnej kontuzji, która wyłączyła mnie z biegania. Wcześniej to było tylko uzupełnienie treningu. Nagle odkryłem, że w Polsce kolarstwo, w wymiarze amatorskim, ma się świetnie! Są całe rzesze kolarzy, dla Tatry w jeden dzień Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa to wycieczka z mamą do Doliny Strążyskiej w Tatrach. Udało się nam dotrzeć do wodospadu Siklawica. Do dziś pamiętam, jaki wydał mi się ogromny i piękny. Później często wracałem w góry. Uprawiałem wspinaczkę skałkową i ścigałem się w zawodach skitourowych. Zwieńczeniem sportowej przygody był Bieg Granią Tatr. Trasa ma 70 kilometrów długości, a suma przewyższeń wynosi prawie 5000 metrów.
Czy jako pięcioletni miłośnik gór mógłbym sobie wyktórych sobotnie i niedzielne „warszawskie rondo” czy „kolarski czwartek” to swego rodzaju święto. Oprócz tego, że regularnie uprawiam kolarstwo, jestem też zapalonym kibicem. Pewnie dlatego duet komentatorów Jaroński – Wyrzykowski od zawsze obecny jest w mojej sportowej świadomości. To ich wspólnym głosem opowiadana jest historia tej dyscypliny sportu, a ich komentarz łączy się nierozerwalnie z ruchomym obrazem kolarskich potyczek, tworząc jedyną w swoim rodzaju sportową transmisję. RACH-CIACH-CIACH, czyli PCHAMY, PCHAMY! stanowi żywy dialog pomiędzy dwoma mistrzami słowa, którzy potrafią w niepowtarzalny sposób poprowadzić widza przez najbardziej emocjonujące etapy wielkich tourów. Spektakl sportowy w ich wydaniu to połączenie ogromnej wiedzy, wieloletniego doświadczenia, wspaniałego języka i humoru. Gdy słucham tych komentarzy, mam wrażenie jakby kolejne wydarzenie sportowe było dla nich tylko pretekstem do tego, żeby się spotkać i świetnie bawić. Książka doskonale oddaje klimat ich relacji.