zawód

Czy polscy architekci i architektki zarabiają zbyt mało? Komentarze najbardziej wpływowych pracowni

2024-08-21 14:39

W ślad za lipcowym tematem numeru naszego pisma poprosiliśmy najbardziej wpływowe polskie pracownie architektoniczne oraz wybrane przez nas osoby o odpowiedź na cztery pytania dotyczące wartości pracy architektów w Polsce. Publikujemy pierwszą część nadesłanych odpowiedzi.

Spacer po Galerii PLATO z Robertem Koniecznym

Spis treści

  1. Pytania zadane pracowniom
  2. Czy polscy architekci i architektki zarabiają zbyt mało?
  3. W jaki sposób wysokość wynagrodzeń wpływa na kondycję zawodu? 
  4. Jakie działania powinny zostać niezwłocznie podjęte, aby doprowadzić do poprawy zarobków w branży? 
  5. Kto - Państwa zdaniem - powinien podjąć te działania?
Pałac Krasińskich 24

i

Autor: Szymon Starnawski 24 | Salę Kariatyd odrestaurowano w całości, począwszy od mozaiki parkietowej przez wszystkie sztukaterie, pilastry, stiuki, rzeźby i bogato zdobione sklepienie

Pytania zadane pracowniom

Zadaliśmy pracowniom cztery pytania:

  1. Czy zgadzają się Państwo z wnioskiem, ze polscy architekci i architektki zarabiają zbyt mało? 
  2. W jaki sposób wysokość wynagrodzeń wpływa na kondycję zawodu? 
  3. Jakie działania powinny zostać niezwłocznie podjęte, aby doprowadzić do poprawy zarobków w branży?
  4. Kto - Państwa zdaniem - powinien podjąć te działania?

Poniżej publikujemy pierwszą część nadesłanych odpowiedzi. Wśród ich autorów znajdują się:

  • Bartek Bajon oraz Katarzyna Cynka-Bajon, PL.Architekci;
  • Tomasz Konior, Konior Studio;
  • Krzysztof Koszewski, Dziekan Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej;
  • Aleksandra Wasilkowska; Pracownia Architektoniczna Aleksandra Wasilkowska;
  • Szymon Wojciechowski, APA Wojciechowski Architekci

W naszej dyskusji o wartości pracy architekta na naszej stronie www dostępne są obecnie dwa materiały

Czy polscy architekci i architektki zarabiają zbyt mało?

Bartek Bajon: Niestety patrząc na to całościowo trzeba się z tym zgodzić i za pewne jest to pogląd zdecydowanej większości architektów. Wszyscy wiemy, że nasza praca to nie tylko projektowanie. To wiedza z zakresu budownictwa, przepisów pranych i to ciągle pogłębiana. Jesteśmy negocjatorami, handlowcami i psychologami, ekonomistami – by przekonywać do naszych rozwiązań. Musimy umieć rozmawiać z klientami, urzędami, ale też ze zwykłymi wykonawcami na budowie. Jednak wszystko to są umiejętności miękkie, co dla przeciętnego klienta są mniej ważne czy też mniej zauważalne niż praca płytkarza, hydraulika czy elektryka. Specyfika naszej pracowni to przede wszystkim domy jednorodzinne z wnętrzami. Jesteśmy na początku całego procesu, i właściwe to tu klient spotyka się pierwszy raz z wyższą ceną. Analizuje ją, „ogląda z każdej strony”, umowę konsultuje z prawnikiem, A późnej – jak wymieniamy się doświadczaniem z innymi architektami - jak toczy się budowa i ma już w pewnym momencie jej dość, akceptuje wyceny wykonawców (często wyższe niż wycena projektu) prawie że bez negocjacji czy umowy – ciesząc się tylko, że ma wykonawcę.

W pierwszym półroczu zrobiliśmy ponad 90 ofert na projekty domów. Zdecydowana większość nawet na nią nie odpisała. Część podziękowała, ale nie spodziewała się takiej kwoty. Co ciekawe – podpisaliśmy umowy nie tylko na duże domy w milionowych budżetach, ale też na małe w „normalnych” kwotach. Są wiec klienci – którzy rozumieją, że architekt nie jest tylko „kimś koniecznym” by dostać pozwolenie na budowę, ale widzą w nim partnera po swojej stronie; który swym doświadczaniem zaprojektuje im nie tylko dom, ale bezpiecznie i dbając o ich budżet przeprowadzi ich przez cały proces budowy. I myślę, że właśnie budowanie tej świadomości wśród osób chcących się budować, jest kluczowe, by nasz zawód był inaczej postrzegany, a dzięki temu lepiej wyceniany.

Krzysztof Koszewski: Zdecydowanie tak. I nie chodzi tu o same zarobki architektów (choć finalnie problem się na nie przekłada), tylko wartości kontraktów i absolutną dowolność w kształtowaniu stawek. Sformułowałbym to tak: architekci i architektki otrzymują niewystarczające wynagrodzenie za swoją pracę. "Zarabiają zbyt mało" sugeruje, że walka toczy się o to, by się wzbogacili. Otóż nie - walka toczy się o to, by mieli godne warunki do projektowania przyjaznej wszystkim przestrzeni.

Tomasz Konior: To jest daleko idące uproszczenie. Każdy chciałby zarabiać więcej. Przede wszystkim powinniśmy domagać się odpowiedniego wynagrodzenia za jakość wykonanej pracy. Ta bywa różna. Co gorsza brakuje obiektywnych kryteriów jakościowej oceny naszej pracy. Dopóki nie nadrobimy zaległości w szerokim pojęciu standardów pracy architekta dopóty rozmowa o wynagrodzeniach będzie jałowa.

Aleksandra Wasilkowska: Tak. Szczególnie na polu zamówień publicznych. Budynki użyteczności publicznej powinny być zaprojektowane na najwyższym poziomie przez najlepszych architektów, także tych młodych rozpoczynających praktykę. Najlepsze biura i utalentowani architekci niezwykle rzadko biorą udział w przetargach, ponieważ głównym kryterium jest niska cena, a nie jakość, talent czy doświadczenie. Z kolei młodzi architekci nie mogą brać udziału w przetargach, ponieważ nie mają na koncie zrealizowanych budynków. System przetargów jest do całkowitej naprawy. 

Szymon Wojciechowski: Zdecydowanie tak! Polskie firmy architektoniczne zarabiają zbyt mało i rynek jest trudny, co przekłada się na wynagrodzenia architektek i architektów oraz twórczość.

Czytaj też:

W jaki sposób wysokość wynagrodzeń wpływa na kondycję zawodu? 

Katarzyna Cynka-Bajon: Ceny prac projektowych mają ogromny wpływ na jakość wykonania projektu jak i całą kondycję zawodu. Niskie ceny usług powodują, że architekt, aby utrzymać się na rynku, tych projektów musi wykonywać o wiele więcej.

Targ Błonie z nominacją do Mies van der Rohe Awards

i

Autor: Nate Cook

Niebezpieczeństwem jest wykonywanie projektów w skali masowej i w bardzo szybkim tempie, bo ma to wpływ na obniżenie jakości, prawdopodobieństwo błędów projektowych i ograniczenie szczegółowości opracowania. W dłuższej perspektywie pojawi się więc poczucie wypalenia zawodowego, ponieważ będziemy przeciążeni pracą. Tak jak zwracał uwagę Bartek Bajon, niedocenienie naszego zawodu, jest naprawdę frustrujące. Polskiemu inwestorowi jeszcze trudno zrozumieć, że praca kreatywna także powinna być godnie wynagradzana.

Zgubnym w naszym zawodzie jest to, że niestety architekt to często pasjonata i ma misję zmieniania „świata na lepsze”, często kosztem godnego wynagrodzenia. Kolejnym negatywnym czynnikiem wpływającym na kondycje zawodu jest ilość studentów przyjmowanych na wydziały Architektury. Z danych Politechniki Poznańskiej wynika, że na Wydziale Architektury studiuje 1100 studentów (I i II stopnia), co daje rok rocznie około 200 absolwentów na Wielkopolskę. Rynek nie jest w stanie wchłonąć tylu młodych ludzi. Do tego zauważalny jest trend sfeminizowania wydziału (ok 80% studentek). Nie, że jest to minus, ale może wygląda na to, iż mężczyźni wiedząc, że poziom zarobków jest bardzo niski a rynek „zapełniony” - wolą studiować IT? Wniosek nasuwa się sam.

Aby w Polsce godnie żyć i zarabiać, lepiej być architektem IT niż mgr inż. architektem.

Krzysztof Koszewski: Zdecydowanie negatywnie. Mamy informacje na temat frustracji absolwentów, którzy zarabiają zdecydowanie gorzej, niż ich koleżanki i koledzy z tej samej uczelni. Zaś próby domknięcia prac projektowych w niskim budżecie skutkują oczywistym obniżeniem ich jakości (albo dokładaniem do zleceń, jeśli tę jakość chce się utrzymać). Obniżenie jakości wpływa na postrzeganie zawodu, zaś w perspektywie długoterminowej na jakość życia nas wszystkich. Pora się poważnie zastanowić, jak w kontekście wysokości wynagrodzeń broni się określenie „zawód zaufania publicznego” i czy nie wygląda to na zobowiązanie zdecydowanie jednostronne - po stronie architektów.

Tomasz Konior: Można odwrócić pytanie: w jaki sposób kondycja zawodu wpływa na wysokość wynagrodzenia. Porozmawiajmy o zawodowych standardach: wzajemnym szacunku, przygotowaniu do zawodu, szeroko rozumianej edukacji, regulacjach prawnych, odpowiedzialności za społeczne skutki naszej pracy.

Aleksandra Wasilkowska: Przede wszystkim wpływa na niską jakość architektury publicznej projektowanej w pośpiechu bez przemyślanych detali. Dobra architektura, która wymaga czasu powstaje głównie na rynku prywatnym i jest to architektura komercyjna. A to budynki użyteczności publicznej, które z natury są bardziej inkluzywne powinny być lepiej zaprojektowane. Niestety powstają w większości w oparciu o przetargi, kryterium najniższej ceny i krótki termin. W związku z tym większość budynków publicznych powstałych w przetargach jest projektowana byle jak. Efekt jest taki, że dostęp do dobrej architektury ma bogatsza część społeczeństwa, co jest niesprawiedliwe i wykluczające. Prawo do dobrej architektury powinni mieć wszyscy niezależnie od statusu.

Szymon Wojciechowski: W sposób oczywisty wpływa negatywnie. Tworzymy projekty w pośpiechu, idziemy na kompromisy. Nie jesteśmy w stanie płacić pracującym u nas architektkom i architektom tyle, na ile zasługują, co powoduje, że wielu z nich staje przed alternatywą: zostaje w zawodzie czy, wykorzystując nabyte kompetencje, idzie na przykład do dewelopera, gdzie od ręki dostaję dwa razy więcej…

Zobacz też:

Jakie działania powinny zostać niezwłocznie podjęte, aby doprowadzić do poprawy zarobków w branży? 

Bartek Bajon: Patrząc z naszej perspektywy – pracowni projektującej domy, myślę, że cały rynek zepsuty jest dostępnością „projektów gotowych” a zwłaszcza ich cenami. Pomijając ich wartość architektoniczną – jest to jawne pokazanie, że projekt architektoniczny JEST i MOŻE BYĆ TANI. Jeśli jesteś jakąś informacją cenową bombardowany przez prawie 30 lat, to ta świadomość zostaje w głowach potencjalnych inwestorów. Sami sobie zgotowaliśmy ten los. Podobnie jest z „projektami wnętrz” – często otrzymywanymi za darmo, byle materiały zostały zakupione w danym sklepie.

Czy da się to zmienić? Czy da się zakazać sprzedaż domów typowych lub podnieść ich ceny? My tego nie zrobimy – musi być na to jakiś odgórna regulacja. Czemu inne zawody zaufania publicznego (lekarze, prawnicy) potrafią trzymać się jakiegoś cennika, a w naszym zawodzie to niemożliwe?

Krzysztof Koszewski: Najbardziej oczywistym działaniem - choć nie najprostszym - jest zadbanie o godziwe stawki w odniesieniu do inwestycji sektora publicznego. Rozporządzenie Ministra Rozwoju i Technologii z 2021 roku określa wprawdzie stawki za prace projektowe, ale są to wyłącznie wytyczne do sporządzania kosztorysów inwestycji publicznych, na przykład w kontekście zamówień publicznych. Mówiąc krótko: jeśli uznajemy przestrzeń za wspólną wartość, której jakość wpływa na dobrostan społeczeństwa, to powinniśmy postawić na tę jakość i zrezygnować z ceny jako kryterium w wyborze projektanta w takich inwestycjach. Przecież i tak przy planowaniu inwestycji publicznych trzeba zarezerwować środki także na projekt w myśl stawek we wspomnianym rozporządzeniu. Patologiczna sytuacja na rynku usług projektowych powoduje, że wszyscy przyzwyczaili się, że na tej - niewielkiej przecież - części kosztów inwestycji łatwo zaoszczędzić, a już najłatwiej na składowej odnoszącej się do honorarium architekta. Może w końcu powinniśmy wspólnie uznać i jasno to powiedzieć, że nie stać nas na takie oszczędności. I nie chodzi tu o sztandarowe projekty, które są oczkiem w głowie dużych pracowni. Chodzi o cala masę mniejszych, a przecież ważnych inwestycji, tych które tworzą nasz krajobraz kulturowy. Tych, które rzadko docierają na łamy pism architektonicznych. Od tego trzeba zacząć, licząc, że dobre praktyki dotyczące wartości pracy architekta przeniosą się także do sektora prywatnego.

Tomasz Konior: Odpowiedź wiąże się z poprzednimi pytaniami. Aby wzrosły zarobki „w branży” konieczna jest poprawa pozycji zawodowej architektów, świadomość jej odpowiedzialności i realne tego konsekwencje. To proces na pokolenia. Zacznijmy od podniesienia poziomu dyskusji w środowisku.

Aleksandra Wasilkowska: Powinno zmienić się zasady przetargów i ustawę o zamówieniach publicznych. Honorarium za projekt w przetargu powinno być ustalone z góry np. na poziomie 6-10% budżetu inwestycji. Kryterium wyboru architektki powinno być portfolio i to niekoniecznie zrealizowanych projektów. W ten sposób działają przetargi w Belgii, w związku z tym najlepsi architekci chętnie biorą udział w przetargach publicznych, ich projekty są bardzo dobre, dostają nagrody i belgijska architektura publiczna jest w tej chwili uznawana za reprezentującą najlepszy poziom w Europie.

Oprócz tego powinno się zmienić zasady wynagrodzeń stażystów i studentów. Praktyki studenckie na 3 i 4 roku należy traktować jako element kształcenia, a nie pracy. 

Za kształcenie podczas studiów powinno płacić Uczelnia i Ministerstwo Edukacji, a nie prywatne pracownie. To zdecydowanie poprawiłoby i ustabilizowało warunki studentów architektury. 

Szymon Wojciechowski: Nie bardzo widzę łatwą drogę wyjścia. Atrakcyjność zawodu: bo to jest bardzo atrakcyjny - poza tym jednym, monetarnym aspektem – zawód, powoduje, że na rynku mamy nadpodaż usług architektonicznych. Niestety nie bardzo wyobrażam sobie w najbliższym czasie sytuację pełnej solidarności, w której wszyscy odmawiamy wykonania usługi poniżej określonego progu wynagrodzenia. Ale warto rozmawiać.

Natomiast, pierwszym krokiem, który wydaje się do zrobienia, są rozmowy z władzami – państwowymi i samorządowymi – by wynagrodzenia za budownictwo finansowane publicznie było przyzwoite. Wtedy należałoby ustalić standard usługi – precyzyjnie co się za daną cenę dostaje. Bez regulacji państwowych czy minimum samorządowych, każdy z decydentów wybierających nie najtańszą ofertę naraziłby się na zarzut niegospodarności; wiadomo, polityka. Trzeba jednak pamiętać, że zamówienia z pieniędzy publicznych to tylko niewielka część rynku; ale może ustanowiłoby to jakieś standardy dla innych…

Zobacz też:

Kto - Państwa zdaniem - powinien podjąć te działania?

Katarzyna Cynka-Bajon: Jeśli każdy Architekt będzie adekwatnie do poniesionej pracy i wysokiej jakości produktu, wyceniać swoje usługi, rynek zauważy, że tego typu praca kosztuje. Ważnym działaniem jest obligatoryjne wprowadzenie cennika usług projektowych. Mamy cenniki Izby Architektów RP czy SARP (pomijamy, że dość archiwalne), jednakże nijak mają się on do rzeczywistości. Nie wspominając już postępowań przetargowych i zapytań ofertowych publicznych, gdzie głównym wskaźnikiem wyboru Pracowni jest cena! Regulamin Honorarium Architekta, powinien był uwzględniany właśnie we wszystkich wycenach, tych publicznych jak i prywatnych.

Dodatkowo problem zawodu architekta powinien być poruszany już na szczeblu ministerialnym. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wprowadzając ograniczenia studentów na wydziałach w znacznym stopniu przyczyniłoby się do podniesienia jakości zawodu i polepszenia warunków ekonomicznych projektantów.

Jako pracownia, otrzymujemy tygodniowo od kilku do kilkunastu zapytań o pracę lub chęć odbycia praktyki. Średnia wieku tych ludzi to 22-28 lat. W Poznaniu nie ma aż tak wiele pracowni, aby te osoby mogły znaleźć godne zatrudnienie. Przez pierwsze lata ich zarobki niestety będą „głodowe”. Nierzadko ten młody człowiek chcąc się utrzymać, dorabia sobie na prywatnym projektowaniu po godzinach. Wracam do wcześniejszej wypowiedzi: nadmiar pracy za niską płacę = szybkie wypalenie i ogromna frustracja.

Dodatkowo przy takiej skali absolwentów zawsze będzie miała miejsce nieczysta konkurencja i zaniżanie cen usług. To uczelnie powinny wpajać już studentom jak chronić nasze środowisko architektów i szanować siebie nawzajem (szczególnie poprzez właściwe wyceny usług). Znamy to przysłowie wszyscy: Czym skorupka za młodu nasiąknie…

Krzysztof Koszewski: Instytucją umocowaną w systemie prawnym jest Izba Architektów. Wszyscy pozostali - SARP, uczelnie, prasa branżowa - mogą na ten temat prowadzić dyskusje (jak widać, prowadzą) i nagłaśniać problem, ale narzędzia w ręku ma Izba Architektów.

Tomasz Konior: Oczywiście każdy z nas, podejmując zawodowe decyzje. Instytucjonalnie: wszystkie organizacje związane z projektowaniem, budowaniem, użytkowaniem architektury. W pierwszej kolejności organizacje zawodowe: IARP, SARP, NIAiU.

Aleksandra Wasilkowska: Izba architektów Polskich powinna wpłynąć na Ministerstwo i ustawę o zamówieniach publicznych i nowe zasady przetargów publicznych z honorariami ustalonymi z góry na odpowiednim poziomie (przykład Belgijski). Wydziały Architektury powinny pozyskać pieniądze w Ministerstwie na wynagrodzenia staży (przykład Francuski).

Szymon Wojciechowski: Izba, SARP, my wszyscy…

Czytaj też:

Listen to "Murowane starcie" on Spreaker.