Spis treści
- Po odwilży do Polski wkracza kolor
- Pierwszy Mister Warszawy. Edycja 1959
- Przestronne mieszkania powyżej normatywu, schrony w piwnicach
- Mondrian i Gutt na elewacji
- Trudne losy Tygrysów w Polsce. Blok dziś
Po odwilży do Polski wkracza kolor
Lata 50. w Polsce nie kojarzą się raczej z nowoczesną, lekką architekturą i kolorem. To zasługa ociężałego, monumentalnego socrealizmu, który obowiązywał w architekturze tylko kilka lat, a przyćmił całą dekadę. Tymczasem, jeżeli dziś mamy przed sobą blok wybudowany w okolicach 1958 czy 1959 roku (poza osiedlem), możemy z dużą pewnością założyć, że:
- wyglądał wtedy o wiele lepiej niż obecnie,
- przeszklenia parteru (jeżeli posiada) nadawały mu lekkości i wielkomiejskiego charakteru,
- jego elewacja była kolorowa.
W zachowywaniu kolorowych plomb z tego czasu wyspecjalizował się Kraków, w którym do dziś znajdziemy przynajmniej kilka takich budynków (choć bez przeszklonych parterów usługowo-handlowych). Są to m.in. Dom Stu Balkonów oraz plomba na ul. Mazowieckiej.

i
Dom Stu Balkonów, który widać na zdjęciu powyżej, może nam dziś posłużyć do wyobrażenia sobie, jak według zamysłu architektów miał wyglądać blok na Kredytowej 8 w Warszawie. Pierwotny plan zakładał bowiem, że zyska on żółto-niebieską elewację poprzecinaną jedynie cegłą cementową i przełamaną czerwonymi skrzynkami na rośliny zamontowanymi na balkonach. Koncepcję tę uwieczniono na okładce Architektury z 1960 roku (nr 5).
Na jej łamach, jeden z trzech architektów budynku, Eugeniusz Wierzbicki, opisywał projekt i oceniał efekt końcowy. Właśnie mijał rok od ukończenia budowy. Przez braki materiałowe, na elewacji zabrakło koloru żółtego. Zastąpiono go bielą.

i
Gdyby budynek na Kredytowej 8 zyskał dziś takie kolory, okrzyknięto by efekt pastelozą. Tak właśnie było w przypadku Domu Stu Balkonów, kiedy odświeżono oryginalne kolory. Tymczasem to nie pasteloza, a modernizm.
Po odwilży w 1956 roku architekci wreszcie mogli rozwinąć skrzydła związane socjalistyczną treścią i narodową formą. W całej Polsce zaczęły powstawać budynki nowoczesne. Z przeszkleniami, kolorami, malowidłami naściennymi w kawiarniach i sklepach otwierających się w wysokich, nierzadko dwupoziomowych parterach. Wieczorem miasta zaczęły rozświetlać kolorowe neony.
Pierwszy Mister Warszawy. Edycja 1959
Blok Tygrysów - pod taką nazwą działał trzyosobowy zespół projektowy architektów Wacława Kłyszewskiego, Jerzego Mokrzyńskiego i Eugeniusza Wierzbickiego - zaczęto budować w 1957 roku. Ukończono dwa lata później, w 1959. Był to rok, w którym gazeta Życie Warszawy zainaugurowała słynny już konkurs na Mistera Warszawy - na najpiękniejszy dom roku. Narożny blok z kolorowymi akcentami na Kredytowej go wygrał.
Zobacz wszystkie budynki, które w ciągu 20 lat wygrywały tytuł Mistera Warszawy:
Przestronne mieszkania powyżej normatywu, schrony w piwnicach
W imię maksymalizowania wydajności, ustalany przez władzę normatyw dyktował w polskim budownictwie maksymalny metraż dla przestrzeni mieszkalnej. Nie tylko w blokach, ale i w domach.
Zobacz także: Domy-grzyby, czyli jak Warszawiacy obchodzili komunistyczne przepisy budowlane
Mieszkania w bloku przy Kredytowej były jednak większe, a sufity wyższe - dostosowano go bowiem do gabarytów sąsiedniej kamienicy. Kuchnie oddano mieszkańcom już umeblowane, a łazienki wykończone kafelkami i farbą olejną. We wnęki wprawiono szafy, a pod sufitami zamontowano pawlacze. Na podłogach położono parkiet dębowy.
Rozplanowano tu aż 45 mieszkań 5-osobowych (trzy pokoje) i 23 mieszkania 2-osobowe (jeden pokój). Do dyspozycji mieszkańców oddano jeszcze piwnice, dwie pralnie, pięć suszarni oraz... schrony. A do tego pięć pracowni artystycznych na strychu i przestrzeń na siedem garaży (wybudowano je później własnym sumptem). Zainstalowano aż cztery windy oraz zsypy na śmieci. Na parterze przewidziano przestrzeń dla sklepów.
W zdobyciu tytułu Mistera, oprócz kolorowej elewacji, musiało też pomóc otoczenie - w ramach projektu wykończono od razu drogi dojazdowe, zieleń i chodniki - w tamtych czasach wcale nie było to tak oczywiste. Podobnie zresztą, jak i dziś. Wierzbicki załamywał później ręce nad stanem krzewów zniszczonych przez bawiące się dzieci w zaledwie rok.

i

i
Mondrian i Gutt na elewacji
W projekcie mondrianowskie kolory, żółty, niebieski i czerwony uzupełniono innym charakterystycznym elementem - stosowaną przez Romualda Gutta na warszawskich przedwojennych gmachach szarą cegłę.
Można stwierdzić, że cegła cementowa na elewacjach w zestawieniu z kolorowymi tynkami daje równie pozytywny efekt jak cegła sylikatowa i należy żałować, że tak popularny przed wojną materiał jest obecnie rzadko stosowany. O tym, jak trudno go osiągnąć, dowodzą pytania wielu architektów: czy stosowaliśmy cegłę sylikatową pomalowaną mlekiem cementowym?
— pisał Wierzbicki w Architekturze. Zespół zaprojektował jeszcze jeden akcent plastyczny - geometryczną mozaikę przy wejściu na klatkę schodową od strony ul. Kredytowej. Jest tu do dziś, choć montaż domofonu okupiła zaburzeniem linii. Ostatecznie trudno określić, jakich kolorów użyto na elewacji. Na archiwalnych zdjęciach w kolorze widać czerwone skrzynki, szarą cegłę i biel. Niebieskie akcenty na zdjęciach mogą jednak wynikać z przebarwień na fotografiach.
Pierwotne projekty kolorystyczne w późniejszym okresie uległy zmianie z powodu braku odpowiednich farb i zostały zmodyfikowane w związku z realnymi możliwościami.

i
Trudne losy Tygrysów w Polsce. Blok dziś
Projekty Tygrysów nie mają szczęścia. Mimo że zespół był to wybitny, obecni właściciele i zarządcy ich budynków, zdają się nie doceniać ich wizji architektonicznej. Być może jedynym wyjątkiem jest dawny Dom Partii. Najsłynniejszy projekt zespołu, Dworzec w Katowicach, został wyburzony (choć oficjalnie rozbiórkę nazwano "przebudową"). Znikają też inne ich projekty - czasem w całości, czasem przebudowane poza granice rozpoznawalności.
I blok na Kredytowej, mimo że zachował swoją mozaikę, stracił kolory oraz szarą cegłę cementową, którą zachowano podczas termomodernizacji jedynie jako detal loggi i pojedynczych pasów. Czerwone skrzynki zniknęły; przypominają o nich puste haki. Na budynku nadal wisi tablica upamiętniająca nadanie budynkowi tytułu Mistera Warszawy. Cech, które w 1959 roku go wyróżniały, już w większości nie ma.
Metryczka
- Architekci: Wacław Kłyszewski, Jerzy Mokrzyński, Eugeniusz Wierzbicki (Tygrysy) / Miastoprojekt Warszawa Śródmieście (1956)
- współpraca: architekci Tadeusz Majewski, Wacław Suchocki, Tadeusz Küntzler - opracowanie projektu, nadzór autorski,
- konstrukcja: inż. S. Łojkuć,
- instalacje elektryczne: inż. S. Czajkowski,
- instalacje wodociągowo-kanalizacyjne: inż. J. Doboszyński,
- instalacje centralnego ogrzewania: inż. A. Golba,
- inwestor: Dyrekcja Budowy Osiedli Robotniczych Wschód,
- budowa: Przedsiębiorstwo Budownictwa Miejskiego Śródmieście (1957-1959).
Źródło: Architektura (nr 5, 1960 r.)
- Kto i dlaczego zakaże Ci budowy nowego domu?
- Piotr Grochowski. Architekt, który bywa przedsiębiorcą
- Ahrend. Przyszłość biur jest cicha, modułowa i używana
- Groza, propaganda i odszpecanie. Architektura nazistowska
- Fest Srogi Familok: kulisy reportażu o katowickiej Superjednostce
- Equitone. Pracujemy z architektami i dla architektów
- Produkt mieszkaniopodobny
- Michał Sikorski. Architektura z odzysku
- Przemo Łukasik i Łukasz Zagała: Misja, prawo, kapitalizm
- Kamil Domachowski. W kontekście i w emocji.
- Ewa Kuryłowicz: o praktyce i teorii.
- Michał Murawski: Budynek z ideologią
- Anna Cymer: Ależ to jest brzydkie!
- Szymon Wojciechowski - Architektura jako biznes
- Humanscale. Czy umiesz dobrze siedzieć?
- Grzegorz Piątek. Słuszne piękno architektury
- Robert Konieczny: architektura i opowieści
- Konkursowa odwaga Moniki Arczyńskiej
- Pracujemy nad tym! Nowy prezes SARP o architektonicznych wyzwaniach
- Aleksandra Wasilkowska: Nisza w centrum uwagi
