Spis treści
- Po co rozbudowa?
- Nie zatrzyma się na idei
- Idea, ideologia czy konieczność?
- Porządnie, harmonijnie, trwale
- TŁO wszystkiego
- Muzeum w procesie
Kiedy 20 grudnia ogłoszono wyniki jednoetapowego konkursu, w mediach społecznościowych – bo tam głównie toczyła się dyskusja – zawrzało. Jak powiedział w rozmowie z nami autor zwycięskiego projektu – Michał Sikorski z warszawskiej pracowni TŁO – przysłuchuje się jej z ciekawością i spokojem. Spotkanie zorganizowane wczoraj w Muzeum Architektury było pierwszą okazją do skonfrontowania odmiennych opinii o projekcie w rzeczywistości – pomiędzy mieszkańcami, architektami, aktywistami i urzędnikami. Emocje towarzyszyły również trzydniowym obradom sądu konkursowego – jego członkowie także nie byli w swojej decyzji jednomyślni.
Czytaj także: Nowe Muzeum Architektury we Wrocławiu. Czy tak wygląda przyszłość architektury?

i
Po co rozbudowa?
Jak zaznaczył członek jury konkursu i dyrektor placówki, Michał Duda:
Rozmowy o tym, jak zmodernizować i rozbudować muzeum, prowadzimy w naszej instytucji mniej więcej od lat 60., co może się wydawać paradoksem, ponieważ Muzeum Architektury powstało w 1965 roku.
Przypomniał, że umiejscowienie jej w pobernardyńskim klasztorze było pomysłem świetnym, bo muzeum było potrzebne, ale wtedy chyba nie wszyscy wiedzieli, jaki powinno mieć ono szczegółowy program funkcjonalny - zwłaszcza, że brakowało punktów odniesienia: była to dopiero trzecia tego rodzaju instytucja na świecie. Ta refleksja wróciła w drugim etapie rozbudowy, kiedy w latach 70. otwarto kościół i przy tej okazji mocniej zaczęto się zastanawiać nad tym, jak zmieścić tam magazyn zbiorów. Z tym problemem placówka boryka się do dziś i to w coraz większej skali, bo np. skrawków papieru dokumentujących badania myśli architektonicznej jest w muzeum około miliona. Trzymane są w co najmniej dwóch siedzibach i dodatkowym magazynie. Oprócz tej infrastrukturalnej potrzeby organizatorzy konkursu byli świadomi jeszcze dwóch innych.
Istotna była myśl, która towarzyszy władzom instytucji od lat 90., żeby stworzyć lepsze miejsce dla odwiedzających, do którego przychodzi się nie tylko na wystawy czy wykłady, lecz żeby po prostu pobyć, posiedzieć w kawiarni, księgarni czy na dziedzińcu. Trzecią potrzebą było podniesienie standardu wystaw czasowych, i w tym przypadku mają nad sobą szklany sufit w postaci regulacji konserwatorskich.
Michał Duda zaznaczył, że prób modernizacyjnych, eksperymentów myślowych, konkursów i prac studialnych było wiele, testujących także wszystkie możliwe kierunki rozbudowy, z wyjątkiem strony zachodniej, gdzie przebiega ul. Bernardyńska. I z nich wszystkich zaczerpnęli, przygotowując konkurs ogłoszony w 2024 roku. Analizując niezrealizowany projekt konkursowy Antoniego Domicza z 2005 roku, doszli np. do wniosku, że najbardziej optymalna będzie rozbudowa przy skwerze od strony skrzyżowania ulic Słowackiego z Bernardyńską. To pozwoli połączyć stare z nowym. Pod ziemią.

i
Dyrektor muzeum mówił o tym, że w zasadzie cały ubiegły rok spędzili na szukaniu odpowiedzi na to, jakie powinno być muzeum – najpierw z pracownikami muzeum o potrzebach ich i użytkowników, potem z ekologami, botanikami, żeby zdiagnozować, jak nie nadszarpnąć zieleni i co może urosnąć i nie uschnąć w grubej warstwie humusu kryjącej gruz. Ekspertyzy miasta wykazały, że drzewa na takim gruncie, w tym starodrzewie, mogą przetrwać maksymalnie 25 lat. Przeprowadzili też trzy studia z pracownią Forum, do ostatniej chwili licząc na to, że nie będzie konieczności rozbudowania placówki, że historyczne mury wytrzymają. Konstruktorzy pozbawili ich złudzeń – na gotyckich sklepieniach nie da się postawić magazynów.
Doszliśmy do tego, że najlepiej działa to, co sprawdziło się 1,5 tys. lat temu. Spotykamy się z zarzutem, że chcemy zasłonić główne wejście – no właśnie nie, bo przenosząc je na zachód, będzie ono otwarte. Bo ta czę miasta się zmienia, sytuowanie wejścia od Galerii Dominikańskiej nie ma już racji bytu.

i
Nie zatrzyma się na idei
Maciej Miłobędzki, przewodniczący sądu konkursowego, zaznaczył:
Ostateczne wygrała praca silna narracyjnie i – przy wszystkich krytycznych uwagach, które zresztą przekażę autorowi projektu (…) – ma jedną zasadniczą zaletę, mianowicie taką, że jest otwarta, że jest to pomysł, kolejny projekt poruszający się w świecie detalu architektonicznego – spolii, czyli elementu dawnych budynków, z których coś można zrobić
I ten proces jest widoczny właśnie w tym budynku, w którym toczy się dyskusja. Najważniejsze w zwycięskim projekcie jest pytanie, jak dobrze wykorzystać detale. A to jego zdaniem będzie bardzo trudne. Zauważył, że bardzo łatwo można zrobić sklejki dosyć tandetnych, przypadkowych detali budowlanych, a to ważne, żeby cały ten przekaz, który gdzieś za tym jeszcze stoi – a jest to on, umownie mówiąc, ekologiczny (…) – nie był tylko hasłem, ale rzeczywistością. Żeby montaż schodów profesora Guta z Ciechocinka, który uwielbiam jako obiekt architektoniczny, nie kosztowała więcej w sensie ekologicznym niż coś co można pozyskać lokalnie. Dodał, że kibicuje laureatowi, aby projekt nie zatrzymał się na samej idei.
Idea, ideologia czy konieczność?
Bogna Świątkowska z Fundacji Bęc Zmiana podkreśla:
Moja rola w sądzie konkursowym polegała na przypominaniu o tym, że muzeum – oprócz wszystkich kwestii związanych z rzemiosłem architektonicznym, zagadnieniami budowlanymi, świadomością tego, jak wygląda geologia tego miejsca – to także pamięć o tym, że jest to bardzo ważne miejsce nie tylko na mapie Wrocławia jako instytucji kulturalnej, lecz także całej Polski. Dlatego, że jest Muzeum Architektury, jedynym w naszym kraju.
Konkurs i sama dyskusja jury jest dla niej znakiem pewnego paradoksu, który obrazuje zwycięska praca. Dziś ścieżki rozwoju architektury wychodzą dużo dalej poza samo zbudowanie budynku.
Czytaj także: Przeorani miastowi. Dyskusja w warszawskiej Galerii Raster
Porządnie, harmonijnie, trwale
Roman Rutkowski przyznaje:
Sędziowałem w 20 konkursach architektonicznych i nigdy nie widziałem konkursu tak trudnego pod względem wyboru (…) Nigdy też emocje nie były tak silne. Uwierzcie mi Państwo, niewiele zabrakło, aby ta praca, która wygrała, nie wygrała tego konkursu
Dodaje też, że nie był zwolennikiem projektu pracowni TŁO.
Uważam, że myśmy w XX wieku świat popsuli, a w XXI wieku się do tego zepsucia dołożyli (…) Przestaliśmy projektować na zasadzie ładnie, porządnie, harmonijnie, trwale, bo jako architekci jesteśmy przytłoczeni głupotami administracyjni, walką z urzędami.
To nie tak, że narracja zawarta w zwycięskim projekcie nie jest dla niego istotna, ale jak zauważył – z jednej strony jest wielkim krytykiem współczesnej architektury walczącej z różnymi upiorami, z drugiej – to ważne, aby udało się konkurs na projekt rozbudowy muzeum, po tak wielu podjętych próbach, w końcu zrealizować.
Inny członek jury, Bartłomiej Świerczewski z Departamentu Zrównoważonego Rozwoju UM Wrocław, zwrócił uwagę na praktyczny wątek – finansowy:
Uważam, że im ta dyskusja będzie szersza, im wyższą będzie mieć temperaturę, tym większą mamy szansę, żeby projekt został zrealizowany. Im o tym obiekcie będzie głośniej, tym łatwiej będzie nam pozyskać środki – nie tylko własne jako gminy, lecz także z zewnątrz.

i
TŁO wszystkiego
Michał Sikorski, lider zwycięskiego zespołu pracowni TŁO, zaprezentował plany przebudowy muzeum - jego zdaniem piekielnie skomplikowanego, ale niezmiernie ciekawego miejsca, choćby przez to, że w Europie jest tylko kilka placówek mieszczących muzea architektury:
Najbardziej widocznym budynkiem, będzie narożnik, paradoksalnie najmniej publiczne miejsce i jednocześnie najbardziej polemiczne, choć najważniejsze moim zdaniem jest to, co będzie się działo we wnętrzu, bo to tutaj toczy się życie. Konkurs uwzględniał odwrócenie całego układu instytucji o 90 stopni i projektowaliśmy w zgodzie z tym założeniem.
Po przeanalizowaniu kontekstu szybko doszli do wniosku, że nie chcą projektować więcej niż jednego poziomu pod ziemią i że zależy im na maksymalnym zaktywizowaniu przestrzeni pomiędzy budynkami – dziedzińców, skwerów i samego krajobrazu. Oznaczało to dla nich zaprojektowanie całego kwartału.
Zaproponowaliśmy spokojny skwer wejściowy, który odwołuje się do historii zespołu, bardzo introwertyczny dziedziniec, następnie taras przy modernistycznym skrzydle, nazwany przez nas hedonistycznym, bo będzie przedłużeniem kawiarni i księgarni, w którym będzie się mogło toczyć życie także po zamknięciu muzeum. To dodatek do przestrzeni publicznej.
Od strony południowej architekci zaplanowali polanę, gdzie można organizować wydarzenia kulturalne, performensy, instalacje. Tam również zaproponowali pergole, wodopój, stojaki na rowery. To konkretne rozwiązania architektoniczne.
To zaskakujące, jak mało rozmawialiśmy podczas przygotowywania projektu o tym, o czym tu dużo mówimy, o idei i ideologii. My po prostu weszliśmy w prace z bagażem naszych doświadczeń, zainteresowań i od początku było dla nas jasne, że chcemy, aby jak najwięcej rzeczy pochodziło z odzysku.

i
Zauważył, że jedna trzecia prezentowanych na wystawie projektów porusza podobne tematy – użycie spoliów – czyli jest coś wspólnego w myśleniu o tym miejscu w szerokim kontekście.
Muzeum w procesie
Publiczność zgromadzona w siedzibie Muzeum Architektury na dyskusji pokonkursowej miała wiele wątpliwości co do zwycięskiego projektu. Niepokój mieszkańców budziło zwłaszcza zasłanianie wejścia, co ich zdaniem jest zbrodnią na krajobrazie. Ale nie tylko. Dlaczego piękne mury gotyckiego klasztoru ma zasłonić ruina z odpadów? Czy grunty zniosą tak duży ciężar i ingerencję w terenie? Po co w ogóle rozbudowywać muzeum? Czy ostateczne projekty budowlany, wykonawczy nie będą za bardzo odbiegać od prezentacji konkursowej? Dlaczego na makietach, planszach nie pokazano tego, co się dzieje pod ziemią? Czy kwestie zrównoważonego projektowania będą zagarniały całe pole projektowe? Oprócz rzeczy ekologicznych chciałoby się też widzieć rzeczy piękne...
Magdalena Szafkowska podkreśliła, że pracując nad rysunkami XIX-wiecznego Wrocławia w Muzeum Narodowym, dostrzegła, że gotycka elewacja Muzeum Architektury zawsze uchodziła za jeden z symboli miasta, ubolewa więc nad tym, że zostanie zasłonięta. Dodała, że istniejące pasmo zieleni ze starodrzewami wzdłuż Panoramy Racławickiej, Muzeum Narodowego i Muzeum Architektury jest wyjątkowe, żałuje tego, co się może z nim stać.
Architektka i krytyczka architektury, Aleksandra Czupkiewicz, zwróciła uwagę na to, że w urbanistyce tej części miasta obecnie zachodzi zmiana, której nie powstrzymamy. Mocno rozbudowuje się sąsiedni kwartał, są tutaj realizacje choćby biura Maćków Pracownia Projektowa. Warto więc w tym kontekście zapoznać z zapisami planu miejscowego. Podkreśliła, że dwie przestrzenie publiczne obu kwartałów mogą się w przyszłości nawzajem pozytywnie „nakręcać”.
Do kwestii estetycznych odniósł się Łukasz Wojciechowski:
Wywoływanie wątku piękna w tej dyskusji jest wpuszczaniem nas wszystkich w maliny. Jest tyle definicji piękna, ilu nas tutaj. Ktoś twierdzi, że coś się wpisuje, inni że nie. Dla mnie ten projekt też nie jest czarno-biały, też mam swoje wątpliwości, ale zwróćmy uwagę, że zarówno architekt, jak i dyrektor muzeum mówią cały czas o strategii i procesie.

i
Temperatura dyskusji jest wysoka. W najbliższym czasie będziemy pewnie świadkami kontynuowanie debaty, toczonej równolegle z obchodami jubileuszu Muzeum Architektury we Wrocławiu. Od maja zaczną się bowiem obchody 60-lecia placówki. Według jej szacunków w ubiegłym roku muzeum odwiedziło 40 tys. turystów. Muzeum potrzebuje dodatkowej przestrzeni i nowego kształtu.
