Wyzwanie było olbrzymie: na 220 hektarach miało zamieszkać 40 tys. osób. Zgodnie z obowiązującym normatywem 24 m² powierzchni mieszkaniowej na osobę należało zaprojektować 960 tys. m². Zwycięski projekt konkursowy warszawskiego Ursynowa Północnego opracował zespół architektów w składzie: Ludwik Borawski, Jerzy Szczepanik-Dzikowski i Andrzej Szkop. W 1971 roku rolę zmarłego głównego projektanta przejął Marek Budzyński, który dla Ursynowa porzucił pracę w duńskiej pracowni. Zdawał sobie sprawę, że projekt o takiej skali może powstać tylko w państwie totalitarnym. Dało się już jednak przeczuć, że będzie to ostatnia gigantyczna inwestycja budowlana epoki. Mimo dotkliwego niedoboru mieszkań nie budząca społecznego entuzjazmu. Niektórzy nazywali Ursynów obszarami przymusowego zamieszkania. Trudno się temu dziwić, pamiętając o problemach związanych z technologią produkcji prefabrykatów, niedostępności podstawowych materiałów, ograniczeniach spowodowanych sposobem montażu, brakoróbstwie panującym na placach budowy. To jakby dać komuś alfabet dwunastu liter i kazać pisać poemat – bronili się projektanci, zmuszeni na bieżąco dostosowywać projekt do ujawniających się w trakcie budowy błędów technologicznych. I tak słynne dwupoziomowe mieszkania z pracownią powstały w efekcie maskowania konstrukcyjnej wpadki, kiedy to – wskutek nieoczekiwanej konieczności zmieszczenia maszynowni windy w obrębie ostatniej kondygnacji – odcięto dostęp do niektórych lokali.
A przecież sami architekci wyznaczali sobie jeszcze dodatkowe zadania. Zachowanie zasady otwartego widoku z każdego okna, ukrywanie parkingów i garaży poprzez kształtowanie terenu, utrudnianie wglądu do mieszkań na parterze przez przylegające do budynków nasypy... Książka Lidii Pańków przedstawia Ursynów z perspektywy wielu bardzo różnych osób. Bohaterami reportażu są nie tylko projektanci, lecz także liczne kolorowe postaci – lokalni działacze i pasjonaci. Oprócz wprowadzenia do powszechnie znanej historii Ursynowa, autorka podąża także tropami wątków pobocznych. Przedstawia początki budowy metra, unikalną architekturę kościoła Wniebowstąpienia, opowieści o lokalnych klubach mieszkańców, gdzie odbywały się spotkania z inżynierem ogrodnictwa (co sadzić i jak sadzić) albo mechanikiem samochodowym (jak przygotować małego fiata do wiosny), czy realizację rzeźb terenowych, które miały ułatwić mieszkańcom i gościom odnalezienie się w labiryntach ciągów pieszo-jezdnych. Intrygującym i mało znanym wątkiem jest historia Osiedlowego Ośrodka Zdrowia Psychicznego Synapsis. Powołano go specjalnie na potrzeby mieszkańców Ursynowa Północnego. W zamierzeniu miał objąć opieką terapeutyczną, społeczną i psychiatryczną wszystkich lokatorów – aktywizować, a w razie potrzeby leczyć. By mógł powstać, wprowadzono zmiany do projektu bloków, dostosowując lokale w przyziemiu. W ramach eksperymentu społecznego grupa psychologów, psychiatrów i studentów prowadziła tzw. hostel dla pacjentów psychotycznych. Zasady życia w tym miejscu miały być jak najbardziej zbliżone do „normalności”, a terapia odbywała się poprzez codzienną krzątaninę: wspólne zakupy, przygotowywanie posiłków, sprzątanie. Eksperyment rozwijał się wspaniale przez kilka lat, do momentu, kiedy doszło do konfliktu z władzami spółdzielni. Uczestniczący w przedsięwzięciu specjaliści do dzisiaj wspominają Synapsis z sentymentem – do podobnie szeroko zakrojonej koncepcji opieki terapeutycznej w połączeniu z animacją życia mieszkańców całego osiedla nikt już w wolnej Polsce nigdy nie powrócił.
Sonia Prószyńska-Rządca