Kiedy siedem lat temu Jacques Herzog i Pierre de Meuron na zlecenie burmistrz Mediolanu Letizii Moratti przystępowali do opracowania planu generalnego Expo 2015, ich zamiarem było zrewolucjonizowanie konceptu wystawy światowej. Wraz ze Stefano Boerim, Rickym Burdettem oraz Williamem McDonoughem – architektami, z którymi współpracowali przy tworzeniu projektu – zaproponowali zerwanie z międzynarodową rywalizacją za pośrednictwem architektury. Zainspirowani siatką podziałów antycznych rzymskich miast, wytyczyli oś północ-południe – cardo, oraz przebiegającą na linii wschód-zachód – decumanus. Wzdłuż tej drugiej, mierzącej 1,5 km długości, zamierzali umieścić ekspozycje narodowe, które miały odbywać się w zapewnionych przez organizatorów, jednakowych, prostych pawilonach. Uznając indywidualistyczną architekturę ekspozycyjną za XIX-wieczny przeżytek, chcieli skupić uwagę uczestników na właściwym temacie wydarzenia. A hasło przewodnie i założenia nadchodzącej wystawy światowej stwarzały wyjątkową szansę na powodzenie ich zamiaru.
Mottem trwającego od 1 maja do 31 października Expo 2015 w Mediolanie jest Wyżywienie planety. Energia dla życia. Jak czytamy na oficjalnej stronie za cel postawiono sobie udzielenie prawdziwej odpowiedzi na jedną z kluczowych potrzeb ludzkości: zapewnienie zdrowej żywności dla wszystkich z poszanowaniem Natury i jej równowagi, jednocześnie unikając nadprodukcji i niesprawiedliwości. (podkreślenia oryginalne). W odróżnieniu od dotychczasowych międzynarodowych pokazów, tym razem zamierzano nie tylko zaprezentować najnowsze osiągnięcia i technologie rozwijane w uczestniczących krajach, lecz także wypracować modele rozwiązania globalnych problemów związanych z żywieniem, kurczącymi się zasobami naturalnymi, energią i rosnącą ilością odpadów. Wydarzenie miało też stać się czynnikiem zmiany dla gospodarzy. Przemawiający podczas otwarcia premier Włoch Matteo Renzi nie ukrywał, że pokłada w Expo nadzieję na pobudzenie odradzającej się po kryzysie gospodarki. Dziś Włochy budzą się do życia, powiedział podczas inauguracji 1 maja. Tuż po zakończeniu oficjalnych uroczystości centrum miasta stało się areną protestów przeciwników wystawy, którzy krytykowali jej organizatorów m.in. za marnotrawienie publicznych środków i korupcję. Z początku pokojowy marsz przerodził się w bójki z policją, pozostawił po sobie spalone samochody, a na murach budynków hasło No Expo. O tym, że Expo 2015 nie przejdzie do historii jako najbardziej zaangażowana i „zrównoważona" wystawa światowa, można było wnioskować na długo przed jej otwarciem. Dość szybko okazało się, że z pierwotnego planu Herzoga i de Meurona zostanie niewiele poza schematem przestrzennym.
Organizatorzy zaakceptowali nasz konceptualny plan z jego geometrycznym rygorem, jednak później nie czuliśmy wsparcia dla przekonania uczestniczących krajów do naszego radykalnego pomysłu. Około 2011 roku zrozumieliśmy, że nadzieje na wymyślenie Expo od nowa pozostaną niespełnione, a z pierwotnej koncepcji zrealizowana zostanie jedynie geometryczna siatka – czytamy na stronie pracowni. Wtedy też architekci wycofali się z dalszych prac, a ich projekt dokończyli absolwenci mediolańskiej politechniki. Wystawę światową poprzedziły długie przygotowania i olbrzymie przedsięwzięcia infrastrukturalne. W całej Lombardii zaplanowano około 50 projektów o wartości 20 mld euro. Na lokalizację tegorocznej prezentacji wybrano gminę Rho, znajdującą się około 15 km na północny-zachód od centrum miasta. Najważniejsze z zamierzeń, które miały być zrealizowane przed otwarciem wystawy to: Cascina Merlata, czyli rozwój zachodnich obrzeży Mediolanu, PIA Navigli Project mający na celu ulepszenie systemu i konserwację kanałów – jednej z głównych atrakcji turystycznych Mediolanu oraz flagowy Waterways Expo. Jak czytamy na portalu Expo2015news.org projekt ten zdecydował o zwycięstwie Mediolanu nad Smyrną w rywalizacji o możliwość organizacji Expo (68 głosów do 65).
Oryginalny zamiar polegał na połączeniu za pomocą kanału terenu wystawy ze znajdującym się w centrum dokiem i starym portem La Darsena. Zapewniłoby to nie tylko stały dopływ wody do Rho, lecz także możliwość żeglugi z portu do samego serca wystawy. Ponadto wzdłuż kanału planowano przeprowadzić 20-kilometrową ścieżkę rowerową. Ze względu na sprzeciwy ekologów inwestycję wstrzymano. Pozostał jedynie wąski kanał obiegający całość terenu Expo. Kontrowersje wzbudził też sposób zakupu ziemi na potrzeby wystawy. Nabyto ją za cenę dziesięciokrotnie przewyższającą średnią wartość gruntu w tej okolicy. Na rok przed otwarciem Expo 2015 media donosiły o skandalu korupcyjnym, w który zamieszanych było 7 osób z zarządu ekspozycji, co zakończyło się serią aresztowań. A na kilka miesięcy przed otwarciem uwagę poświęcano rosnącym kosztom, choć komisarz Giuseppe Sala zapewniał, że po raz pierwszy w historii wystaw światowych, całkowity budżet będzie niższy od tego, który zakładano na początku. Według portalu money.pl ostatecznie na organizację wydarzenia wydano około 1,3 mld euro (833 mln zapewnił rząd Włoch, a 400 mln sektor prywatny). Expo 2015 zajmuje teren o łącznej powierzchni 1 mln m2, otoczony przez kanały, których długość wynosi ok. 4,5 km. Bierze w nim udział 145 krajów, prezentujących odpowiedź na temat wystawy w odrębnych budynkach lub w 9 pawilonach, gdzie zgromadzono po kilka państw wokół haseł wskazujących na najistotniejsze dla danego obszaru produkty rolnicze, jak ryż, czekolada, kawa, przyprawy, warzywa i owoce, zboża i bulwy, lub na specyficzne warunki produkcji żywności – strefy suszy, oceany.
130 spośród wszystkich uczestników wystawia w pawilonach wzdłuż decumanus. Mierzące 350 metrów cardo służy natomiast prezentacji Włoch. Na południu dłuższej alei zlokalizowano teatr na 12 tys. osób, na północy zaś jezioro Lake Arena o 90-metrowej średnicy, z Drzewem Życia – symbolem Expo 2015 pośrodku, otoczone schodami, na których może zasiąść 3000 widzów. Na wschodnim krańcu znajduje się Wzgórze Śródziemnomorskie (Mediterranean Hill) – usypane z ziemi usuniętej w trakcie prac budowlanych, a na zachodnim – Expo Centre – siedziba zarządu oraz centrum prasowego. Na przecięciu dwóch alej wyznaczono obszerną Piazza Italia o wielkości ok. 4000 m2. Ponadto wydzielono 5 stref tematycznych: Pavilion Zero (proj. Michele de Lucchi), Park Bioróżnorodności (Biodiversity Park), Park Dzieci (Children's Park), Strefę Jedzenia Przyszłości (Future Food District) oraz ekspozycję Art & Food poza terenem Rho. Zorganizowana z ogromnym rozmachem, składająca się z czterech części wystawa w Palazzo dell'Arte, ukazuje obyczaje, wzornictwo i sztukę związaną z jedzeniem od połowy XIX wieku do dziś. Na całym terenie rozsiane są pawilony organizacji pozarządowych i charytatywnych (m.in. Save the Children, Caritas), 20 punktów ONZ oraz kilka pawilonów korporacyjnych (m.in. Vanke – największego chińskiego dewelopera z rynku nieruchomości mieszkaniowych, projektu Daniela Libeskinda).
W centrum miasta o trwaniu wystawy światowej informuje Brama Expo przy Piazza Cairoli (proj. Alessandro Scandurra z punktem informacyjnym oraz sklepem z pamiątkami. Od początku swojej historii międzynarodowe pokazy były miejscem eksperymentu i prezentacji najnowszych osiągnięć – w połowie XIX wieku związanych przede wszystkim z rewolucją przemysłową i podbojami kolonialnymi. Były także areną międzynarodowej propagandy i manifestacji władzy – jak Expo 1937 w Paryżu, gdzie monumentalne pawilony Rosji i Niemiec, na krótko przed drugą wojną światową, nie pozostawiały wątpliwości co do rozkładu sił w Europie i zdawały się zapowiadać nadciągający kataklizm. „Błyszczała” też architektura. Wystarczy wspomnieć Kryształowy Pałac Paxtona w Londynie wzniesiony w 1851 roku – który nota bene wkrótce ma zostać odbudowany – wieżę Eiffla, towarzyszącą paryskiej wystawie z 1889 roku, a z polskich osiągnięć – niezrealizowany, lecz niezwykle innowacyjny w swoim czasie pawilon Jerzego Sołtana na Expo 1958 w Brukseli.
Jak zatem – na tle historii wystaw światowych i w kontekście założeń Expo – wypada architektura tegorocznej prezentacji? Zaakcentowano przede wszystkim jej aspekt ekologiczny. Zgodnie z oficjalnymi komunikatami w Mediolanie zadbano o wyrównanie całości emitowanego do atmosfery w czasie budowy i trwania pokazu dwutlenku węgla (m.in. dzięki tradycyjnej uprawie roślin oraz zakupie tzw. kredytów węglowych). Oświetlenie wieczorami zapewnia system LED, a całość wystawy działa w duchu smart city – lampy zapalają się lub gasną dzięki czujnikom mierzącym natężenie naturalnego światła, na jej terenie znajduje się też 30 punktów ładowania samochodów na prąd. Ponadto zapewniono ogólnodostępną sieć Wifi oraz możliwość odbycia wirtualnej wycieczki po pawilonach. Zaakcentowano znaczenie zieleni, która zajmuje 200 tys. m2 czyli 1/5 całego terenu. Systemy korzeniowe 90% drzew zostały umieszczone w specjalnych doniczkach, dzięki czemu, po zakończeniu wydarzenia, będą mogły zostać zasadzone w innym miejscu. Z myślą o ponownym wykorzystaniu zaprojektowano także elementy małej architektury – siedziska i pergole w ogrodach ukazujących różnorodność flory we Włoszech.
Po raz pierwszy w historii światowych ekspozycji uczestnikom przekazano zalecenia dotyczące konstrukcji, demontażu i ponownego wykorzystania pawilonów. Wytyczne zostały sformułowane przez Mario Cucinellę, architekta zajmującego się problematyką zrównoważonego projektowania, założyciela organizacji Green Building Futures oraz Fondazione Lombardia per l'Ambiente. Jak powiedział w wywiadzie dla magazynu Expo.net, instrukcje zostały napisane przez profesjonalistów dla profesjonalistów (…) językiem architektów i zawierają przydatne wskazówki dotyczące projektowania zrównoważonych budynków. Liczący 62 strony „podręcznik” formułuje zalecenia odnośnie zużycia wody, energii, materiałów, usuwania odpadów oraz dostosowania architektury do panujących w Mediolanie warunków klimatycznych. Dokument całkowicie pomija jednak kwestie projektowe – decyzje formalno -estetyczne pozostawiono w gestii każdego z wystawiających państw. Wielu twórców pawilonów narodowych założenia wystawy przekuło na dość oczywiste skojarzenia związane z architekturą zrównoważonego rozwoju. W Mediolanie oglądamy festiwal zielonych ścian (USA, Monako, Izrael), rolniczych metafor (w tym argentyński pawilon – silos) i materiałów recyklowalnych – zarówno tych użytych wcześniej, jak i nadających się do przetworzenia po zakończeniu wystawy, takich jak korek (Hiszpania), drewno na elewacjach (m.in. Chile, Japonia, Estonia, Polska, Belgia) czy kontenery (Monako).
Ale są też przykłady podążające za konwencją narodowo-tradycyjną, jak górska forteca Omanu czy nepalska pagoda. Wyraźną tendencją są rozwiązania o charakterze krajobrazowym. Ogrody na dachu, ogólnodostępne strefy przeznaczone do spacerów i wypoczynku, znajdziemy m.in. w pawilonach Wielkiej Brytanii, Austrii, Polski, Turcji, Niemiec i Chin. Jeśli pokusić się o sportową metaforę (w końcu Expo zawsze jest nie tylko wystawą, lecz również rodzajem współzawodnictwa), na czoło architektonicznego peletonu wyraźnie wysuwa się kilka realizacji. Jedną z nich jest pawilon Bahrajnu zaaranżowany pod hasłem Archeologies of the Green, a zaprojektowany przez holenderskiego architekta Anne Holtrop we współpracy z architektką krajobrazu Anouk Vogel. W przewiewną strukturę, wzniesioną z prefabrykowanych paneli z białego betonu, wkomponowano 10 ogrodów owocowych, z typowymi dla Bahrajnu roślinami, takimi jak winorośl, granaty czy figowce. Każdy z krzewów wyda owoce w czasie wystawy. Ponadto w jednej z sal zgromadzono zabytki archeologiczne, które ukazują długą tradycję rolniczą kraju oraz odnoszą się do mitów o lokalizacji rajskiego ogrodu.
Do ścisłej czołówki można zaliczyć także pawilon austriacki, któremu przyświeca hasło Breathe. Austria (proj. Klaus K. Loenhart, pracownia terrain). Głównym „elementem ekspozycji” jest świeże powietrze wytwarzane przez gęsto zalesioną powierzchnię o wielkości 560 m2. Zasadzona roślinność, reprezentująca poszczególne partie lasu – od mchów poprzez krzewy aż do wysokich drzew – produkuje i uwalnia do atmosfery około 62,5 kg tlenu w ciągu godziny. Tak imponujący efekt osiągnięto dzięki szeregowi dysz, z których pod ciśnieniem wydobywa się para wodna. Wszystko to zamknięto w niezwykle prostym, szarym prostopadłościanie z drewna. Jak zwykle mniej znaczy więcej – w porównaniu z przeładowanymi multimediami ekspozycjami niektórych krajów, w austriackim pawilonie naprawdę można wziąć głęboki oddech. W przypadku wydarzenia o tak dużej skali jak wystawa światowa, istotnym zadaniem pawilonu jest przyciągnięcie uwagi zwiedzających, a niewiele konstrukcji powstałych na potrzebę Expo „wciąga” widza tak jak pawilon Brazylii Feeding the World with Solutions, zaprojektowany przez Studio Arthur Casas i Atelier Marko Brajovic. Tymczasową strukturę wykonano z prefabrykatów z kortenu. Pomiędzy dwiema skrajnymi ścianami obiektu rozpięto siatkę z grubych lin, po której można się swobodnie poruszać, balansując nad ziemią i zerkając na przechadzających się poniżej zwiedzających. Ten sam dystans można też pokonać, stąpając po twardym gruncie, pośród skrzyń z typowymi dla Brazylii roślinami uprawnymi oraz interaktywnymi ekranami informacyjnymi. W przylegającej bryle umieszczono przestrzenie wystawiennicze, audytorium, sklep, restaurację i biura. Nieco dalej, po prawej stronie, w górę pnie się pawilon Wielkiej Brytanii Bee Hive.
Droga do jego kulminacyjnej części jest odzwierciedleniem tej, jaką przebywa pszczoła w swoim naturalnym środowisku. Mijając niewielki sad, wchodzimy na ścieżkę prowadzącą pomiędzy pojemnikami z kortenu z dziko rosnącymi gatunkami traw i kwiatów. Umieszczone na wysokości wzroku rośliny oglądamy z punktu widzenia pszczoły. Dominantę tworzy wysoka na 14 metrów konstrukcja, która wyglądem przypominać może rój owadów lub plaster miodu. Zbudowano ją ze 180 tys. aluminiowych elementów, złożonych w 32 horyzontalne warstwy. Wewnątrz tego symbolicznego ula zwiedzający mogą oglądać iluminacje około 1000 świateł ledowych, z których każde sterowane jest ruchem pszczół w ulach w Wielkiej Brytanii. Za projekt odpowiada artysta Wolfgang Buttress, a za architekturę krajobrazu i stronę inżynieryjną BDP Physicist and Bee. Niemal na końcu decumanus znajdziemy pawilon Japonii – Harmonious Diversity. Do wnętrza wejdą jedynie zdeterminowani – ubrane w czerwono-kremowe mundurki Japonki przez megafon podają czas oczekiwania – 40-50 minut to standard. Do budowy ścian zastosowano tu tradycyjną konstrukcję polegającą na zespalaniu drewnianych elementów bez metalowych łączników. Tę metodę można spotkać już w pochodzącej z VII wieku świątyni Horyuji (Prefektura Nara). Zygzakowata rampa pomiędzy ścianami prowadzi na pierwsze piętro z restauracją i tarasem. Na ekspozycji wewnątrz pawilonu znalazły się imponujące multimedialne i interaktywne instalacje japońskich artystów, prezentujące różnorodność i tradycje japońskiej kuchni. W zaciemnionej i wyłożonej lustrami sali umieszczono wiele niewielkich, okrągłych ekranów, na których wyświetlane są projekcje. Obrazy zmieniają się pod wpływem potrącania ekranów przez przechodzących pomiędzy nimi zwiedzających.
W kolejnych salach znajdziemy zastawiony stół autorstwa znanych projektantów wzornictwa przemysłowego Nendo oraz Restaurację przyszłości – ustawione na okręgu stoły z ekranami, na których co chwila pojawiają się coraz to inne japońskie potrawy wraz z opisami. Autorem projektu architektonicznego pawilonu jest Atsushi Kitagawara. Z technologicznych nowinek warto wymienić elewację Palazzo Italia projektu Nemesi & Partners. Pawilon Włoch to budynek zeroenergetyczny. Powierzchnię zewnętrzną o wielkości 9000 m2 pokryto białymi betonowymi panelami oczyszczającymi powietrze (technologia TX Active opatentowana przez włoską firmę Italcementi). W zetknięciu ze światłem wykazują one zdolność wychwytywania zanieczyszczeń z atmosfery i przekształcania ich w obojętną sól, a także redukowania poziomu smogu. Wykorzystana do produkcji paneli masa w 80% pochodzi z odzyskanego kruszywa, m.in. resztek z kopalni marmuru w Karrarze. Do cech tego materiału należy wysoka połyskliwość oraz podatność na formowanie, dzięki czemu uzyskano skomplikowane kształty – zaoblenia i ażury.
Mało brakowało, a Polska w Mediolanie w ogóle by się nie pojawiła. W 2013 roku, po oszacowaniu kosztów polskiego udziału na 40 mln zł, Ministerstwo Gospodarki poddało w wątpliwość sensowność realizacji ekspozycji we Włoszech. Ostatecznie podjęto decyzję pozytywną, jednak na przygotowania pozostało znacznie mniej czasu niż przed wystawą w Szanghaju. Konkurs architektoniczny, rozstrzygnięty dopiero 6 czerwca 2014 roku, zwyciężyła warszawska pracownia 2pm Piotr Musiałowski. Pod względem architektonicznym pawilon realizuje flagową, ekologiczną ideę wystawy. Zbudowany z drewnianych modułów, przypominających skrzynki na jabłka, jest jednorodny, klarowny i niemal w całości recyklowalny. Świetnie prezentuje się z mostków nad kanałami. Za towarzystwo ma pawilon Holandii z food trackami i pawilon korporacyjny włoskiego banku Intesa Sanpaolo. Spacer po dachu daje wytchnienie od panującego na decumanus zgiełku, wytwarzanego a to przez przemarsz pluszowych warzyw i owoców, a to przez pokazy tańca zespołów ludowych. Szkoda jedynie, że przestrzeń na dachu nie została zrealizowana konsekwentnie w duchu polskiego sadu z trawami i kwiatami polnymi sięgającymi po kolana. Zamiast tego znajdziemy tu bazylię i inne rośliny, których nie spotkamy na rodzimych łąkach, rosnące przykładnie nieopodal krętej ścieżki. Odbijająca się w lustrzanej powierzchni polerowanej blachy zieleń nadaje całości charakter tajemniczego ogrodu ukrytego w środku racjonalnej konstrukcji – przyjemny efekt zaskoczenia.
Uwagę zwracają także pawilony Estonii (proj. Kadarik Tüür Arhitektid), Hiszpanii (proj. B720 Fermín Vazquez Arquitectos), Zjednoczonych Emiratów Arabskich (proj. Foster + Partners), Urugwaju (proj. Javier Díaz, INAC), Chin (proj. Uniwersytet Tsinghua + Studio Link- Arc), włoskiej rolniczej organizacji Copagri zatytułowany LoveIT (proj. EMBT Enric Miralles, Benedatta Tagliabue) czy „klaster ryżu". W przeważającej większości obiektów ścieżka zwiedzania zazwyczaj prowadzi do restauracji i sklepu z lokalnymi specjałami. Czasem część pawilonu staje się wręcz straganem z wyrobami (I piętro pawilonu Węgier). Przede wszystkim dba się o zadowolenie i sytość odwiedzających, którzy trud przemierzania 1,5 km decumanus oraz stania w godzinnych kolejkach, aby zobaczyć ekspozycje wewnątrz pawilonów, mogą wynagrodzić sobie, kosztując specjałów z całego świata. A smaków dla jednego podniebienia jest aż nadto. Na odwiedzających czekają m.in. marokańskie tajiny, belgijskie frytki, japońska tempura i mleko wielbłąda. Nie zabrakło też swojskich pierogów. Wciąż nienasyceni mogą zjeść dobrze znanego hamburgera i popić go colą z papierowego kubka w Padilgione McDonald's.
Jeśli smaki z całego świata nie będą wystarczającą motywacją, do odwiedzenia jak największej liczby pawilonów zachęca Paszport Expo, książeczka przypominająca prawdziwy dokument, w której zbiera się pieczątki – wizy poszczególnych krajów. Wystawy światowe zawsze były parkiem rozrywki, ogromnym spektaklem, podporządkowanym politycznym i korporacyjnym interesom oraz konkurowaniu o jak największą liczbę odwiedzających. Tak jest i tym razem. Choć teren ekspozycji jest około pięć razy mniejszy niż Expo 2010 w Szanghaju, całość i tak przerasta możliwości percepcyjne, a pawilony, które realizują przesłanie mediolańskiej wystawy pozostają z boku, niezauważone. Trudno w tym całym zgiełku usłyszeć przekaz organizacji pozarządowych, na co dzień rzeczywiście wykonujących pracę na rzecz lepszych warunków życia i wyżywienia. Świadczą o tym pustki w pawilonie Slow Food, który znajduje się na wschodnim krańcu głównej promenady.
Zaprojektowaną przez pracownię Herzog & de Meuron konstrukcję z daleka wyróżnia czerwony ślimak – logotyp międzynarodowego ruchu promującego zdrowe i odpowiedzialne żywienie. Na pawilon składają się trzy obiekty ze spadzistymi dachami, wspartymi na drewnianych, regularnie rozstawionych podporach. Inspiracją dla projektantów była charakterystyczna dla rolniczych terenów Lombardii, tradycyjna cascina (farma z dziedzińcem i zadaszeniem wspartym na wysokich słupach, zlokalizowana na środku pola uprawnego) oraz lokalne targi z długimi rzędami stołów. Znalazła się tu wystawa edukacyjna, strefa degustacji oraz przestrzeń dla dyskusji i wykładów, a na wolnej przestrzeni grządki z warzywami. Carlo Petrini, założyciel międzynarodowego ruchu Slow Food Movement i organizator pawilonu, powiedział w jednym z wywiadów podsumowujących pierwszy miesiąc wystawy, że zamiast szacowanych 30%, dociera tu jedynie 0,5% wszystkich odwiedzających. Ironię sytuacji podkreśla fakt, że niedaleko stoi obiekt McDonald's – firmy, przeciw której Petrini prowadził kampanię jeszcze w latach 80., kiedy globalny, fast foodowy potentat otwierał swój lokal u stóp Schodów Hiszpańskich w Rzymie. Wśród sponsorów wystawy znaleźli się również tacy żywieniowi giganci, jak choćby Ferrero czy Coca-Cola. A więc fast czy slow – jakie wartości są tu właściwie promowane? To zresztą tylko jeden z przykładów niekonsekwencji (by nie powiedzieć hipokryzji), które można spotkać na Expo w Mediolanie.
Nieco dalej, po obejrzeniu pawilonów krajów produkujących kakao, można kupić czekoladę, ale nie tę z Wybrzeża Kości Słoniowej, lecz Lindt czy innych producentów. Przed pawilonem Save the Children spotkamy „naganiających” wolontariuszy, tłoku nie ma przy standach ONZ i w pawilonie Caritas. Nasuwa się pytanie, ile projektów tych organizacji można by zrealizować, wykorzystując środki, jakie zainwestowano w ten rozdmuchany pokaz? Jest kilka scenariuszy mówiących o tym, co stanie się z terenem, na którym odbywa się wystawa światowa. Pierwotnie po jej zakończeniu zamierzano przywrócić temu obszarowi rolniczą funkcję. Jednak długie aleje wylano betonem, więc pomysł zarzucono. Jedna z obecnie dyskutowanych koncepcji przewiduje budowę stadionu miejskiego, inna wzniesienie budynków dla uniwersytetu. Na pewno pozostanie kilka elementów wystawy – Cascina Triulza – jedna z typowych lombardzkich farm, a jednocześnie jedyny obiekt istniejący tu wcześniej, Palazzo Italia oraz amfiteatr. A pozostałe? Pawilon Slow Food po zakończeniu Expo zostanie rozebrany i odrodzi się w formie przyszkolnych ogrodów, służących realizacji programu edukacyjnego Orto in condotta, poświęconego żywności i środowisku. Inne przeznaczenie przewidziano m.in. dla pawilonu Bahrajnu, który po przewiezieniu nad Zatokę Perską będzie pełnił funkcję ogrodu botanicznego.
Do kraju wróci też pawilon Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz pawilon Azerbejdżanu, który zostanie ponownie wzniesiony w Baku. Mediolan liczy na około 20 mln odwiedzających (przez pierwsze dwa miesiące wystawę obejrzało 6 mln osób), a tym samym spore dochody do budżetu. Choć nie powiodła się realizacja projektu Waterways, z sukcesem przeprowadzono rewitalizację portu miejskiego La Darsena. W ramach projektu opracowanego przez Edoardo Guazzoniego, Paolo Rizzatto, Sandro Rossiego i Studio Bodin&Associés odnowiono nabrzeża, zrealizowano nowe strefy dla ruchu pieszego oraz dla łodzi turystycznych. Przeprowadzono też renowację sąsiadującego z portem placu 24 Maja, który teraz służy pieszym i obsadzony jest zielenią. Spuścizną po Expo 2015 ma być także tzw. Karta Mediolańska zawierająca wskazówki dotyczące zapewnienie globalnego bezpieczeństwa żywieniowego, która zostanie zaprezentowana pod koniec imprezy. Ale czy dokument i ideowe założenia wystawy będą miały jeszcze siłę oddziaływania, gdy oczy świata zwrócą się w stronę Dubaju, goszczącego Expo 2020?
- Nazwa obiektu: Expo Milano 2015
- Projekt: 2015
- Powierzchnia terenu: 1000000.0
- Temat główny: Feeding the Planet. Energy for Life
- Organizator: Bureau International des Expositions