Teren dawnego kamieniołomu w Chęcinach to wymarzona lokalizacja dla każdego architekta – zalesione Wzgórza Chęcińsko-Kieleckie, tło wapiennych skał, a obok ruiny średniowiecznego zamku królewskiego. Nic dziwnego, że konkurs na projekt Europejskiego Centrum Edukacji Geologicznej Uniwersytetu Warszawskiego wzbudził ogromne zainteresowanie i obrodził znakomitymi pomysłami. Moją uwagę zwróciła zwłaszcza wspólna propozycja biur ATJ Architekci i MIMIKA. Wstęga połączonych ze sobą pawilonów tworzyła dodatkową ścianę z kamieni i szkła, a trasa widokowa biegnąca po uskoku urwiska byłego kamieniołomu miała swoją kontynuację na zielonych dachach budynków. Ze wszystkich pomieszczeń można było podziwiać piękną panoramę wzgórz i dolin lub wykutą w skale ścianę. Komfort obcowania z niezwykłym krajobrazem był w tej pracy ważniejszy od architektonicznych fajerwerków. Niestety, ta znakomita koncepcja harmonijnego wpisania centrum w malownicze otoczenie nie została doceniona przez jury.
W konkursie rywalizowały dwa podejścia do tematu – „ekologiczne”, zakładające minimalną ingerencję w przestrzeń, oraz „kontestujące kontekst”, w myśl znanego powiedzenia Rema Koolhaasa. Jury wybrało to pierwsze, inwestor zrealizował to drugie. Zwycięski projekt Marka Budzyńskiego zakładał budowę szeregu pawilonów obsypanych ziemią i stworzenie sztucznego krajobrazu przypominającego wioskę hobbitów. Negocjacje z laureatem nie powiodły się, więc władze uczelni zdecydowały się na pracę zdobywców drugiej nagrody, pracowni WXCA. Generalnie nie zgadzam się z kwestionowaniem werdyktów konkursowych, ale… Wciąż aktualny jest dla mnie przekaz pracy dyplomowej Anny Szkurłat-Wojno wykonanej w latach 70. pod kierunkiem Stefana Müllera. Hotel w Górach Sowich w kształcie głowy autorki manifestował, że każda działalność architektoniczna jest zawsze osobistą ingerencją w otoczenie. Mimikra w sztuce architektury na ogół się nie sprawdza. Mimo że hasło Koolhaasa jest z założenia kontrowersyjne, bo zawsze, nawet kontestując, wyrażamy swój stosunek do kontekstu, to jego przesłanie wydaje się słuszne.
Potwierdzeniem jest realizacja projektu WXCA. Swobodnie rozsypane na działce kostki pawilonów wpisały się w otoczenie. Wystarczyło pokrycie ścian miejscowym kamieniem, by te z pozoru obce, modernistyczne bryły stały się integralną częścią krajobrazu. Poszczególne segmenty Centrum Edukacji Geologicznej zostały połączone nitką parterowego, przeszklonego korytarza. Pierwszy z nich mieści obszerną, wykutą w skale podziemną salę audytoryjną. Imponujące jest zarówno samo jej wnętrze, jak i dwukondygnacyjne foyer otwarte na pokrytą kamieniami skarpę oraz wykończona chropowatym betonem stołówka z widokiem na wzgórza. Te przestrzenie niewiele straciły z nastroju konkursowych wizualizacji. Jedynie uzupełnienie skalnych ścian sali audytoryjnej głazami wydaje się nieco kontrowersyjne. Hole prowadzące do kolejnych segmentów dydaktycznych i hotelowych utrzymane są w ciemnym odcieniu szarości, którą starano się przełamać ostrymi akcentami kolorystycznymi soczystej zieleni, pomarańczu i cytrynowej żółci. Studenci zostali obdarowani dodatkowymi efektami ze świata przedszkolaków.
Dyskusyjny może wydawać się też fakt, że większość pokoi hotelowych i sal dydaktycznych ma widok na sąsiednie pawilony, a nie na otwarty krajobraz. Oraz to, że rytmy otworów okiennych na kamiennych elewacjach, zgodnie z modą na dekonstrukcję, za każdym razem zakłóca przynajmniej jeden o odmiennych wymiarach. Więcej wątpliwości pojawia się, gdy z pobliskiego wzgórza widzimy jeszcze piątą elewację – zielone dachy przyozdobione świetlikami, wywietrznikami i błyszczącymi w słońcu panelami ogniw fotowoltaicznych. Jednak gdy znajdziemy się w kameralnych przestrzeniach między pawilonami, dyskretnie ozdobionymi skałami, oczkami wodnymi i młodymi brzozami, powraca nastrój harmonii i spokoju. To świat kontemplacji i nauki. Warto studiować geologię, by się tu znaleźć.