Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa to wycieczka z mamą do Doliny Strążyskiej w Tatrach. Udało się nam dotrzeć do wodospadu Siklawica. Do dziś pamiętam, jaki wydał mi się ogromny i piękny. Później często wracałem w góry. Uprawiałem wspinaczkę skałkową i ścigałem się w zawodach skitourowych. Zwieńczeniem sportowej przygody był Bieg Granią Tatr. Trasa ma 70 kilometrów długości, a suma przewyższeń wynosi prawie 5000 metrów. Czy jako pięcioletni miłośnik gór mógłbym sobie wyobrazić, że pewnego dnia uda mi się przebiec Tatry w jeden dzień? Autora książki poznałem przy okazji zapisów na kurs przewodnicki.
W końcu na kurs się nie zapisałem, za to pan Maciej zapisał mi się w pamięci jako przemiły człowiek o ogromnej erudycji i wiedzy na temat Podhala. Kiedy wyszły Kroniki Zakopiańskie, uznałem je za lekturę obowiązkową. Książka to seria pasjonujących opowieści z historii Podhala – od XVII wieku aż do 1939 roku. Szczególnie tuż przed wojną Zakopane było miejscem wyjątkowym, gdzie rodowici górale spotykali się z intelektualistami z wielkich miast, a kultura góralska inspirowała artystów i architektów. Ślady, które po sobie zostawili, wciąż obecne są w przestrzeni miasta. Po lekturze Kronik Zakopiańskich inaczej patrzę na znajome miejsca. W zeszłym roku nasze biuro wygrało konkurs na projekt wejść do Tatrzańskiego Parku Narodowego. A potem z Kronik dowiedziałem się, że w tym miejscu miał swoją chatę pewien zbójnik. Ciekawe, co by powiedział o naszym projekcie.