Przemo Łukasik o osiedlu Bolko w Bytomiu

i

Autor: Archiwum Architektury Osiedle Bolko w Bytomiu, proj. medusa group

Przemo Łukasik o osiedlu Bolko w Bytomiu

2021-03-26 14:49

To kolejna szansa na odczarowanie Bytomia, który wielu kojarzy się wciąż z poprzemysłowym zapadliskiem. Tymczasem to miejsce z ogromnym potencjałem, niczym dawny Berlin. Nowe osiedle, które zaprojektowaliśmy zaoferuje świetne warunki na start dla młodych ludzi – przekonuje Przemo Łukasik z medusa group.

Magda Wrzos: To nie jest miejsce, o którym większość pomyśli z entuzjazmem – „tak, chciałbym tu mieszkać”.Przemo Łukasik: Taką samą refleksję miałem, gdy po raz pierwszy zobaczyłem starą lampiarnię na terenie dawnego szybu Bolko. Frapująca, niesztampowa, nieco przerysowana przestrzeń. Kontekst był dokładnie taki sam, jaki dziś chcemy zaoferować przyszłym mieszkańcom.Przestrzeń dawnej lampiarni stała się kilkanaście lat temu domem twoim i twojej rodziny. Jak chcesz przekonać do podobnego szaleństwa innych? Wcale nie myślę, że w osiedlu Bolko zamieszkają jacyś architektoniczni outsiderzy i fani industrialu. Wręcz przeciwnie. Na pewno atrakcyjna cena za metr kwadratowy skusi wielu ciekawych, młodych ludzi. Sądzę, że dobrze będą się tu czuć młode małżeństwa i rodziny, również te wielopokoleniowe. Sprzyja temu mieszana struktura mieszkań w zabudowie szeregowej. Na piętrze powstaną mieszkania większe, na parterze mniejsze z ogródkami, dając ich przyszłym mieszkańcom większą elastyczność i swobodę życia.

Czytaj też: Osiedle Bolko w Bytomiu: budynki z silikatowych bloczków projektu medusa group |Architektura skrojona na pandemiczne czasy?Cóż, ostatni rok pokazał, że trudniej nam dbać o więzi, nie widząc się z ukochanymi rodzicami i dziadkami. Chcielibyśmy być bliżej nich, a także opiekować się nimi i dać im też piękny czas z najmłodszymi. Taki układ mieszkań to szansa na bycie bliżej, ale jednocześnie funkcjonowanie we własnej przestrzeni. W jaki sposób architektura wpisze się w postindustrialny charakter dzielnicy?Jak na nas przystało będzie dość surowo, nie wszystko zostanie wykończone i wypacykowane tak, jak u innych deweloperów. To nie znaczy, że będzie to gorsze jakościowo. Naszymi realizacjami przyzwyczailiśmy już do architektury w pewien sposób wyrafinowanej, ale też racjonalnej, gdzie elementy konstrukcyjne stają się jednocześnie wykończeniem wnętrz. Tak też będzie i tym razem. Oczywiście każdy będzie mógł wykończyć sobie ściany wewnątrz, ale jeśli uzna – tak jak my – że wartością jest industrialny charakter wnętrza – możne pozostawi je w zaproponowanej przez nas estetyce.A jak będzie z zewnątrz?To będą bardzo nowoczesne bryły, z wąskimi rytmicznymi i przeskalowanymi zacięciami, które tworzą wejścia do budynku. Budynki będą miały dwie twarze, jedną bardziej formalną wyznaczającą pierzeje i czytelne granice, z drugiej strony układ będzie kaskadowy, otwierający mieszkania na zieleń i parterowe ogrody. To tutaj architektura ma sprzyjać wspólnemu życiu społeczności. Elewacja będzie murowana z bloczków, bez tynku, a barierki inspirowane przemysłowymi płotami. Naturalnej szarości elewacji towarzyszył będzie świeży pastelowożółty kolor. Energetyzująca będzie też na pewno zieleń, jaka pojawi się z czasem w ogródkach. Planujemy również na terenie osiedla budowę placu zabaw. Zaniedbany jest też cały teren wokół planowanego osiedla. Planujecie z inwestorem rehabilitację infrastruktury? Mamy tam pozostałości po osiedlu domków fińskich, które pojawiły się tuż po II wojnie światowej. Są też garaże, z którymi większość kojarzy okolice byłych zakładów górniczych. To miejsce również z czasem będzie się musiało przeobrazić i chcemy mieć w tym udział. Być może uda się to we współpracy z gminą. W przyszłości mogą tam powstać ścieżki rowerowe, a także trasy do chodzenia z kijami. Niedaleko są urokliwe stawy i Żabie Doły, gdzie już wiele osób przyjeżdża na rowery. Sam często tam chodzę i fotografuję. To niesamowite miejsce.Namawiasz, żeby spojrzeć na to miejsce przez inny, przychylny pryzmat?Ja wierzę w to miejsce, ale klient nie musi. Dlatego to dla nas ogromne wyzwanie. Musieliśmy najpierw wspólnie z inwestorem obiektywnie ocenić potencjał miejsca, prognozując czy znajdziemy na tego typu produkt chętnych. Inwestor szacuje roztropnie i podziela moją wizję, mimo to rozpoczynając kilkanaście dni temu prace, napisał mi wiadomość: „Ruszamy z budową. Jak splajtuję, przyjmij mnie chociaż na kreślarza do biura”. Rozumiem obawy, żadna śmiała decyzja nie jest ich pozbawiona, ale ja nie mam wątpliwości – inwestycja zainteresuje wielu. Sam miałem chętnych do zamieszkania w Bolko Lofcie. Teraz mają szansę osiedlić się w pobliżu.Pewnie dlatego, że sam mieszkasz tam już blisko dwie dekady. Jakie jeszcze są atuty tego miejsca?Komunikacja. Blisko jest stąd do autostrady, co może mieć kluczowe znaczenie dla osób pracujących poza Bytomiem, a jednak chcących w nim zamieszkać. Uspokajam jednak, od autostrady dzieli nas bezpieczny dystans niwelujący hałas czy wszelkie utrudnienia mogące wynikać z tego typu sąsiedztwa. Ponadto, w bezpośredniej okolicy dostępna jest ważna infrastruktura: szkoły, przedszkola i żłobki. Do centrum pieszo idziemy kilka minut. Przypomnę też o atrakcyjności samego Bytomia, na którą składa się nie tylko jego przemysłowa historia, ale również kulturalny rodowód miasta. Są tu: Opera Śląska, szkoła baletowa, szkoła muzyczna i teatry.W jaki sposób zamierzasz przekonać niezdecydowanych?Zanim ktoś to miejsce odrzuci dla zasady, niech tam pojedzie i spróbuje spojrzeć na nie oczami świadomego obserwatora. Wystarczy nieco wyobraźni, by w jego potencjale dostrzec przyszłość tego miejsca. Możemy tam stworzyć coś zupełnie nowego, dającego nadzieję i gwarantującego wysoką jakość życia oraz relacji sąsiedzkich. Tam będzie tak po śląsku gryfnie [pięknie – przyp. red.].Na jakim etapie jest ta inwestycja?Na razie ruszyła budowa jednego układu szeregowego. W optymistycznym planie jest też kolejny szereg. Osiedle Bolko to projekt, jakiego medusa group nie miała jeszcze w swoim portfolio. Wreszcie udaje się realizować plany w Bytomiu. To wyraz powrotu do śląskich korzeni?Przez długie lata musieliśmy za naszymi projektami jeździć poza Śląsk – do Krakowa, Wrocławia, Warszawy i dalej za granicę. To zawsze było ciekawe i rozwijające, ale od pewnego czasu udaje nam się realizować plany w naszym środowisku, tu gdzie się wychowaliśmy i wyrastaliśmy. Mam na myśli choćby .KTW czy Pierwszą Dzielnicę w Katowicach. To jakiś nowy rozdział historii medusy i bardzo cieszy nas możliwość pracy tak blisko domu i pracowni.

ZAPISZ SIĘ