Książkę Filipa Burno można nazwać praktycznym podręcznikiem do nauki stosowania politycznej propagandy. Odpowiada chyba na wszystkie pytania, jakie może zadać początkujący promotor ideologii. Jeśli zastosuje się do wskazówek – jego mocodawcy odniosą sukces albo równie spektakularną – adekwatną do zainwestowanych środków – klęskę.
Anatomia faszyzacji państwa, a konkretniej – włoskich miast, jawi się dzięki lekturze tej książki jako realizacja sprawnie rozpisanego konspektu, z wytłuszczonymi nagłówkami i podpunktami. Celem była „indoktrynacja” miast poprzez budowę nowego ładu urbanistycznego spełniającego potrzeby akcji propagandowych. W efekcie, miejskie wnętrze mogło sprawnie „manipulować” mieszkańcami. Początkowo korzystano z zastanej, nierzadko średniowiecznej struktury, z czasem bezpardonowo likwidowanej na rzecz szerokich placów otoczonych wyniosłymi budynkami. Totalitarna architektura miała cichego wspólnika: wielkim zgromadzeniom w miejskiej przestrzeni sprzyjał łagodny klimat.
Koła najbardziej zbliżone do Mussoliniego dobrze reagowały na wszelkie nowości techniczne i plastyczne, które mogły pomóc w realizacji planu. Nigdy dotąd nie zastosowano na taką skalę plakatów, neonów czy nocnych iluminacji. Agitowane tłumy miały poczucie osobistego udziału w czymś więcej niż parateatralnym zdarzeniu. Wysoko umieszczone mównice, jak ambony czy kapitańskie mostki, idealnie eksponowały przemawiających. Transformacja „starej Italii” poprzez zastosowanie nowego urbanistycznego ładu, dotyczyła zrazu samej miejskiej materii.
Ale przyszedł czas na drobniejsze retusze: reklamę uroków miast i środków komunikacji, na kult awiacji, wyczynu sportowego, nowoczesnego życia każdej jednostki – „nowego Włocha”. Za scenografię posłużyły wstęgi autostrad, nowoczesne dworce, płyty lotnisk, plan rzymskiego metra. To na ich tle rozgrywał się ów tytułowy spektakl, a każdy z podróżujących był widzem i aktorem jednocześnie. W książce nie mogło zabraknąć historii E.42 (dzisiejszej rzymskiej dzielnicy EUR) – jednego z idealnych założeń urbanistycznych doglądanych przez Il Duce. Nazwano je „scenografią metafizyczną”, bo z góry zakładano pierwiastek widowiska, urbanistycznego performanceʼu, struktury poruszającej zmysły.
Autor poczynił też krok dalej – podjął „współtemat”, któremu można by nadać samodzielny edytorski żywot. To architektoniczno- propagandowy obraz włoskich Ziemi Zamorskich, kolonii, które w polityce faszystowskich Włoch miały odegrać znamienną rolę. Otwarta w maju 1940 roku w Neapolu wystawa z centralnym Salone dell’ Impero stała się pieczęcią dla modernistycznego Trypolisu czy Addis Abeby. Książka historyka sztuki Filipa Burno podsuwa więc czytelnikowi całe spektrum przykładów manipulacji tłumem, jego zbiorową psychiką. Wydawnictwo „uzbrojone” jest w 45-stronicową bibliografię – sprzymierzeńcem autora są nieznane w Polsce archiwa, ale i starannie przewertowane włoskie periodyki architektoniczne.