Wraz z dobrobytem pojawia się poszukiwanie jakości. Dotyczy to także zainteresowania otaczającą nas przestrzenią, a więc sferą architektury i urbanistyki. Opinia publiczna coraz częściej (mówiąc o ostatnim ćwierćwieczu) zwraca swą uwagę na polski krajobraz zbudowany – miasta, miasteczka, czasem mniejsze skupiska. Nierzadko ogląd obecnego stanu rzeczy jest krytyczny. Oprócz fachowców tematyką jakości przestrzeni zajmują się także laicy, osoby żywo zainteresowani stanem swego otoczenia, miejsca codziennej pracy i życia, często zabierające głos w debacie – czy to publicznej, czy prowadzonej w kameralnych gronach.
Nieprofesjonalistom wolno więcej, u niejednego z nich demagogia pokrywa brak wiedzy, a pęd do wydawania sądów jest odwrotnie proporcjonalny do merytorycznego przygotowania. Zazwyczaj wtedy konkret zostaje zastąpiony przez zestaw dogmatów: że w miastach ciasno, że lepiej już nic nie budować. Szkoda oddawać pole populistom, którzy – choć w mniejszości – swoim podniesionym głosem nadają ton debacie. Uczciwa dyskusja nie może się ograniczać do grona specjalistów, a ci, co trzeba podkreślić, także nie są nieomylni. Winni oni, z racji zdobytego wykształcenia i prowadzonych studiów, mieć własne poglądy na temat przestrzeni i umieć je bronić przy pomocy twardych argumentów. A zatem warto rozwijać własne kompetencje, szukać informacji, nierzadko także rewidować dotychczasowe stanowisko, poglądy dotyczące różnych kwestii. Nieprzypadkowo w tytule książki Wolfganga Sonne pojawia się słowo density – gęstość. Ile w mieście winno być masy, a ile pustki? Wydaje się, że to pytanie o proporcję jest osią współczesnego miejskiego dyskursu. W zmianie tej proporcji wyraża się również proces stopniowego przechodzenia od XIX-wiecznych kwartałów mieszkaniowych o nieludzkich warunkach do życia, poprzez ewolucję tej typologii zabudowy, manifesty z lat 20. i 30. ubiegłego stulecia, powojenną odbudowę zniszczonych ośrodków realizowaną w duchu urbanistyki tradycyjnej lub progresywnej, wielkie osiedla złożone z wolnostojących budynków aż po krytykę modernistycznej doktryny urbanistycznej. Książka Wolfganga Sonne, profesora politechniki dortmundzkiej, podąża za tym fascynującym procesem. Opisuje, jak brzmiała odpowiedź na wspomniane pytanie w różnym czasie i miejscach zachodniej cywilizacji. Jak postulowana przez wizjonerów przełomu XIX i XX wieku, teoretyków i praktyków, ucieczka od gęstości zabudowy doprowadziła do degeneracji współczesnych miast, czego skutkiem był powrót do „miasta skonsolidowanego”. Imponuje zarówno rozmiar tej publikacji, liczba przywołanych przykładów, dobór ilustracji, jak i jej szata graficzna. Zamieszczone schematy i diagramy są wymowne, doskonale ilustrują kwestie poruszane w tekście przez autora. Część przykładów jest zaskakująca, inne powszechnie znane, ale ich zebranie w jednej pracy to zasługa, której nie sposób przecenić. Nieprzypadkowo książka, czy wręcz księga niemieckiego profesora, została w 2018 roku uhonorowana nagrodą IPHS Book Prize – prestiżowym wyróżnieniem przyznawanym co dwa lata przez International Planning History Society, światowe stowarzyszenie eksperckie z siedzibą w Wielkiej Brytanii.