Nazwa obiektu | Żłobek Pod Magnolią |
Adres obiektu | Kraków, ul. Lipska 75 |
Autorzy | Joanna Kłusak Architekt, architekt Joanna Kłusak |
Współpraca autorska | architekci Ewa Jasińska, Agnieszka Marcinkowska |
Architektura wnętrz | architekt Joanna Kłusak |
Architektura krajobrazu | BOOM studio, Barbara Buczek- Sztefko |
Konstrukcja | inż. Grzegorz Woda |
Generalny wykonawca | Konsorcjum firm przedsiębiorstwo budowlanohandlowe ADMA bis sp.j. Józef Adamczyk, Stanisław Adamczyk (lider konsorcjum) oraz ATB przedsiębiorstwo budowlano-inżynieryjne Tomasz Adamczyk |
Inwestor | Gmina Miejska Kraków |
Powierzchnia terenu | 3137.0 m² |
Powierzchnia zabudowy | 548.0 m² |
Powierzchnia użytkowa | 817.0 m² |
Powierzchnia całkowita | 1391.0 m² |
Kubatura | 4581.0 m³ |
Projekt | 2017 |
Data realizacji (koniec) | 2017 |
Koszt inwestycji | 4 595 000 zł PLN (brutto) |
Żłobek to odpowiedź epoki na potrzebę zapewnienia opieki nad dziećmi w czasach, kiedy rodzice zostali pozbawieni wsparcia babci, dziadka, ciotek i wujków. Urbanistom i architektom pozostaje odpowiedzieć na pytanie o jego miejsce i formę, w mieście które poddało się dyktatowi rynku i łaknie powierzchni łatwych do natychmiastowej sprzedaży. Miasto nie przewiduje dzisiaj nowych terenów dla nauki czy zieleni i często anektuje dla nich resztki przestrzeni pozostałych w schedzie po czasach bloków i osiedli. Realizacja krakowskiego żłobka w Płaszowie to przykład takiego działania. Nie zgadzam się z decyzją urbanistów. Plan miejscowy ulokował żłobek w pasie zieleni łączącej osiedla z terenami nad Wisłą i zajął dla niego, niemal całą gminną działkę. Taka decyzja skutkuje stanem zawałowym. Parking przy ulicy, wąski chodnik, siatka, budynek żłobka i jego niedostępny ogród zaburzyły swobodę przestrzeni publicznej. Inwestor i autorzy podkreślają zachowanie „pieszych połączeń komunikacyjnych”. W praktyce zamiast przejścia otwartą łąką, jak przed budową, mamy możliwość przeciśnięcia się pomiędzy dwoma płotami – murem kościoła i siatką żłobka.
Nie zgadzam się też z niektórymi decyzjami architektów. Wynikła z niechęci inwestora do płaskich dachów forma stodoły wydaje się emanacją tęsknoty za wiejskością, lecz nie ma mocnego uzasadnienia w kontekście miejsca. Mogłaby być realizacją archetypu domku rodem z dziecięcego rysunku, ale warunkiem jest zachowanie skali. Właściwa na pozór próba ograniczenia powierzchni zabudowy na rzecz zieleni przez zwartą formę, skutkuje właśnie zaburzeniem skali, którą potem architekci – fakt, że z talentem – próbują redukować przez podcień i grę rozdrobnionych okien sypialni. Ta decyzja ma dalsze konsekwencje w postaci dwóch kondygnacji niezbędnych dla wymaganej powierzchni i szerokiego i niedoświetlonego w środku traktu. Moje wątpliwości wzbudza również umieszczenie sal zabaw na piętrze. Spacer korytarzami i jazda windą nie zastąpią bezpośredniego wyjścia do ogrodu i płynności przestrzeni, jaką mają sale położone na parterze. Widząc sprawność i pomysłowość pracowni, pokazaną w ich szerszym portfolio, nabieram pewności, że pod presją czasu, została pozbawiona możliwości nabrania dystansu do własnych założeń. W projekcie tym są też rozwiązania znakomite, wynikające z uważnej obserwacji życia małych społeczności. Te warte są naśladowania. Sale zabaw na parterze architekci ułożyli obok siebie i rozdzielili składaną ścianą, co daje możliwość stworzenia większej przestrzeni dla wydarzeń, które mogą rozwijać się także w ogrodzie. Przy salach stworzyli aneksy sypialne z ograniczonym dostępem światła dziennego. Ciekawa jest gra okien na ścianach szczytowych i wycięte w kształt domku wejście. Zastrzyk energii daje kolor. Dzięki tym zaletom całość emanuje ciepłem i zapewne może być miejscem, które będzie się dobrze kojarzyć. Jeśli potraktujemy ten projekt jako część dyskusji o tym, gdzie i jak budować przestrzeń dla dzieci, to staje się on głosem, który w niefortunnie wybranym miejscu proponuje częściowe rozwiązania i zadaje pytania, na które odpowiedzi muszą szukać urbaniści. Dla rozszerzenia zieleni miasto planuje wykup terenów na Wesołej i Lesie Borkowskim. Trzeba jednak pamiętać, że nie zwalnia to z myślenia o zachowaniu zieleni istniejącej, a dla lokowania niezbędnych miejskich instytucji trzeba wypracować mniej doraźną i inwazyjną strategię.
Założenia autorskie
Inwestor żłobka postawił dwa główne wymagania: budynek miał pomieścić setkę dzieci, a jego dach nie mógł być płaski. Wobec złożonego architektonicznie i urbanistycznie sąsiedztwa, czyli bloków mieszkalnych z jednej i kościoła z drugiej strony, postawiono na formę zredukowaną do minimum, czyli nowoczesną stodołę. Konsultacje społeczne przyniosły różne, często sprzeczne oczekiwania mieszkańców, którym bardzo zależało na ochronie terenu zielonego, na którym zaplanowano żłobek. Poszanowane zostały ich potrzeby związane z utrwalonym systemem ścieżek. Jednym z nietypowych rozwiązań jest konstrukcja stropu nad salami parteru. Nie ma ona podparć pośrednich, dodatkowo obciążono ją ścianą przesuwną, stropem łamanym poddasza, z lokalnie cofniętymi ściankami kolankowymi, które musiały w tym miejscu pełnić funkcję belek dla uniknięcia obciążania stropu poniżej i jednocześnie bez wprowadzania belek podstropowych. Dodatkowo funkcję nośną dla stropów pełnią ściany poprzeczne poddasza wykonane jako żelbetowe, które tworzą układ tarcz nośnych. Jedną z ważniejszych decyzji projektowych, dotyczącą rozkładu pomieszczeń, było zlokalizowanie obok siebie dwóch sal dla dzieci. Dzięki temu, że ściana pomiędzy nimi jest przesuwna, sale można ze sobą połączyć, a powiększoną przestrzeń wykorzystać na uroczystości.