Nazwa obiektu | Pawilon Józefa Czapskiego |
Adres obiektu | Kraków, ul. Piłsudskiego 12 |
Autorzy | P.W. ESAL, architekci Danuta Fredowicz, Olga Fredowicz |
Współpraca autorska | architekt Andrzej Gliwiński |
Architektura wnętrz | architekci Danuta Fredowicz, Olga Fredowicz |
Konstrukcja | Grzegorz Komraus, Piotr Dzidek |
Generalny wykonawca | konsorcjum DYSKRET Polska i ZISTECHNIKA |
Inwestor | Muzeum Narodowe w Krakowie |
Powierzchnia terenu | 1347.0 m² |
Powierzchnia zabudowy | 201.0 m² |
Powierzchnia użytkowa | 629.0 m² |
Kubatura | 2875.0 m³ |
Projekt | 2011-2014 |
Data realizacji (początek) | 2014 |
Data realizacji (koniec) | 2016 |
Koszt inwestycji | 17 300 000 PLN |
Kiedy jako kandydat na architekta poznawałem Kraków, spacerowałem ulicami, wzdłuż murów i fasad. Wydawał się szary i zamknięty, dlatego nigdy nie zapomnę wrażenia, jakie zrobiło na mnie zdjęcie lotnicze miasta tonącego w zieleni. Zieleń na zdjęciach to zwykle niedostępne dla przechodnia ogrody pałaców, klasztorów i wewnętrznych podwórek. Największą zasługą promotorów i projektantów Pawilonu Józefa Czapskiego wydaje się więc otwarcie furtki do zaczarowanego ogrodu za murem.
Kluczową rolę w realizacji budynku odegrała rada programowa składająca się z wybitnych osobowości kultury, Krystyny Zachwatowicz, która była spiritus movens przedsięwzięcia, Andrzeja Wajdy, Adama Zagajewskiego i innych. Projekt został wyłoniony w przetargu, jednak architektom udało się wyjść poza wymagania specyfikacji. Początkowo zakładano obiekt parterowy, o potencjalnej stylistyce retro. W jednej z trzech propozycji, które zobowiązani byli opracować, przedstawili budynek trzykrotnie większy niż planowano, zamknięty w nowoczesnej formie, i to ona ostatecznie zyskała poparcie opiniujących.
Powstał obiekt o dobrych proporcjach. Droga do niego wiedzie między ścianami i murami, by zaskoczyć widokiem kameralnej przestrzeni ogrodu. Niewielkie białe pudełko o skali właściwej dla oficyn nadaje nową wartość wnętrzu kwartału. Udała się również rzecz rzadka, czyli porozumienie między sąsiadami, które umożliwiło połączenie przejściem w murze ogrodu pawilonu z ogrodem ASP.
W przestrzeni murów i bieda-oficynek abstrakcyjna prostopadłościenna forma staje się obiektem sztuki, jakby wydestylowanym z otoczenia. Biała fasada z corianu, który ma być łatwy do utrzymania w czystości w zanieczyszczonym centrum Krakowa, jest zawieszona ponad trawnikiem jak zagruntowane płótno sygnowane podpisem Czapskiego i czekające na zapełnienie materią sztuki. Projektor umożliwia zresztą jej wykorzystanie jako ekranu. Dla mnie śnieżnobiała bryła pawilonu przywołuje także odległe skojarzenie „nieludzkiej ziemi”, której świadkiem postanowił zostać Czapski.
Trawnik, krzewy, przeszklenie parteru i stoliki kawiarni zapraszają do zatrzymania i bliższego kontaktu. Ten nieco rozczarowuje. Abstrakcyjna forma budynku zapowiada proste wnętrza i detale, tymczasem w środku spotykamy mieszankę białych tynków i szpachlowanych na szaro ścian, okładziny z lakierowanego szkła, nierdzewne blachy windy i skrzynek hydrantów, gładkie betonowe posadzki i uskokowe sufity, przypadkowe czujki, grzejniki i klimatyzatory. Z kolei ogólnie dobre dyspozycje planu z jasnym podziałem na trakt komunikacyjny i przestrzenie wystawiennicze są obarczone muzealnymi przyzwyczajeniami. Archaiczny wydaje się układ wejścia z ladą strażnika przy drzwiach i windą w centrum przestrzeni komunikacyjnej, choć ta jest stosunkowo mało istotna w budynku tej wielkości. Wątpliwe jest też umieszczenie hałaśliwych central wentylacyjnych na poziomie tarasu, podczas gdy w piwnicy znajdujemy rozproszone pomieszczenia zaplecza i nadmiar powierzchni komunikacyjnych. Za cenne trzeba natomiast uznać trudne do zmieszczenia w tak niewielkim obiekcie czytelnię na parterze za kawiarnią, salkę dla zajęć grupowych na piętrze i obszerną szatnię dla grup w piwnicy.
We wnętrzach bardzo ciekawe są odniesienia do paryskich lat Czapskiego. Kawiarnia nawiązująca klimatem do kafeterii, których bywalców szkicował Czapski, piękne toalety z kafelkami przypominającymi te z paryskiego metra i zaprojektowana przez Krystynę Zachwatowicz-Wajdę znakomita rekonstrukcja jego pokoju z oryginalnymi meblami z Maisons-Laffitte. Wystawa stała, również opracowana przez Krystynę Zachwatowicz-Wajdę, to treściwa i dobrze poprowadzona opowieść o patronie. W czasach, gdy muzea zdominowane są zwykle przez atrapy i projekcje, jej wielki atut stanowią autentyczne notatniki, przedmioty i obrazy umiejętnie połączone z multimedialnym komentarzem.
Na znaczne koszty inwestycji wpływ miała przede wszystkim trudna organizacja placu budowy, posadowienie pawilonu w sąsiedztwie gmachu o nienajlepszym stanie technicznym i przy wysokim poziomie wód gruntowych oraz konieczność spełnienia współczesnych wymagań przepisów pożarowych i bezpieczeństwa zbiorów. Budżet rzędu 17 mln złotych przy powierzchni użytkowej obiektu ok. 600 m² wydaje się jednak dawać rzadko spotykany komfort realizacji, choć niekoniecznie projektowania. Istotne wydaje się to, że architekci z przetargowym zleceniem nie zagubili się w gąszczu trudności. Projekt i budowa Pawilonu Józefa Czapskiego udowodniły, że Kraków za murem, w podwórcach, na zapleczach, pomiędzy oficynami i dobudówkami ma potencjał i możliwe jest zagęszczenie, które podnosi jakość przestrzeni miasta.
Założenia autorskie projektu pawilonu
Punktem wyjścia było zaprojektowanie budynku, który dobrze wpisywałby się w zróżnicowany kontekst położonych w centrum Krakowa zabytkowych obiektów: Pałacu Czapskich, kamienicy Łozińskich oraz oficyn stojących przy ul. Smoleńsk. Teren inwestycji z dwóch stron ograniczony jest przy tym historycznymi murami i przylega do ogrodów ASP oraz do ogrodu budynku AGH. Zaproponowaliśmy pawilon w całości podpiwniczony, o trzech kondygnacjach nadziemnych, z tarasem użytkowym na dachu, wysuniętą na poziomie parteru przeszkloną werandą oraz elewacją zapraszającą do wejścia w świat Józefa Czapskiego, którą stanowi ekran do projekcji filmów.
W budynku oprócz przestrzeni przeznaczonych na wystawy stałe i czasowe znalazła się kawiarnia, sala wykładowa oraz czytelnia. Ze względu na ogrom materiałów, eksponatów oraz treści do przekazania osobom odwiedzającym, staraliśmy się wykorzystać jak największą przestrzeń na ekspozycję stałą. Przed budynkiem zaaranżowano ogród, wykorzystując częściowo pnącza i byliny ze starego pałacowego ogrodu, które na czas realizacji przechowane były w tzw. banku roślin.
Danuta Fredowicz
Założenia autorskie projektu wystawy
Na początku była wystawa Wnętrze. W roku 1996, w stulecie urodzin Józefa Czapskiego, trzy lata po Jego śmierci, zrekonstruowałam w Muzeum Narodowym w Krakowie pokój z Maisons-Laffitte, w którym mieszkał, malował, pisał i spotykał się z przyjaciółmi. Oryginalne sprzęty zostały przywiezione z Paryża za zgodą Jerzego Giedroycia i po zakończeniu wystawy były przechowywane w MNK. Przechowywane przez 20 lat – do tak ważnej dla mnie chwili otwarcia Pawilonu Józefa Czapskiego, gdzie ten pokój znalazł nareszcie swoje stałe miejsce. Oczywiście w Pawilonie musiała znaleźć się także przestrzeń na wystawę biograficzną, na zaprezentowanie Jego malarstwa, Jego Dzienników, na spotkania i pokazy filmów o Jego życiu.
To tak trudne zadanie – ograniczone także przez bardzo małą działkę przeznaczoną na budowę – świetnie rozwiązała Danuta Fredowicz. Znalazła również miejsce na dużą kawiarnię, zaprojektowaną w stylu kawiarni paryskich, częstego tematu obrazów i rysunków Czapskiego, przez którą zwiedzający wchodzi do części muzealnej. Fasada pokryta białym corianem, z faksymile podpisu artysty, świetnie sprawdza się jako ekran do wyświetlania Jego obrazów, a także do pokazywania filmów.
Jestem naprawdę szczęśliwa, że Józef Czapski ma swoje miejsce w Polsce, w Krakowie – tak ważnym dla Niego mieście, gdzie rozpoczął swoją drogę artysty malarza, studiując na tutejszej Akademii Sztuk Pięknych. Był człowiekiem niezwykłym, uosobioną dobrocią, miał wielkie poczucie humoru i żelazne zasady. W swoich pismach mówi często o nacjonalizmie i antysemityzmie – uważał takie poglądy za niegodne człowieka i Polaka, za przyczynę naszych niepowodzeń. Mam nadzieję, że Pawilon przybliży odwiedzającym postać Józefa Czapskiego, którego miałam szczęście znać i podziwiać.
Krystyna Zachwatowicz-Wajda