Od 17 czerwca w Muzeum Architektury we Wrocławiu będzie można oglądać wystawę „Patchwork. Twórczość Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak”. Z okazji obchodów ESK można by się spodziewać dużej monograficznej ekspozycji o wrocławskiej architekturze, dlaczego zdecydowaliście się Państwo zaprezentować dokonania akurat tej wrocławskiej architektki?
Początkowo planowaliśmy wystawę na 2015 rok, jednak doszliśmy do wniosku, że warto wstrzymać się kilkanaście miesięcy i zaprezentować twórczość Grabowskiej-Hawrylak w momencie, kiedy na Wrocławiu nieco bardziej niż zwykle skupiona będzie uwaga opinii publicznej. Jest to doskonała okazja, żeby zaprezentować świetną architekturę, która z racji powstania po „gorszej” stronie żelaznej kurtyny funkcjonowała od początku nieco poza obiegiem. Działalność Grabowskiej-Hawrylak jest też niezwykle ciekawa ze względu na swoją superwrocławskość – autorka z tym miastem związana jest niemal od samego początku jego powojennej historii: zaczęła tu studia w 1945 roku, wraz z pierwszym powojennym rocznikiem studentów, uczestniczyła niemal we wszystkich etapach odbudowy i tworzenia „nowego” Wrocławia. Budowała miasto, ale i miasto budowało ją. Poza tym jest autorką najbardziej charakterystycznych budynków zrealizowanych we Wrocławiu po 1945 roku, laureatką najważniejszych architektonicznych nagród – warto i należy chwalić się jej twórczością. Nie tylko przed światem. Myślę, że ta wystawa jest też ważna dla wrocławian, którzy dopiero odkrywają powojenną historię miasta. A przekrojowa wystawa o wrocławskiej architekturze zaplanowana jest na koniec 2016 roku.
Jak należy odczytywać słowo „patchwork”, pojawiające się w tytule wystawy?
Patchwork ma w tym kontekście przynajmniej kilka znaczeń. Różnorodność to oczywiście jeden z kluczy. Okres, w którym tworzyła był niezwykle dynamiczny pod względem przemian politycznych, społecznych, ekonomicznych, tożsamościowych – to wszystko przekładało się na twórczość architektoniczną. Dzięki temu w jej dorobku znajdziemy zarówno projekty, które można przyporządkować do nurtów modernistycznych, jak również, sięgając po przykłady skrajne, „barokowe” kamienice czy osiedle inspirowane formami historycznych, dolnośląskich miasteczek.
Druga, niemniej ważna kwestia dotyczy samej metody pracy nad wystawą i towarzyszącą jej książką: zbieranie do nich materiału przypominało rekonstrukcję niezwykle ciekawej historii z niewielkich jej skrawków. To trudność, z którą mierzy się każdy badacz powojennej architektury – tragiczny brak archiwaliów. Miastoprojekt-Wrocław, państwowe biuro projektowe, w którym przez większość kariery pracowała Jadwiga Grabowska-Hawrylak, nie pozostawił po sobie niemal nic. Dokumentacja przekazana do archiwów jest boleśnie niekompletna. Ogromna jej większość trafiła na śmietnik, w tym te najcenniejsze: oryginalne kalki, modele. Niestety, największego dzieła zniszczenia dokonano już w latach 90., kiedy to biuro przeszło restrukturyzację. Na fali niechęci do wszystkiego co PRL-owskie amputowaliśmy spory kawałek swojej historii. Na to znowu nakłada się kawałek historii specyficznie wrocławskiej: prywatne archiwum Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak utonęło w trakcie powodzi tysiąclecia w 1997 roku. W związku z tym, chcąc pokazać niezwykle ciekawe, także niezrealizowane projekty architektki, musieliśmy zrekonstruować je na podstawie rozproszonych archiwaliów, prasowych i książkowych reprodukcji, pojedynczych rysunków z prywatnych kolekcji. A patchwork per se pożyczyliśmy z pozaarchitektonicznej twórczości Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak – jedną z jej najważniejszych pasji, oprócz architektury i jazdy na nartach, jest tworzenie geometrycznych, tekstylnych kompozycji, które także zostaną przywołane na wystawie.
Cztery lata temu Muzeum Współczesne przygotowało niewielką wystawę poświęconą Grabowskiej-Hawrylak, Nad dachami Wrocławia, która ukazywała, jak budynki jej autorstwa mogłyby wyglądać po renowacji. Co udało się od tamtej pory wyremontować, a co jest jeszcze największym wyzwaniem?
Najważniejszy remont właśnie trwa – lifting przechodzą wieżowce przy pl. Grunwaldzkim. Część budynków już została odsłonięta, ukazując śnieżnobiałe elewacje. W formie odświeżonej, a właściwie zupełnie nowej, znanej dotąd jedynie z opisu koncepcji. Manhattan zyskał wielu zwolenników, nawet wśród tych, którzy jeszcze niedawno widzieli w nim jedynie kupę brzydkiego, szarego betonu. Sprawa nie jest jednak jednoznaczna – z niezrozumiałych przyczyn nie udało się remontu przeprowadzić zgodnie z koncepcją opracowaną przez pracownie VROA w konsultacji z autorką. Białą, laserunkową farbę, którą miały zostać pokryte betonowe prefabrykaty zastąpiono tynkiem, który zatarł pierwotną fakturę i osłabił czytelność strukturalnej logiki budynków. Przed nami jeszcze modernizacja pawilonów i platformy. Wierzę, że ten etap uda się przeprowadzić modelowo. Z okazji ESK Wrocław 2016 realizowana jest jeszcze jedna inicjatywa – fundacja Jednostka Architektury opracowuje projekt modelowego remontu mezonetowca przy ul. Kołłątaja. Pewnie nie uda się go ukończyć w tym roku, ale mam nadzieję, że pl. Grunwaldzki wytyczy kierunek, w którym pójdą kolejni zarządcy i wrocławska powojenna moderna ponownie stanie się powodem do dumy.
Co można zobaczyć na wystawie?
Materiał jest dość różnorodny i myślę, że będzie w stanie zainteresować zarówno ekspertów, jak i osoby niezwiązane z architekturą. Pokażemy sporo „surowego”, roboczego materiału projektowego, dużo archiwalnych fotografii, kilka filmów i duże modele, przy pomocy których pokażemy nie tylko te najbardziej znane, ale także niezrealizowane projekty Grabowskiej-Hawrylak – myślę, że zawartość wystawy zaskoczy niejednego widza, kojarzącego jej twórczość wyłącznie z wrocławskim Manhattanem.
Projekty Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak są stosunkowo dobrze znane za granicą. Podczas swojego pobytu we Wrocławiu odwiedził ją ostatnio Dan Wood z amerykańskiej pracowni WORKac. Był zafascynowany jej osobą. Mówił nawet, że chciałby zorganizować przekrojową wystawę prac projektantki na uniwersytecie Columbia. Jak pan myśli, skąd bierze się ta ciągła fascynacją jej twórczością na Zachodzie?
Dobrze znane to jednak nadużycie semantyczne. Owszem, były pokazywane i publikowane za granicą, ale to jednak ciągle zbyt mało, żeby mówić o skali popularności adekwatnej do wartości tej architektury. Myślę, że fascynacja może mieć podobne pochodzenie jak zachwyt europejczyków nad piramidami Majów. Nagle okazuje się, że cywilizacja funkcjonująca poza granicami ich dotychczasowej percepcji była w stanie stworzyć dzieła o klasie, której się nie spodziewali. To zawsze wywołuje sporo emocji.
Michał Duda – historyk sztuki, zajmuje się architekturą XX wieku i współczesną, pracuje w Muzeum Architektury we Wrocławiu, gdzie od 18 czerwca do 4 września prezentowana będzie przygotowana przez niego wystawa „Patchwork. Twórczość Jadwigi Grabowskiej–Hawrylak”.