Socrealizm warszawski

Słynny pianista dawał tu 100 dolarów napiwku za przeniesienie walizki, a na dachu lądowały helikoptery. Grand Hotel w Warszawie

2025-01-15 8:12

Grand Hotel powstał w Warszawie, gdy hoteli było tyle, co kot napłakał. Przeznaczono go dla gości zagranicznych. Socrealistyczną bryłę architekt Stanisław Bieńkuński ozdobił charakterystycznym daszkiem z falbanką nad wejściem głównym, a lekkości nadawała oświetlona loggia kawiarni "Olimp" na ostatnim piętrze.

Spis treści

  1. Głód hotelowy
  2. 650 łóżek i "900 miejsc konsumcyjnych"
  3. 100 dolarów napiwku
Spacer po Galerii PLATO z Robertem Koniecznym

Głód hotelowy

W latach 50. rozbudowywanie bazy hotelowej w Warszawie wciąż nie było dla władz priorytetem. Nie oznacza to wcale, że na hotele nie było zapotrzebowania. Pod koniec piątej dekady XX wieku stolica dysponowała zaledwie dziesięcioma obiektami dwóch kategorii - przeliczonymi na 2600 łóżek.

W 1954 roku rozpoczęto budowę Grand Hotelu. Gdy kilka lat później ją kończono, nowemu, mocno socrealistycznemu gmachowi przydzielono I. kategorię i przeznaczono dla gości zagranicznych. Na takich samych zasadach uruchomiono też wcześniej Bristol.

Poza nimi do I kategorii należą: "MDM", "Warszawa" i "Polonia". Do II: "Central", "Terminus". "Saski", "Syrena" i "Praga". Dwa ostatnie znajdujące się na Pradze nie są nawet... skanalizowane! W wielu hotelach — także i I kategorii — pokoje są "wielołóżkowe", tzn. z braku pokoju można i otrzymać tzw. "łóżko" — prawo nocowania w czymś w rodzaju zbiorowej sali, gdzie jedni chrapią drudzy — chrząkają, a inni nie myją nóg... Łóżko w zbiorowym pokoju (a są pokoje i o 16 łóżkach!) kosztuje 18 zł za noc

— grzmiała red. Barbara Seidler w Stolicy w 1958 roku. Grand ukończono rok później.

Hostelowe warunki wynikały z ogromnego niedoboru noclegowego, który utrzymywał się jeszcze w latach 60. Jego przyczyną było nie tylko mała liczba hoteli. Dużą część pokojów zajmowali mieszkańcy długoterminowi, "przyjaciele partii" lokowani w nich przez placówki dyplomatyczne i rządowe w oczekiwaniu na przydział mieszkania.

Zobacz także: Blok z Wiejskiej 20 jest jednym z najpiękniejszych w Warszawie. W środku luksusowe mieszkania i piękna mozaika z byłego Domu Mody Polskiej

Stan zarówno pokojów, jak i całych budynków pozostawiał wiele do życzenia. Regularnie psuło się ogrzewanie, kanalizacja, "windy nie działają miesiącami". Narzekano na meble słabej jakości, leniwą i nieobeznaną obsługę oraz łapówkarstwo.

Cały personel wyczekuje na łapówki. Windziarz i pokojowa czują się osobiście dotknięci gdy nie otrzymają dodatkowej taplały za czynności które z racji swych funkcji w hotelu spełniać są obowiązani

— pisała Seidler. Na tym tle musiał się wyróżniać Grand, którego każdy pokój wyposażony był w prywatną łazienkę, radio, a w apartamentach - w telewizor. Na takie wygody nie mogli liczyć nawet goście największego hotelu w Polsce - hotelu Warszawa w Prudentialu.

Grand Hotel w Warszawie w 1962 roku

i

Autor: Zbyszko Siemaszko / Narodowe Archiwum Cyfrowe, 1962 rok, sygnatura 3/51/0/6.19/159 Skrzyżowanie ulic Kruczej i Hożej od strony baru mlecznego Bambino w kierunku budynku hotelu. Z lewej widoczny neon baru.
Architektura Murator Google News
Autor:

650 łóżek i "900 miejsc konsumcyjnych"

Autorem projektu hotelu był Stanisław Bieńkuński. W latach 70. dyrekcja hotelu zleci mu również odświeżenie wnętrz. Gmach utrzymano na wysokości 25 metrów, a część frontową podniesiono do 43 metrów. Na najwyższym 11. piętrze zaprojektowano efektownie podświetloną kawiarnię z loggią - "Olimp".

Dla gości przewidziano 650 łóżek w 416 pokojach (224 "jedynek", 192 "dwójki" i 21 apartamentów z dwoma łóżkami). Oprócz standardowych pomieszczeń hotelowych umieszczono tu również kiosk z pamiątkami, biuro podróży, fryzjera i cocktail bar. Na niższych kondygnacjach znajdował się basen oraz klub z czytelnią gazet, telewizorem i barkiem. Później usługi rozszerzono o kantor, sklep Peweksu i dwa teleksy. Obsługę wspomagał dźwig potrawowy łączący restaurację z piętrami noclegowymi i dźwig towarowy połączony z pralnią. Nad sprawnym funkcjonowaniem organizmu Grandu czuwało 600 pracowników.

Pokoje nie były szczególnie obszerne. Stanisław Bieńkuński pisał w Architekturze:

Podstawową zasadą przy projektowaniu była ekonomia powierzchni i kubatury

Pokój 1-osobowy mierzył 12 m², 2-osobowy 16 m², a apartament 28 m². Zarówno pokoje, jak i części wspólne urządzono specjalnie projektowanymi dla Grandu meblami produkcji Fabryki Mebli Stalowych w Zadzielu. Nawiązujące do przedwojennej stylistyki łączyły drewno i stalową obłą konstrukcję.

W prowadzono tu jako zasadniczy czynnik wyrazu wnętrzowego kolor zarówno w doborze tkanin jak i malowaniu ścian i stolarki. Dla zróżnicowania pięter zostały wykonane trzy rodzaje zestawień barwnych, powtarzające się co trzecią kondygnację

— opisywał Bieńkuński wnętrza. Lokale rozrywkowe (poza kawiarnią na ostatnim piętrze) rozlokowano tak, by dało się je złączyć w jedną wielką salę. Łącznie mogły obsłużyć 900 osób jednocześnie. Dach nad kawiarnią przystosowano do lądowania helikopterów. W 1958 roku zaczęto meldować tu pierwszych gości (choć wg niektórych źródeł już od 1 października 1957). Prace wykończeniowe trwały jeszcze w 1959 roku. Dziś mieści się tu hotel Mercure Warszawa Grand.

Grand Hotel w Warszawie w 1959 roku

i

Autor: Mogens Tørsleff / Narodowe Archiwum Cyfrowe, 1959 rok, sygnatura 3/51/0/7.3/364/12 Delegacja wojskowa z Chińskiej Republiki Ludowej przed wejściem do Grand Hotelu przy ulicy Kruczej.

100 dolarów napiwku

Początkowo przeznaczeniem Grand Hotelu nie byli wcale zagraniczni turyści. 

W związku ze zmianą założeń projekt przechodził kilka stadiów opracowania — najpierw jako hotel urzędniczy dla potrzeb PKPG [Państwowa Komisja Planowania Gospodarczego - przyp. red.], następnie jako hotel miejski i ostatecznie dla obsługi turystów zagranicznych w zarządzie "Orbis".

— pisał Stanisław Bieńkuński. Przyjeżdżały tu głównie "grube ryby". Politycy, sportowcy, artyści. Goście dewizowi. Ale i polskie osobistości o większych możliwościach, mieszkające na Zachodzie. Na "zwykłych" obywateli czekały hotele komunalne, m.in. Polonia, Warszawa czy Dom Chłopa. Szanse, że przedstawiciel klasy robotniczej uzyskałby miejsce w jednym z ekskluzywnych hotelów Orbisu były bliskie zeru. A nawet gdyby się udało - pokój był tu nawet 10 razy droższy niż w hotelu komunalnym. W 1965 roku o słynnej klienteli Grandu pisała w Stolicy Irena Neumann Judycka:

Z chwilą otwarcia Grand Hotelu pewna kategoria gości zdradziła Bristol. Uczyniła tak Loda Halama która twierdzi, że kocha Grand Hotel — zresztą z wzajemnością; czyni tak Artur Rubinstein, który potrafi przez roztargnienie (nosi różne banknoty we wszystkich kieszeniach) dać 100 dolarów za przyniesienie walizki.

Grand obsługiwał rocznie ok. 62 tysiące gości. W wywiadzie z okazji 20-lecia hotelu jego ówczesny dyrektor, Jan Arament, zapewniał, że obsłużono w nim już niemal 1,5 miliona gości hotelowych. Po wybudowaniu hoteli Solec i Novotel, i włączeniu ich razem z Grandem do orbisowskiego kombinatu, gości dewizowych zaczęto kierować do nowych obiektów.

Zespół projektowy Grand Hotelu

Głównym projektantem hotelu był architekt Stanisław Bieńkuński. Pierwszy projekt koncepcyjny opracował ze Stanisławem Rychłowskim - późniejsze powstały już bez udziału S. Rychłowskiego. W zespole projektowym pracowali architekci: Maria i Tadeusz Garncarczyk, Gwidon Łysiński, Tadeusz Kubiak, Józef Paruszewski, Zdzisław Wośko i Kazimierz Wośko (wtedy student Politechniki Warszawskiej). Płaskorzeźby w hallu głównym i kawiarni stworzył rzeźbiarz Jan Ślusarczyk. 

Źródła: B. Seidler, Proszę o pokój na dwie doby [w:] Stolica (1958, nr 15), S. Bieńkuński, Hotel Grand w Warszawie [w:] Architektura (1959, nr 8), I. Neumann Judycka, Skowronki nie latają nad Bristolem [w:] Stolica (1965, nr 12), Porozmawiajmy o Warszawie (wywiad z dyr. Aramentem) [w:] Stolica (1977, nr 48)
Architektura-murator. Podcast 30/30
Anna Cymer: Ależ to jest brzydkie!