Proces
Moim przewodnikiem jest Jerzy Szczepanik- Dzikowski. Mówi o niejednorodności stylistycznej domu, który już w chwili realizacji, w 1908 roku, był narysowany w stylu secesyjnym, a w czasie realizacji nabrał cech art déco. Podobno to architekt Juliusz Dzierżanowski już na budowie wprowadził do swojego projektu elementy bardziej świeżego wtedy stylu. Bardzo mi się to podoba, bo architektura jest procesem. Jest zapisem czasu budowania.
Jerzy pokazuje to, co dodali Jemsi. Odtworzyli starą strukturę z użyciem oryginalnej konstrukcji, dodając kubaturę do odrestaurowanych budynków bramnych. Mistrzowsko wpisane nowe, tym razem na obrysie starego, z pozostawieniem niewielkich szczelin – podwórek, które pięknie dystansują dom od zabytkowego budyneczku i sąsiedztwa. Hala stoi na dwóch podziemnych poziomach, przez które przeprowadzono potężne instalacje zakończone na dwóch biurowcach przy ulicy Koszykowej. Witryny całoszklane na piętrze ze stalowymi nadprożami. W tych masywnych, poziomych belkach mieszczą się instalacje.
Ale ważniejsze jest to, co Jemsi pozostawili: wszystkie autentyczne ślady od czasu oddania domu do użytkowania. A jest trochę prawdziwej materii, mimo dwukrotnego zburzenia Koszyków: w czasie II wojny światowej i w 2006 roku. Poza oryginalną konstrukcją i dwoma kompletnymi (w zasadzie) budynkami bramnymi, jakaś brama prowadząca kiedyś na zaplecza hali, jakieś fragmenty posadzek z różnych epok, jakieś żaluzje peerelowskie do zamykania sklepów. W bramnych budynkach zachowano polsko-rosyjskie reklamy – jak to w guberni carskiego imperium. Rodzima szkoła konserwacji tutaj się popisała: odtworzone w klinkierowej cegle ozdobniki, niby z 1908 roku, zdają się „nowsze” niż detale Jemsów. Wszystko odnowione. Odpicowane nowe zabytki. Bardziej podobają mi się ściany ze śladami czasu, zużycia. Od zapleczowego podwórka jest taka niewyremontowana, piękna ściana. Nie ma za to, mimo starań właściciela, tak potrzebnego pasażu do ulicy Noakowskiego.
Miejsce
Znakomity jest skwer wzdłuż ulicy Koszykowej pomiędzy budynkami bramnymi (drzewa, ławki, niezliczone restauracje i kawiarnie w centrum Warszawy). Będzie tłumnie uczęszczanym i lubianym miejscem. Nowe/stare, elegancko zbudowane przez Jemsów będzie się podobało zglobalizowanej ludności korporacyjnej. Wiele lat temu w telewizyjnej rozmowie o architekturze z Ewą P. Porębską, Jerzy Szczepanik-Dzikowski powiedział, że marzy o zbudowaniu budowli bez funkcji. A przyszło mu zbudować funkcję w stanie czystym. Zrobił to znakomicie. Myślę, że to będzie Miejsce.
Życie
Mies van der Rohe powiedział o architekturze: Życie jest najważniejsze. Stoimy oparci o blat baru w budowie. Dookoła bałagan, roboty, niedokończona budowa. Życie. Pośrodku nowa, stalowa konstrukcja zajmująca całą długość hali, częściowo przekryta, eksponuje swoją stalową konstruktywistyczność. Jerzy mówi: Jak tutaj podadzą dwa kieliszki porządnego, schłodzonego wina, to będzie dobrze. Zgadzam się. Jak wejdzie tutaj życie ze swoją siłą i bogactwem, przestrzeń hali stanie się trochę użyteczna, ale nie będzie piękna po warszawsku. Szkoda mi, że zamiast straganów z warzywami, jatek, piekarni czy mleczarni będzie jeszcze jeden fast food do potęgi, na dole supermarket, na parterze „Smaki Świata”, a na piętrze fryzjer i kosmetyczka do wstrzykiwania botoksu. Tak wygląda dzisiaj nasze życie. Nic z lokalnego, warszawskiego kolorytu. Nie będzie po co chodzić tutaj z koszykiem, ale to nie zależy od architekta. Globalizacja. Czas. Wchodzimy z Jerzym do znakomitej księgarni obok. Biorę do ręki Warstwy czasu Reinharta Kosellecka i czytam mniej więcej: Kto mówi o czasie, musi korzystać z metafor, wszelka przestrzeń konstytuuje się dzięki warstwom czasu. Pytania czasowe i przestrzenne są zawsze splecione, nawet jeśli metaforyczna moc wszelkich obrazów czasu wypływa na początku z percepcji przestrzeni. Warstwy czasu, tak jak ich geologiczny wzorzec, odsyłają do wielu poziomów czasu różnego pochodzenia i długości trwania, które pomimo to są obecne i oddziałują jednocześnie. Koszyki odwołują się do warstw czasu przeszłego, chociaż mają pretensję do ambitnej przyszłości. Właściciel widzi wielkie zyski. Dla mnie to metafora eleganckiej pustyni. A dla nowego pokolenia to jest eleganckie życie. Ale to nie zależy od architekta.