Na wielu dużych osiedlach deweloperskich inwestycje w różnego rodzaju usługi podstawowe nie nadążają za przyrostem mieszkań i ludzi. Samorządy w takich rozwojowych miejscach mają zazwyczaj kłopot z wyznaczaniem terenów nie tylko pod handel, ale także szkolnictwo. W Warszawie zdarza się to i na obsługiwanych przez metro, peryferyjnych Kabatach, i na taniej, coraz bardziej ludnej Białołęce. Także w być może najelegantszej, nowej dzielnicy z początków XXI wieku – Miasteczku Wilanów. Ten rejon stolicy został starannie zakomponowany. W 2001 roku gmina uchwaliła stosowny plan zagospodarowania, który przewidywał lokalizacje szkół i przedszkoli w wielu miejscach, wewnątrz przewidywanych dopiero kwartałów zabudowy wielo- i jednorodzinnej. Dokument nie precyzował konkretnych terenów, lecz zgodnie z ówczesną, liberalną logiką dawał możliwości zróżnicowanego inwestowania.
Ostatecznie strona publiczna nie wystartowała w deweloperskim wyścigu po grunty. Najlepsze zostały przeznaczone wyłącznie pod eleganckie kwartały dla korzystającej z kredytów, bogacącej się klasy średniej. Relacjonowałem wówczas te problemy w tekście Wilanowskie pola biznesu („A-m” 11/2003). Po ponad dekadzie w nowych domach mieszka tu ponad 10 tys. osób. Tereny, na których można było zlokalizować szkoły i przedszkola dawno zabudowano. Pozostały resztówki w pobliżu skarpy warszawskiej, na tyłach monumentalnego kompleksu Świątyni Opatrzności Bożej przy zachodniej krawędzi nowej dzielnicy, notabene również przeznaczone pierwotnie pod luksusowe budownictwo jednorodzinne. W efekcie cała oferta edukacyjna Miasteczka Wilanów skupiła się w tym miejscu, wzdłuż obecnej ul. Ledóchowskiej. Na odcinku długości 300 metrów stoją obok siebie cztery szkoły: publiczna, brytyjska, polsko-niemiecka („A-m” 03/2016) i liceum Akademeia oraz przedszkole. Miasteczko Wilanów zaczyna się efektownym budynkiem ratusza dzielnicy, a kończy półtora kilometra dalej równie ciekawym budynkiem ekskluzywnego prywatnego liceum.
Siedziba Akademei z zewnątrz przypomina kształtne pudełko z ażurową fasadą z pionowych, drewnianych kantówek o różnych przekrojach w rozstawie od 20 do 40 centymetrów, co nadaje jej wrażenia zmienności. Konstrukcja ta, wsparta na stalowym ruszcie, odsunięta jest o 1,5 metra od właściwej, tynkowanej ściany zewnętrznej z oknami do klas. Ażurowe opakowanie odsłania trochę większą część budynku tylko w strefie wejścia i ekspresyjnie ukształtowanego holu, którego szklane ściany otwierają widok na skrzyżowanie ulic. Inaczej zaprojektowano obiekt od strony dziedzińca, otwartego na zachód i zieleń warszawskiej skarpy w oddali. Tu na bocznych skrzydłach wykonano fasadę z desek, a główny korpus ukształtowano tarasowo. Poszczególne klasy mają swoje przedłużenia na zewnątrz. Ich indywidualne tarasy rozdzielone są formami schodkowych trybun i donic wypełnionych zielenią. Ponad oknami klas pierwszego piętra schodkowe formy łączą się ze sobą w jedną, tworzącą wariację na temat... skośnego dachu, wymaganego zapisami planu miejscowego. Zgodnie z wytycznymi tego samego dokumentu, określającego paletę konkretnych materiałów pokrycia dachów, na fasadach zastosowano tu okładzinę z blachy miedzianej. Po dwóch szerszych trybunach wiją się nałożone na nie drewniane schody, umożliwiające dostęp do ścieżek ukształtowanych na pokrytym roślinnością dachu.
Wnętrza szkoły mają prosty układ. Korpus centralny mieści szereg niedużych klas i kilka większych pracowni przedmiotowych. W jednym z bocznych skrzydeł przewidziano salę gimnastyczną, w drugim – pracownie artystyczne oraz salę widowiskowo-teatralną o powierzchni ponad 200 metrów. Tu ulokowano też obszerną kantynę z tarasem wychodzącym na dziedziniec. Większość wnętrz ma surowe, industrialne wykończenia. Zrezygnowano z tynków i osłaniania instalacji. Tylko główne schody i rzeźbiarsko potraktowaną część holu wejściowego pod widownią sali teatralnej wykończono drewnem. Akademeia, jak wspomniano, sąsiaduje przez ulice z innymi prywatnymi szkołami: brytyjską i niemiecką, a przez płot z publicznym przedszkolem. Każdy z tych obiektów potraktowany jest architektonicznie w odmienny sposób. O ile zabudowa kwartałów mieszkaniowych Miasteczka Wilanów jest tak spójna, że przyzwyczajeni do chaosu przestrzennego mieszkańcy Warszawy uważają ją za monotonną, o tyle w miejscu, gdzie zgromadzono placówki edukacyjne znów rozpada się na nieprzystające do siebie elementy. Chyba dobrze, że najnowsza z nich – Akademeia High School – prezentuje na zewnątrz uproszczoną do prostopadłościanu formę.