Spis treści
- Ten trzeci pawilon, o którym nikt już nie pamięta
- Zmarnowana Kaśka i utracona Chemia
- Wtem! Bar kawowy i Bliska 12
- Po Sezamie został neon, po Przeskoku - nic
- Syreni Śpiew dogorywa
- "Pawilon" socrealistyczny - takie też mamy
- Ikony utracone. Supersam i Emilia
Coraz częściej można zobaczyć sklepy, w których dąży się do zbliżenia towaru do kupującego, tj. do umożliwienia klientowi dokładnego obejrzenia towaru, a nawet dotknięcia go przed kupnem.
— tak Józef Łowiński na łamach Architektury opisywał początki handlu, jaki znamy dziś. Właśnie zaczynał się ostatni rok lat 50. Handel wychodził zza lady sklepów do nowoczesnych otwartych przestrzeni, a w całej Polsce zaczynały powstawać pierwsze "galerie handlowe" i nowoczesne pawilony. Artykuł na ten temat obrazował jeden z niech - nowy, warszawski. Zostanie wyburzony jako pierwszy.
Ten trzeci pawilon, o którym nikt już nie pamięta
Przy Rondzie Dmowskiego, przy którym dziś możemy podziwiać dwa przeciwległe bieguny sztuki konserwatorskiej, pawilon Cepelii oraz Rotundę, stał jeszcze jeden pawilon - Śródmieście (proj. T. Tomicki, R. Trzaska). Kto pamięta? Niski, rozłożysty, przeszklony, złożony z naprzemiennie ułożonych niższych i wyższych prostopadłościanów. Ściany wewnętrzne miał z eternitu, zewnętrzne ze szkła przedzielonego czarnymi liniami framug. Zadaszenie zaznaczone subtelną białą "koronką" z blachy falistej.
Zobacz także: Ładne, bo czyste. Czyli dlaczego tak łatwo polubiliśmy nową Cepelię, a starą byliśmy gotowi burzyć
W 1959 roku zdobił okładkę cytowanej wcześniej Architektury - to jeszcze nie lata 60., ale już jest nowocześnie, minimalistycznie, lekko; eleganckie panie oświetlane warszawskim słońcem uprawiają w kadrze window shopping. Pawilon wcale nie stał tam, gdzie "Patelnia". Wyburzono go jeszcze w PRL-u, początkiem lat 70., a na jego miejscu postawiono Novotel. Pawilony od początku nie miały łatwego życia, a Śródmieście, przeżywszy niewiele ponad dekadę, zapisał się w historii jako pierwszy wyburzony pawilon z PRL-u.
Rotunda z Cepelią powstały później - w 1966 roku. Cepelię Zygmunta Stępińskiego opisywaliśmy m.in. tutaj: Historia renowacji Pawilonu Cepelii.
Rotundę zaprojektował Jerzy Jakubowicz, architekt warszawskich domów handlowych Wars i Sawa (dwóch z założenia DH Centrum) na Ścianie Wschodniej, który dziś nie doczekał się nawet strony w Wikipedii. Po współczesnej "renowacji" wg projektu biura Gowin & Siuta Rotunda PKO zatraciła swoje pierwotne walory architektoniczne i dziś jest wyłącznie cytatem.
Zmarnowana Kaśka i utracona Chemia
Oprócz pawilonów Ściany Wschodniej - Rotundy, Juniora, Warsa i Sawy, Sezamu oraz Cepelii po sąsiedzku mamy w Warszawie jeszcze jedną ważną grupę pawilonową. Są to projekty Jana Bogusławskiego i Bohdana Gniewiewskiego. Wybitny duet stworzył w stolicy przestrzenie kultowe. Te pawilonowe i barowe w większości nie miały jednak szczęścia.
Pawilon Gruba Kaśka, zawdzięczający swą zgrabną nazwę imiennikowi, przedwojennemu wodozbiorowi stojącemu po sąsiedzku, powstał w 1967 roku na skrzyżowaniu Solidarności i Andersa. Istnieje do dziś. Mieści się w nim popularny fastfood, który paradoksalnie kontynuuje dzieło pierwszego baru szybkiej obsługi. Wciąż widać dynamiczny daszek. Z lekkości przeszkleń nie zostało jednak nic. Zniknęły też charakterystyczne neony.
Gruba Kaśka, choć mamy 2024 rok, wciąż wygląda jak z przełomu lat 90. i 2000, kiedy w przestrzeni królował chaos i szyldoza napędzana rozbudzonym turbokapitalizmem. Obklejona kolorowymi reklamami, obłożona płotkami, dobudówkami. Kto, patrząc na nią, pomyśli dziś, że projektowali ją architekci wybitni? Nikt.
A projektowali też Pawilon Chemii. Leciutki, parterowy, przeszklony pawilon przy Brackiej 9 stanął na placu między budynkami mieszkalnymi. Całość wspierała stalowa konstrukcja w kształcie litery V. Gdy w 2008 roku go rozbierano, wystawała ponad gruzem. Na jego miejscu stanął czarny, dominujący Vitkac projektu Stefana Kuryłowicza, wypełniając przestrzeń tuż przed oknami sąsiadów. Zamiast przestrzeni i zgrabnego pawilonu (po przemianie otoczonego parkingiem) z okien widać tu dziś czarną ścianę. W 2013 roku Vitkac został nominowany do nagrody Unii Europejskiej dla architektury współczesnej im. Miesa van der Rohe.
Jan Bogusławski i Bohdan Gniewiewski zaprojektowali jeszcze jeden pawilon - baru Zodiak, którego los nieco podnosi na duchu. Dziś mieści się tu Warszawski Pawilon Architektury. Oddany w 1968 roku, był kolejnym pawilonem projektowanym w ramach założenia Ściany Wschodniej, choć nieco bardziej ukrytym - stanął w ciągu pieszym. Budynek pierwotnie był niższy, a ścianę za pergolami na tarasie zdobiła kwiecista mozaika Marii Leszczyńskiej - dziś już nieistniejąca. Nad całością górował neon, a na placu pod pawilonem znajdowało się obszerne oczko wodne otoczone zielenią i ławkami. Na taras prowadziły długie schody. Było wielkomiejsko i nowocześnie.
Zodiak nie przetrwał lat 90. Trudno odtworzyć, kiedy wyburzono ścianę z mozaiką. Drugą kondygnację zajęły nowe biznesy, pierwsza popadała w ruinę. Z dawnego Zodiaku została bryła. I obrys sadzawki wraz z drzewem, które jednak nie przetrwały kolejnych modernizacji. Zrobiły miejsce dla pustego placu, który podczas trwającego obecnie remontu znów mają uzupełnić drzewa.
W 2018 roku pawilon zyskał jednak nowe godne życie, stając się obiektem kulturalnym. Przeszedł gruntowny remont, a jego wnętrze ozdobiła nowa mozaika stworzona częściowo z odzyskanych elementów dawnej kompozycji. Autorką "Kosmosu" zdobiącego klatkę schodową jest Magdalena Łapińska-Rozenbaum. Neon odtworzono według oryginalnego projektu.
Wtem! Bar kawowy i Bliska 12
Wydawać by się mogło, że jedyną drogą dla pawilonów w Warszawie jest dziś albo ruina i w końcu rozbiórka, albo rekonstrukcja. Mamy jednak dwa wyjątkowe przypadki, których główną zaletą jest to, że wciąż są autentyczne. To Bar kawowy i Bliska 12.
Bar przylega do bloku sąsiadującego z drugiej strony z Grubą Kaśką. Projektowany zapewne przez autora osiedla. Miejscem od kilku dekad zawiaduje ta sama właścicielka, a z braku zmiany uczyniła atut. Na elewacji wciąż wisi zatem oryginalny neon, a wewnątrz nadal zjemy śledzika i tatar. Na deser oczywiście kremówka we wnętrzach jak dawniej.
Bliska 12 z 1969 roku ma wprawdzie nowego właściciela, jednak jego koncepcja na ten pawilon to zachowanie surowego, powojennego wnętrza wyłożonego kafelkami. Na podłodze - białoczarna mozaika. Na ścianach - białe płytki w połysku. I wielkie przeszklenia. Z zewnątrz to zupełnie niepozorny budynek. Jego drzwi wciąż noszą ślady niezbyt kolorowej przeszłości. Gęsto pokrywa je graffiti, zamknięte ostrymi ramami oczyszczonych okien.
Można sobie wyobrazić, że jeszcze dekadę temu pokrywały je naklejki sklepowe. Dziś odbywają się tu sesje zdjęciowe modnych marek i eventy.
Po Sezamie został neon, po Przeskoku - nic
Spółdzielczy Dom Handlowy Sezam (proj. A. Sierakowski, T. Błażejewski, R. Widera) pod koniec swojego istnienia wyglądał podobnie jak Gruba Kaśka. Efekt potęgowała masywna bryła obłożona blachą falistą, która bardzo źle się zestarzała i postmodernistyczna dobudówka pierwszego McDonalda w Polsce. Chłód szarości przełamywał ceramiczny detal na pierwszej kondygnacji.
Niemal pozbawiony okien, wzniesiony w 1969 roku, wpisywał się w trend nowoczesnych domów handlowych zapoczątkowany w Polsce przez Juranda Jareckiego przy projekcie katowickiego Skarbka. Dopływ światła gwarantowało sztuczne oświetlenie, dzięki któremu wiecznie był tu dzień. Przestrzeń pod ścianami można było natomiast zająć regałami sklepowymi, między którymi klient mógł swobodnie przebierać i wybierać. Galerie handlowe projektuje się tak do dziś.
Sezam zatrzymał się jednak w czasie, a zaniedbany szpecił reprezentacyjną przestrzeń przy Marszałkowskiej. W 2015 roku rozebrano go, a trzy lata później w jego miejscu stanął nowy biurowiec ozdobiony neonem "Sezam".
Nowy biurowiec zastąpił też pawilon meblowy Przeskok (proj. H. Borowy, A. Kocięcki), o którym dziś mało kto pamięta. Wybudowany w 1962 roku, dokonał żywota w roku 2013, przeżywszy pięć dekad. Bryłę piętrowego pawilonu poprzedzało charakterystyczne żelbetowe zadaszenie ze szklanymi gablotami sklepowymi, w których wystawiano meble. Ponad gablotami - neon. Po 89. roku szklane gabloty zastąpiły budy z kwitnącymi biznesami. Rozpoczęła się degradacja budynku.
Pawilon stał przy Placu Pięciu Rogów - po sąsiedzku z dawnym, ozdobionym mozaikami, hotelem dla cudzoziemców przy ul. Zgoda 6.
Syreni Śpiew dogorywa
W wiecznej agonii znajduje się pawilon Syreni Śpiew przy Szarej 10 (proj. A. Kowalewski) ozdobiony mozaikami na zewnątrz i wewnątrz. Otaczające go budynki zostały przeznaczone do rozbiórki. Wybudowany w latach 70. pawilon zamknięty na cztery spusty, porasta mchem. Ceramiczny detal na dolnej części elewacji pokryto graffiti. Od 2017 roku budynek widnieje w rejestrze zabytków - wpisano go interwencyjnie, gdy właściciel, firma Radius, rozpoczął demontaż wyposażenia pod kątem rozbiórki.
Swoją nazwę zawdzięcza klubowi, który funkcjonował tu przez ostatnie 5 lat, do 2016 roku. W czasach PRL-u działała tu gastronomia. Od czasu wstrzymania demontażu nic się tu nie zmieniło. Pawilon trwa.
"Pawilon" socrealistyczny - takie też mamy
Zestawienie uzupełniamy bonusem socrealistycznym - Powszechny Dom Towarowy na Woli też bowiem lekko nie ma. Zaprojektowany przez Michała Przerwę-Tetmajera, spóźnił się na socrealizm. Budowę rozpoczęto jeszcze w latach 40. Trwała 7 lat. Zakończono ją w 1956 - w roku odwilży, w którym socrealizm odrzucono.
Choć z zewnątrz zadbany i zdobiony płaskorzeźbami, wewnątrz przeszedł oczywiście ostre cięcie. Kiedyś otwarte przestrzenie hallu głównego zdobiła urocza metaloplastyka i malowidła na szkle o zróżnicowanych motywach, przedstawiające postaci w różnych sytuacjach i różnych zawodów.
W 2005 roku budynek z zamiarem przeróbki na biurowiec kupiła firma Celtic Property Developments. Szklane dekoracje nie przetrwały remontu. W 2012 roku Paweł Starewicz odnalazł je w magazynie, który również przeznaczono do rozbiórki, a o sprawie informowała Wyborcza. Zachowała się większość szyb. Dziś znajdują się już poza PDT Wola - prawdopodobnie wciąż w redakcji serwisu sztuka.net prowadzonego przez Pawła Giergonia.
Ikony utracone. Supersam i Emilia
Dyskusja o pawilonach pochodzących z czasów PRL-u, a co dopiero o architekturze powojennego modernizmu, nie byłaby taka sama, gdyby nie wyburzenie Supersamu w 2006 roku. Kiedy wydawało się, że po rozbiórce Dworca w Katowicach zaczęliśmy wyciągać wnioski, w 2016 roku wyburzono kolejny pawilon - Emilię.
Zarówno Supersam, jak i Emilia uznawane były za jedne z najwybitniejszych budynków socmodernistycznych. Oba potężne i nowoczesne. Supersam - o wyjątkowej, innowacyjnej konstrukcji, ze świetnymi wnętrzami baru uzupełnionymi abstrakcyjnymi malowidłami G. Rechowicza i E. Krasińskiego. Emilia - całkowicie przeszklona, z charakterystycznymi daszkami, które jeszcze jakiś czas temu spoczywały na jednej z działek w Warszawie.
Dach Supersamu budowany był w oparciu o układ tensegrity (podobnie jak katowicki Spodek) z użyciem naprężonych stalowych lin. Zespół projektowy był wybitny: architekci J. Hryniewiecki, M. Krasiński, E. Krasińska oraz konstruktorzy: W. Zalewski, S. Kuś, A. Żórawski. Na 6 tysiącach metrów kwadratowych zaplanowano sklepy oraz bar Frykas. W 2006 roku Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego orzekł, że konstrukcja dachu jest skorodowana i zamknął budynek. Tego samego roku rozpoczęła się rozbiórka, a dziś stoi tu biurowiec z częścią handlową Plac Unii projektowana przez biuro Kuryłowicz & Associates.
Otwarta w 1970 roku Emilia była potężnym sklepem meblowym. Przestrzeń zdobiły mozaiki. Przetrwała stosunkowo długo. Ostatnie 8 lat istnienia spędziła bardzo dobrze - jako tymczasowa siedziba Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Nic to, w 2016 roku siedzibę zamknięto i rozpoczęto rozbiórkę - na działce miał stanąć nowy budynek. Trwały prace, kiedy została wpisana do rejestru zabytków. Rozbiórkę wstrzymano, ale w 2017 r. decyzję tę cofnęła generalna konserwator zabytków, Magdalena Gawin. Dzieło M. Kuźniara, Cz. Wegnera i H. Lewickiej przeszło do historii w 2017 roku. Projekt wieżowca, który miał stanąć w jej miejscu, wykonało biuro Kuryłowicz & Associates. Pawilon miał być odtworzony przy parku Świętokrzyskim. Do dziś nie powstał ani wieżowiec, ani druga Emilia. Działka została wystawiona na sprzedaż. Daszki, które zachowano z myślą o odtworzeniu budynku, zniknęły już z placu przy Towarowej.
Od 7 lat w miejscu Emilii stoi ogrodzenie. Za ogrodzeniem - pomnik podejścia Warszawy do dziedzictwa powojennego modernizmu.