Spis treści
„Sonata nad Dolinką”. Dogęszczanie osiedla, które było Misterem Warszawy
By zachować jak największą powierzchnię terenów zielonych, zróżnicowano wysokość bloków - im były wyższe, tym mniej trzeba było ich budować. A co za tym idzie - tym więcej przyrody można było oddać mieszkańcom. Nad potokiem zaplanowano niższą zabudowę. Każde mieszkanie wyposażono w przestronny balkon – miał się na nim zmieścić zestaw do wypoczynku
– pisała Julia Dragović o osiedlu Służew nad Dolinką, które w 1978 r. zdobyło tytuł Mistera Warszawy i na którym mieszkał przez lata (rzadko pamiętany akurat jako architekt) Zdzisław Beksiński.
Dziś to już nieco inna okolica. Choć wciąż jest zielono, osiedle jest znacznie lepiej skomunikowane z resztą miasta niż w czasach PRL-u (nowe drogi, metro), a mieszkańcy mają do dyspozycji wiele punktów usługowych, których na początku bardzo tu brakowało. To dobre miejsce do życia. Nic dziwnego, że chętnych do zamieszkania na Służewiu przybywa.
Spółdzielnia „Służew nad Dolinką” zatem nie próżnuje. Między starymi blokami już od ponad dwóch dekad regularnie wyrastają nowe. Jedno trzeba powiedzieć sobie wprost – architektonicznie jest co najwyżej poprawnie. Wznoszone przez spółdzielnię bloki są raczej przyciężkawe i nieszczególnie przykuwają wzrok. Skupmy się zatem na tym, co wyszło lepiej.
- Czytaj również: Zdzisław Beksiński i rtm Witold Pilecki. Co ich łączy? Obu upamiętniono w warszawskim metrze. Niezwykłe murale
i
Kolizja z metrem, którą udało się przekuć w coś pozytywnego
W lipcu 2021 r. Spółdzielnia oddała do użytku (...) inwestycję przy ul. Sonaty 5. Jest to budynek mieszkalny z usługami na parterze, o malowniczej nazwie „Sonata nad Dolinką” (...). Okres realizacji maj 2019 r. – sierpień 2021 r. W budynku powstało 141 mieszkań, 11 lokali użytkowych oraz dwupoziomowy garaż podziemny. Do jednego z lokali użytkowych przeniosła swoje pomieszczenia przychodnia podstawowej opieki zdrowotnej „Rekol-Med”, a w pozostałych lokalach użytkowych działa kilka sklepów oraz piekarnia. Koło budynku zlokalizowana została pierwsza na osiedlu mini-siłownia dla dzieci
– można przeczytać na stronie spółdzielni.
Już po tym krótkim opisie widać, że nowy blok, choć oczywiście częściowo przesłonił sąsiadom słońce, przyniósł im też pewne korzyści. Dla dzieci powstały urządzenia do ćwiczeń, a dla dorosłych – sklepy i punkty usługowe. Zanim przystąpiono do projektowania budynku, spółdzielnia dogadała się z przyszłym najemcą największego z lokali usługowych (blisko 1100 mkw.), dzięki czemu pomieszczenie można było od razu zaplanować pod potrzeby przychodni. Spółdzielnia znana jest też z tego, że w jej nowych blokach powstają miejsca postojowe nie tylko dla nowych mieszkańców, ale też dodatkowe dla sąsiadów ze starszych budynków (w wielopoziomowych garażach). Wjazd do garażu podziemnego i część dachu pokryto zielenią. Podczas realizacji inwestycji zachowano też część starych drzew.
Potencjalnie największym problemem „Sonaty nad Dolinką” była kolizja z metrem, a konkretnie z pochylnią wiodącą do jednego z wejść na stację. Tego typu pochylnie można spotkać do dziś m.in. na Ursynowie – PRL-owscy projektanci metra wykazali się nietypową jak na tamte czasy troską o zapewnienie dostępu do stacji także osobom z niepełnosprawnościami. Sęk w tym, że pochylnia wiodąca do metra Służew znajdowała się częściowo na działce spółdzielni przeznaczonej pod blok. Spółdzielnia znalazła jednak sposób, żeby ten problem rozwiązać z korzyścią dla wszystkich. Na własny koszt (ok. 1 mln zł) w porozumieniu z miastem wybudowała zadaszone schody ruchome do metra oraz ogólnodostępną windę z poziomu 0 na poziom -1. Dostęp do stacji stał się więc dla osób z trudnościami w poruszaniu się łatwiejszy niż przedtem. Co więcej, schody i windę oddano do użytku w grudniu 2017 r. – na dwa lata przed rozpoczęciem budowy bloku.
- Czytaj także: Projekty metra za 7,3 mln zł i... na tym się skończy? Warszawa płaci za optymizm sprzed pandemii
i
Nie wszystko się udało, ale...
Czy „Sonata nad Dolinką” lub spółdzielnia, która ją wybudowała, zasługują na pochwałę, wyróżnienie, stawianie za wzór? Nieszczególnie – zdecydowanie jest w tej inwestycji co krytykować. Chociażby wspomnianą już architekturę, bardzo skromnych rozmiarów siłownię plenerową dla dzieci, rozczarowującą zieleń. Z kolei spółdzielnia „Służew nad Dolinką” ma na koncie m.in. takie kwiatki jak inwestycja „Wałbrzyska 21” – ogromny blok „owinięty” wokół przedwojennego domu. Nadal jednak „Sonata nad Dolinką” jest przykładem umiejętnego wpasowania nowej zabudowy w starą, dopasowania się do kontekstu otoczenia, uwzględnienia, przynajmniej częściowego, potrzeb także dotychczasowych, a nie tylko nowych mieszkańców. Oraz (a być może przede wszystkim) przykładem dogęszczania miasta w miejscu, w którym to faktycznie ma sens: doskonale skomunikowanym, z dobrze rozwiniętą infrastrukturą.
Być może wszystko to powinno być standardem, rzeczą niewartą wzmianki, ale nie jest. Przykładów takich jak inwestycja Wola Księcia Janusza, gdzie nowy blok wciśnięto tuż przy starym, na działkę o szerokości zaledwie ok. 30 m, jest niestety mnóstwo. Jeszcze więcej jest przypadków takich jak dom w kształcie klina pod Warszawą – dogęszczania na wszelkie sposoby podmiejskich osiedli, poprzecinanych siecią zbyt wąskich dróg, pozbawionych sklepów i usług. Na tym tle „Sonata nad Dolinką” zdecydowanie wyróżnia się na plus. Może to i niewiele, ale to już coś.
- Przejdź do galerii: Inwestycja Wola Księcia Janusza w Warszawie w budowie