Spis treści
- Kaskada miała być mniejsza
- Powstaje łódzka Kaskada. Rosną koszty i opóźnienia
- Domy zawalidrogi, czyli proszę nie zasłaniać. Buldożery i spycharki wjeżdżają przed Kaskadę
- Nareszcie: otwarcie Kaskady!
- Łódzka Kaskada rok później
- Były i sukcesy - ale głównie kadry
- Kaskada na 50 urodziny dostanie odnowiony neon
Kaskada miała być mniejsza
Powojenna Łódź jeszcze w drugiej połowie lat 60. zmagała się z brakiem punktów gastronomicznych, a prasa nazywała sytuację "katastrofalną". Łódź kreowano w tamtych czasach na ultranowoczesne, prężnie rozwijające się miasto, nie wypadało zatem pozostawać w tyle. Na lata 1967-70 zaplanowano więc szereg inwestycji - miało powstać aż 41 nowych obiektów gastronomicznych dysponujących niemal paroma tysiącami miejsc, a zniknąć kilkanaście starych lokali łącznie z prawie 700 miejscami. Wynik: wciąż na plus. Wciąż nieco poniżej średniej krajowej.
Zobacz także: Łódzki Manhattan. Ambicje kontra realia. Tak w PRL-u powstawały najwyższe bloki w mieście
Prawdopodobnie jednym z tych 41 obiektów był kombinat gastronomiczny przy ul. Narutowicza zaplanowany tuż przy wieżowcu telewizji. W 1972 roku budowa trwała już od 3 lat. Na dwóch piętrach miał się znaleźć bar szybkiej obsługi, sklep garmażeryjny i cukiernia (parter), kawiarnia i restauracja (1. piętro) oraz biura dyrekcji Łódzkiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Gastronomicznego. W trakcie budowy zadecydowano, że bardziej wydajne - zwłaszcza w takiej lokalizacji - będzie wybudowanie budynku wyższego. Nie godzi się przecież, by kombinat przewyższał zwykle pawilony gastronomiczne o jedno tylko piętro! Doprojektowano zatem dwa dodatkowe piętra, a budowa trwała kolejne 3 lata.
W 1972 roku koszt budowy szacowano na 13 milionów złotych. W projekcie uwzględniono (i zrealizowano) budowę schronu.
i
Powstaje łódzka Kaskada. Rosną koszty i opóźnienia
Na czerwiec 1974 roku zapowiedziano ukończenie kombinatu gastronomicznego. W styczniu koszt budowy wzrósł do 50 milionów. Wciąż nie wybrano nazwy. W maju: 56 milionów. Trwają podobno prace wykończeniowe. Wewnątrz, oprócz baru, kawiarni, restauracji ma się znaleźć laboratorium doświadczalne przedsiębiorstwa, kuchnie eksperymentalne. Budynek wyposażono w nowoczesną klimatyzację, podwieszane stropy. Wkrótce ma przyjąć 600 Łodzian. Lipiec: "ukończenie we wrześniu gwarantowane".
Ale nic z tego. W styczniu 1975 roku nieczynny wciąż kombinat wreszcie dostaje nazwę - Kaskada. Przeprowadzono próbny rozruch kuchni (z sukcesem), a nową i ostateczną już datę otwarcia ustalono na 20 lutego. Ale nie w całości. Najpierw ruszy restauracja, później kawiarnia, a na końcu bar szybkiej obsługi. Koszty przestały rosnąć i zamknęły się w 56 milionach złotych. Dopiero dwa miesiące po otwarciu na jej szczycie pojawi się charakterystyczny neon "Kaskada" z kieliszkami szampana, wykonany przez przedsiębiorstwo Reklama. Koszt: milion. Miał być na otwarcie, ale naczelny plastyk miasta nie zgodził się na pierwszą propozycję projektu neonu. Kolejne opóźnienia.
Kaskadę przedpremierowo odwiedziła prasa: — Zwiedzając na I piętrze kawiarnię i restaurację zwróciliśmy uwagę m. in. na efektowne urządzenie wnętrz zdobionych boazerią. Szkoda tylko, że z wystrojem restauracji i kawiarni zbyt kontrastuje nieudane - naszym zdaniem - oświetlenie "uzbrojone" w metalowe żyrandole — podała redakcja Dziennika Łódzkiego (24/1975).
Prace wewnątrz trwały w najlepsze, ale przed otwarciem trzeba było odhaczyć jeszcze jeden "drobiazg".
i
Domy zawalidrogi, czyli proszę nie zasłaniać. Buldożery i spycharki wjeżdżają przed Kaskadę
Niewiele ponad miesiąc przed otwarciem uznano, że szkoda, by nowy, tak wyczekany budynek zasłaniały stare kamienice. Wyznaczono więc adresy do wyburzenia. Prace rozbiórkowe zostały ogłoszone w takim pośpiechu, że niektórzy mieszkańcy nie zdążyli się w pełni wyprowadzić z mieszkań. Nieopróżnione lokale opóźniły rozpoczęcie rozbiórki - w efekcie, ostatnią kamienicę rozbierano w pośpiechu i na wszystkie dostępne sposoby jeszcze po otwarciu Kaskady.
Budownictwo mieszkaniowe z "czasów kapitalistycznych" dostępne dla zwykłego mieszkańca Łodzi (ale i innych miast!) słynęło raczej ze spartańskich i niegodnych warunków; niewykluczone, że wiele do życzenia pozostawiał stan techniczny budynków. Z drugiej strony, w powojennej Łodzi pod nowe inwestycje burzono dużo i bez większych sentymentów. Historyczne kamienice, świadkowie swoich czasów, obróciły się w gruz. Media przyjęły rozbiórki z ulgą, a kamienice nazwano domami zawalidrogami.
Zobacz także: Obsługiwało go 200 pracowników. Bar Praha był pierwszym nowoczesnym lokalem powojennej Warszawy
Nareszcie: otwarcie Kaskady!
W chwili otwarcia, 20 lutego (wreszcie!) Kaskada była największym kombinatem gastronomicznym Łodzi. Kombinatem, to znaczy obiektem łączącym więcej niż jedną funkcję - a więc nie tylko restauracja, ale i bar, kawiarnie, sklep garmażeryjny, laboratoria, produkcja i tak dalej. Co ciekawe, mimo że budowa uznawana była za jedną z ważniejszych w tym roku, nie znajdziemy dziś publicznie dostępnych zdjęć wnętrz. Tych wykonanych z zewnątrz również jest niewiele. Prasa nie podała również architekta odpowiedzialnego za projekt budynku czy wnętrz. Prawdopodobnie był to etatowy projektant przedsiębiorstwa.
Bar szybkiej obsługi zaplanowano na 220 miejsc. Przyznano mu kategorię III, ale wnętrze nie zeszło na dalszy plan.
Już na pierwszy rzut oka zwraca uwagę estetyka sali, w której nie zabrakło nawet kwiatów w doniczkach i malowideł na ścianach w stylu picassowskim. Stoliki niskie, wygodne
— relacjonował Jerzy Kraskowski w wydaniu Dziennika Łódzkiego z 20 lutego 1975 roku. Wkrótce klientów baru obsługiwać będzie 80 pracowników. Kuchnię wyposażono m.in. w 3 potężne 350-litrowe gary, mechaniczne obieraczki do ziemniaków, maszyny do jarzyn.
i
Łącznie Kaskada da pracę 170 osobom, które pracować będą na dwie zmiany.
Po raz pierwszy w Łodzi w Kaskadzie zainstalowano 7 specjalnych kas, sprowadzanych z Austrii, które będą wydawały rachunki konsumentom z wybitą ceną. Na specjalnych bloczkach trzeba będzie tylko sprawdzić czy ceny są zgodne z cenami potraw w jadłospisach.
W restauracji (kategoria I) na pierwszym piętrze przygotowano miejsce dla orkiestry i stoliki - duże. Od 4 do 6-osobowych. Ma być kabaret, a w sali telewizyjnej ciekawe programy. — Wystrój wnętrza - jak przystało na lokal I kategorii - efektowny: boazeria, stylowe meble, dyskretne oświetlenie. Zastawa - tylko z porcelany i plateru
— pisał Kraskowski. Opracowano nawet prezencję 20 kelnerów: za dnia nosić mieli specjalnie dla nich zaprojektowane garnitury. Wieczorem natomiast - smokingi. Kawiarnię (kategoria I) przeznaczono dla 220 osób i drugiej orkiestry. Podawano głównie koktajle alkoholowe (sprowadzono w tym celu dwie kostkarki) i ciastka z własnej wytwórni, dostępne również w cukierni na dole.
W marcu wciąż wyburzano budynki wokół Kaskady - prawdopodobnie już niższe. Zespół ds. estetyki opracował plan na małą gastronomię na placu przed kombinatem. Ostatni z kilku mniejszych sąsiednich domów, którego nie można było na tamten moment wyburzyć, postanowiono zasłonić kioskami z gastronomią.
i
Łódzka Kaskada rok później
Rok po otwarciu, w lutym 1976 roku - sprawdzian. W Dzienniku Popularnym opublikowano zwięzłe sprawozdanie z wizyty w Kaskadzie i jej działalności przez ostatnie miesiące. O ile kawiarnia i restauracja radziły sobie bez większych zarzutów choćby pod względem generowanych przychodów, bar szybkiej obsługi pozostawiał wiele do życzenia.
Niezadowoleni klienci baru pisali do gazet: dania są zimne, a bar najgorszy w mieście, kolejki za długie, sztućce niedomyte. Szwankowała organizacja pracy, brakowało tac, kas. Rozruch baru trwał niemal rok; trzeba było wprowadzić szereg zmian i usprawnień. Wymieniono również szefa kuchni - na szefową. Efekt, choć nadal nie było idealnie, widać było od razu - po wzroście zysków. Z niezadowoleniem klientów baru kierownictwo będzie się mierzyć jeszcze kolejne lata.
Za granicą drukuje się specjalne przewodniki w których liczbą gwiazdek oznacza się klasę lokalu; "może w wypadku baru "Kaskada" trzeba byłoby użyć jakichś innych znaków - trupich czaszek, krzyżyków?"
— relacjonowano jeden z listów od czytelników w 1984 roku na łamach Dziennika Łódzkiego.
W restauracji również wymieniono szefa kuchni. Wraz z nowym szefem do menu weszły dania takie jak płonący wulkan czy zrazy szambelańskie. Zyski cukierni wzrosły w stosunku do pierwszych miesięcy stukrotnie. Czyli generalnie sukces. Ale jednak nie do końca. Poza weekendami nie brakowało w Kaskadzie pustych stolików.
W pierwsze lato po otwarciu wybuchła awantura o lody - miały być płonące lody olimpijskie, lody po królewsku z likierem czekoladowym, lody z bitą śmietaną, takie i owakie. Nie było - oferowano dwa podstawowe. Załoga kombinatu dostała burę z wpisem do akt.
Miał być kabaret - a nie było. Był za to striptiz. Miała być sala telewizyjna - nie działała, a na dodatek panował w niej ziąb. Dyrekcja obiecała poprawę, poinformowała o podpisaniu umowy z Estradą Łódzką. Na kolejne lato zaplanowano otwarcie sezonowej kawiarni przez Kaskadą - z parasolami, miłym oświetleniem. Sprawa szła w dobrym kierunku.
W 1982 Kaskada wymaga już gruntownego remontu. Zmodernizowano bar, kawiarnię i restaurację; dobudowano estradę.
i
Były i sukcesy - ale głównie kadry
Z czasem Kaskada poprawiała coraz więcej niedociągnięć, zbierała coraz lepsze opinie, a za nimi szły sukcesy kadry. W 1978 roku restauracja zdobyła ogólnopolską nagrodę Srebrna patelnia. Pokonała 878 placówek z całej Polski. W 1979 roku w międzynarodowym konkursie dla młodych pracowników gastronomii Intergast-79 pierwsze miejsce zajął zespół polski - wśród 12 reprezentantów był kelner Kaskady. Młodą kadrę kelnerską przyuczał tu m.in. Stefan Tomczyk, kelner z 50-letnim doświadczeniem, zaczynający w Grand Hotelu, a później pracujący na statku MS Batory.
A jednak, 10 lat po otwarciu Kaskady to na kelnerów narzekano najbardziej. Łódzki Społem problem widział przede wszystkim w kierownictwie.
Ludzie jednak swoje, a konkursy swoje - rok po fali krytyki w prasie, kolejnego kelnera Kaskady wyróżniono złotym medalem, tym razem na międzynarodowym przeglądzie w Pradze.
Lata mijały, a Kaskada trwała dalej - jeszcze po przemianie ustrojowej.
Zobacz także: Łódzkie mozaiki z PRL - gdzie ich szukać? Najpiękniejsze z nich są dobrze ukryte
i
Kaskada na 50 urodziny dostanie odnowiony neon
Dziś w Kaskadzie nadal działa gastronomia (w postaci piwiarni), choć nie obyło się bez przerwy wywołanej wielkim pożarem w kuchni w 2005 roku. Zniknął tylko wielki neon, ale to dlatego, że podjęto decyzję o jego renowacji. Ten boczny, pionowy, wciąż wisi na miejscu. Śnieżnobiała stłuczka porcelanowa nieco poszarzała od brudu. Zielono-turkusowe łuski wciąż się trzymają, choć coraz bardziej odchodzi z nich farba. Obok wciąż stoi wieżowiec telewizji, wciąż złączony z kombinatem kawiarnianym łącznikiem.
Przez ostatnie lata działały tu głównie biura, szkoła tańca, imperium bilardowe i piwiarnia w miejscu baru. Współczesnych zdjęć nie znajdziemy wiele - ale te dostępne nie dają nadziei, że zachowało się cokolwiek z oryginalnego wyposażenia. Włącznie z picassowskimi malowidłami na ścianach byłego baru szybkiej obsługi.
W 2018 roku światło dzienne ujrzał projekt przebudowy Kaskady autorstwa biura projektowego EC-5 Architekci. Budynek przebrano w kreację estetycznie zbliżoną do przedwojennego, modernistycznego domu handlowego, całkowicie pozbawiając go oryginalnego charakteru nadawanego przez łuski w żywych kolorach. Wizja uwzględniała zachowanie oryginalnego neonu, wyoblenie, wybielenie i wygładzenie elewacji. Inwestorem miała zostać firma Budomal. Projektu nie zrealizowano.
Kaskada stoi więc dalej tak, jak stała przez ostatnie dekady. Na 50-lecie: niech nam żyje jak najdłużej! Doceniona. Z odmalowanymi i zachowanymi łuskami.
Źródła: Iwona Śledzińska, Przemysł na kuchennych schodach, Dziennik Łódzki (93/1967); Zamiast dwóch pięter - cztery? Dziennik Łódzki (271/1972); Czekamy na 600 miejsc w kombinacie gastronomicznym przy ul. Narutowicza, Dziennik Łódzki (115/1974); Kombinat - na raty. Dziś rozruch "Kaskady", Dziennik Łódzki (23/1975); Tempo! Tempo!, Dziennik Łódzki (32/75); Jerzy Kraskowski, "Kaskada": jak tam będzie?, Dziennik Łódzki (43/1975); Jerzy Kraskowski, "Kaskada": jak tam jest po roku?, Dziennik Popularny (62/1976); Kaskada otrzymała Srebrną patelnię, Dziennik Popularny (13/1978); Łódzki kelner wśród zwycięzców, Dziennik Popularny (249/1979); Pasowanie na kelnerów, Dziennik Popularny (33/1979); Konsument czyli każdy, Dziennik Łódzki (170/1984)