Spis treści
Romuald Gutt w Ciechocinku
Między 1935 a 1936 rokiem powstawała w Ciechocinku poczta. Budynek w tamtych czasach wielkiej wagi. Autorami modernistycznej bryły był jeden z najwybitniejszych polskich architektów, Romuald Gutt i jego bliski współpracownik, Józef Jankowski. Kilka lat wstecz Gutt zrealizował tu (z inż. Szniolisem) inny swój plan - nowoczesny basen solankowy - a Ciechocinek stał się jednym z najmodniejszych uzdrowisk w kraju. W podobnym czasie, po latach opóźnień, miał tu stanąć jeszcze dom zdrojowy duetu Gutt-Jankowski. Ostatecznie projektu nigdy jednak nie zrealizowano. Już według innej koncepcji wzniesiono go po wojnie.
30 lat po realizacji swoich projektów w uzdrowisku Romuald Gutt powie, podsumowując cały swój dorobek:
Najbardziej cenię prace wykonane w Ciechocinku: basen, pocztę.
Zobacz także: Przedwojenne urzędy pocztowe zachwycały. Krynica, Włocławek, Ciechocinek, Gdynia - gmachy rosły jak na drożdżach
i
Basen, pomimo statusu zabytku, jest dziś w ruinie. Poczta funkcjonuje nadal, choć to, czy podchodzi się do niej z szacunkiem należytym budynkowi tej wagi, jest dyskusyjne.
"Rozczłonkowana bryła" modernistycznej poczty
Nowo wybudowaną pocztę pokazano w czołowym czasopiśmie branżowym "Architektura i budownictwo" w 1937 roku. — Ogrodowy charakter otoczenia narzucał autorom stworzenie bryły rozczłonkowanej, przy czym rozczłonkowaniem tym wyrażono poszczególne złożone funkcje budynku. Gmach składa się z 3-ch zasadniczych elementów: właściwego urzędu, mieszkań dla pracowników, oraz budynku gospodarczego z garażami — pisali prawdopodobnie sami architekci. Głównym akcentem plastycznym budynku, zwracali uwagę, jest wysunięte żelbetowe zadaszenie wejścia głównego.
Zobacz także: Dom-manifest Romualda Gutta wystawiony na sprzedaż za rekordowe 39 milionów złotych
Choć od tej strony budynek nie przytłacza gabarytami, w pełni zasługuje na miano gmachu (kubatura: 6000 m³). Oderwana od podwójnej bryły urzędowej, stoi część mieszkalna, złączona z resztą budynku dopiero od pierwszego piętra. Zabieg prosty, a konieczny, by oddzielić życie prywatne urzędników od pracy i - przede wszystkim - zagwarantować im prywatność. Parter był wszakże otwarty dla petentów. Mieszkania zaplanowano na trzech kondygnacjach, przewidziano pomieszczenie świetlicy. Kierownik i niektórzy pracownicy wprost z mieszkania mogli od razu wejść do biur.
i
i
W części "dla publiczności" Gutt i Jankowski zaprojektowali dostępny z zewnątrz kiosk Ruchu oraz czynne przez całą dobę telegraf i telefon.
Wnętrze urzędu oświetlono dużym oknem żelazno-drewnianym, przy czym okno żelazne spełnia ochronną rolę kraty [...]. Obok wjazdu na podwórze - wejście dla personelu z garażem rowerowym. Najbardziej charakterystyczną cechą wnętrza urzędu jest jego przestrzenność i przezroczystość. Autorzy osiągnęli to przez unikanie pełnych ścian wewnętrznych, operując slupami konstrukcyjnymi oraz ścianami szklonymi
— opisywano w "Architekturze i budownictwie". Pocztę wzniesiono w konstrukcji mieszanej: słupy i dachy żelbetowe, ściany z cegły, w urzędzie stropy żelbetowo-skrzynkowe, w mieszkaniach stropy Kleina. Elewację gmachu wykończono różowo-szarym klinkierem. Nad wejściem, na rogu, umieszczono wmurowany w ścianę zegar.
Wnętrza wykończono według obowiązującej mody, ale bez ekstrawagancji. Lastryko, szkło, terakota, naturalne materiały. Szarości i czerń, eleganckie detale. Na środku urzędu, dla klientów poczty, ustawiono solidny wysoki stół przykręcony rzędem pięciu mosiężnych nóg wprost do podłogi. Być może poprowadzono przez nie przewody lamp - pięciu, nablatowych, zakończonych szklanymi kloszami w kształcie białych sześcianów.
Jak się miewa poczta Gutta i Jankowskiego?
II wojna światowa nie była dla Ciechocinka łaskawa. Choć Niemcy korzystali z tutejszych dóbr, wycofując się, palili i dewastowali budynki i ich wyposażenie. Brak jednak danych, czy większe szkody wyrządzono urzędowi pocztowemu przy placu Gdańskim 1. Sądząc po fotografiach z lat 90. nie mogły być bardzo dotkliwe.
Niemal 90-letni budynek ewidentnie przeszedł już kilka remontów. Każdy z nich zostawił na nim trudną do przegapienia bliznę. Niestety, część z prac przeprowadzono na początku lat dwutysięcznych, kiedy przez całą Polskę przechodziła destrukcyjna fala remontowa, dewastująca bez większej refleksji najlepsze budynki i - szczególnie - ich wnętrza, a trwałe i historyczne materiały wymieniano na plastik, płytę wiórową i pozbawiony wyrazu gres z supermarketu budowlanego.
Zobacz także: Warszawską willę na Kieleckiej projektował Romuald Gutt, a mało kto o niej pamięta. W 1937 roku doceniono ją w Paryżu
Prawdopodobnie właśnie wtedy fasadę budynku Poczta Polska obłożyła zwykłym gładkim klinkierem w kolorze cegły, mosiężny stół przykryła zielonym blatem w laminacie, a podłogę wyłożyła najzwyklejszymi szarymi płytkami. Gdzieś po drodze zniknął zegar i żelazna krata w oknie, ażurowa ściana przy wejściu. Lekkie okna kiosku wymieniono na plastikowe i zaklejono naklejkami reklamowymi, a murowane ogrodzenie od frontu, niegdyś wyłożone oryginalnym klinkierem, wykończono na szaro. Pod koniec lat 90. ciechociński urząd pocztowy wciąż wyglądał jak ze zdjęć w "AiB". Dziś na elewacji znajdziemy przynajmniej trzy rodzaje cegły lub produktu cegłopodobnego dosztukowanego współcześnie bez większej dbałości o efekt.
Pozostaje nam jedynie mieć nadzieję, że pewnego dnia poczcie dostanie się remont, który przywróci jej oryginalne walory - z poszanowaniem wizji architektów Gutta i Jakowskiego.
Budynek jest wpisany do rejestru zabytków.
W 1938 roku oddano do użytku drugą zaprojektowaną przez Gutta (już indywidualnie) niewielką pocztę w Kazimierzu Dolnym.
Źródło: Architektura i budownictwo (1937/3)
i